Jan Paweł II i polska demokracja

o. Maciej Zięba

publikacja 12.04.2005 00:30

Teza, że Jan Paweł II jest najważniejszym spośród autorów demokratycznych przemian w Europie i świecie, należy w Polsce do obiegowej mądrości. Potwierdzają ją także główni "rozgrywający" lat 80. Gorbaczow i Reagan.

Rzadziej się jednak pamięta, że działania wspierające wydarzenia, które później zostaną nazwane "jesienią ludów 1989", Karol Wojtyła rozpoczął na długo przed swym wyborem na 264. następcę św. Piotra. Parędziesiąt lat wykładów na KUL - jedynym niepaństwowym uniwersytecie od Łaby do Władywostoku - oraz liczne publikacje, których podstawowymi tematami była obrona ludzkiej godności i praw osoby oraz solidarność i filozofia wolności, w istotnym stopniu kształtowały audytorium, do którego Karol Wojtyła zwróci się znacznie później jako papież.

Jego ścisła współpraca z jedyną wyspą na oceanie komunizmu, niekontrolowaną przez PZPR gazetą, jaką był Tygodnik Powszechny, liczne kontakty z przedstawicielami opozycji demokratycznej, także z innych krajów "obozu socjalistycznego", ochrona dawana działaczom studenckim, a także nielegalnym - w świetle obowiązującego wówczas prawa - ruchom religijnym, znacząco wspierała formowanie ludzi, którzy najpierw w okresie "Solidarności", a potem w początkach III Rzeczypospolitej będą uczestniczyć w tworzeniu młodej polskiej demokracji.

Patrząc z tego punktu widzenia, można więc stwierdzić, że wybór kardynała Wojtyły na Stolicę Piotrową nie rozpoczął, ale w znaczący sposób wzmocnił i zwielokrotnił jego działania przeciwstawiające się ideologicznemu państwu i tworzące zręby wolnej i suwerennej Ojczyzny. Szczególną rolę odegrały w nich papieskie pielgrzymki, podczas których, bezpośrednio lub za pośrednictwem mediów, lecz bez wszechobecnej cenzury, z diagnozą i wizją Jana Pawła II mogły się zapoznać wielkie rzesze Polaków, doświadczając zarazem radości i siły płynącej z wielomilionowej wspólnoty.


W największym skrócie można rzec, iż w okresie PRL podczas pierwszej pielgrzymki (1979) Papież "budził", podczas drugiej (1983) "pocieszał", podczas trzeciej (1987) "wymagał". Pierwszy bowiem przyjazd do Polski z jawnym zanegowaniem logiki jałtańskiego podziału Europy, wyrazistą obroną praw człowieka oraz praw ludzi pracy, a także krytyką marksistowskiego determinizmu historycznego i apelem o nieuleganie bierności, połączony z odkrywaniem w trakcie Mszy papieskich, że podobnie doń myślących Polaków jest wiele milionów, zaowocowały rok później powstaniem masowego ruchu społecznego, jakim stała się ówczesna "Solidarność".

Jednoznaczne wsparcie przez Papieża (vide choćby specjalna audiencja dla "Solidarności" w styczniu 1981 roku, w której uczestniczyli m.in. Lech Wałęsa i Tadeusz Mazowiecki, Karol Modzelewski i Kazimierz Świtoń) tego wielomilionowego ruchu ufundowanego na chrześcijańskich podstawach, w którym spotkali się przedstawiciele wszystkich grup społecznych, a także wierzący różnych wyznań i ludzie niewierzący, oraz rozwinięcie nad nim swoistego parasola ochronnego przez Watykan bardzo istotnie wzmocniły siłę antytotalitarnego zrywu zarówno wewnątrz kraju, jak i na forum międzynarodowym.

Następna pielgrzymka, z licznymi spotkaniami z ofiarami represji, także z określanym przez władze jako "osoba prywatna" Lechem Wałęsą, pomogła przezwyciężyć szok wywołany wprowadzeniem stanu wojennego. Kolejny przyjazd Papieża do kraju w okresie masowej emigracji oraz powszechnego marazmu i społecznie odczuwanego braku nadziei nieoczekiwanie okazał się wezwaniem do czynu.

Papieskie apele, zwłaszcza kierowane z kolebki "Solidarności", cytowanie słów Chrystusa: "Czemuście zwątpili, małej wiary? Odwagi!" (Gdynia), istnieją bowiem „słuszne sprawy, o które nie można nie walczyć” (Westerplatte), a "solidarność wyzwala walkę o dojrzalszy kształt życia ludzkiego" (Gdańsk), ukazywały sens działania w sytuacji pozornego bezsensu, wzmagały społeczną aktywność.


