Fundament Miłości

Urszula Rogólska

publikacja 11.04.2005 15:26

Jaka pierwsza myśl przychodzi przy wspomnieniach tej najdłuższej papieskiej pielgrzymki do Polski w 1999 roku, która odbyła się niemal równo 20 lat po pierwszej (2-10 czerwca 1979 r.)? Bardzo trudno o tę jedną jedyną. Przypomina się wiele słów i wzruszających gestów, a w nich wszystkich pobrzmiewa jej hasło: "Bóg jest Miłością"...

Fundament Miłości

Przed wkroczeniem w trzecie tysiąclecie, w 1999 roku, Ojciec Święty odwiedził wszystkie diecezje, w których jeszcze nie był.

"Przybywam do was w przeddzień Wielkiego Jubileuszu Roku 2000. Przychodzę jako pielgrzym do synów i córek mojej Ojczyzny ze słowami wiary, nadziei i miłości – mówił podczas powitania w Gdańsku. – U schyłku kończącego się tysiąclecia, a zarazem na progu nowych czasów, pragnę wraz z moimi rodakami rozważyć wielką tajemnicę Boga, który »jest miłością«".

Cierpienie i godność
Wraz z Kościołem w Polsce uczestniczył w obchodach 1000. rocznicy kanonizacji św. Wojciecha i ustanowienia pierwszej w kraju metropolii w Gnieźnie z trzema diecezjami sufragalnymi w Kołobrzegu, Krakowie i Wrocławiu. Ojciec Święty zamknął także II Krajowy Synod Plenarny, ogłosił nową świętą – Kingę – w Starym Sączu i wielu nowych błogosławionych. Na trasie pielgrzymki znalazła się również wizyta w polskim parlamencie oraz spotkania z przedstawicielami innych wyznań i religii.

Ta pielgrzymka była swoistą kontynuacją katechez, jakimi były nauki głoszone przez Papieża podczas poprzedniej wizyty, w 1997 roku. Tym razem ich myślą przewodnią stało się Osiem Błogosławieństw. Papież mówił do rodaków, którzy nierzadko doświadczają bolesnych przeżyć związanych z przemianami gospodarczymi i społecznymi, bo te przynoszą wiele dobra, ale i wiele niepokojów... Ale nie tylko słowa papieskie były świadectwem o Bożej Miłości do człowieka; także pełne godności cierpienie, jakiego doświadczył sam Ojciec Święty podczas tej pielgrzymki.

Szlakiem Męczenników
Początek pielgrzymki, to wędrówka z przesłaniem Błogosławieństw do miejsc szczególnie związanych ze św. Wojciechem biskupem i męczennikiem. Odwołania do tej postaci nie zabrakło w Trójmieście, Pelplinie i Elblągu. Byliśmy także świadkami papieskiego podążania szlakiem męczenników XX wieku: w Bydgoszczy, Toruniu, gdzie doszło do beatyfikacji męczennika Dachau ks. Wincentego Frelichowskiego, i w Warszawie, gdzie do chwały ołtarzy Jan Paweł II wyniósł 108 męczenników czasów II wojny światowej.

Ale – co podkreślił Papież – szeroko rozumiane cierpienie, nie jest obce także współczesnemu chrześcijaństwu: "Człowiek wierzący »cierpi dla sprawiedliwości«, gdy w zamian za swoją wierność Bogu doświadcza upokorzeń, obrzucany jest obelgami, wyśmiewany w swoim środowisku, doznaje niezrozumienia nieraz nawet od najbliższych – mówił w Bydgoszczy. – Gdy naraża się na sprzeciw, niepopularność i inne przykre konsekwencje. Zawsze jednak gotowy do złożenia każdej ofiary, bo »trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi« (Dz 5,29). Obok męczeństwa publicznego, które dokonuje się zewnętrznie, na oczach wielu, jakże często ma miejsce męczeństwo ukryte w tajnikach ludzkiego wnętrza: męczeństwo ciała i męczeństwo ducha. Męczeństwo naszego powołania i posłannictwa. Męczeństwo walki z sobą i przezwyciężania samego siebie".

