Przestroga

Andrzej Grajewski

publikacja 06.04.2017 06:00

Szkoda, że papieska encyklika o „bezbożnym komunizmie” nie pozostała w głębszej pamięci kulturowej Kościoła. Sobór Watykański II nawet nie zajął się poruszanymi przez nią problemami, choć obradował w czasach, w których była niezwykle aktualna.

Encyklika Piusa XI „Divini Redemptoris” jest do dzisiaj jedyną całościową refleksją Kościoła na temat komunizmu. picture-alliance /dpa/pap Encyklika Piusa XI „Divini Redemptoris” jest do dzisiaj jedyną całościową refleksją Kościoła na temat komunizmu.

Papieska refleksja w niewielkim stopniu zresztą dotyczy sowieckiej Rosji. To przede wszystkim ostrzeżenie skierowane pod adresem Zachodu, które wciąż brzmi zaskakująco aktualnie.

W tym kształcie dokument zapewne by nie powstał, gdyby nie audiencja 3 lutego 1937 r., na której Pius XI przyjął wygnanego ze Związku Sowieckiego tajnie wyświęconego administratora apostolskiego Moskwy abp. Eugène’a Josepha Neveu. Wstrząśnięty relacją papież poprosił arcybiskupa o jej spisanie i polecił, aby jego uwagi znalazły się w przygotowywanym dokumencie. Encyklika Piusa XI „Divini Redemptoris” o bezbożnym komunizmie, opublikowana 19 marca 1937 r., jest do dzisiaj jedyną całościową refleksją Kościoła na ten temat. Staje na straży ludzkiej wolności wszędzie tam, gdzie totalitarne państwo próbuje ją naruszyć.

Pod prąd

Wystąpienie papieża było radykalnym votum separatum wobec głosów dominujących wówczas w debacie publicznej, jeśli nie wprost sympatyzujących z sowiecką ideologią, to w każdym razie bardzo wobec niej tolerancyjnych. Dość przypomnieć Picassa, Russela, Camusa, Sartre’a czy Hemingwaya, aby uzmysłowić sobie, jakiej klasy intelektualne tuzy stały wówczas w szeregach lewicy, flirtując całkiem otwarcie z komunistami. Wszyscy oni byli mocno zaangażowani w protesty przeciwko niemieckiemu nazizmowi i włoskiemu faszyzmowi, ale pozostali ślepi na zbrodnie, jakich dopuszczał się komunizm.

Nie lepiej było w świecie europejskiej polityki. Idea frontów ludowych z udziałem komunistów wielu politykom europejskim wydawała się atrakcyjną propozycją, w której nie widzieli niczego zdrożnego. Europejski horyzont polityczny bardzo już wtedy pociemniał. Wielu fascynował eksperyment faszystowski we Włoszech, a także osiągnięcia socjalne i gospodarcze III Rzeszy. Inni gotowi byli naśladować wzory sowieckie. Największymi europejskimi demokracjami – Wielką Brytanią i Francją kierowali ludzie bez charakteru, którzy rok później skapitulowali przed Hitlerem w Monachium. Papież w potępieniu czerwonego totalitaryzmu był więc dramatycznie osamotniony. Podobnie jak w apelach do pracodawców, aby swą chciwością i bezwzględnością nie doprowadzali ludzi pracy do desperacji, którą komuniści zawsze potrafili wykorzystać do swych celów.

Cel: ludzkość bez Boga

Pius XI opisał nie tylko naturę komunizmu, ale także wskazał wrażliwe miejsce zachodniej cywilizacji, umożliwiające jego dalszą ekspansję. Nie chodziło mu o potępianie zjawiska, ale zrozumienie oraz wyciągnięcie wniosków, jak można temu przeciwdziałać. W encyklice zawarta jest również inna próba odczytania dziejów, nie ograniczająca się jedynie do społecznej czy politycznej strony zjawisk, ale wskazująca na ich metafizyczny wymiar. Papież stwierdza wprost: Szatan działa w historii i kolejne nieszczęścia i dramaty są owocem jego zgubnego wpływu na ludzkie umysły na przestrzeni wieków. Końcowym efektem mutacji zła w dziejach jest „bolszewicki i bezbożny komunizm, wyraźnie dążący do tego, by zniszczyć doszczętnie wszelki ład społeczny i podważyć same podwaliny cywilizacji chrześcijańskiej”. Celem jest dążenie „do ludzkości bez Boga”.

Nikt wcześniej ani później z taką precyzją nie opisał istoty komunizmu. Pius XI podkreśla, że komunizm zasadza się na błędnej idei wyzwolenia, fałszywym ideale sprawiedliwości, równości i braterstwa w pracy. W istocie zaś nie tylko pozbawia człowieka wolności, stawiając wartości kolektywne oraz przymus państwowy ponad wszelką wolnością, ale wnika też w głąb najbardziej intymnych i odwiecznych relacji międzyludzkich, a więc w rodzinę, podporządkowując ją państwu. To, co Pius XI zawarł w teologicznym wywodzie, kilka lat później w literackiej formie opisze Orwell w „Roku 1984”.

Opisując zbrodnie sowieckiego reżimu, papież wyraźnie czyni rozróżnienie między oceną systemu, a oceną żyjących w nim ludzi. Podkreśla, że wiele narodów w Związku Sowieckim cierpi przemoc i stało się pierwszą ofiarą bolszewizmu. To nauczanie będzie później kontynuował Jan Paweł II, w narodach Europy Wschodniej dostrzegając potencjalną siłę, mogącą doprowadzić do obalenia komunizmu.

