Arcybiskup zesłaniec (bł. Zygmunt Szczęsny Feliński)

Jan Żaryn

publikacja 12.04.2005 10:15

Podczas tegorocznej pielgrzymki do ojczyzny Jan Paweł II wyniesie na ołtarze czterech polskich błogosławionych. Wśród nich abp. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego (1822-1895). Postać - za życia - z "pierwszych stron" gazet, po śmierci obecny w podręcznikach szkolnych, symbol Kościoła polskiego w XIX wieku.

Arcybiskup zesłaniec (bł. Zygmunt Szczęsny Feliński)

Jednym kojarzy się z rzekomo ugodową polityką hierarchów i Stolicy Apostolskiej wobec zaborców, innym zaś z heroicznym kapłanem, który blisko 20 lat przebywał na zesłaniu w Jarosławiu nad Wołgą, z dala od swego Kościoła. Dominuje zatem bardziej obraz polityka, a mniej duszpasterza, rozmodlonego kapłana.

Spiskowiec
Zanim został kapłanem, a stało się to dość późno (1855), jego życie toczyło się nadzwyczaj burzliwie. Pochodził z rodu inflanckiego, od XVII w. spolonizowanego. Matka, gdy miał 16 lat, została zesłana na Syberię za udział w spisku Szymona Konarskiego (1838-39). Idąc śladem matki, sam włączył się w dzieło konspiracji. W 1847 r. wyjechał jednak do Paryża, gdzie wszedł w środowisko literackie (został przyjacielem Juliusza Słowackiego) i polityczne (Hotel Lambert).

Wkrótce wybuchła Wiosna Ludów. Zygmunt Szczęsny z grupą towarzyszy (w tym ze Słowackim) postanowił wziąć udział w powstaniu wielkopolskim. Gdy jednak dotarli do Poznania, powstanie - zanim na dobre się zaczęło - upadało. Zdążył jednak wziąć udział, w ramach 300-osobowego oddziału, w walkach z Prusakami.

Jak zaświadczają biografowie Felińskiego, wydarzenia 1848 r. zaważyły najmocniej na jego drodze życiowej. Płomienny patriotyzm, nie liczący się z realiami, został poddany mocnej próbie. Nieudane powstanie, brak reakcji świata na potrzeby polskie, a w końcu własna klęska - utrata znacznego majątku - skłoniły go do szukania recepty dla Polski w pracy pozytywistycznej.

Świątobliwy kapłan
Po święceniach kapłańskich i ciężkiej pracy jako wikariusz w Petersburgu, objął katedrę teologii w tamtejszej Akademii Duchownej. Uchodził za człowieka świątobliwego, angażującego się w dzieła charytatywne i edukacyjno-wychowawcze Kościoła, ale stroniącego od polityki. W 1857 r. założył Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi.

Niejednego zwiodła ta przemiana. Feliński żył bowiem w Kościele powszechnym, którego namiestnikiem jest od 1846 r. Pius IX - polityk. Papież już w latach 40. zaczął wspierać zakon zmartwychwstańców, założony przez byłych uczestników powstania listopadowego.

Panuje powszechna opinia, że ks. Feliński został mianowany przez cara arcybiskupem warszawskim dzięki wsparciu, którego udzielił kandydatowi margrabia Wielopolski. Tymczasem zmartwychwstańcy doskonale znali ks. Felińskiego z okresu jego działalności we Francji. Gdy jego kandydatura pojawiła się w salonach Petersburga, natychmiast wysłali do Piusa IX pozytywną o nim opinię. Arcybiskup i polityk
W styczniu 1862 r. ks. Feliński zostaje wyniesiony do godności arcybiskupa warszawskiego. Cała prasa polska (z trzech zaborów), a także europejska od tej pory śledziła każdy jego ruch. Jedni widzieli w nim realizatora polityki Wielopolskiego (świadczył o tym wprowadzony przez arcybiskupa zakaz śpiewania pieśni patriotycznych w świątyniach, kończący spór wokół zamkniętych od ostatniej manifestacji kościołów stolicy - w połowie października 1861 r.). Inni słuchając jego pięknych homilii i czytając je, uczyli się politycznego myślenia.

Swoją pozycją arcybiskup wspierał politykę Piusa IX wobec Rosji. Papież w listach nadsyłanych do cara prosił, a po wybuchu powstania w styczniu 1863 r., żądał przywrócenia autonomii Królestwa Polskiego.

Program papieski
Dyplomacja polska na emigracji wypracowała wraz z Piusem IX koncepcję ustawienia sprawy polskiej na forum międzynarodowym. Okazją stała się zmiana na tronie carskim (1855) i względna liberalizacja stosunków politycznych w Królestwie Polskim, owocująca rosnącym zapotrzebowaniem na autonomię i coraz pełniejszą samodzielność Polaków.

