U źródeł wiary

Ks. Kazimierz Sowa

publikacja 08.05.2009 14:22

Ostatnim etapem papieskiej podróży do Ziemi Świętej były miejsca szczególnie mocno związane z historią zbawienia. Papież najpierw odwiedził maryjny Nazaret, aby niedzielę, czyli dzień upamiętniający zmartwych­wstanie, spędzić w Jerozoli­mie. Jak wszędzie, gdzie po­jawia się Jan Paweł II, i tu nie zabrakło spotkań ekumenicznych.

Miasto z problemami
Wizyta w Nazarecie wypadła do­kładnie w uroczystość Zwiastowania Pańskiego. Miasto to jest największym ośrodkiem arabskim w Izraelu i dość dużym skupiskiem chrześcijan. Stano­wią oni ponad 40 proc. wśród 60 tysię­cy mieszkańców, ale od dłuższego cza­su przegrywają kolejne batalie doty­czące np. spraw lokalnych. Najwięk­szym problemem jest kwestia budowy meczetu w sąsiedztwie Bazyliki 7wia-slowania. Najprawdopodobniej będzie ona przedmiotem kolejnych rozmów, gdyż zarówno miejscowy biskup oraz pochodzący z Nazaretu patriarcha ła­ciński abp Michel Sabbah, jak i nun­cjusz apostolski abp Pietro Sambi jesz­cze w trakcie trwania pielgrzymki zwrócili się do władz izraelskich -l prośbą o zmianę wstępnej decyzji, ze­zwalającej - po zakończeniu Roku Świętego - na wzniesienie meczetu, którego wieża minaretu ma przewyż­szać kopułę Bazyliki. Na dodatek dzień przed wizytą muzułmański du­chowny przestrzegł .lana Pawia II przed wypowiadaniem si? w tej spra­wie i zapowiedział, że „nikt i nic nie może powstrzymać naszych wier­nych". Takie stwierdzenie oburzyło miejscowych chrześcijan, bo - jak twierdza - nie chodzi o meczet, ale o upokorzenie i zamanifestowanie wyż­szości islamu. Jeden 7 miejscowych katolików. Ghassan Abu-Nassar, nic ukrywa, że woli, żeby tego meczetu nie budowano. „Nie przemawia przez nas niechęć do muzułmanów czy meczetów, bo przecież mamy wielu mu­zułmańskich przyjaciół, ale w ciągu ostatniego roku ta sprawa wywołała zbyt wiele problemów. Doszło do te­go, że podczas ubiegłorocznych Świąt Wielkanocnych wielu chrześcijan zo­stało pobitych, a inni nawet nie mogli podejść do Bazyliki". Przy okazji pa­pieskiej Mszy przypomniano, że Bazylika była ostatnim kościołem katolickim wzniesionym w Nazarecie (konsekrowano ją w 1969 r.); w tym samym czasie muzułmanie zbudowali 14 meczetów.

Papież w niebie, czyli u siebie
Cały świat spodziewał się, że wła­śnie tu Papież przypomni wartość ży­cia i rodziny oraz zaapeluje o obronę godności każdego ludzkiego istnie­nia. Pozdrawiały go tłumy wiernych i pielgrzymów, którzy następnie z gotowali gorącą owację. Papież, witany okrzykami i charaktery styc/ny m arabskim zawodzeniem kobiet, wszedł cło Bazyliki Zwiastowania i udał się do znajdującej się pod cen­tralnym prezbiterium obecnej świąty­ni Groty Zwiastowania, w której we dług tradycji miało miejsce niezwy­kłe wydarzenie. Papież uklęknął przed ołtarzem i w skupieniu modlił się przez, kilka minut na różańcu, po czym położył na tym miejscu Złotą Różę - specjalne wyróżnienie papie­skie dla największych sanktuariów katolickich, głównie maryjnych.
Z Groty (czyli z miejsca, w którym zaczęła się ziemska historia Jezusa) Ojciec Święty przeszedł do świątyni górnej, nazywanej często niebem. Tam oczekiwało nań około tysiąca osób, zarówno katolików różnych ob­rządków, jak i chrześcijan innych wy­znań, a także nieliczni muzułmanie i żydzi. Msza Święta, sprawowana w obrządku łacińskim z elementami li­turgii wschodniej, w językach łaciń­skim i angielskim oraz z dodatkami, np. w czasie modlitwy wiernych, po arabsku, hebrajsku, włosku, a nawet po polsku, kiedy Ojciec Święty roz­począł homilie słowami: „Oto ja, Słu­żebnica Pańska".

