Tak było w Łagiewnikach

B.G.

publikacja 16.04.2005 14:04

Od rana wiele osób zmierzało z centrum miasta w kierunku Łagiewnik. W zwartym szyku maszerowała m.in. śpiewając dziarsko żeńska drużyna Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej "Agrykola", majaca pomagać w utrzymaniu porządku.

Wiele tramwajów i autobusów jechało okrężnymi trasami omijając trasę przejazdu Papieża z Domu Arcybiskupów Krakowskich do Łagiewnik. Tramwaj linii nr 8 jadący zazwyczaj w kierunku Łagiewnik tym razem zatrzymał się przy pl. Bohaterów Getta, skąd do Łagiewnik trzeba było iść kilka kilometrów pieszo wzdłuż ulic: Limanowskiego, Kalwaryjskiej, Wadowickiej i Zakopiańskiej. Po drodze spotykam idące w tym samym kierunku absolwentki liceum w Bochni: Violettę Pieprzycę i Agnieszkę Mazanek. "Wiemy, że nie dostaniemy się do środka bazyliki ani nawet w jej pobliże. To nieważne. Najważniejsze, że będziemy słyszeć co będzie się tam działo, że chociaż w ten sposób będziemy uczestniczyły we Mszy św.

Mamy nadzieję, że będzie to dla nas wielkie przeżycie. Może nas to odmieni?" – mówią. Wzdłuż trasy przejazdu Papieża zebrało się sporo ludzi chcących zobaczyć i pozdrowić Papieża. Duże skupisko zgromadziło się na początku ul. Kalwaryjskiej w pobliżu mostu przez który papieski pojazd jechał od strony centrum Krakowa. Spotykam tu grupę śpiewających sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi. "Mamy w pobliżu Dom Prowincjalny. Część sióstr poszła już do Łagiewnik a my czekamy tutaj na Ojca Świętego. To dla nas wielka radość duchowa. Przygotowujemy się do niedzielnej beatyfikacji naszego założyciela abp. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego" – mówi s. Maria. Z okien i balkonów niewysokich kamieniczek przy ul. Kalwaryjskiej spoglądają podgórscy mieszczanie. Przy jednej z barierek stoi młode małżeństwo z dzieckiem. "Jesteśmy z Krakowa. Do Łagiewnik się wprawdzie nie wybieramy ale przyszliśmy tutaj gdyż każda okazja do spotkania z Papieżem daje możliwość niezapomnianych przeżyć. Natomiast wybieramy się w niedzielę na Mszę św. na Błoniach" – mówią państwo Elżbieta i Rafał Wójcikowie.

Na Rondzie Mateczny pielgrzymi muszą się zatrzymać do czasu przejazdu kolumny papieskiej. Spotykam tu utrudzoną marszem Janinę Kowalską. Jak się okazuje, jest utrudzona nie tylko marszem. "Przez całą noc jechałam tu z Piły. Muszę zresztą dzisiaj wracać, żeby na poniedziałek zdążyć do pracy w fabryce Philipsa. Nie żałuję jednak tego wysiłku. To moja indywidualna pielgrzymka. Chciałabym usłyszeć chociaż głos Ojca Świętego. To już dużo" - mówi. W chwilę po tej rozmowie tłum zgromadzony przy ul. Kamieńskiego zaczyna wiwatować widząc przejeżdżającego tuż obok Papieża.

Pomiędzy policjantami strzegącymi trasy przejazdu widzę także osoby w czarnych, galowych mundurach strażackich. "Jesteśmy z Ochotniczej Straży Pożarnej w gminie Pałecznica w powiecie proszowickim. Przyjechaliśmy tu pod komendą Andrzeja Bielawskiego aby pomóc w utrzymaniu porządku. W sumie przyjechało 80 druhów - strażaków z naszego powiatu" – mówi Adam Baran.

Im bliżej Sanktuarium, tym tłum pielgrzymów staje się coraz gęstszy. U podnóża łagiewnickiego wzgórza siedzi dwóch mężczyzn opierając się o rowery. "Jesteśmy studentami informatyki Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Krośnie nad Wisłokiem. Jechaliśmy tu na rowerach przez 13 godzin. Warto było" – mówią: Paweł Janas i Marcin Winiarski. Kilka kroków dalej widzę postać jakby żywcem przeniesioną z pielgrzymek sprzed wieków. Młody chłopak z długą brodą, ubrany w pokutny worek z grubo tkanego lnu, z drewnianym krzyżem na szyi. Przedstawia się jako Sławomir z Łodzi. "Na co dzień pomagam w Głownie pod Łodzią w opiekowaniu się bezdomnymi, alkoholikami. Pielgrzymuję do miejsc świętych. Wróciłem niedawno z pielgrzymki rowerowej do sanktuarium Ojca Pio w San Giovanni Rotondo, potem zaś poszedłem na Jasną Górę i do Kalwarii Zebrzydowskiej. Nie mogło mnie więc zabraknąć i tu" – mówi. Wśród pielgrzymów spotykam także znanego krakowskiego kolekcjonera p. Zdzisława Ruszela. Posiłkując się swymi zbiorami zorganizował już bezinteresownie kilkaset wystaw w szkołach, domach dziecka, jednostkach wojskowych, domach kultury. Obecnie w Domu Kultury "Podgórze" trwa wystawa jego kolekcji pamiątek papieskich. "Przyszedłem pomodlić się tu do św. Faustyny. Potem pójdę zaś z wizytą do rodziny która mieszka w pobliżu, żeby podzielić się radosnymi wrażeniami ze spotkania z Ojcem Świętym" – mówi p. Zdzisław.

Wielu tysiącom osób nie udało się dostać do bazyliki. Stoją jednak wsłuchani w dobiegające stamtąd głosy. Sacrum miesza się tu z profanum. Tu pielgrzymi zatopieni w modlitwie a tuż obok przekupnie sprzedający "klęczniki" w postaci prostokątnych kawałków tworzywa sztucznego ("Okazja! Duże – 6 zł, małe – 3 zł".). Jednak i przekupnie odrywają się na chwilę od handlu, by wysłuchać tego co powie Papież.