Od 1847 r. istniał konkordat zawarty między Państwem Kościelnym i Rosją, pozwalający dyplomacji Piusa IX żądać egzekucji jego litery. Uznanie dyplomacji watykańskiej za wyraziciela opinii polskiej ograniczało pole żądań do ustaleń kongresu wiedeńskiego (co rzecz jasna kłóciło się z wizją "czerwonych"), ale też dla sprawy polskiej stanowiło realną propozycję.

Poprzednicy abp. Felińskiego w Warszawie, czyli abp Piotr Fijałkowski oraz jego następca administrator ks. Antoni Białobrzeski, albo nie zdawali sobie sprawy z możliwości dla Polski tkwiących w pontyfikacie Piusa IX, albo nie posiadali narzędzi, by program papieski realizować w stolicy Kongresówki.

Powstanie styczniowe
Pomimo iż wybuch insurekcji niweczył program papieski, ani Watykan ani polski hierarcha nie obrazili się na rzeczywistość. Wręcz odwrotnie, wbrew naciskom i namowom dyplomacji rosyjskiej, papież nie potępił powstańców, dowodząc winy cara w doprowadzeniu Polaków do walki zbrojnej. Arcybiskup zaś, który jeszcze niedawno słyszał ze strony "czerwonych" - w tym kapłanów - same słowa krytyki, teraz wręcz poszedł "za ciosem" wzywając Aleksandra II do nadania Polsce (w granicach Kongresówki) niepodległości: "Polska nie zadowoli się autonomią administracyjną, potrzebuje życia politycznego. Najjaśniejszy Panie, ujmij silną dłonią sprawę Polski, uczyń z Polski naród niepodległy, połączony z Rosją węzłem Twojej dostojnej dynastii. To jest jedyne rozwiązanie, które mogłoby wstrzymać rozlew krwi i położyć podwaliny pod ostateczny pokój".

Zrezygnował też z członkostwa w Radzie Stanu, na znak solidarności z represjonowanymi, m.in. proboszczami. Nadal uważał, że insurekcja była błędem politycznym, ale skoro już doszło do wybuchu, swym apelem do cara chciał zakończyć rozlew krwi i wesprzeć m. in. starania emigracji poszukującej zrozumienia dla sprawy polskiej w gabinetach ministrów Francji.

Zsyłka
Tę grę zrozumiał car, skoro najpierw - poprzez swych urzędników w Warszawie - nałożył areszt domowy na arcybiskupa, a następnie 14 VI 1863 r. zdecydował się pozbawić go wolności osobistej. Zachowano pozory: arcybiskupa przewieziono rzekomo do Petersburga pociągiem-salonką na rozmowy z carem, ochrona - policjanci carscy stanowili w rzeczywistości straż, która miała pilnować, a nie chronić arcybiskupa w czasie podróży. W końcu, rzeczywiście doszło do rozmów z wysokimi urzędnikami carskimi. Kazano się tłumaczyć arcybiskupowi, jak to się stało, że jego list do cara został wydrukowany w prasie francuskiej ("Journal des Debats").

Odpowiedzią Felińskiego był list do cara, w którym arcybiskup pisał m. in.: "Nie jest winą Polaków, że pragną odzyskania niepodległości. Nie można poczytywać Polakom za zbrodnię ich patriotyzmu. Losy narodów są w rękach Opatrzności i jeżeli wybiła godzina wyzwolenia Polski, nie przeszkodzi temu opór cesarza". Po otrzymaniu listu car Rosji - wbrew wcześniejszym deklaracjom - nie zamierzał się spotkać z abp. Felińskim, za to zadecydował, by zesłać kapłana do Jarosławia nad Wołgą. Ku świętości
Arcybiskup wrócił do kraju i osiadł w Galicji dopiero po 20 latach zsyłki: "W kwietniu 1883 r., otrzymał wreszcie arcybiskup z Petersburga urzędowe zawiadomienie o zwolnieniu z wygnania z możnością wyjazdu za granicę, jednakże z klauzulą nie przejeżdżania przez archidiecezję warszawską" - pisał biograf Felińskiego.

Niemal przez cały okres wygnania, a szczególnie po 1883, prasa zachodnia i polska (głównie w zaborze austriackim) solidarnie "trzymała" stronę arcybiskupa. Stał się on symbolem polskich dążeń niepodległościowych, a jednocześnie wierności Stolicy Świętej. Te dwa drogowskazy: polskość i katolicyzm, nie prowadziły Felińskiego do sprzeczności, a wręcz odwrotnie uzupełniały się, naprowadzając na jedną drogę - ku świętości.