W szkole Świętej Rodziny
Odwołując się do Nazaretu jako miejsca zamieszkiwania Świętej Ro­dziny, Papież Jan Paweł II zaapelo­wał o szacunek dla godności życia ludzkiego. Homilię poświecił Maryi – wielkiej Matce Boga, rodziny. Ziemi Świętej i całego świata. „Proszę Świętą Rodzinę, aby natchnęła wszystkich chrześcijan do obrony ro­dziny przeciwko wielorakim zagroże­niom, które godzą w jej naturę, stabil­ność i posłannictwo" - modlił się Oj­ciec Święty. Świętej Rodzinie powie­rzył też „wysiłki chrześcijan i wszyst­kich ludzi dobrej woli. podjęte dla obrony życia oraz poszanowania god­ności każdego istnienia ludzkiego".
W czasie całej liturgii obrzędom towarzyszyły śpiewy w różnych j kach. ale szczególnie melodyjnego brzmienia nabrały pod koniec Mszy, gdy nie miały już charakteru liturgicznego, ale po prostu wyrażały, pobożność i radość. Sporo pracy miała też papieska ochrona -- nie dość, że w Grocie wierni dosłownie wisieli barierce odgradzającej zejście Groty, to na końcu Mszy Świętej chórzystki i chórzyści, w większości młode osoby, podbiegli do tronu pieskiego, łamiąc protokół i prosząc Ojca Świętego o błogosławieństwo. Prowadzący Papieża abp Sabbah w pewnym momencie trzymając następce św. Piotra za rękę, swoją musiał podawać wiernym, chcącym choćby dotknąć tak długo oczekiwanego Gościa. Wielu pielgrzymów po zakończeniu Mszy wręcz płakało ze szczęścia, a setki tych, którzy stali na ulicach, biegły za papamobilem, aby jak najdłużej towarzyszyć Papieżowi.

Ekumenizm pomimo wszystko
Przedostatni wieczór Papież spę­dzi! na spotkaniu ekumenicznym z przedstawicielami Kościoła prawosławnego. Przypomniał, że „tylko po­jednani między sobą chrześcijanie mogą wnieść pełny wkład w uczynie­nie Jerozolimy Miastem Pokoju dla wszystkich narodów". Ponieważ Je­rozolima to miasto 13 biskupów róż­nych obrządków i wyznań, sprawa kontaktów ekumenicznych wydaje się szczególnie ważna i aktualna. Nic więc dziwnego, że w ostatnim dniu odbyło się spotkanie w katedrze św. Jakuba Młodszego, pierwszego bi­skupa tego miasta, w dzielnicy or­miańskiej. Ormianie, stanowiący osobną grupę wyznaniową, przybyli tu w IV wieku. Chociaż nie powstają w łączności ani z ortodoksami, ani z katolikami, Ojciec Święty cieszy się wśród nich niezwykłą popularnością, czego najlepszym dowodem były oklaski i spontaniczne śpiewy, jakimi witano go na ulicach i w katedrze.
Trzeci patriarchat, który odwiedził Jan Paweł II (obok greckiego i or­miańskiego), stanowi mała wspólnota wiernych Kościoła rzymskokatolic­kiego, czyli łacinników. Warto zazna­czyć, że w ponad 600- tysięcznej Jero­zolimie - gdzie 1/3 stanowią Arabo­wie, a ok. 400 tysięcy Żydzi, chrze­ścijanie to tylko mata grupka (ok. 12 tysięcy), z tego łacińskich katolików jest 3,5 tyś. Jednak to właśnie tu znaj­duje się. centrum świata chrześcijań­skiego i źródła wiary, a sami katolicy prowadzą bardzo aktywną działal­ność charytatywną i wychowawczą. Na to spotkanie przybyli także wszy­scy biskupi katoliccy Ziemi Świętej, także spoza Izraela.

