publikacja 12.04.2005 10:23
Ks. Jan Balicki urodził się 25.01.1869 roku w Staromieściu. Żył i działał na terenie diecezji przemyskiej obrządku łacińskiego. Dzieciństwo i młodość spędził pod zaborami. Jego ojciec należał do Kościoła greckokatolickiego. Jan wzrastał i był wychowany w atmosferze głębokiej religijności.
Po ukończeniu szkoły ludowej rozpoczął naukę w rzeszowskim gimnazjum, mieszczącym się w gmachu dawnego Kolegium Pijarów. Po maturze wstąpił do seminarium duchownego w Przemyślu, gdzie rozpoczął studia teologiczne. Zachowały się dokumenty mówiące o jego wzorowym zachowaniu i stosunku do nauki.
Święcenia kapłańskie przyjął 20 lipca 1892 r. w katedrze przemyskiej z rąk bpa Łukasza Soleckiego. Natychmiast rozpoczął pracę duszpasterską w parafii Polna, ale już w 1893 roku został wysłany na dalsze studia do Rzymu.
Po powrocie objął katedrę teologii dogmatycznej w Instytucie Teologicznym w Przemyślu. Dał się poznać jako profesor nie tylko wymagający, ale przede wszystkim pobożny. Pełnił funkcję rektora seminarium, był też opiekunem ubogich i zagubionych.
Współcześni zapamiętali go jako gorliwego kapłana, który w szczególny sposób posługiwał w konfesjonale. Pod koniec życia chorował i zadziwiał otoczenie swoją wytrwałością. Nigdy nie narzekał i dzielnie znosił cierpienia. Zmarł w 1948 roku.
Czas i miejsce jego pasterskiej posługi nie należały do łatwych. Zabory, dwie światowe wojny i widmo ateistycznego totalitaryzmu wymagały od kapłana wielkiej odwagi i poświęcenia. Jeśli świętość polega na skutecznym stawianiu czoła wymogom współczesności, to ks. Jan Balicki zdał ten egzamin bez zarzutu.
Ocierał się o "inność"
Był już na czwartym roku studiów teologicznych w seminarium, kiedy na wykładach z prawa kościelnego dowiedział się o specjalnej ugodzie (Konkordii) między Kościołem rzymskokatolickim i greckokatolickim, na podstawie której w małżeństwach mieszanych obowiązywała prosta zasada: synowie przyjmowali obrządek ojca, a córki matki. Ojciec Jana Balickiego był grekokatolikiem. Zgodnie z Konkordią, Jan nie należał więc do obrządku łacińskiego. Wszystkie dotychczasowe sakramenty przyjął zgodnie z tradycją rzymską. Również święcenia kapłańskie miał przyjąć w rycie łacińskim, Tymczasem – z powodu ugody – nie mógł tego uczynić.
Zbliżały się święcenia, więc kleryk Balicki musiał zwrócić się do Stolicy Apostolskiej z prośbą o zmianę obrządku. W uzasadnieniu napisał: "Obrządek greckokatolicki jest dla mnie obcy. Nie znam liturgii Kościoła wschodniego ani ruskiego języka".
Jedność w różnorodności
Okres jego życia i pracy na terenie diecezji przemyskiej był niezwykle urozmaicony kulturowo. Od 1827 do 1925 r. diecezja – należąca do metropolii lwowskiej – obejmowała ok. 23 tys. kilometrów kwadratowych. Przeważali w niej Polacy obrządku łacińskiego, stanowiący 50 proc. ogółu ludności. Drugą grupę stanowili Ukraińcy obrządku greckokatolickiego – 40,2 proc. Ostatnią liczącą się narodowością byli Żydzi – 9 proc.
W okresie duszpasterskiej pracy ks. Balickiego w diecezji działały liczne bractwa, stowarzyszenia i organizacje kościelne, które pielęgnowały właściwe sobie ideały i tradycje. Można tam było spotkać trzecie zakony, sodalicję mariańską, bractwo trzeźwościowe czy Związek Katolicko-Społeczny i Akcję Katolicką.
Niektórzy wątpili w jego zdolności do pełnienia tych funkcji, ale wypowiedzi świadków mówią, że jako rektor był niezwykły: "Był wymagający – zauważył ks. Grochowski – ale nie uciążliwy". "Był przełożonym bardzo cichym – wspomina ks. Stefan Momidłowski – zdawać by się mogło, że zanadto cichym, a właściwie tą ciszą swego postępowania utrzymywał ciszę i spokój domu".
O wpływie, jaki wywarł na seminarzystów, świadczy jego wielka popularność dzisiaj. Wielu kleryków odwiedza grób Błogosławionego w czasie sesji egzaminacyjnej. Na kartkach zapisują swoje prośby. W książce pamiątkowej można nawet znaleźć słowa kleryków, którzy rezygnując z drogi do kapłaństwa, dziękują ks. Janowi za orędownictwo.
Chleba powszedniego...
W drugiej połowie XIX wieku społeczeństwo coraz boleśniej odczuwało tzw. kwestię społeczną. Robotnicy byli pozbawieni opieki państwa. Nie znano form ubezpieczenia socjalnego ani emerytur czy rent. Wraz z rozwojem przemysłu – paradoksalnie – przybywało ubogich. Duchowieństwo katolickie zdawało sobie sprawę z wagi "kwestii społecznej". Księża współuczestniczyli w zakładaniu szkół, kółek rolniczych, ochotniczej straży pożarnej, czytelni oraz bibliotek.
Ks. Balicki – na prośbę biskupa – objął obowiązki prezesa Stowarzyszenia Młodzieży Rzemieślniczej, a po roku zajął się zakładaniem towarzystwa "Przyjaźń" – organizacji o charakterze zawodowym, skupiającej robotników i rzemieślników. Wprawdzie szybko zrezygnował z działalności stowarzyszeniowej, ale wypowiadał się na tematy społeczne na łamach prasy w katolickim czasopiśmie "Echo Przemyskie".
Przy okazji procesu beatyfikacyjnego wielu komentowało fenomen błogosławionego kapłana. Wszyscy byli zgodni co do jednego: przesłanie, jakie pozostawił, jest ciągle aktualne. Wobec pluralizmu, moralnej i materialnej biedy – ks. Balicki dla współczesnego Kościoła pozostaje wzorem odpowiedzialnej troski. Zachęca, by wyjść naprzeciw potrzebom dzisiejszego człowieka. Wszystkim potrzebom.
Abp Józef Michalik:
Sługa Boży był wielkim duszpasterzem, który tworzył i realizował swe wizje teologiczne i duszpasterskie. Podstawą jego duchowości kapłańskiej była wiara i miłość. Stawał się wtedy nauczycielem wymagającym, bezkompromisowym, zatroskanym o treść przekazu. Wiara nie była dla niego czystą teorią, ale treścią życia.
Bp Wacław Świerzawski:
A więc nade wszystko kapłan... Wspominając dzisiaj tę postać, pytamy: co nam dzisiaj mówi? Trzeba poznawać tę postać, przybliżać ją, ale trzeba też pytać: a co ja wobec tego, co on w swoim orędziu mi zwiastuje, co mówi nam, kapłanom, alumnom, wychowawcom, nauczycielom, osobom konsekrowanym, rodzicom?...