Beatyfikacja na Ukrainie - Biskup męczennik

Marek A. Koprowski GN 26/2001

publikacja 15.07.2005 00:08

94. Pielgrzymka zagraniczna Jana Pawła II - Ukraina 23-27.06.2001 r.

Beatyfikacja na Ukrainie - Biskup męczennik

Teodor Romża urodził się 14.04.1911 r. Pochodził z Huculszczyzny, z rodziny chłopskiej, żyjącej w skrajnej nędzy. Mógł się kształcić tylko dzięki otrzymywanym od dobroczyńców stypendiom. W latach 1930-1934 uczęszczał do rzymskiego Collegium Germanicum, a po jego ukończeniu studiował w Collegium Russicum (1934-1937).

Święcenia kapłańskie przyjął w 1936 r. W wieku 28 lat został profesorem i ojcem duchownym w seminarium w Użhorodzie. Jego błyskawiczny awans był podyktowany zrówno wybitnymi zdolnościami, jak i kłopotami kadrowymi greckokatolickiej diecezji mukaczewskiej z siedzibą w Użhorodzie. Funkcjonowała ona wówczas w najbardziej zaniedbanej cywilizacyjnie prowincji państwa czechosłowackiego, w skomplikowanej sytuacji duszpastersko-narodowościowej. Starsi księża byli ukształtowani przez kulturę węgierską, a młodsi znajdowali się pod wpływem tradycji czeskiej i słowackiej.

Diecezję, liczącą 461 tys. wiernych, zamieszkiwali Węgrzy, Słowacy, Rusini. Jednoczyła ich bieda i fakt, że większość z nich utrzymywała się z pracy na roli. Wśród ludności prawosławnej mieszkającej na terenie diecezji, która w 1939 r. wraz z całą Rusią Zakarpacką została przyłączona do Węgier, panowały silne nastroje rusofilskie. Ks. Teodor Romża został mianowany biskupem pomocniczym diecezji mukaczewskiej, gdy miał 33 lata, dwa tygodnie przed mwkroczeniem na Zakarpacie Armii Czerwonej.

Po zakończeniu działań wojennych został administratorem apostolskim diecezji. W czasie wkraczania wojsk radzieckich zalecał wiernym zachowanie spokoju. Wobec takiej postawy biskupa, władze wojskowe zapewniały, że nie będą utrudniały działalności Kościołowi greckokatolickiemu. Biskup Romża został nawet zaproszony do udziału w uroczystości z okazji rewolucji październikowej, a rządzący mieli nadzieję, że będą mogli wykorzystać jego obecność propagandowo. Biskup przybył na obchody, a kiedy poproszono go o zabranie głosu, nie poparł nowego reżimu, ale podziękował Bogu za zakończenie wojny i prosił społeczeństwo o ofiarność przy usuwaniu zniszczeń wojennych. NKWD nie zamierzało jednak zmarnować takiej okazji.

Sfałszowany tekst bp. Romży opublikowano w "Prawdzie". Z wielkim trudem biskupowi udało się przekazać za granicę protest i sprostowanie, co miało wielkie znaczenie, ponieważ i w Watykanie, i na Zachodzie opublikowaną wypowiedź uznano za autentyczną. Władze sowieckie ostro zareagowały, gdy bp Teodor odmówił podpisania apelu postulującego przyłączenie Zakarpacia do ZSRR i nie zgodził się na wydanie oświadczenia potępiającego terror, jaki panował w diecezji w okresie okupacji węgierskiej i niemieckiej, oraz potwierdzającego, że na podległym mu obszarze nie ma prześladowań religijnych. W prasie zaczęto go nazywać "faszystą" i "wrogiem ludu".

Biskup jednak starał się znaleźć z władzami porozumienie, które gwarantowałoby przetrwanie Kościołowi. Władze zażądały od niego przyłączenia się wraz z wiernymi do Cerkwi prawosławnej za cenę spokoju. Tę propozycję biskup zdecydowanie odrzucił, twierdząc, że woli śmierć niż zdradę wiary katolickiej i Stolicy Apostolskiej. Z wielką gorliwością oddał się pracy duszpasterskiej, ciesząc się poparciem wiernych. Wiosną 1945 r. zaczął odwiedzać parafie, wzywając wiernych do wytrwania. W ciągu dwóch lat, mimo ateistycznej i prawosławnej ofensywy, udało mu się utworzyć 19 nowych parafii i wyświęcić 30 księży.

Niektóre z opanowanych przez prawosławnych parafii zaczęły wracać do unii. Władze rozwścieczone postępowaniem bp. Romży, przystąpiły do likwidacji struktur Kościoła greckokatolickiego na Zakarpaciu metodami administracyjnymi. Rozpoczęto od przejęcia sanktuarium św. Mikołaja w Mniszej Górze w Mukaczewie, stanowiącego duchowe serce diecezji i znany ośrodek pielgrzymkowy. Posługujący w nim greckokatoliccy bazylianie zostali wywiezieni w nieznanym kierunku, a ich miejsce zajęły prawosławne mniszki. Biskup Teodor Romża zaprotestował przeciwko bezprawiu, wysyłając telegram do rządu radzieckiego.

Nie doczekawszy się odpowiedzi, publicznie potępił prześladowanie grekokatolików w kazaniach wygłoszonych z okazji świąt wielkanocnych w 1947 r. Wyliczył wszystkie doznane przez Kościół greckokatolicki krzywdy i wezwał wiernych, by przygotowali się na męczeństwo. Władze uznały wówczas zapewne, że dopóki nie pozbędą się biskupa, nie uda im się rozbić Kościoła greckokatolickiego na Zakarpaciu. 27 października 1947 r. na drodze między Cerciwcami a Iwanowcami, bryczka, którą bp Romża wracał w towarzystwie dwóch księży i dwóch kleryków z miejscowości Ławki, gdzie poprzedniego dnia konsekrował nową cerkiew, została staranowana przez ciężarówkę, wiozącą milicjantów i żołnierzy.

Biskup odniósł lekkie rany, więc zamachowcy próbowali zabić go, oraz jego towarzyszy, kolbami karabinów, metalowymi prętami i kijami. Pobitych duchownych, którzy jeszcze żyli, znaleźli przypadkowi przechodnie i odwieźli do szpitala w Mukaczewie. Biskup miał pękniętą czaszkę, wybite zęby i liczne obrażenia, ale wciąż żył. Następnego dnia opiekujące się rannymi siostry zakonne zastąpiły nieznane pielęgniarki. Po dwóch dniach biskup zmarł. Prawdopodobnie wstrzyknięto mu truciznę. Władze chciały mieć pewność, że biskup umrze i nie sprostuje oficjalnej wersji wypadku, według której na bryczkę biskupa najechał samochód banderowców.