Memoriał Akademii Oświęcimskiej wręczony Benedyktowi XVI

**Polska (25-28.05.2006)**

publikacja 28.05.2006 22:36

28 maja 2006 r.

Memoriał Akademii Oświęcimskiej

Sześćdziesiąt cztery lata temu tu, w samym sercu Europy nazistowska ideologia nienawiści została przekuta w czyn na skalę wcześniej nieznaną. Powstał obóz Auschwitz-Birkenau, w którym skazano na zagładę ponad milion ludzi, których istnienie uznano za przeszkodę w rozwoju cywilizacji opartej na pogardzie i totalnej dominacji. Uczeni drobiazgowo przeanalizowali zarówno teorię, jak i praktykę tego zbrodniczego przedsięwzięcia, krok po kroku odsłaniając jej polityczne oraz ekonomiczne motywy, mechanizmy terroru i logikę pogardy wobec narodów i grup społecznych, które w interesie totalitarnego imperium postanowiono uwięzić, ograbić, wykorzystać do niewolniczej pracy i zgładzić.

Badania odsłaniają w szczegółach konsekwencję nazizmu w łamaniu najbardziej elementarnych praw człowieka, ale -skądinąd niezbędne - poznanie historycznych faktów i mechanizmów nie prowadzi ani do przeniknięcia najgłębszej tajemnicy zła, ani do odkrycia prawdy zdolnej przezwyciężyć logikę i potęgę tyranii. Tę prawdę odkrył natomiast św. Maksymilian Kolbe, kiedy postanowił oddać swoje życie, by uratować drugiego człowieka, współwięźnia Auschwitz. Było w jego decyzji ostateczne potwierdzenie tej miłości, która jest istotą chrześcijaństwa, jego najgłębszym przesłaniem wynikającym z nauki i ofiary Jezusa Chrystusa. Podobne świadectwo złożyła również "wielka córka swego udręczonego narodu i wierząca chrześcijanka", św. Teresa Benedykta od Krzyża,w świecie Edyta Stein, która wytrwale szukając przez całe życie mądrości i miłości znalazła je u stóp Chrystusowego Krzyża i oddała swoje życie w męczeńskiej ofierze "za jej zagrożony i upokorzony naród żydowski" na tej Golgocie, jaką był obóz Auschwitz. Taka, jak ich, miłość zaprzecza nienawiści, jest czynem, który neguje zło, ocala wrażliwość, przywraca nadzieję. Taka miłość przypomina również, że ludzki intelekt bez poddania się jej wpływowi, staje się zobojętniały i jałowy. A może stać się również zbrodniczy.

Auschwitz-Birkenau jest miejscem-znakiem, do którego odwołujemy się, czując, że niesie on głęboką prawdę o człowieczeństwie pozbawionym miłości. Przypomina, że nienawiść zawsze rodzi mrok i zamęt duszy, która odwróciwszy się od miłości szuka dla siebie spełnień we władzy, w posiadaniu, w dominacji nad drugim człowiekiem. Umysł, który wyrasta na tak trującej pożywce, nieuchronnie będzie dążył ku skrajnościom, w których wybucha przemoc i pogarda, Jego racjonalność zostaje zaś zredukowana do zdolności projektowania i wdrażania zaawansowanych technologii zniewalania, zastraszania i zabijania.

W sposób szczególny Auschwitz-Birkenau pozostaje też symbolem Holocaustu. Chociaż reżym hitlerowski swój plan zagłady Żydów realizował w wielu obozach koncentracyjnych, to nigdzie indziej na tak ogromną skalę i z równą systematycznością, jak tu. Nie jest i nigdy nie będzie żadnym umniejszeniem pamięci o udręczonych i zamordowanych tutaj Polakach, Cyganach, Rosjanach oraz przedstawicielach innych narodów przypominanie tej oczywistej, udokumentowanej prawdy, ze komory gazowe i krematoria Birkenau były pomyślane przecie wszystkim jako narzędzia "ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej". Rasistowska ideologia nazizmu za kwestię wymagającą "ostatecznego rozwiązania" uznała sam fakt istnienia Żydów.

Odmówiła znienawidzonej przez siebie społeczności prawa cło życia nie tylko w tym, czy innym miejscu na Ziemi, jak czynią to do dziś teoretycy i praktycy czystek rasowych, etnicznych, religijnych, ale prawa do życia w ogóle. Przywoływane najczęściej dla wyjaśnienia fenomenu Holocaustu pojecie antysemityzmu, chociaż odsłania kluczowe w wymiarze historycznym ideologiczne motywy tej postaci ludobójstwa, nie objaśnia jednak w pełni obłędnego radykalizmu tak postawionego celu, ani determinacji, z jaką próbowano go poprzez zbrodnię Holocaustu osiągnąć. Stajemy tu wobec tajemnicy bezgranicznej pychy, która -odrzuciwszy w sposób nieodwołalny nakaz dostrzegania bliźniego w innym człowieku - wpada w spiralę nienasycenia czynionym złem, przeistacza się w szaleństwo, któremu ofiar nigdy dość. Solidarna pamięć, jaką jesteśmy winni ofiarom Holocaustu, winna iść w parze ze świadomością głębszej natury zła, które w eksterminacji Żydów znalazło największe upodobanie.

