Bogaty w miłosierdzie Bóg

ks. Grzegorz Ryś

publikacja 12.04.2005 00:07

Tytuł encykliki ogłoszonej przez Jana Pawła II w 1980 roku powraca do nas z nową siłą niemal po ćwierćwieczu, tym razem jako motto jego kolejnej pielgrzymki do Polski.

Jeśli Papież - pokonując wszelkie bariery i trudności, nad którymi od miesięcy rozwodzą się media - przyjeżdża do Krakowa, aby konsekrować nowy kościół w Łagiewnikach, to może oznaczać tylko jedno: przesłanie Łagiewnik - tzn. EWANGELIA MIŁOSIERDZIA - jest w jego ocenie niesłychanie ważne nie tylko dla Kościoła w Polsce, ale dla całego Kościoła powszechnego. Następca Piotra chce jeszcze raz powiedzieć, że MIŁOSIERDZIE winno się stać podstawową odpowiedzią chrześcijan na rzeczywiste problemy dzisiejszego świata.

Zagubiony świat
Ten świat opisywał Ojciec Święty wielokrotnie w ogłaszanych przez siebie dokumentach, m. in. w encyklice "Sollicitudo rei socialis", lub w adhortacjach: "Reconciliatio et poenitentia" i "Christifideles laici". Nie jest to zgoła obraz napawający wielkim optymizmem; niektórzy z komentatorów papieskiego nauczania oskarżali nawet Jana Pawła II o przesadne czarnowidztwo.

A jednak - niestety - historia ostatnich dwudziestu lat zdaje się rację przyznawać Papieżowi; także i u nas - w Polsce. Prawda, w ostatnim ćwierćwieczu dokonały się także rzeczy wspaniałe - wręcz niewyobrażalne: rozpadł się cały wschodni blok komunistyczny, w Polsce zawalił się monopartyjny i totalitarny system wraz z całym utrwalającym go aparatem przemocy policyjnej i ideologicznej, uprzedmiotowieniem człowieka, cenzurą itd.

Na miejsce starych patologii pojawiły się jednak z nieznaną do tej pory siłą nowe, jak bezdomność czy bezrobocie, skrajne ubóstwo i nędza, zakwestionowanie tradycyjnego modelu rodziny, wręcz kryzys więzi rodzinnych, przejawiający się w dramatyczny sposób postulowaniem eutanazji czy niczym nie ograniczonego "prawa" do aborcji. W miejsce "aparatu policyjnego" czy politycznej indoktrynacji pojawiła się np. presja zależności gospodarczych i ekonomicznych czy nierzadko agresywnych środków masowego przekazu.

Cierpiąca ludzkość
Papież uczy nas postrzegać i rozumieć owe zjawiska w perspektywie możliwie najszerszej, wręcz światowej. Opis problemów świata zaczyna więc od zasadniczych podziałów: na Północ i Południe oraz na Wschód i Zachód. Pierwszy z nich jest podziałem ekonomicznym: na kraje bogate i biedne ("drugi", "trzeci", a nawet "czwarty świat").

Z każdym niemal rokiem podział ten jedynie się powiększa: kraje wysoko rozwinięte pomnażają w wielkim tempie swoje dochody; kraje "rozwijające się" nie zawsze nawet potrafią wykorzystać zaoferowaną sobie pomoc: nierzadko przeznaczają ją na zbrojenia i trwonią w lokalnych wojnach; w efekcie wzrasta jedynie ich międzynarodowe zadłużenie. Inna rzecz, iż owa nadchodząca z bogatych krajów pomoc nosi czasami na sobie wyraźne piętno, którego Papież nie waha się nazwać swego rodzaju neo-kolonializmem. Nie zawsze bowiem szanuje miejscową kulturę i tradycyjne wartości np. w podejściu do tzw. kwestii demograficznej.

Drugi podział: Wschód-Zachód ma charakter ideologiczny. Chociaż same związane z nim napięcia nie są już tak wyraźne dziś, jak dwadzieścia lat temu, to przecież nie można tracić z oczu całych wielkich obszarów świata (Chiny, Korea Płn., Kuba i in.), gdzie w imię "jedynego słusznego" światopoglądu gwałcone są podstawowe prawa człowieka na czele z wolnością religii, sumienia czy wypowiedzi. Co więcej, to właśnie ten podział wpływał najmocniej na raczej "prowizoryczny charakter pokoju po II wojnie światowej"; ostatnie zaś lata z niesłychanym okrucieństwem odsłoniły ową tymczasowość i słabość, owocując szeregiem krwawych wojen, np. wojną bałkańską.

