Solidarny zapał misyjny do budowania 'Nowej Cywilizacji'

Jan Paweł II, (1979)

publikacja 23.10.2006 12:00

Do wszystkich moich braci i dzieci w Chrystusie.

W czasie inauguracji posługiwania apostolskiego, w niedzielę 22 października ubiegłego roku - w dniu, który szczęśliwie zbiegł się ze Światowym Dniem Misyjnym Kościoła katolickiego - nie mogłem pominąć, wśród głównych intencji, które nurtowały w mojej duszy w tej uroczystej okoliczności, uwzględnienia zawsze aktualnego i pilnego problemu szerzenia królestwa Bożego wśród narodów niechrześcijańskich. Istotnie, zwracając się do wszystkich wiernych rozproszonych w świecie, wspomniałem, jak w tym dniu Kościół modlił się, rozważał i działał, ażeby słowa i życie Chrystusa dotarły do wszystkich ludzi, by były przez nich przyjęte jako orędzie nadziei, zbawienia, pełnego wyzwolenia [1].

Ta myśl powstała we mnie ponownie, kiedy układałem pierwszą encyklikę i pisałem na temat misji Kościoła w służbie człowieka; i teraz wraca ona jeszcze bardziej natarczywie, wobec Dnia Misyjnego, który odbędzie się jesienią br. W tym względzie wydaje mi się rzeczą stosowną podjąć i rozwinąć stwierdzenie, które we wspomnianej encyklice mogłem tylko wypowiedzieć, kiedy pisałem, że „misja nie jest nigdy burzeniem, ale nawiązywaniem i nowym budowaniem” [2]. Istotnie, to wyrażenie może stanowić temat dla naszego wspólnego rozważania.

Misja nie jest burzeniem wartości
Jak liczne i jakie są wartości obecne w człowieku? Przypominam szybko specyficzne wartości jego natury, jak życie, duchowość, wolność, towarzyskość, zdolność do oddania się i miłości; wartości pochodzące z kontekstu kulturalnego, w którym się znajduje, jak język, formy ekspresji religijnej, etycznej, artystycznej; wartości wywodzące się z jego obowiązku i z jego doświadczenia w sferze osobistej i rodzinnej, pracy i stosunków społecznych.

Otóż z tym to światem wartości, więcej lub mniej autentycznych i nierównych, wchodzi w kontakt misjonarz w swojej pracy ewangelizacyjnej: wobec nich będzie musiał zająć postawę uważnego i pełnego szacunku namysłu, troszcząc się o to, aby nigdy nie tłumić, ale zachować i rozwijać te dobra nagromadzone w ciągu wiekowej tradycji. Trzeba uznać stałe studium, z którego praca misyjna czerpie i powinna czerpać inspirację w przyjmowaniu tych wartości świata, w którym się dokonuje. Zasadniczą postawą tych, którzy niosą radosną nowinę Ewangelii ludom, jest proponować, a nie narzucać prawdę chrześcijańską.

Wymaga tego przede wszystkim godność osoby ludzkiej, której Kościół za przykładem Chrystusa zawsze bronił przed wszelką błędną formą przymusu. Rzeczywiście, wolność jest podstawowym i niezbywalnym warunkiem tej godności [3]. Wymaga tego także sama natura wiary, która może powstawać tylko z dobrowolnego przyzwolenia [4].

Szacunek dla człowieka i poważanie „dla tego, co już on sam w głębi swojego ducha wypracował w zakresie spraw najgłębszych i najważniejszych” [5], pozostają podstawowymi zasadami dla wszelkiej słusznej działalności misyjnej, rozumianej jako roztropny, odpowiedni, czynny zasiew ewangeliczny, a nie jako wykorzenienie tego, co będąc autentycznie ludzkie, ma wewnętrzną i pozytywną wartość. Misja jest nawiązywaniem do wartości
„Nowe Kościoły - czytamy w dekrecie Ad gentes - czerpią ze zwyczajów i tradycji, z mądrości i wiedzy, ze sztuki i umiejętności swoich ludów to wszystko, co może się przyczynić do wyznawania chwały Stwórcy, do zobrazowania łaski Zbawiciela i właściwego ukształtowania życia chrześcijańskiego” [6].

Dlatego działalność ewangelizacyjna winna dbać o to, aby uwypuklać i rozwijać to, co ważnego i zdrowego obecne jest w człowieku będącym przedmiotem ewangelizacji, jak i w kontekście społeczno-kulturalnym, do którego należy. Baczną i dyskretną metodą wychowania (w etymologicznym sensie „wyprowadzania na zewnątrz”), przyczyniać się będzie do wyłaniania się i dojrzewania, po oczyszczeniu z naleciałości i osadów nagromadzonych w czasie, autentycznych wartości duchowości, religijności, miłości, które jako „ziarna Słowa” i „znaki obecności Bożej” otwierają drogę do przyjęcia Ewangelii.