Pamięć o Auschwitz-Birkenau nieustannie zmusza nas do stawiania czoła ponurej prawdzie, że mimo wielkiej tradycji historycznej i kulturalnej Europa nie potrafiła zapobiec rozkwitowi totalitaryzmu, który zgładził miliony istnień ludzkich i tylko potęga militarna większa od jego własnej powstrzymała go przed zgładzeniem kolejnych milionów. To w samym sercu Europy, w ojczyźnie Goethego, Beethovena i Kanta, zrodziła się i znalazła warunki do rozwoju najbardziej porażająca cywilizacja śmierci w dziejach ludzkości. A skoro mogła się zrodzić i rozwinąć nawet tutaj, to znaczy, że największy cmentarz Europy, zbiorowa mogiła milionów jest i musi pozostać ostrzeżeniem dla współczesnych. Bowiem Auschwitz-Birkenau jako zamysł powstał właśnie z- pychy, która wyklucza miłość. A mógł przybrać rzeczywisty kształt dlatego, że Europie lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku zabrakło moralnej wrażliwości i politycznej wyobraźni, co często chodzi w parze. Nasza współczesna cywilizacja również nie jest wolna od przemocy i miłość nie jest w niej prawem powszechnym. Brak w niej powszechnego zrozumienia, że miłość nie jest utopią, impresją, nastrojem, ale obcowaniem z Bogiem i solidarnością z innym człowiekiem, komunią wewnętrzną i zewnętrzną, która jako jedyna może stawić skuteczny opór potędze zła. Bóg, przesłanie Ewangelii, wskazują ludzkości, drogę do budowania cywilizacji miłości. Nakaz jej budowania i wiara, że nie będzie to wysiłek daremny, jest wyzwaniem, na które każdy człowiek ma obowiązek odpowiedzieć i tylko wówczas pamięć o Auschwitz-Birkenau stanie się twórcza, przekroczy granice narzucane jej przez poczucie grozy, jaką wyzwala. Ten sam człowiek, św. Maksymilian, który aktem woli ufającej bezgranicznie miłosierdziu Bożemu pokonał w ostatnich chwilach swego ziemskiego życia logikę Auschwitz, to także autor słów "tylko miłość jest twórcza". Ufając temu przesłaniu nie będziemy już z lękiem pytać, kto jest naszym bliźnim, ponieważ miłość sprawia, że utożsamianie się z drugim człowiekiem staje się odruchem serca i umysłu.

Współczesna Europa, aby zachować swoją tożsamość i rozwijać się na chwałę odkupionego przez Chrystusa człowieka, potrzebuje świadków takich jak ś w. Maksymilian i św. Teresa Benedykta od Krzyża. Szczególnie świadectwo św. Edyty Stein, męczennicy Auschwitz, współpatronki Europy, jest szansą otwarcia nowego etapu budowy Europy w oparciu o wartości szacunku, tolerancji i otwartości, wyzwaniem dla wszystkich ludzi dobrej woli, niezależnie od różnic etnicznych, kulturowych i religijnych, by starali się budować społeczeństwo prawdziwie braterskie. Zasada tolerancji i szacunku dla wszystkich nie oznacza jednak obojętności etycznej ani sceptycyzmu wobec fundamentalnych wartości jak prawda, miłość, wolność i sprawiedliwość.

By świadomość i moralna wrażliwość współczesnego człowieka mogła podążać tą drogą, potrzebuje on na niej, prócz świadectw danych w przeszłości, również dobrych, odpowiedzialnych przewodników. Szczególna odpowiedzialność za takie przewodnictwo spada na barki ludzi kultury; na twórców nauki i sztuki, na duszpasterzy i pedagogów, na dziennikarzy, intelektualistów oraz twórców dziel społecznych. Słowa i pojęcia, odkrycia i formuły nie mają żadnej wartości, jeśli nie służą drugiemu człowiekowi. Jeśli nie przemawia przez nie miłość i troska o los bliźniego, o los każdego człowieka na świecie. Miłość doskonali naszą ludzką naturę, doskonali ducha i dlatego wszyscy ludzie dobrej woli powinni dokładać wszelkich starań, by przesianie o miłości kształtowało codzienne życie ludzi, by wpływało na postawy polityków i ludzi odpowiedzialnych za społeczeństwo, za losy krajów, by mogli z odwagą pokonywać sprzeczności, zachowując szacunek dla praw człowieka i narodów.

W bezpośrednim sąsiedztwie byłego obozu Auschwitz--Birkenau znajduje się miasto Oświęcim. Miasto, którego wielu obywateli, często z narażeniem własnego życia, niosło pomoc więźniom tego obozu. Zanim obca okupacja narzuciła mu przymusowe sąsiedztwo z hitlerowskim kombinatem śmierci, miasto Oświęcim zaznało bogatej historii, będącej w znacznej mierze historią współistnienia ludzi różnych kultur i wyznań. A przecież zaledwie kilka lat istnienia w zbrodniczym cieniu Auschwitz odcisnęło na Oświęcimiu tak silne piętno, tak mocno uwięziło nawet samą nazwę tego miasta w sieci potwornych skojarzeń, ze nie brakowało i nie brak takich, którzy także owo miasto uważają za miejsce przeklęte. I nie ma innej drogi przezwyciężenia tej klątwy, niż uczynienie z Oświęcimia centrum myślenia i działania, których sens da się streścić w orędziu: nigdy więcej Auschwitz, nigdy więcej tryumfu nienawiści, nigdy więcej pogardy dla przyrodzonych praw osoby ludzkiej i praw narodów! Oświęcim jest miejscem, z którego powinna płynąć i coraz szerzej płynie refleksja nad kondycją współczesnej cywilizacji. Nie jest ona wolna od nieludzkiej postawy wobec bliźniego, od problemów i niebezpieczeństw, które podważają godność człowieka. Oświęcim jest dziś centrum Dialogu i Modlitwy, które zaprasza do rozmowy i namysłu nad przeszłością wyznawców wielu religii, co pozwala ufać, że dobra wola pozwoli ujrzeć prawdę, nauczyć się dawania i dzielenia z drugim człowiekiem, Pozwoli wyjść na spotkanie tego, co piękne w człowieku, co jest odbiciem woli Boga.

Oświęcim i Kraków są miejscami, narodzin Akademii Oświęcimskiej - przedsięwzięcia, którego celem jest służenie dialogowi i rozważaniom nad współczesną kulturą, prawami człowieka, warunkami budowy cywilizacji miłości, W pracy nad tym dziełem uczestniczy już obecnie wielu Polaków oraz obywateli innych państw Europy. Szczególną rolę w promocji idei Akademii spełnia Oświęcimska Nagroda Praw Człowieka imienia Jana Pawła II, którą po raz pierwszy wręczał 16 października 2005 roku w Watykanie papież Benedykt XVI. Najważniejszą inspiracją dla tak zarysowanej misji Akademii Oświęcimskiej było nauczanie Jana Pawła II, który w homilii wygłoszonej 7 czerwca 1979 roku, właśnie w Oświęcimiu, wzywał do pokoju i obrony praw człowieka, cytując także polskiego myśliciela Pawła Włodkowica, który sześć wieków wcześniej głosił: "Gdzie mocniej działa siła, niż miłość, tam szuka się tego, co stanowi własny interes". Przypomniał te słowa Papież-Polak, duchowy spadkobierca i strażnik tradycji Kościoła przede wszystkim, ale także przedstawiciel najlepszych tradycji umysłowych własnego narodu.

W encyklice Deus caritas est współczesny człowiek otrzymuje od obecnego następcy Świętego Piotra słowa nadziei i wskazanie tych samych zadań, które zgodnie z nauką Chrystusa wypełniał w swoim życiu "papież praw człowieka" - Jan Paweł II. Wychodząc dziś na spotkanie pielgrzymującego do miasta Oświęcimia Ojca Świętego Benedykta XVI, członkowie Akademii Oświęcimskiej chcą potwierdzić wolę działania na rzecz "cywilizacji miłości" - cywilizacji, wolnej od rozpaczy i zdolnej do tego, by dostrzegać, cenić i krzewić dobro. Zawsze. Wszędzie. Także tam., gdzie sam tylko rozum ludzki już żadnej pociechy dać nie może.

W doświadczeniach mieszkańców współczesnego miasta Oświęcimia, którzy podejmują wysiłki na rzecz przekształcenia tego miejsca w ogólnoświatowe centrum praw człowieka, jak i w świadectwach wielu ofiar Auschwitz-Birkenau, znajdujemy źródło nadziei dla realizacji takiego programu. Podążając dziś śladami Jana Pawła II, w duchu solidarności, z ofiarami Auschwitz-Birkenau, jak i solidarności z mieszkańcami miasta Oświęcimia, deklarujemy, że w tym sensie, w jakim Auschwitz pozostaje znakiem, a miasto Oświęcim świadkiem tego znaku, wszyscy czujemy się dziś oświęcimianami!

Kraków-Oświęcim, 2006.05.28