Kardynałowie pod kluczem

Przemysław Kucharczak

publikacja 09.04.2005 10:20

Kardynałowie nie będą w czasie tego konklawe zamknięci w jednym budynku. Mimo to nie będą mogli oglądać telewizji, słuchać radia, ani nawet czytać gazet. Nie mogą kontaktować się z ludźmi z zewnątrz. Chodzi o to, żeby żadne opinie z zewnątrz nie miały wpływu na wynik ich głosowań.

Taki sposób wyboru papieży może się dzisiaj komuś wydać dziwny. Bo które jeszcze państwo świata wybiera tak swoją głowę? Mało kto jednak wie, że forma konklawe jest głęboko przemyślana. Kościół udoskonala ją od ośmiuset lat.

Konklawe niezbyt klawe
Jest koniec XIII wieku. Kardynałowie obradują w papieskim pałacu we włoskim mieście Viterbo. Bardzo długo obradują… Poprzedni papież Klemens IV zmarł w 1268 roku. Tymczasem mijają już prawie trzy lata, a nowy papież wciąż nie jest wybrany! Kardynałów w czasie tych obrad utrzymują mieszczanie. Dary stołu są w najlepszym gatunku, bo kardynałowie pochodzą najczęściej z dumnych, arystokratycznych rodów. Mieszczanie są coraz bardziej zniecierpliwieni tym brakiem decyzji. W końcu proszą kapitana Rainero Gattiego, dowódcę milicji papieskiej, żeby zamknął kardynałów w ich pałacu. Gatti wpada więc do pałacu i rygluje w nim wszystkie drzwi.

Kardynałowie są oburzeni. Wcale nie zamierzają ugiąć się pod taką presją. Jednak Gatti ogranicza im też racje żywnościowe: dostarcza tylko chleb i wodę. Według tradycji mieszczanie w końcu zamurowują nawet drzwi i okna pałacu. A potem zrywają dach, żeby na obradujących padał deszcz.
W końcu kardynałowie uginają się i wybierają nowego papieża: Grzegorza X. Papieża, który później zostanie ogłoszony błogosławionym. Najciekawsze jest, że postępek mieszkańców Viterbo bardzo się nowemu papieżowi… spodobał. Już trzy lata później, w 1274 roku, Grzegorz X zwołuje sobór w Lyonie. Sobór między innymi postanawia: kardynałowie podczas wyboru papieża muszą być odcięci od świata. Po trzech dniach bezowocnych obrad należy im zmniejszyć racje żywnościowe, a po tygodniu mogą jeść tylko chleb i pić wodę. Właśnie wtedy ludzie zaczynają nazywać wybory papieża: „konklawe”. „Cum clave” po łacinie znaczy: „pod kluczem”.

Kandydat: kardynał Ledóchowski
Przedtem już też podejmowano próby obrad w zamknięciu, i to wcale nie wbrew woli kardynałów. – Tak było np. w 1216 roku, w czasie wyboru papieża Honoriusza III – mówi ks. prof. Zygmunt Zieliński, historyk Kościoła z KUL. Był jednak o wiele ważniejszy powód tego zamykania drzwi za kardynałami, niż tylko zmobilizowanie ich do szybszej decyzji. – Zamknięcie było potrzebne, żeby nie stworzyć kardynałom możliwości podwójnego wyboru papieża – wyjaśnia ks. prof. Zieliński. – W przeszłości rządy i monarchowie sąsiednich mocarstw próbowali bardzo mocno wpływać na konklawe.

Bez zamknięcia kardynałów w jednym miejscu istniałaby groźba, że jakaś frakcja wśród kardynałów uznałaby wybór za nieważny – mówi. Zdarzyło się bowiem w historii Kościoła, że papieży wybierano i Rzymie, i w Avignonie we Francji. Od XVIII wieku sąsiednie państwa wtrącały się do konklawe według ustalonych przez siebie reguł. Watykan nie miał dość siły, żeby się temu skutecznie przeciwstawić. Cesarz austriacki, królowie Francji i Hiszpanii nakazywali np. któremuś ze „swoich” kardynałów: masz zgłosić weto, jeśli kardynałowie będą próbowali wybrać kogoś, kogo nie popieram. Na przykład w 1823 roku Austria wykluczyła kardynała Severolego, któremu brakowało do wyboru na papieża zaledwie 7 głosów. Czasem na jednym konklawe padały nawet trzy weta: od Francji, Hiszpanii i Austrii. Dwa razy w te wydarzenia byli zaangażowani Polacy. W 1878 roku Austria złożyła weto przeciw kandydaturze Polaka: kardynała Mieczysława Halki-Ledóchowskiego. Ledóchowski był arcybiskupem gnieźnieńskim i poznańskim, którego prześladowały władze pruskie. Prusacy pozbawili go urzędu i przez jakiś czas trzymali we więzieniu. Austria postawiła swoje weto właśnie ze względu na namowy kanclerza Prus, Otto Bismarcka.

