publikacja 07.04.2005 11:14
Rozmowa z biskupem łowickim Alojzym Orszulikiem
- Ksiądz Biskup, jako dyrektor Biura Prasowego Episkopatu, należał do wąskiego grona osób, które w otoczeniu Prymasa Polski przygotowywały pierwszą pielgrzymkę Jana Pawła II do Ojczyzny. W jakich okolicznościach zrodziła się idea zaproszenia Ojca Świętego?
- Rozmowy na ten temat rozpoczął kard. Stefan Wyszyński, jeszcze w Rzymie w czasie inauguracji pontyfikatu Jana Pawła II (22 października 1978 r.). W uroczystościach brał udział także przewodniczący Rady Państwa Henryk Jabłoński. Wówczas doszło do pierwszych luźnych rozmów na ten temat. Osobiście uczestniczyłem w rozmowie, którą prowadził bp Bronisław Dąbrowski, sekretarz Konferencji Episkopatu Polski. Jabłoński deklarował gotowość poprawy stosunków z Kościołem. Wtedy bp Dąbrowski wspomniał, że Ojciec Święty będzie chciał z pewnością odwiedzić swoją Ojczyznę, i to niebawem. Wówczas szybko wróciłem do kraju, natomiast Ksiądz Prymas pozostał w Rzymie do końca października. Możliwe, że wówczas rozmawiał o odwiedzinach z Ojcem Świętym.
- 6 listopada 1978 r. kardynał Wyszyński w katedrze warszawskiej publicznie wyraził nadzieję, że Ojciec Święty będzie mógł odwiedzić Polskę i przewodniczyć uroczystości 900-lecia męczeńskiej śmierci św. Stanisława BM w maju 1979 r. w Krakowie. Władze musiały więc ustosunkować się do sprawy oficjalnie.
- Połączenie daty przyjazdu Ojca Świętego z uroczystościami ku czci św. Stanisława wywołało wielkie kontrowersje i negatywne reakcje ze strony władz. Dla wielu partyjnych działaczy postać św. Stanisława była symbolem walki Kościoła z władzą państwową. W grudniu 1978 r. min. Kazimierz Szablewski (szef Zespołu ds. Stałych Kontaktów Roboczych ze Stolicą Apostolską) zakomunikował arcybiskupowi Agostino Casarolemu (wówczas sekretarzowi Rady ds. Publicznych Kościoła), że ewentualna wizyta może się odbyć nie wcześniej niż w 1982 r. W tej sytuacji bp Dąbrowski poprosił o spotkanie ze Stanisławem Kanią (członkiem Biura Politycznego KC PZPR, odpowiedzialnym m.in. za kontakty z Kościołem). Do spotkania doszło 12 stycznia 1979 r. Ustalono, że jeszcze w styczniu Prymas będzie rozmawiał z Edwardem Gierkiem. Rozmowa ta odbyła się 24 stycznia 1979 r. w Sejmie. Ksiądz Prymas przedstawił Gierkowi cały pakiet spraw wymagających uregulowania w stosunkach między Kościołem a państwem. Sprawa papieskiej wizyty była jednym z punktów tej rozmowy. Kard. Wyszyński przygotował się do niej bardzo dokładnie. Gierek słuchał go z uwagą, zwłaszcza jego ocen dotyczących sytuacji społecznej. Słyszałem później od Księdza Kardynała, że rozmowa toczyła się w dobrym klimacie. Niewątpliwie Gierek miał szacunek dla Prymasa Polski, a Kardynał także cenił go znacznie wyżej aniżeli jego poprzednika.
Ta rozmowa miała zasadnicze znaczenie dla dalszych przygotowań papieskiej wizyty. Ustalono, że odbędzie się ona w tym roku. Szczegóły dotyczące terminu oraz przebiegu miał ustalić specjalny zespół roboczy. Jego członkami ze strony kościelnej zostali abp Franciszek Macharski, bp Bronisław Dąbrowski i ja. Stronę państwową reprezentowali Stanisław Kania, Kazimierz Kąkol (szef Urzędu ds. Wyznań), Józef Czyrek (wówczas MSZ) oraz dyr. Adam Merker z Urzędu ds. Wyznań.
- Co było przedmiotem Waszych rozmów?
- Na początku staraliśmy się przekonać naszych rozmówców, że niesłusznie uważają św. Stanisława za symbol walki Kościoła z państwem. Bp Dąbrowski nalegał, aby pielgrzymka mogła się odbyć w maju. Strona państwowa zdecydowanie odrzucała ten termin. O św. Stanisławie, że jest symbolem walki Kościoła z państwem, nikt już nie chciał rozmawiać. Atmosfera rozmowy stawała się coraz bardziej napięta. W pewnym momencie bp Dąbrowski, mocno już poirytowany, powiedział: ”Wy tylko udajecie, że zgadzacie się zaprosić Papieża, a w gruncie rzeczy tej wizyty nie chcecie”. Wtedy Kania, także mocno poirytowany, odpowiedział: ”Skoro tak, to wyciągajmy kalendarze i szukajmy innego terminu”. Zaskoczył nas tym oświadczeniem. Jakie terminy mogły wchodzić w grę? Kania mówił: ”szukajmy poza majem”. Na to my: ”więc niech będzie czerwiec”. Z drugiej strony mieliśmy świadomość, że nie mamy upoważnienia do tego, aby negocjować inne, poza majowym, terminy wizyty. W końcu ustaliliśmy termin czerwcowy i jeszcze jeden zapasowy.