Czyniąc swoim „bogactwo narodów, które oddane są Chrystusowi w dziedzictwo” [7], a rozjaśniając słowem Mistrza ową sumę zwyczajów, tradycji i myśli, które stanowią dziedzictwo duchowe narodów, Kościół będzie przyczyniał się w ten sposób do budowania nowej i uniwersalnej cywilizacji. która nie zmieniając fizjonomii i typowych aspektów różnych kontekstów etniczno-społecznych, nabierze doskonałości zdobywając najwyższe treści ewangeliczne.

Czyż nie świadczą o tym wiadomości, jakie dochodzą do nas z wielu krajów misyjnych (myślę na przykład o Kościołach w Afryce), gdzie moc Ewangelii świadomie i dobrowolnie przyjętej, daleka od anulowania, wzmogła dążenia i najlepsze aspekty kultur lokalnych i sprzyja ich dalszemu rozwojowi?

„Dobra nowina Chrystusowa - przypomina jeszcze Sobór na pięknej karcie konstytucji Gaudium et spes - odnawia ustawicznie życie i kulturę upadłego człowieka oraz zwalcza i usuwa błędy i zło, płynące z ciągle grożącego człowiekowi zwodzenia przez grzech.

Nieustannie oczyszcza i podnosi obyczaje ludów, skarby i przymioty ducha każdego ludu czy wieku, niejako użyźnia od wewnątrz bogactwami z wysoka, umacnia, uzupełnia i naprawia w Chrystusie. W ten sposób wypełniając własne zadanie, tym samym pobudza i nakłania do kultury życia osobistego i społecznego…” [8]. Misja jest nowym budowaniem
Działalność ewangelizacyjna, zmierzająca do przekształcenia „od wewnątrz” każdego człowieka, wprowadza do sumień ferment odnowieńczy, zdolny do „dosięgnięcia i niejako wstrząśnięcia mocą Ewangelii kryteriami sądów, decydującymi wartościami, punktami zainteresowania, kierunkami myśli, źródłami natchnienia i wzorami życia ludzkości, które są sprzeczne ze słowem Bożym i z planem zbawienia”[9]. Ponaglana tym bodźcem wewnętrznym jednostka wiedziona jest do coraz lepszego uświadomienia sobie swojej rzeczywistości jako „chrześcijanina”, to jest godności, jaka jest jej właściwa jako istocie ludzkiej, stworzonej na obraz i podobieństwo Boże, uszlachetnionej w samej naturze przez fakt Wcielenia Słowa, przeznaczonej dla ideału życia wyższego.

Znajdujemy tutaj podstawy owego „humanizmu chrześcijańskiego”, w którym wartości naturalne łączą się z wartościami objawionymi: z łaską przybranego dziecięctwa Bożego, braterstwa z Chrystusem, uświęcającego działania Ducha Świętego.

Możliwe staje się więc narodzenie „nowego stworzenia”, ubogaconego jednocześnie wartościami ludzkimi i Boskimi: oto „nowy człowiek”, podniesiony do wymiaru transcendentnego, z którego czerpie nieodzowną pomoc dla panowania nad namiętnościami i dla praktykowania najtrudniejszych cnót, jak przebaczenie i miłość bliźniego, który stał się bratem.

Wyrosły w szkole Ewangelii „nowy człowiek” dostrzega obowiązek stania się obrońcą sprawiedliwości, miłości i pokoju w kontekście społeczno-politycznym, do którego należy, i staje się twórcą lub przynajmniej współpracownikiem owej „cywilizacji nowej”, która w Kazaniu na Górze ma swoją magna charta. Dlatego staje się rzeczą jasną, że odnowa przeprowadzona przez działalność ewangelizacyjną, chociaż w swej istocie jest duchowa, wchodzi prosto w serce poważnej i dręczącej kwestii niesprawiedliwości i nierówności ekonomicznych i społecznych, trapiących wielką część ludzkości i może przyczynić się do jej rozwiązania.

Ewangelizacja i promocja ludzka, krótko mówiąc, pozostając wprawdzie dokładnie rozróżnione są między sobą połączone w nierozerwalnym związku, który znajduje znacząco swoją spójność w najwyższej cnocie chrześcijańskiej: w miłości. „Dokąd przybywa Ewangelia, przybywa miłość”, stwierdzał mój poprzednik Paweł VI w Orędziu na Dzień Misyjny w 1970 roku. I rzeczywiście, misjonarze nigdy nie zaniedbywali tego podstawowego obowiązku, starając się zawsze uzupełniać swoją specyficzną służbę „dla sprawy zbawienia” zdecydowaną i konstruktywną działalnością na rzecz rozwoju. Wspaniałym tego dowodem jest rozkwit we wszystkich krajach misyjnych szkół, szpitali, instytutów, do których dołącza się cały szereg inicjatyw na polu technicznym, opiekuńczym, kulturalnym, będących owocem twardych ofiar osobistych ze strony samych misjonarzy, jak również ukrytych wyrzeczeń wielu ich braci mieszkających gdzie indziej.

