Tak było w piątek pod Pałacem Arcybiskupim w Krakowie

IO

publikacja 15.04.2005 14:46

Już po godzinie 15.00 od strony ulicy Brackiej, przy kościele franciszkanów, gromadzili się ludzie przy barierkach odgradzających dostęp przed budynek kurii metropolitalnej. Wejście na plac na wprost okna w którym pojawi się Ojciec święty, było usytuowane od strony plant w pobliżu ulicy Senackiej. Trzeba jednak przejść przez specjalną bramkę przy której policjanci kontrolowali każdego wchodzącego.

Przed godziną 17.00 już kilkaset osób czekało na Ojca Świętego. Po 17.00 lunął gwałtowny deszcz, słychać było dalekie grzmoty, lecz na oczekujących nie zrobiło to większego wrażenia. Nikt nie myślał o pójściu do domu. Po kilkunastu minutach deszcz ustał. Przybywało ludzi, chociaż przejście przez jedyne wejście było bardzo utrudnione z powodu kontroli, co powodowało tworzenie się długiej kolejki oczekujących na wejście. Większość jednak zdawała sobie sprawę z wymogów bezpieczeństwa, i wykazywała zrozumienie. Gdy około godziny 18.30 papieski samolot wylądował w Balicach, a zgromadzeni przed pałacem biskupim mogli uczestniczyć w tym wydarzeniu dzięki bezpośredniej transmisji prowadzonej przez Radio Plus, którego studio znajduje się również w tym budynku. Zainstalowane głośniki umożliwiały wysłuchanie przemówień powitalnych. Słowa Ojca Świętego były przyjmowane niezwykle gorąco. Widać było na twarzach wielu ludzi wzruszenie, łzy i radość z tego, że Ojciec Święty jest już w Polsce, i jest w dobrej kondycji, o czym świadczy Jego mocny głos.

Gdy reporterzy Radia Plus poinformowali, że orszak papieski wyruszył już z Balic, wśród zgromadzonych dało się wyczuwać atmosferę oczekiwania. Wreszcie około godziny 20.30 papieski papamobile pojawił się w okolicach Filharmonii Krakowskiej. Przed Kurią słychać było: "witaj w domu, witaj w domu". W setki chorągiewek biało–żółtych i biało-czerwonych powędrowało w górę. A na twarzach ludzi widać było wzruszenie i łzy. Ci, którzy stali najbliżej barierek byli przekonani, że to właśnie ich Ojciec Święty pozdrowił. "On na mnie spojrzał", "Widziałam Go", "Był tak blisko".

Od godziny 20.30 zaczęło się oczekiwanie na słowa Ojca świętego. Nikt nie wątpi, że się pojawi i przemówi. Wszystkie okna na pierwszym piętrze siedziby biskupa krakowskiego są już rozświetlone. Tylko okno w który ma się pokazać Ojciec Święty jest ciemnie. Według nieoficjalnych wiadomości ma przemówić z tego miejsca po 21.30. Ludzie śpiewają "Sto lat", "Barkę", "Abba Ojcze", słychać okrzyki: "Kraków wita Cię" i "kochamy ciebie". Około 21.00 odśpiewano Apel Jasnogórski. Słychać śpiewy: "Oto jest dzień, który dał nam Pan".

O godzinie 21.30 w oknie pokazał się Ojciec Święty. Zgromadzeni zaczęli krzyczeć: "dziękujemy", a po chwili pojawiły się spontaniczne i najmocniejsze okrzyki "kochamy Ciebie" oraz "witaj w domu", co Papież zaraz podchwycił dodając: "Franciszkańska 3, jakby kto nie wiedział". I już nawiązał się dialog. "Byliście w Toronto? Ale o tym powiemy jutro". Papież życzył wszystkim dobrej nocy i udzielił błogosławieństwa. Chociaż to pierwsze spotkanie z wiernymi trwało kilka minut, nie słychać było słów narzekania, zawodu. Zapytani młodzi ludzie czy czują się zawiedzeni, że czekali kilka godzin na tak w sumie krótkie spotkanie z papieżem, odpowiedzieli: "jeśli się kogoś kocha to kilka godzin czekania nie jest problemem".