publikacja 23.10.2006 15:14
Doprawdy, trzeba dziękować Panu za to, że tak wiele Jego synów, tak wiele rodzin chrześcijańskich, wychowanych w ewangelicznym duchu bezinteresownej miłości, wyszło naprzeciw wezwaniom Dnia Misyjnego, dając godny podziwu przykład „powszechnej miłości”, wyrażającej się w licznych wyrzeczeniach i modlitwach ofiarowywanych za misjonarzy, a często także w bezpośrednim uczestnictwie w ich apostolskim trudzie.
Prowadzi to do wniosku, że Światowy Dzień Misyjny może i powinien być w życiu każdego Kościoła partykularnego okazją do realizacji programu stałej katechezy, posiadającej szeroką perspektywę misyjną, która będzie proponować każdemu z ochrzczonych i każdej wspólnocie chrześcijańskiej program życia „ewangelicznego i ewangelizującego”.
Stale aktualny dla Kościoła problem szerzenia Królestwa Bożego wśród ludów niechrześcijańskich, stanął przede mną jasno już w dniu inauguracji apostolskiej posługi Pasterza Kościoła powszechnego, który - w opatrznościowy, powiedziałbym, sposób - zbiegł się z obchodzonym właśnie w ową niedzielę, 22 października 1978 roku, Światowym Dniem Misyjnym.
Dlatego przez te wszystkie lata jestem - jak mówiłem już przy wielu okazjach - „wędrującym katechistą”, chcąc zetknąć się z ludami, które jeszcze Chrystusa nie znają; chcąc dzielić z młodymi Kościołami zarówno ich duchowe bogactwo, jak też potrzeby, cierpienia i starania o to, by wiara chrześcijańska coraz głębiej zapuszczała korzenie w ich kulturach, chcąc umocnić wszystkich, którzy na pierwszej linii wypełniają to ogromne zadanie ewangeliczne, zachęcić ich do dawania zawsze i wszystkim, a zwłaszcza młodzieży, wiarygodnego świadectwa głoszonemu przez nas orędziu.
PILNA POTRZEBA NOWEJ EWANGELIZACJI
3. Wiemy, jak bardzo doświadczenie nowej Pięćdziesiątnicy, przeżyte przez nas dzięki Soborowi Watykańskiemu II, zaważyło na dziejach ostatniego dwudziestolecia. Kościół bowiem dzięki temu niezwykłemu wydarzeniu pełniej uświadomił sobie swoją własną istotę i swoją misję, podejmując z zaangażowaniem otwarty dialog z całą rodziną ludzką, by uczestniczyć w „radości i nadziei, smutku i trwodze ludzi współczesnych, zwłaszcza ubogich i wszystkich cierpiących” (Gaudium et spes, 1). Kościół uruchomił wszystkie swoje możliwości, by poprzez stałą katechezę opartą na nauce Soboru Watykańskiego II umocnić jedność pomiędzy Bogiem i wspólnotą ludzką oraz jedność pośród ludzi, a równocześnie spotkał się z najpoważniejszym dramatem naszej epoki, którym jest „rozdźwięk pomiędzy Ewangelią a kulturą”, jak pisał Paweł VI w adhortacji apostolskiej Evangelii nuntiandi (n. 20).
Dlatego coraz bardziej naglącym obowiązkiem staje się skupienie całej misji Kościoła na tym, co stanowi jego podstawową działalność: na „ewangelizacji”, czyli przepowiadaniu, które pozwoli ludom odkryć to, kim jest dla nas Jezus Chrystus.
Dwadzieścia lat po Soborze tchnienie nowej Pięćdziesiątnicy przeniknęło także Nadzwyczajny Synod Biskupów, zwołany przeze mnie po to, ażeby wszyscy członkowie Ludu Bożego konsekwentnie i z miłością realizowali cele i wskazania Soboru.
Kościół, który czci, potwierdza i wprowadza w życie Sobór Watykański II, stara się poznać potrzeby całej rodziny ludzkiej i zdążając ku trzeciemu tysiącleciu, z nową siłą podejmuje swą misję „ewangelizowania”, czyli głoszenia wiary, nadziei i miłości, które czerpie z własnej nieprzemijającej młodości, w świetle żyjącego Chrystusa, który jest „drogą, prawdą i życiem” dla człowieka naszych i wszystkich czasów (por. homilia na zakończenie Synodu Nadzwyczajnego, 8 grudnia 1985 ; „L'Osservatore Romano”, wyd. polskie 10-12/1985).
Chodzi tu o stałą ewangelizację, której nowość polega na tym, że obejmie swym zasięgiem cały świat, bowiem problemy i wyzwania, wobec których stały przed dwudziestu laty młode Kościoły, obecne są dzisiaj w całym świecie. Sprawiają one, że cały Kościół i wszyscy jego członkowie czują się Kościołem misyjnym.
Współodpowiedzialność za misje jako znak kolegialności biskupiej, na którą Sobór położył szczególny nacisk, powinna dziś stawać się coraz bardziej widzialnym znakiem „troski” każdego biskupa o wszystkie Kościoły (por. Christus Dominus, 3), nie zaś tylko o własny Kościół partykularny.
Powołanie do życia przez młode Kościoły nowych instytutów misyjnych, ukazujących w dobitny sposób, że także najbardziej potrzebujące Kościoły wydają nowych robotników ewangelizacji, powinno pobudzać wszystkie Kościoły, bez względu na to, czy żyją one w dogodnych warunkach, czy dysponują ubogimi środkami i siłami apostolskimi, do dawania siebie Kościołowi powszechnemu.
Wzrost ilości kapłanów diecezjalnych „Fidei Donum”, ludzi świeckich i ochotników wysyłanych na misje zagraniczne, świadczący o autentycznie misyjnej świadomości wspólnot kościelnych, zdolnych do „wyjścia poza własny krąg” i niesienia innym Chrystusowego orędzia, powinien stać się wezwaniem dla stowarzyszeń, ruchów, grup kościelnych do nadania większej energii świadectwu wiary, by w pracy misyjnej odkryć wezwanie Boga, który pragnie, aby wszystkie ludy zamieszkujące ziemię stały się jednym Ludem Bożym.
Dotyczy to wszystkich elementów składających się na tkankę Kościoła: rodzin, dzieci, młodzieży, szkoły, świata pracy, techniki, nauki, kultury, środków społecznego przekazu. Można więc stwierdzić, że Kościół u progu trzeciego tysiąclecia jest Kościołem w swej istocie misyjnym.