Drugi kardynał z Polski zasłużył się w historii konklawe mniej chlubnie. W 1903 roku zdawało się, że papieżem zostanie kardynał Rampolla z Sycylii. Brakowało mu tylko kilku głosów. I wtedy w imieniu cesarza Austrii weto wniósł kardynał Jan Puzyna z Krakowa. Już w następnym, 1904 roku, nowy papież Pius X zniósł to prawo weta. A nawet więcej: obciążył takie działania ekskomuniką. W przeszłości europejskie państwa szczególnie mocno wtrącały się do konklawe, bo papież był też głową Państwa Kościelnego. Państwa, które obejmowało całe środkowe Włochy. Wiele krajów chciało mieć w tym miejscu swoje wpływy.

Myślałem, że jestem w piecu
Przepisy dotyczące konklawe zmieniały się wiele razy w ciągu wieków. Jednak aż do czasu konklawe Jana Pawła Wielkiego w 1978 roku kardynałowie mieszkali w bardzo surowych warunkach. Mieli jedną ubikację na pięciu albo sześciu. W pokoju czekały na nich tylko żelazne łóżko, stolik do pisania, krzesło, miednica do mycia i dzbanek z wodą. – To były klitki, w których kardynałowie ledwie się mieścili – mówi ks. prof. Zygmunt Zieliński. – Nie chciano im robić zbyt wielkich wygód, żeby konklawe się nie przeciągało – wyjaśnia. Podczas konklawe po śmierci Pawła VI w Rzymie z nieba lał się żar. Jednak te ciasne pokoje kardynałów były zamknięte i opieczętowane od kilku dni. Kardynał Suenens z Belgii wspominał później, że wydawało mu się, że znalazł się w piecu. Któryś z dostojników poczuł się źle. Trudno się temu dziwić, skoro wielu kardynałów jest zaawansowanych wiekiem.

Według książki „Anegdoty z Watykanu”, wydanej przez jezuickie wydawnictwo WAM, jeden z kardynałów cierpiał na klaustrofobię. Wezwał więc posługacza i poprosił o otwarcie okna. Posługacz cichym głosem odpowiedział, że grozi za to ekskomunika. – Jaka ekskomunika… Otwórz, otwórz… – nalegał kardynał. W rzeczywistości ekskomunika groziła w wypadku niezachowania tajemnicy dotyczącej przebiegu konklawe, a nie takich drobiazgów. W czasie tego konklawe kardynałowie wybrali Jana Pawła I. Przed kolejnym konklawe, które nastąpiło prawie półtora miesiąca później, szyby przynajmniej nie były już zaciemnione i nie zamknięto hermetycznie okien.

Jan Paweł Wielki postanowił, że w czasie konklawe po jego śmierci kardynałowie zamieszkają już w przyzwoitych warunkach. Są przecież bardziej ludzkie sposoby na zmobilizowanie ich do szybkiego wyboru. Np. wprowadzenie pewnych zmian do procedury głosowań. Teraz, jeśli po 30 głosowaniach żaden z kandydatów nie uzyska zwyczajowych dwóch trzecich głosów, kardynałowie będą mogli zagłosować zwykłą większością głosów. W czasie konklawe kardynałowie zamieszkają w nowym hotelu: Domu świętej Marty. – Mieszkania są w nim dwupokojowe, z łazienką. W środku proste biurko, proste łóżko, prosta szafa – wspomina ksiądz prof. Jerzy Szymik z Międzynarodowej Komisji Teologicznej, który mieszkał tam w zeszłym roku. – Pokoje są urządzone ubogo, ale jednocześnie bardzo ładnie, ze smakiem. Wracałem tam umierając ze zmęczenia, po całym dniu pełnym pracy, stresu, adrenaliny. To wymarzone miejsce, żeby po takim dniu odpocząć – mówi. Kardynałowie będą przybywać z domu świętej Marty na obrady do kaplicy sykstyńskiej. Będą też mogli spacerować po specjalnie zabezpieczonych rewirach Ogrodów Watykańskich. Nie będą jednak z nikim z zewnątrz rozmawiać, nie będą słuchać wiadomości. Po to, żeby w czasie konklawe nikt nie próbował na nich wywierać nacisków.