Budując nową ludzkość, przejętą Duchem Chrystusowym, działalność misyjna przedstawia się jednocześnie jako zdatne i skuteczne narzędzie dla rozwiązania niejednego zła w świecie współczesnym: niesprawiedliwości, ucisku, wyzysku, osamotnienia. Jest to dzieło - jak każdy widzi - ogromne i wzniosłe, do którego każdy chrześcijanin jest powołany wnieść swój wkład. Współpraca i papieskie dzieła misyjne
W rzeczywistości, szerzenie orędzia zbawienia, dalekie od tego, by być przywilejem misjonarzy, jest poważnym obowiązkiem, który ciąży na całym Ludzie Bożym, jak przypomniał autorytatywnie Sobór: „Wszyscy wierni, jako członki żywego Chrystusa… zobowiązani są do współpracy w szerzeniu i w rozwoju Jego Ciała” [10]. Dlatego nie mogę nie zatrzymać się nad tym obowiązkiem na zakończenie moich słów.
Ci, którzy otrzymawszy dar wiary, cieszą się nauką Chrystusa i uczestniczą w sakramentach Jego Kościoła, właśnie mocą przykazania miłości - i powiedziałbym - ze względu na solidarność miłości, nie mogą nie troszczyć się o miliony braci, którym nie została jeszcze zaniesiona Dobra Nowina. Winni oni uczestniczyć w działalności misyjnej, przede wszystkim przez modlitwę i ofiarę swoich cierpień. Jest to sposób współpracy najskuteczniejszy od chwili, kiedy właśnie przez mękę i krzyż Chrystus dokonał swojego odkupieńczego dzieła.

Winni następnie wspierać ją szczodrą pomocą konkretną, ponieważ w krajach misyjnych ogromne i niezliczone są potrzeby porządku materialnego. Te pomoce, zebrane przez Papieskie Dzieła Misyjne - centralny i oficjalny organ Stolicy Świętej dla animacji i współpracy misyjnej - będą następnie rozdzielane według sprawiedliwości i stosowności, między młode Kościoły. „Tym Dziełom - zauważa Sobór - słusznie należy się pierwszeństwo, ponieważ są środkiem do wpajania katolikom od dzieciństwa ducha prawdziwie powszechnego i misyjnego…”[11].

One to zapewniają skuteczną koordynację w ogólnym ujęciu oczekiwań i potrzeb, od nich to rozchodzi się w rozgałęzieniach delikatna sieć miłosierdzia misyjnego. Ale racja ich istnienia nie sprowadza się tylko do funkcji organizacyjnej. W rzeczywistości one są powołane do pełnienia roli aktywnego pośrednictwa i łączności międzykościelnej, sprzyjając częstym i braterskim kontaktom między różnymi Kościołami lokalnymi, między Kościołami dawnej tradycji chrześcijańskiej i Kościołami niedawno założonymi. I ta funkcja jest o wiele wznioślejsza, ponieważ bezpośrednio odzwierciedla i popiera cyrkulację miłości.

Wyrażając szczerą wdzięczność wszystkim, którzy z otwartym sercem przyjmą to orędzie, modlę się o pełnię łask niebieskich dla czcigodnych braci w biskupstwie, dla ich wspólnot diecezjalnych, jak i nade wszystko dla poszczególnych misjonarzy i misjonarek i dla ich Instytutów, podczas gdy w dowód trwałej czułości udzielam wszystkim Błogosławieństwa Apostolskiego.

Z Watykanu, 14 czerwca, w Uroczystość Ciała i Krwi Chrystusa 1979 roku, w pierwszym roku Pontyfikatu.

JAN PAWEŁ II, PAPIEŻ
Przypisy

[1] Paweł VI, Populorum progressio, 16
[2] Jan Paweł II, Redemptor hominis, 14
[3] DWR 2
[4] DWR 10
[5] Jan Paweł II, Redemptor hominis, 13
[6] DM 22
[7] DM 22
[8] KDK 68
[9] Por. Jan Faweł II, Przemówienie wygłoszone na rozpoczęcie pontyfikatu, 22 października 1978, w: Nauczanie papieskie, I (1978) 15
[10] DM 36
[11] DM 28