Ta sama Polska - inna rzeczywistość

ks. Marek Łuczak

publikacja 07.04.2005 20:23

Początkowo planowano, że wizyta dojdzie do skutku w 1982 roku. Papież chciał uhonorować 600-lecie obecności Obrazu Jasnogórskiego na polskiej ziemi. Niestety, wprowadzenie stanu wojennego przeszkodziło Namiestnikowi Chrystusa przybyć wtedy do ojczyzny. Dziękował Opatrzności za to wydarzenie, kiedy przyjechał do Polski w 1983 roku.

Ta sama Polska - inna rzeczywistość

Oprócz jasnogórskiego, Jan Paweł II wspominał także inny ważny jubileusz: trzechsetlecia odsieczy wiedeńskiej.

Druga pielgrzymka, mimo niewielkiej różnicy w czasie, była zupełnie inna od poprzedniej. Różnice wynikały z odmienności sytuacji społeczno-politycznej. Dzisiaj dokładniej widać, jak wielkie skutki miała poprzednia wizyta. Polacy entuzjastycznie przyjęli nauczanie Papieża w zniewolonej ojczyźnie. Słowa Następcy św. Piotra przyniosły wolność. Tak sądzono, kiedy narodziła się "Solidarność". Później szybko się okazało, że droga do wolności wiedzie przez trudną próbę stanu wojennego. Zdelegalizowano związek zawodowy, stłamszono nadzieję, ale "Solidarność" - jako ruch społeczny - przetrwała.

Na szlaku papieskiego pielgrzymowania niezmiennie ustawiały się wielotysięczne tłumy wiernych. Ludzie manifestowali wiarę i swoje przywiązanie do Kościoła. W 1983 roku - na spotkanie z Następcą św. Piotra Polacy przyszli po nadzieję, którą działania reżimu miały skutecznie unicestwić. Tak było i wcześniej, ale wtedy nadzieja była szczególnie potrzebna, bo wszyscy pamiętali jeszcze niezabliźnione rany. Tysiące ludzi straciło pracę, było więzionych oraz internowanych.

Nie było i nie mogło być tej samej radości tłumów, jaka towarzyszyła pierwszej podróży. Ludzie oczekiwali, że Papież przemówi za tych, którym odebrano głos. Przed jego przyjazdem niektórzy mieli wątpliwości, czy ten przyjazd jest potrzebny. Rodziły się obawy, że umocni totalitarne rządy komunistycznego reżimu. Pielgrzymka Papieża to były narodowe rekolekcje. Uczestnicy coraz bardziej przekonywali się, że Papież ich umacniał. Więcej: dawał nadzieję, choć nie była to nadzieja łatwa. Bo przecież wtedy nikt nie mógł obiecywać, że szybko zmieni się los zniewolonego narodu. Polegała na głoszeniu, że los społeczeństwa nie zależy tylko od zewnętrznych czynników. Jan Paweł II wskazywał na wewnętrzne nastawienie i moralną postawę.

Mówił w Warszawie: "Wraz ze wszystkimi moimi rodakami - zwłaszcza z tymi, którzy najboleśniej czują cierpki smak zawodu, upokorzenia, cierpienia, pozbawienia wolności, krzywdy, podeptanej godności człowieka, staję pod krzyżem Chrystusa". Pielgrzymka Ojca Świętego do Polski była przede wszystkim podróżą religijną i duszpasterską. Papież przyjechał nie tylko po to, by umocnić wiarę Polaków, chciał także oddać hołd zmarłemu Prymasowi Tysiąclecia.

"Nie mogłem przybyć do Warszawy na jego pogrzeb w dniu 31 maja 1981 roku z powodu zamachu na moje życie w dniu 13 maja, co spowodowało kilkumiesięczny pobyt w szpitalu.
Kiedy dzisiaj dane mi jest przybyć do Ojczyzny, pierwsze moje kroki skierowuję do jego grobu.

I staję przy ołtarzu archikatedry świętego Jana, aby pierwszą Mszę świętą na polskiej ziemi odprawić za niego. Odprawiam ją za duszę śp. Stefana kardynała, ale łączę tę Najświętszą Ofiarę z głębokim dziękczynieniem. Dziękuję Bożej Opatrzności za to, że w trudnym okresie naszych dziejów, po drugiej wojnie światowej, na przełomie pierwszego i drugiego tysiąclecia, dała nam tego Prymasa, tego męża Bożego, tego miłośnika Jasnogórskiej Bogarodzicy, tego nieustraszonego sługę Kościoła i Ojczyzny".

Ojciec Święty przebywał w Polsce przez osiem niezapomnianych dni. Po raz pierwszy odwiedził Ziemie Zachodnie, co było ważne z powodów politycznych. Papież głosił też w Katowicach ewangelię pracy, która tak bardzo potrzebna była w tamtych warunkach ekonomicznych. Powrócił do Watykanu, pozostawiając orędzie, które jest aktualne po dziś dzień. Ono jest ciągle żywe i wciąż obowiązuje. Mimo że tak bardzo zmienił się nasz kraj od tamtego czasu, jego trudna nadzieja wciąż pozostaje nie tylko darem, ale też zadaniem.

Pożegnalne przemówienie Papieża świadczy o aktualności przesłania Jana Pawła II, które choć wygłoszone prawie 20 lat temu, zadziwiająco pasuje do dzisiejszej sytuacji Polski i Polaków.

"Odjeżdżając, pragnę jeszcze raz ogarnąć wzrokiem i sercem całą tę ziemię. Pragnę spojrzeć na wielkie obszary polskiej pracy, stanąć przy każdym warsztacie pracy, dużym i małym, na roli, w przemyśle, przy warsztacie pracy twórczej - wszędzie tam, gdzie pracuje człowiek. Pragnę stanąć przy każdym człowieku pracy. Życzę, by w tę pracę wpisany był cały właściwy tej dziedzinie życia ludzkiego ład moralny, by wszyscy mogli, w pełni wewnętrznego pokoju, przy zabezpieczeniu praw i poszanowaniu godności człowieka i jego pracy, we wzajemnym zaufaniu odnajdywać i zgłębiać sens tego podstawowego powołania człowieka, jakim jest właśnie praca ludzka. Sens, który jest z kolei najgłębszym i skutecznym motywem mobilizującym człowieka od wewnątrz.

Życzę też, by w takich warunkach praca była wykonywana w duchu miłości społecznej, o której mówiłem w Katowicach: by w niej człowiek odnajdywał siebie i poprzez nią służył innym oraz dobru własnego kraju.

Pragnę i życzę mojej Ojczyźnie, by w tę polską pracę wprowadzona była cała ewangelia pracy, zarówno ta, która zabezpiecza człowieka, jego godność i prawa, jak i ta, która zobowiązuje, która jest sprawą sumienia i poczucia odpowiedzialności. Prawa bowiem i obowiązki są ściśle ze sobą powiązane. Osobiście życzę władzom państwowym, ażeby powyższe warunki budowały dobro wspólne Ojczyzny i zabezpieczały zasłużone miejsce państwa polskiego".