Z Ojcem Świętym na drogach Bożego Miłosierdzia

bp Piotr Libera

publikacja 12.04.2005 00:27

Hasło tegorocznej pielgrzymki: "Bóg bogaty w miłosierdzie" nawiązuje do Encykliki, którą Jan Paweł II ogłosił przed 22 laty. Tworzy ona, obok dwóch innych Encyklik, środkową część swoistego, papieskiego "tryptyku", na który składają się: "Redemptor hominis", "Dives in misericordia" oraz "Dominum et vivificantem".

Encykliką opublikowaną w 1980 roku Ojciec Święty otworzył nowe horyzonty w refleksji Kościoła nad tajemnicą Bożego Miłosierdzia w dziejach zbawienia. Równocześnie przygotował niejako fundament teologiczny dla przyjęcia orędzia o Jezusie Miłosiernym, którego apostołką była Św. Siostra Faustyna Kowalska.

Z drugiej strony, przesłanie o Bogu bogatym w miłosierdzie jest poniekąd dopełnieniem jednego z głównych wątków obecnego pontyfikatu, który zawiera się w słowach: "Nie lękajcie się!". Mamy się nie lękać, bo bogactwo Bożego Miłosierdzia jest większe od zła obecnego w świecie, od zła, które dostrzegamy w życiu społecznym i osobistym. Nie ma takiego zła w świecie: nieprawości, grzechu, zbrodni, którego nie można zatopić w "oceanie Bożego miłosierdzia" - jak mawiała Siostra Faustyna.

Świadomość tego, rodzi w sercu człowieka nową nadzieję i ufność. "Jezu, ufam Tobie". Miłosierdzie to otwarte wciąż okno przez które Bóg spogląda na świat, na dzieje jednostek i całych narodów. Miłosierdzie, to nie jakaś idea, ale osoba. To nie coś, ale Ktoś! Miłosierdzie, to Jezus, Jezus Miłosierny, którego wizerunek czczony jest w krakowskich Łagiewnikach. Wzniesiona tam świątynia będzie sanktuarium Bożego Miłosierdzia.

Poprzez jej konsekrację Papież ostatecznie potwierdza kult Bożego Miłosierdzia w świecie. Nawiązując do określenia Jana Pawła II, mówiącego o "geografii" wiary i pobożności, można powiedzieć, że na mapie geograficznej wiary ludu Bożego pojawia się nowy ważny punkt w postaci sanktuarium, w którym Niebo styka się z ziemią; sprawy Boże ze sprawami ludzkimi. Wierzymy, iż Bazylika Miłosierdzia poświęcona przez Ojca Świętego stanie się rychło dynamicznym centrum duchowym promującym cywilizację miłości miłosiernej.

Człowiek, który przekroczył próg trzeciego tysiąclecia szuka wbrew pozorom miejsc naznaczonych obecnością Bożą. Nosi ukrytą w sobie potrzebę łączenia "rzeczy nowych i starych". Na trasie tegorocznej pielgrzymki papieskiej znalazły się "nowe" Łagiewniki i "stare" miejsce pątnicze, jakim jest Kalwaria Zebrzydowska.

W ostatnim dniu swej wizyty w Ojczyźnie Papież nawiedzi sanktuarium pasyjno-maryjne, które od czterystu lat niezmiennie promieniuje na kolejne pokolenia Polaków, budząc w nich miłość do krzyża Chrystusowego i Matki Bożej. Oprócz oficjalnego powodu nawiedzin kalwaryjskiego klasztoru, jakim jest jubileusz sanktuarium - istnieje jeszcze motyw osobisty wizyty.

Ojciec Święty kilkakrotnie mówił, że między innymi to właśnie miejsce ukształtowało jego pobożność. Papież wraca zatem na miejsce uświęcone wiarą tylu pokoleń pielgrzymów, jak człowiek powracający do początków swojej przygody z Bogiem.

Jan Paweł II kieruje kroki do miejsca bliskiego jego sercu. Zanim wyruszy w dalszą drogę pragnie chwilę odpocząć i pokrzepić swe siły modlitwą przed obrazem Kalwaryjskiej Pani. Jakże wymownie brzmią w tym kontekście słowa skierowane kiedyś przez Papieża do Ojców Bernardynów, stróżów cudownego wizerunku, w których wyraził życzenie, żeby modlono się tu za niego, "za życia i po śmierci".

Jego pobyt w sanktuarium maryjnym w Kalwarii, to kolejny wymowny gest całkowitego zawierzenia swojej osoby i swego apostolskiego posługiwania Maryi, który u początku pontyfikatu znalazł swój wyraz w zawołaniu "Totus Tuus"? Musimy być uważni na tego rodzaju gesty Papieża. Trzeba umieć odczytywać zawarte w nich przesłanie, gdyż on przemawia do nas nie tylko słowami, ale i gestami, pozornie tylko zwykłymi i mało znaczącymi.

Swoistym ukoronowaniem papieskich odwiedzin ojczystego kraju są cztery beatyfikacje na krakowskich Błoniach: kapłana, zakonnika, siostry zakonnej i biskupa. Przeżywamy je jako święto całego Kościoła, a zarazem jako dzień szczególnej radości dla Kościoła, który żyje w Polsce.

Nowi błogosławieni są bowiem dojrzałym owocem działania łaski Bożej w życiu chrześcijanina, oraz przykładem doskonałości ewangelicznej realizowanej w trudzie codziennego zmagania się z ludzką słabością. Polska będąca na trudnym "wirażu swoich dziejów" potrzebuje nowych orędowników w Niebie, potrzebują ich Polacy, aby "mieć" nie wzięło w ich życiu górę nad "być".

Dlatego przyjmujemy z wielką wdzięcznością od Ojca Świętego dar w postaci czterech nowych błogosławionych, ponieważ uczą nas oni trwania w komunii miłości z Jezusem Chrystusem i wspierają w budowaniu Kościoła oraz narodowej wspólnoty.