Pod koniec pielgrzymki – już w Sosnowcu, podczas pierwszego spotkania w Gliwicach i Krakowie, staliśmy się współuczestnikami cierpienia Papieża. Trudy pielgrzymowania uniemożliwiły mu osobisty udział w spotkaniach z wiernymi w tych dwóch ostatnich wymienionych miastach. Jednakże współuczestniczących w papieskim cierpieniu – zwłaszcza w Gliwicach – rychło spotkała nagroda: wspaniałe, spontaniczne drugie spotkanie.

Troska o pamięć i historię
Także warszawskie spotkania przy pomniku upamiętniającym Państwo Podziemne oraz Armię Krajową, następnie na Umschlagplatz, potem przy Pomniku Poległych i Pomordowanych na Wschodzie, stały się potwierdzeniem faktu, iż Boża Miłość w sercu zwycięża każde cierpienie.

Podczas tejże pielgrzymki Ojciec Święty wielokrotnie podejmował trudne tematy życia społeczno-politycznego. Uznanie dla przemian ustrojowych, dokonywanych w Polsce w imię wolności i solidarności, zostało wyrażone i w Gdańsku, i podczas spotkania w polskim parlamencie.

Wygłoszone słowa stały się jednocześnie wezwaniem do tego, by zasady, w imię których podjęto zmiany, inspirowały polskie życie polityczne, by demokracja zakorzeniała się w trwałych wartościach etycznych. "Z radością stwierdzam, że nasz kraj poczynił wielkie postępy na drodze rozwoju gospodarczego. Dzięki wysiłkowi wszystkich swoich obywateli Polska może patrzeć z nadzieją w przyszłość, jest krajem, który zdobył sobie w ostatnich latach szczególne uznanie i szacunek innych narodów świata. (...) Nieustannie modlę się, aby wraz z rozwojem materialnym kraju szedł również postęp duchowy" – mówił Ojciec Święty w swoim przemówieniu powitalnym w Gdańsku.

Nie brakowało papieskich homilii poświęconych potrzebie troski o historię i wynikających z niej obowiązków dla przyszłości. W Sopocie, przypominając historyczną rolę Trójmiasta w zapoczątkowaniu przemian ustrojowych, Papież podkreślał: "Nie ma wolności bez solidarności. Dzisiaj trzeba powiedzieć: »Nie ma wolności bez miłości«. Więcej, nie ma szczęścia, nie ma przyszłości człowieka i narodu bez miłości, tej miłości, która przebacza, choć nie zapomina, jest wrażliwa na niedolę innych, nie szuka swego, ale pragnie dobra dla drugich; miłości, która służy, zapomina o sobie i gotowa jest do wspaniałomyślnego dawania".

Nakarmić duszę
Po raz kolejny usłyszeliśmy jak istotna jest troska o potrzebujących oraz odpowiedzialność za rodzinę i wychowanie młodego pokolenia. W Warszawie beatyfikował Edmunda Bojanowskiego – promotora dzieł charytatywnych – oraz siostrę Reginę Protmann, która łączyła życie kontemplacyjne z troską o chorych i najmłodsze pokolenie. I wreszcie w Starym Sączu kanonizował siostrę Kingę – wzór miłości małżeńskiej wobec polskiego księcia Bolesława, jak i – po jego śmierci – wzór siostry klaryski.

Papież wielokrotnie podkreślał, iż działaniom na rzecz potrzebujących – „karmieniu ciała”, musi towarzyszyć formacja duchowa, z codziennym karmieniem się Słowem Bożym. Zachętę do lektury Pisma Świętego usłyszeliśmy w Pelplinie. Umocnionych Słowem Papież zachęcał do działania na rzecz potrzebujących: "Nie zatwardzajmy serc, gdy słyszymy »krzyk biednych«. Starajmy się usłyszeć to wołanie. Starajmy się tak postępować i tak żyć, by nikomu w naszej Ojczyźnie nie brakło dachu nad głową i chleba na stole, by nikt nie czuł się samotny, pozostawiony bez opieki – mówił Papież w Ełku. – Z tym apelem zwracam się do moich rodaków. (...) Zawsze winniśmy pamiętać, że rozwój ekonomiczny kraju musi uwzględniać wielkość, godność i powołanie człowieka, który »został stworzony na obraz i podobieństwo Boże«. Rozwój i postęp gospodarczy nie może dokonywać się kosztem człowieka i uszczuplania jego podstawowych wymagań. Musi to być rozwój, w którym człowiek jest podmiotem, czyli najważniejszym punktem odniesienia. Rozwój i postęp nie może dokonywać się za wszelką cenę! Nie byłyby wówczas godny człowieka".