Szybko też okazało się, że komunistyczna władza nie była już w stanie kontynuować wieloletniej wojny pozycyjnej, którą wydała większości społeczeństwa w latach 80. Okrągły Stół rozpoczął lawinowy proces bezkrwawego demontażu sowieckiego imperium.
Po roku 1989 w papieskiej wizji niepodległej Rzeczypospolitej wyróżniały się dwa elementy.

Po pierwsze, dążenie do usytuowania w nowej rzeczywistości Kościoła, tak by mógł służyć dobru wspólnemu i być realnie obecny w życiu społecznym, lecz szanował autonomię państwa i unikał stricte politycznego zaangażowania (por. np. serię przemówień do Episkopatu Polski).

Po drugie, podkreślenie, że państwo demokratyczne to nie tylko państwo wolnych wyborów, ale także i państwo prawa opartego na bazie podstawowych wartości etycznych zawartych w Dekalogu (ważny wątek pielgrzymki z 1991 roku). W niepewnym swojej przyszłości, poddanym szybkim i głębokim przemianom społeczeństwie takie stanowisko początkowo nie było dobrze rozumiane - odczytywano je często przez pryzmat doraźnie rozumianej polityki i bieżących frustracji.

Przełom przyniosła dopiero następna pielgrzymka (1997), kiedy Jan Paweł II przyjechał do narodu głęboko podzielonego sporem o treść nowej konstytucji, który w swej istocie był również sporem o znaczenie transformacji ustrojowej dokonującej się w Polsce po 1989 roku.

Realizm Papieża, który z jednej strony jednoznacznie wsparł rdzeń wolnorynkowych i demokratycznych przemian, ale z drugiej nazwał też wyraźnie problemy ludzi poszkodowanych przez reformy oraz popełniane w ich trakcie błędy, zmarginalizował stanowiska skrajne, tak że papieski apel o budowanie społecznie wrażliwej gospodarki wolnorynkowej i demokratycznego społeczeństwa obywatelskiego dopomógł w deideologizacji społecznych postaw oraz racjonalizacji języka społecznego dyskursu.

Jeszcze wyraźniej ukazała to ostatnia pielgrzymka (1999), podczas której Jan Paweł II, przekraczając światopoglądowe i partyjne podziały, spotkał się z przedstawicielami wszystkich sił politycznych w kraju (ze spektakularnym gestem zaproszenia na lotnisku prezydenckiej pary do papamobilu), a w kulminacyjnym momencie swej wizyty wystąpił przed połączonymi izbami Sejmu i Senatu, zarysowując program budowania podmiotowości społecznej w suwerennym kraju i jednoznacznie (co, rzecz jasna, nie znaczy bezkrytycznie) popierając - wbrew opiniom niektórych katolików - polskie dążenia do uczestnictwa w Unii Europejskiej.

Trzeba też dodać, że wparcie, jakiego Papież udziela demokracji, nie ogranicza się do jego Ojczyzny. Na całym bowiem świecie często mówi się lub pisze o Janie Pawle II jako o "Papieżu praw człowieka". Warto pamiętać choćby o jego znaczącym udziale w inicjowaniu i wspieraniu demokratycznych reform w takich krajach jak Chile, Paragwaj, Argentyna, Haiti czy Filipiny.

"Wyglądało wręcz na to - pisał Samuel Huntington z Harvardu - że Jan Paweł II posiadł specjalny sposób pojawiania się w pełni pontyfikalnego majestatu w krytycznych momentach procesu przechodzenia do demokracji". Jest też Jan Paweł II papieżem, który w swych pismach, zwłaszcza społecznej encyklice Centesimus annus, bardzo wyraźnie (znów: nie bezkrytycznie) poparł system demokratycznego państwa prawa, trwale włączając poparcie dla demokracji w korpus katolickiego nauczania społecznego. Trzeba też dodać, że wbrew popularnym sloganom, iż Polacy Papieża oglądają, ale nie słuchają, nauczanie papieskie, generalnie rzecz biorąc, znajduje swój oddźwięk w postawach społecznych.

Trzy duże, niezależne badania socjologiczne (Centrum Badań Regionalnych, Instytut Socjologii UW, OBOP) wykazały jednoznaczną i pozytywną korelację między zaangażowaniem w życie Kościoła a zaangażowaniem w budowanie społeczeństwa obywatelskiego, należeniem do organizacji społecznych, uczestniczeniem w wyborach a zarazem niegłosowaniem na populistyczne programy i skrajne partie polityczne. "Można powiedzieć - konkludują autorzy badań OBOP - że od momentu powstania III Rzeczypospolitej religijność Polaków wyraźnie sprzyja postawom obywatelskim, czynnemu udziałowi w przemianach demokratycznych zachodzących w kraju".