Tu nie chodzi o politykę; chodzi o to, że to właśnie owe wydarzenia generują dramaty postrzegalne już w mikroskali - w społecznościach lokalnych, w zakładach pracy, w domach. Nakładają się przyczynowo na siebie - z jednej strony: wyścig zbrojeń, wykorzystywanie nauki i niezwykłych nakładów pieniężnych na produkcję najnowszej broni, terroryzm (!), dyskryminacja rasowa, kulturalna czy religijna, przemoc nie cofająca się nawet przed użyciem tortur, a z drugiej: bieda, niedorozwój, a na niektórych obszarach świata po prostu głód i wysoka śmiertelność dzieci.


Mając przed oczyma taki obraz świata można z całą mocą zrozumieć i powtórzyć diagnozę, dokonaną blisko czterdzieści lat temu przez Sobór Watykański II: Ażeby wszyscy byli skłonni uczestniczyć w życiu różnych grup, z których składa się organizm społeczny, konieczne jest, by mogli w nich znaleźć wartości, które by ich pociągały i skłaniały do służenia drugim. Słusznie możemy sądzić, że przyszły los ludzkości leży w ręku tych, którzy potrafią podać następnym pokoleniom motywy życia i nadziei (KDK 31).

Ewangelia miłosierdzia
Od ćwierć wieku Jan Paweł II wskazuje niezachwianie na jeden z owych "motywów życia i nadziei". Jest nim EWANGELIA MIŁOSIERDZIA. Być może jednak rozumiemy tę Ewangelię nie zawsze tak samo, jak On... Ojciec święty, wykładając nam najbardziej zasadnicze prawdy o miłosierdziu Bożym, kieruje nasz wzrok najpierw na historię zbawienia: Definitywnym wcieleniem miłosierdzia - mówi Jan Paweł II w encyklice Dives in misericordia (nr 8) - jest Chrystus paschalny.

Wydarzeniem-Syntezą Bożego miłosierdzia jest więc śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa; wobec nas owo wydarzenie uobecnia się głównie w sakramentach - szczególnie w Eucharystii i sakramencie pokuty. Z całego bogactwa papieskiej refleksji nad tajemnicą Bożego i - konsekwentnie - ludzkiego miłosierdzia wybierzmy jedynie dwa - za to niesłychanie ważne - aspekty.

Godność człowieka
Miłosierdzie - mówi Papież - jest szczególną koncentracją na godności człowieka. Relacja miłosierdzia opiera się na wspólnym przeżyciu tego dobra, jakim jest człowiek; na wspólnym doświadczeniu godności, jaka jest mu właściwa (...). W swoim właściwym i pełnym kształcie miłosierdzie objawia się jako dowartościowywanie, jako podnoszenie w górę, jako wydobywanie dobra spod wszelkich nawarstwień zła, które jest w świecie i w człowieku (DM 6). Takie jest z całą pewnością miłosierdzie Boga; doświadczył tego każdy z nas niejednokrotnie w sakramencie pokuty. Ten sakrament jest właśnie miejscem odzyskiwania poczucia godności. Odzyskuję wiarę w siebie, gdy patrzę na siebie wraz z Bogiem, "wspólnie z Nim" odkrywam swoją wartość i przeżywam dobro, którym jestem. Bóg mnie nigdy nie upokorzył. Czy takie jest jednak także miłosierdzie człowieka: nasze, Kościoła, moje?...

Sprawiedliwość nie wystarcza
Miłość - mówi dalej Jan Paweł II - staje się miłosierdziem wówczas, gdy wypada jej przekroczyć ścisłą miarę sprawiedliwości; ścisłą, a czasem nazbyt wąską (DM 5).EWANGELIA MIŁOSIERDZIA wyzwala człowieka z myślenia kategoriami ścisłej sprawiedliwości. Nie, żeby sprawiedliwość była czymś złym. Przeciwnie. Analizując jednak z właściwą sobie przenikliwością współczesny świat, a zwłaszcza systemy zbudowane wokół idei "sprawiedliwości społecznej", Papież stawia nam wszystkim dramatyczne pytanie: "CZY SPRAWIEDLIWOŚĆ WYSTARCZA?" (DM 12). Wiemy, że nie. Wiemy, że się wyradza niejednokrotnie w zawziętość, nienawiść i okrucieństwo. Wystarczy przysłuchać się nieraz naszym dyskusjom nt. kodeksu karnego... Szczególna koncentracja na godności człowieka i miłość przekraczająca ścisłą miarę sprawiedliwości - tzn. MIŁOSIERDZIE. Być może najtrudniej uwierzyć jest nam w to, że właśnie od takich postaw zależy przyszły los ludzkości. Że jest to odpowiedź właściwa i każdemu z nas dostępna na wszystkie problemy współczesnego świata. A JEST!

(Tekst pochodzi z "Przewodnika pielgrzyma", rozdawanego za darmo po jednym na każde trzy bilety)