W Sosnowcu zwrócił się do ludzi pracy i bezrobotnych: "»Z pracy rąk swoich będziesz pożywał, będziesz szczęśliwy i dobrze ci będzie« (Ps128/127,2) Z całego serca proszę Boga, aby te słowa Psalmu stały się dziś i na zawsze orędziem nadziei dla wszystkich, którzy w Zagłębiu, w Polsce i na całym okręgu ziemi podejmują codzienny trud czynienia ziemi poddaną. Jeszcze usilniej modlę się, aby te słowa zrodziły nadzieję w sercach tych, którzy gorąco pragną pracować, a zostali dotknięci nieszczęściem bezrobocia. Proszę Boga, aby rozwój ekonomiczny naszego kraju i innych państw na świecie szedł w tym kierunku, by wszyscy ludzie – jak mówi św. Paweł: »Pracując ze spokojem, własny chleb jedli« (2 Tes 3,12). Głośno o tym mówię, bo chcę, abyście poznali – aby wszyscy pracujący w tym kraju poznali – że wasze sprawy są bliskie Papieżowi i są bliskie Kościołowi".

Kilkakrotnie też – m.in. w Toruniu, Łowiczu, Sandomierzu, Starym Sączu – byliśmy świadkami troski o wychowanie i młode pokolenie. Trudnych tematów o potrzebie budowania jedności między chrześcijanami nie zabrakło podcza spotkań z grekokatolikami w Siedlcach i liturgii ekumenicznej w Drohiczynie.

"Nie brak tu ludzi czystego serca"
Na trasie nie brakło jednak także spotkań w sanktuariach maryjnych w Licheniu i na Jasnej Górze oraz bardzo osobistych, wzruszających i radosnych – takie były właściwie wszystkie momenty, kiedy Papież rozmawiał z młodzieżą, kiedy schorowany prosił w Krakowie, by nie "wrzeszczała"; kiedy spotkał się z rodziną państwa Milewskich w Leszczewie; kiedy rozmawiał z wytrwałymi Ślązakami w Gliwicach, gdzie przybył "na chwilę"; kiedy "podróżował" po Beskidzie w Starym Sączu i kiedy górale za tę znajomość geografii dali mu szóstkę z plusem, ale szczególnie kiedy tak wzruszająco oprowadzał po Wadowicach, gdzie doszło do spotkania bardzo rodzinnego, naruszające wszelkie zaprogramowane ramy.

"Ilekroć nawiedzam Polskę, utwierdzam się w przekonaniu, że nie brak tu ludzi czystego serca, którzy żyjąc na co dzień jako ubodzy duchem, cisi, miłosierni i pokój czyniący, wytrwale pozyskują łaskę Bożego błogosławieństwa dla swojej Ojczyzny. Tak też było w tym roku, począwszy od Gdańska poprzez Pelplin, Elbląg, Bydgoszcz, Toruń, Licheń, Ełk, Siedlce, Drohiczyn, Sandomierz, Zamość, Warszawę, Łowicz, Sosnowiec, Gliwice, Stary Sącz, aż do mych rodzinnych Wadowic i Krakowa. Wszędzie tam się modliłem, aby powszednie dzieło ludzi żyjących duchem błogosławieństw zaowocowało pomyślnością wszystkich w tym kraju. Dziękuję Bogu, że tę modlitwę mogłem również złożyć dziś u stóp Maryi Królowej Polski na Jasnej Górze" – mówił Papież, żegnając Ojczyznę na lotnisku w Balicach 17 czerwca.