Zaczerpnąć i ubogacić

Andrzej Macura

publikacja 28.05.2006 23:51

Komentarz po wizycie papieża w Wadowicach, Kalwarii i Łagiewnikach

Na początku swej wizyty w Polsce, jeszcze na lotnisku, Ojciec Święty powiedział: „Przybyłem, aby przejść jego (Jana Pawła II) śladami, prześledzić drogę jego życia od dzieciństwa, aż do wyjazdu na niezapomniane konklawe 1978 roku.
Na tej drodze chciałbym spotkać i lepiej poznać pokolenia wierzących, które wydały go do służby Bogu i Kościołowi, jak też te, które zrodziły się i wzrastały dla Pana pod duchowym kierunkiem tego kapłana, biskupa i papieża. (…) Nie jest to tylko podróż sentymentalna, choć i to ma swoje znaczenie, ale wędrówka wiary, wpisana w misję, jaką powierzył mi Pan w osobie Piotra apostoła, który został powołany, aby utwierdzać braci w wierze. Ja również pragnę zaczerpnąć z obfitego źródła waszej wiary, które bije nieprzerwanie od ponad tysiąca lat”.

Ten podwójny cel swojej wizyty – przejście drogą życia Jana Pawła II, by zaczerpnąć z naszej wiary oraz umocnić naszą wiarę swoim świadectwem – w sposób szczególny unaocznił się podczas dzisiejszych wizyt Ojca Świętego w Wadowicach, Kalwarii Zebrzydowskiej i Łagiewnikach.

Trudno powiedzieć, w jaki sposób wizyta w miejscach drogich Janowi Pawłowi II wpłynęła na wiarę obecnego papieża, na ile z niej zaczerpnął. Na pewno jest jednak pod olbrzymim wrażeniem witających go tłumów. Chyba właśnie serdeczność z jaką witają go Polacy sprawiła, że stał się bardziej spontaniczny. Wznosząc ręce czyni to już inaczej, swobodniej, niż jeszcze na początku wizyty. Dziś, gdy w Kalwarii tłum skandował na jego cześć zatrzymał się i spontanicznie skierował do pielgrzymów parę słów od siebie. W Łagiewnikach, w Bazylice Bożego Miłosierdzia podchodził do chorych i rozmawiał z nimi. To nie naśladowanie Jana Pawła II. Jest w tym co robi bardzo autentyczny. Jakby nasza słowiańska serdeczna wylewność pomogła mu, niemłodemu już człowiekowi, odkryć entuzjazm płynący ze spotykania się z braćmi w wierze. Charakterystyczne też, że zarówno w Wadowicach jak i Kalwarii, miejscach kojarzonych raczej z pobożnością ludową, nie teologiczną głębią, prosił o modlitwę. Ta w każdej ludzkiej posłudze jest bardzo potrzebna. Ale w niej wszyscy jesteśmy przed Bogiem równi. Nie ma znaczenia, czy wznosi ją do Boga profesor uniwersytetu, czy prosta staruszka. Chyba właśnie w tych drobiazgach możemy dopatrywać się tego, czym Benedykt XVI ubogaca u nas swoją wiarę i co pomaga mu lepiej zrozumieć fenomen jego wielkiego Poprzednika.

Papież nie zapomina też o drugim celu swojej wizyty, o umacnianiu naszej wiary. Każde przemówienie jest dla niego okazją do jej pogłębienia. W Wadowicach, nawiązując chrztu, Jana Pawła II nie omieszkał przypomnieć, że chrzest czyni człowieka dzieckiem Bożym i wzywa do pielęgnowania sprawiedliwości płynącej z wiary. Mówiąc o parafii, która dała światu jego poprzednika pouczył, że jest ona „środowiskiem życia sakramentalnego, ewangelizacji i kształtowania dojrzałej wiary. A w Łagiewnikach wskazał na paradoksalny z pozoru związek ludzkiego cierpienia i Bożego miłosierdzia.

Gdy piszę te słowa ciągle trwa święto naszego spotkania z Ojcem Świętym. Nie mam jednak wątpliwości: na pewno wszystkich nas ubogaci. Oby po wyjeździe naszego gościa trwało bez końca opromienione radością spotykania się z Bogiem i braćmi w wierze.