U źródeł wiary Armenii

95. Pielgrzymka Jana Pawła II do Kazachstanu i Armenii 23-27 IX 2001

publikacja 08.07.2005 07:22

Do Chor Wirap, położonego niemal u podnóża świętej góry Ormian Ararat, nad samą granicą armeńsko - turecką, ze stołecznego Erywania podróżuje się ponad godzinę.

Dwupasmowa droga "najeżona" jest bowiem wyrwami i dziurami, co nie zachęca do zbyt szybkiej jazdy. Kiedy zbliżamy się do "głębokiej jamy", bo tak należy przetłumaczyć ormiańskie słowa "Chor Wirap" na wzgórzu pojawiają się z daleka widoczne mury klasztory i położony u jego podnóża cmentarz z charakterystycznymi kamiennymi krzyżami, pośród których czasem można jeszcze zobaczyć także nagrobki utrzymane w iście komunistycznym stylu.



Jednak warto pojechać do tego miejsca, w którym 1700 lat temu był więziony św. Grzegorz Oświeciciel, a potem - w XII wieku - tamtejszy klasztor stał się w tej części świata pierwszym uniwersytetem i najważniejszym ośrodkiem naukowym. Dziś, po latach ograniczania działalności klasztoru (co objawiało się nawet zakazem przebywaniu tu na stałe mnichów!) najstarszy ośrodek monastyczny Armenii wraca do życia.

Wizyta Papieża, jak mnie zapewnił przełożony klasztoru, o.Zarah, będzie nie tylko najlepszą reklamą dla samego miejsca, do którego przygodnym pielgrzymom i turystom trudno dotrzeć, ale i oddaniem hołdu tym, którzy uratowali to miejsce przed zniszczeniem i opuszczeniem. Do takich osób zalicza się z pewnością drugi z przebywających tu mnichów brat Thaddeus - staruszek pełnił tu swoją służbę nawet w czasie oficjalnego zakazu.

To co się dzieje na zewnątrz, poza murami położonego na wzgórzu klasztoru, raczej go nie obchodzi. Najlepszym dowodem na to, jest fakt, że nie nauczył się rosyjskiego, bo "do rozmowy z Bogiem nie był mu potrzebny". Także z nami nie chce rozmawiać, odsyłając nas do swego przełożonego. O. Zarah prowadzi nas najpierw do "domku" św. Grzegorza, czyli miejsca dawnego więzienia, w którym Apostoł Armenii, spędził 13 lat swego życia.

Miejsce to, a zwłaszcza głęboka pieczara położona na głębokości kilku metrów (do której dziś prowadzi 27 metalowych schodów, tak stromych, że bardziej przypominają szczeble drabiny) do dziś budzi strach, i wielu pielgrzymów poprzestaje jedynie na zapaleniu świeczki w kaplicy znajdującej się na parterze "domku".



Dzięki osobie św. Grzegorza Oświecieciela i kultowi jakim cieszył się ten święty w V w. założono tu klasztor, który w zmienionej formie przetrwał wszelkie burze i najazdy.Zdaniem o. Zareha, krótki, niespełna półgodzinny pobyt Papieża tutaj będzie miał charakter głęboko modlitewny i stanowić będzie hołd złożony apostołowi Armenii przez głowę Kościoła katolickiego.

Ojciec Święty nawiedzi miejsce uwięzienia św. Grzegorza i klasztor i tam się pomodli, po czym głowa Ormiańskiego Kościoła Apostolskiego katolikos Garegin II zapali w kaplicy klasztornej świecę i wręczy ją swemu gościowi, który zawiezie ją do Watykanu. O.Zareh ubolewa, że papież nie może nawiedzić miejscowego kościoła a sama wizyta będzie trwała bardzo krótko.

Specjalnie dla Papieża przy wejściu do klasztoru zamontowano poręcze i na których może wesprzeć się Ojciec Święty wchodząc na jego teren, oczywiście w czasie wizyty poza najbliższym otoczeniem Papieżowi nie będą towarzyszyli wierni czy pielgrzymki. Miłym zwyczajem jest wypuszczanie przez przybywających tu pielgrzymów białych gołębi, które są symbolem pokoju i mają oznaczać uwolnienie się człowieka od zła i grzechu.

Widok kiedy biały gołąb uwolniony z dłoni wzbija się w niebo, pokonuje granice i kieruje się w stronę świętej góry Ararat jest czymś więcej niż tylko symbolicznym gestem. Może i Papież swoją obecnością przyniesie pokój, tak bardzo potrzeby w tym rejonie świata.