Analizując rozprzestrzenianie się komunizmu w świecie, papież akcentuje rolę propagandy. „Kieruje się nią z jednego ośrodka, zręcznie dostosowując do warunków poszczególnych narodów: rozporządza ona ogromnymi środkami pieniężnymi, niezliczonymi stowarzyszeniami, kongresami światowymi i dobrze wyszkolonymi siłami, korzysta z czasopism i broszur, szerzy się w kinach, ze sceny teatralnej i przez radio, na koniec w szkołach i uniwersytetach, ogarniając powoli coraz szersze warstwy społeczne, nawet najbardziej wartościowe; jak trucizna sączy się niepostrzeżenie w umysły i serca”. Zwraca także uwagę, że sukcesy komunizmu nie byłyby możliwe, gdyby światowe media nie skrywały prawdy o jego istocie.

Później żaden papież nie próbował już opisać w ten sposób współczesnych ideologii, które choć formalnie nie odwołują się do komunizmu, jako systemu społeczno-politycznego, pozostały jego naśladowcami, jeśli chodzi o cel zasadniczy – walkę z Bogiem.

Wielkanoc trzech encyklik

W marcu 1937 r. Pius XI opublikował trzy encykliki, określające stosunek Kościoła do najbardziej palących zagadnień współczesności: „Mit brennender Sorge” (14.03.1937) o położeniu Kościoła w III Rzeszy niemieckiej, „Divini Redemptoris” (19.03.1937) o naturze komunistycznego ateizmu oraz „Firmissimam constantiam” (28.03.1937) o prześladowaniach katolików w Meksyku. Wielkanoc trzech encyklik, jak media nazwały to wydarzenie, była próbą uwrażliwienia świata na wielkie zagrożenia, jakie dla chrześcijaństwa i całej ludzkości stanowiły totalitarne systemy.

Papież bardzo starannie przygotowywał się do napisania wszystkich tych dokumentów. W redakcji dokumentu o sytuacji Kościoła w III Rzeszy zasadniczą rolę odegrali niemieccy biskupi oraz nuncjusz apostolski Eugenio Pacelli (późniejszy papież Pius XII). Biskupi meksykańscy mieli duży wpływ na kształt encykliki oceniającej prześladowania Kościoła w ich kraju. W przypadku „Divini Redemptoris” decydująca była rola ojców jezuitów. To im Pius XI powierzył zadanie rozeznania natury komunizmu. Jezuici odgrywali decydującą rolę w papieskich inicjatywach podejmowanych wobec Związku Sowieckiego na przełomie lat 20. i 30. XX wieku. Nic więc dziwnego, że o przygotowanie dokumentu, mającego być całościowym opisem tego zjawiska, Pius XI poprosił generała jezuitów o. Włodzimierza Ledóchowskiego, który wykorzystał także wiedzę i doświadczenie swych współbraci z różnych kręgów językowych.

Czynnikiem wpływającym na kształt encykliki był sukces w 1936 r. komunistów we Francji. W ramach nowej taktyki, polegającej na ukryciu swej tożsamości pod szyldem różnych innych organizacji, komuniści poszli do wyborów w szerokiej koalicji ugrupowań lewicowych, jako Front Ludowy. Elementem nowej taktyki było wystąpienie szefa francuskich komunistów Maurice’a Thoreza, który na kilka dni przed wyborami zwrócił się w radiowej audycji wyborczej z propozycją „wyciągniętej ręki” do katolików. Z pewnością bez głosów katolików zwycięstwo Frontu nie byłoby możliwe. Dopiero w tym kontekście zrozumiałe są mocne słowa papieża, że „Komunizm jest zły w samej swej istocie i w żadnej dziedzinie nie może z nim współpracować ten, kto pragnie ocalić cywilizację chrześcijańską”.

Długie trwanie

Encyklika „Divini Redemptoris” odbiła się szerokim echem na całym świecie. Podzielony na pięć części dokument stał się podstawą katolickiej nauki społecznej w całym wolnym świecie. Jednak dopiero zimna wojna i podział świata pozwoliły Zachodowi docenić profetyczny wymiar papieskiego dokumentu. Jeśli przeanalizuje się przebieg instalacji komunizmu w Europie Środkowo-Wschodniej, można w tym procesie dostrzec wiele z metod i sposobów opisywanych przez Piusa XI. Encyklika wywarła także wielki wpływ na świadomość całego pokolenia duchowieństwa, któremu przyszło później żyć w komunizmie. Oczywisty jest jej wpływ na nauczanie obu prymasów Polski, kard. Hlonda i kard. Wyszyńskiego, a także prymasów Węgier i Czech, Mindszentyego oraz Berana.

Odegrała ona również ważną rolę immunologiczną, chroniąc wiele środowisk intelektualnych na Zachodzie przed złudnym flirtem z komunizmem, którego opłakane skutki pojawiły się w masowej skali w 1968 r., a później znalazły swój wyraz także w wielu ruchach kontestacji posoborowej. Można ślady tej encykliki wskazać też w instrukcji na temat pewnych aspektów teologii wyzwolenia, napisanej przez kard. Ratzingera, choć wprost do dokumentu Piusa XI się nie odwołuje.

Szkoda, że ta ważna encyklika, jedna z ważniejszych, jakie powstały w poprzednim stuleciu, nie pozostała w głębszej pamięci kulturowej Kościoła. O ile „Mit brennender Sorge” przywoływana jest często, nie tylko w kontekście dyskusji o latach 30. ubiegłego stulecia, o tyle „Divini Redemptoris” traktowana jest jako swoiste kuriozum, relikt czasów konfrontacji, później zastąpionej twórczym i płodnym dialogiem. A przecież zachowuje ona swój uniwersalny wymiar jako przestroga przed wszystkimi lewicowymi utopiami, które będą chciały ograniczać naszą wolność oraz proponować „lepszy” świat bez Boga.

TAGI: