W pół drogi do Moskwy

Ks. Kazimierz Sowa - 22 czerwca 2001 20:27, Kijów

publikacja 13.07.2005 15:06

94. Pielgrzymka zagraniczna Jana Pawła II - Ukraina 23-27.06.2001 r.

W pół drogi do Moskwy

Już tylko godziny dzielą nas od przyjazdu Jana Pawła II na Ukrainę. Tymczasem ulice Kijowa dziś raczej przypominały o obchodzonej tu rocznicy napaści Niemiec na Związek Sowiecki niż o wizycie Następcy św. Piotra. Tylko nieliczne plakaty, rozlepiane zresztą często przez prywatne osoby, informowały o "największym wydarzeniu od czasów proklamowania przez Ukrainę niepodległości". Znacznie więcej miejsca poświęcają papieskiej podróży miejscowe media. Niemal w każdej gazecie można natrafić na artykuł, jeśli nie o samej wizycie, to przynajmniej przybliżający osobę "Rymskowo Papy.

Podobnie reagują zwykli ludzie spotkani na ulicy - wypytują zarówno o Papieża, jak i - bardzo często - w ogóle o chrześcijaństwo. Niedawne protesty osiągnęły skutek przeciwny do zamierzonego. Zamiast "nastraszyć" i nastawić Ukraińców, wrogo do Papieża, spowodowały ogromne zainteresowanie samą wizytą. Ostatnie badania opinii publicznej wskazują, że dziś już nie tylko ponad 60 procent Ukraińców jest "za przyjazdem Papieża", ale okazało się, że także co trzeci Rosjanin deklaruje przychylność wobec tej wizyty, a blisko połowa (48%) nie sprzeciwiałaby się ewentualnej wizycie Ojca Świętego w Rosji.

Nic więc dziwnego, że hierarchowie podległej Moskwie Cerkwi zaapelowali, aby w dniach wizyty Papieża wierni powstrzymali się od jakichkolwiek manifestacji i nie okazywali katolikom swojej wrogości. Decyzja ta, choć przyjmowana z ulgą, nie poprawi nadszarpniętej ostatnimi zajściami reputacji niektórych prawosławnych liderów.

Niemal wszyscy są zgodni, że po Kijowie Papieżowi pozostaje tylko Moskwa. Jan Paweł II rozpoczyna swą "podróż w kierunku Moskwy" - deklaruje komentator znanego moskiewskiego dziennika "Wiedomosti". W specjalnym komentarzu z okazji wizyty na Ukrainie, zatytułowanym "Pokusa dla Putina", komentator "Wiedomosti" - powołując się na postawę ukraińskiego prezydenta Kuczmy, który zrobił wszystko, aby Jan Paweł II przyjechał do jego kraju - stwierdził, że analogiczna wizyta bardzo poprawiłaby wizerunek Władimira Putina.

"Spędzenie dwóch dni w cieniu Jana Pawła II może mieć znacznie większą wartość dla naszego prezydenta niż całe życie u boku Patriarchy Moskwy i Wszechrusi Aleksego II". Rzeczywiście, wątek polityczny może okazać się na Ukrainie dość ważny - otoczenie Kuczmy nie ukrywa, że zarówno sam prezydent, jak i pogrążone w kryzysie państwo, potrzebują dziś moralnego wsparcia. Podobnego wsparcia oczekują chrześcijanie.

Grekokatolicy nie ukrywają, że wizyta Papieża będzie dla tej 5 milionowej wspólnoty wydarzeniem przełomowym. "Jan Paweł II podkreśli rolę i znaczenie naszego obrządku dla Kościoła i przez to odda hołd tym wszystkim, którzy wierność Rzymowi opłacili swoją krwią i życiem" - mówi kard. Lubomyr Huzar.

Prawie półtoramilionowa rzesza rzymskich katolików, często określanych jako wierni "Kościoła polskiego", liczy na podobne wsparcie i umocnienie. Dziś Kościół łaciński gromadzi nie tylko mieszkających tu Polaków, ale coraz częściej przemawia po ukraińsku i rosyjsku. Ta zmiana języka liturgii prowadzi do pewnych napięć. Polacy, choć swój język ojczysty znają nie najlepiej, nie rozumieją duszpasterzy chcących używać w liturgii rosyjskiego lub ukraińskiego. "Przecież przetrwaliśmy modląc się po polsku, to dlaczego dziś musimy słuchać w kościele po ukraińsku czy rosyjsku" - protestują niektórzy wierni.

Jednak Kościół katolicki coraz częściej dociera do mieszkających tu Rosjan lub rdzennych Ukraińców. Stąd popularność kijowskiego ośrodka prowadzonego przez dominikanów i inne zgromadzenia. Konsekwencje komunizmu najbardziej jednak dotknęły prawosławie - podległe różnym hierarchom Cerkwie rywalizują nie tylko na liczby, starając się wykazać, która jest największa, ale także na wpływy i siłę (mierzoną również wpływami politycznymi). Patriarchat Moskiewski (ponad 9 tysięcy parafii) skupia głównie wiernych rosyjskojęzycznych ze wschodu Ukrainy.

Mimo rozbudowanej struktury identyfikuje się z nim zaledwie jedna trzecia ukraińskich prawosławnych. Kolejna Cerkiew prawosławna, Patriarchatu Kijowskiego, swą historię rozpoczęła w 1992 roku jako wspólnota niezależna od Moskwy, dlatego niemal natychmiast została uznana za schizmatyczną. Identyfikuje się z nią prawie 60 proc. ukraińskich prawosławnych, ale ma jedynie 2781 parafii. Jej zwierzchnik, metropolita Filaret, nie sprzeciwia się wizycie Papieża, upatrując w tym szansę na zwiększenie swojej popularności i przejęcie choć części wiernych chodzących dziś do świątyń podległych Patriarchatowi Moskiewskiemu.

Najsłabszym Kościołem prawosławnym jest Autonomiczna Cerkiew prawosławna - nie uznaje zwierzchnictwa żadnego patriarchatu, a powstała w wyniku konfliktów personalnych w patriarchacie kijowskim. Ma własnego zwierzchnika i 1015 parafii, głównie na zachodzie kraju. Coraz częściej mówi się o możliwości połączenia niezależnych od Moskwy wspólnot prawosławnych i uzyskania przez nie kanoniczności, czyli zatwierdzenia przez Konstantynopol. Wówczas prawosławie mogłoby się stać atrakcyjne również dla części wiernych i niemałej grupy duchownych kościoła greckokatolickiego. Wizyta Papieża ma także temu procesowi zapobiec. Po niej, jak powiedział mi jeden z greckokatolickich księży, nic już nie będzie jak dawniej: wszyscy zobaczą, że nasz Papież potrzebuje Ukrainy, naszej Cerkwi i naszej obecności, bo przez Kijów prowadzi droga do Moskwy.