Teraz należało przedstawić te ustalenia Księdzu Prymasowi, który w tym czasie przebywał w Gnieźnie. Chodziło o to, aby treść komunikatu, który miał iść do prasy, była przez niego zaakceptowana. 1 marca rano przyjął mnie w Gnieźnie. Zrelacjonowałem przebieg rozmowy na temat terminu pielgrzymki i dałem mu do przeczytania komunikat. Ksiądz Prymas wprowadził jedną poprawkę i zaakceptował tekst. Następnie bp Dąbrowski zadzwonił do Papieża, aby go poinformować o ustaleniach.
- Jakie były kolejne działania?
Do Rzymu pojechali abp Macharski i bp Dąbrowski, aby omówić dalsze szczegóły. Bp Dąbrowski wiózł ze sobą, oprócz komunikatu z terminem czerwcowym, jeszcze list Księdza Prymasa do Ojca Świętego. Gdy Papież otwarł list, okazało się, że Ksiądz Prymas sugerował w nim obstawanie przy terminie majowym. Wywołało to konsternację. Bp. Dąbrowskiemu zakomunikowano, że dalsze negocjacje w sprawie wizyty będzie prowadzić dyplomacja watykańska. O wszystkim zostałem telefonicznie poinformowany przez bpa Dąbrowskiego. Nie krył on poirytowania sytuacją. Rozmowy z Rzymem nagrywałem na automatycznej sekretarce i z taśmą poszedłem do Księdza Prymasa. Bp Dąbrowski przekazał także informację, że Ksiądz Prymas powinien napisać oficjalne zaproszenie dla Papieża. Początkowo nie chciał tego robić. Mówił, że wysłał przed laty zaproszenie do Pawła VI i ono jest ciągle aktualne. W końcu dał się przekonać. Rozstrzygający był argument, że lepiej będzie, jeśli wszystkie sprawy związane z wizytą pozostaną w gestii Episkopatu Polski. Napisał także drugi list do Papieża. Z tymi dokumentami pojechałem do Rzymu.
- Jednak w marcu 1979 r. przyjechał do Polski abp Casaroli, który rozmawiał z władzami na temat przygotowań do pielgrzymki.
- To oczywiste. Pielgrzymka była bowiem także przygotowywana przez przedstawicieli Stolicy Apostolskiej. Za jej realizację odpowiadał m.in. abp Paul Marcinkus (dyrektor Banku Watykańskiego). Towarzyszyłem mu w czasie objazdu poszczególnych miejsc, które miał odwiedzić Ojciec Święty. On także w kwietniu 1979 r. prowadził rozmowy z Biurem Ochrony Rządu, gdzie omawiane były kwestie związane z bezpieczeństwem Papieża.
- Dalsze dyskusje dotyczyły miejsc, które miał odwiedzić Ojciec Święty. Poza ustalonymi zgłoszone były jeszcze Piekary Śląskie i Trzebnica. Dlaczego władze nie zgodziły się na umieszczenie ich w programie?
- Opory były nie tylko wobec tych miejsc. Trzeba pamiętać, że w stosunku do początkowych ustaleń program uległ znacznemu poszerzeniu o nieplanowane wcześniej spotkania w Wadowicach, Oświęcimiu, Mogile i Nowym Targu. Zwłaszcza w przypadku Nowego Targu były duże opory ze strony władz wojewódzkich. Przypuszczam, że podobnie było w przypadku Piekar Śląskich. Ostateczne uzgodnienia podjęto w czasie spotkania pod koniec kwietnia 1979 r. z wiceministrem spraw wewnętrznych Bogusławem Stachurą. Komplikacje towarzyszyły także przygotowaniom do wizyty w Krakowie. Władzom zależało na tym, aby Jan Paweł II nie był w Nowej Hucie. Zgodziły się natomiast na jego pobyt w Mogile. Powstał jednak problem, jak ma wyglądać przejazd z Krakowa do Mogiły, skoro droga wiedzie przez Nową Hutę. Władze, żeby ominąć Nową Hutę zaproponowały, żeby Papież poleciał do Mogiły (10 km od Krakowa) helikopterem. Tak się ostatecznie stało. To przykład, jak bardzo różnego rodzaju ideologiczne uprzedzenia utrudniały nam opracowanie programu pielgrzymki. Już podczas prac nad pierwszą wersją programu wizyty władze jednoznacznie dały nam do zrozumienia, że Papież nie powinien przekraczać Wisły, aby nie drażnić Wielkiego Brata ze Wschodu. To wracało także w czasie organizacji kolejnych pielgrzymek w latach 80.
- Jak z perspektywy 25 lat ocenia Ksiądz Biskup znaczenie tej pielgrzymki?
- Wizyta była przemyślana przez Ojca Świętego w najdrobniejszych szczegółach. Z lektury wygłoszonych tekstów wynika, że były one adresowane do wszystkich narodów Europy Wschodniej. Stąd słowa o bierzmowaniu słowiańskich narodów czy wezwanie do odnowienia oblicza ziemi. Szczerze mówiąc, myśmy wtedy nie do końca rozumieli, co to oznacza, jak ma wyglądać odnowienie tej ziemi. Myślę, że nikt wówczas nie przypuszczał, że pielgrzymka wstrząśnie posadami Bloku Wschodniego.