Znowu polityka
Na spotkanie z wielkim muftim Jerozolimy obserwatorzy czekali nie tylko z zainteresowaniem, ale i z nie­pewnością, ponieważ ostatnie opinie wygłaszane przez środowiska muzuł­mańskie miały raczej charakter polityczny niż religijny (np. w trakcie spotkania międzyreligijnego). Po­dobnie byki także w czasie wizyty na Wzgórzu Świątynnym, która została /dominowana przez wygłaszane w obecności Papieża, żądania muzułma­nów, dotyczące ponownego uznania Jerozolimy za święte i niepodzielne miasto islamu. Papież, nie wdając się w dyskusję, przypomniał, że Jerozo­lima to miasto święte dla wszystkich religii, bo ,.to miasto obecności Bo­ga". Przy okazji warto zaznaczyć, że funkcja muftiego, tak jak kiedyś była uzależniona od decyzji króla Jorda­nii, a wcześniej od woli sułtana, tak dziś podlega kontroli Arafata. Nikt żalem nie miał wątpliwości, że wizyta nieopodal Kopuły Skały, zwanej najczęściej (błędnie) Meczetem Omahra, będzie interpretowana politycznie, mimo słów Papieża, które miały wymiar jedynie religijny. Nie było także zaskoczenia i Papież nie wszedł do meczetu, ale skierował się od razu na plac przed Zachodnią Ścianą świątyni.

Papieska kartka w Ścianie Płaczu
„Żydzi przychodzili tu zawsze" -przypomniał rabin Michael Melchior, minister ds. kultu w Izraelu, i dodał, że Zachodnia Ściana zawsze była miej­scem „obecności Boga, nawet w cza­sach inkwizycji, prześladowań i Holo­kaustu". Prosił jednocześnie, aby ni­gdy nie posługiwać się Jerozolimą w rozgrywkach politycznych. Papież za­czął od modlitwy po hebrajsku, ale po pierwszym wersie zaczął odczytywać Psalm 122.a następnie jedynie w to­warzystwie bpa Dziwisza podszedł do Ściany Płaczu i modlił się w ciszy. Na końcu, w załomie muru, pozostawił podpisaną własnoręcznie kartkę z mo­dlitwą - przeprosinami za grzechy chrześcijan. Gest błogosławieństwa nadał temu wydarzeniu dodatkowego wymiaru.
Kiedy zapytano min. Melchiora, czy to nie stanowi dla Żydów proble­mu, ten spokojnie odrzekł, że „krzyż zawsze stanowi dla Żydów gest, który jest odbierany emocjonalnie, ale w tym przypadku ważniejsze było samo przybycie Papieża właśnie na to miej­sce i słowa modlitwy pozostawione w murze". Kartka z prośbą o wybaczenie grzechów chrześcijan skierowaną do Boga została przekazana do Instytutu Yad Vashem.

Stówa dla klucznika
Nieoczekiwanie, jeszcze przed od­jazdem na lotnisko, Papież zażyczył sobie powtórną wizytę w Bazylice Grobu Bożego. Tradycyjna procesja franciszkańska już przygotowywała się do wyruszenia, gdy do Bazyliki weszli pospiesznie funkcjonariusze ochrony i wyprosili wszystkich. Choć budynek Patriarchatu (gdzie kończy­ło się spotkanie z katolikami) od Bo­żego Grobu dzieli zaledwie kilkaset metrów, wąskie uliczki i schody, a także rozłożone wzdłuż kramy unie­możliwiają swobodne i szybkie poru­szanie się. Niemniej już po chwili biały, terenowy samochód z Ojcem Świętym zbliżył się do Bazyliki. Za­skoczyło to niemal wszystkich, zwłaszcza licznych pielgrzymów i tu­rystów, którzy zaczęli skandować najpopularniejsze w Jerozolimie za­wołanie; „John Paul II. we love you".
Nie mniej zaskoczony był Waseeh Nuseibeh, którego rodzina od wielu pokoleń posiada przywilej otwierania i zamykania drzwi Bazyliki. Wpraw­dzie, jak opowiadał przejęty, rano specjalnie zamknął i otworzył dla Pa­pieża drzwi, ale nie wiedział, po co wezwano go jeszcze po południu. Okazało się, że obok duchownych pełniących służbę w Grobie Bożym dostąpił zaszczytu spotkania z Janem Pawiem II, a na koniec, kiedy już do­stał papieski różaniec (jestem muzuł­maninem, więc chyba poślę go moje­mu katolickiemu przyjacielowi, który mieszka w Stanach" - powiedział), jeden z biskupów („poznałem go, to ten, co zawsze koło Papieża stoi"-opowiadał potem), ściskając dłoń za­skoczonemu klucznikowi, wręczył mu studolarowy banknot.
Ojciec Święty chciał odwiedzić Kalwarię, gdzie w Kaplicy Ukrzyżo­wania zapalił świecę i modlił się przed obrazem Matki Boskiej Bole­snej. Dotknął też skały Golgoty, a co było dla wszystkich największym za­skoczeniem, sam osobiście pokonał 20 wysokich schodów, wchodząc na miejsce upamiętniające śmierć Chry­stusa.

Wizyta sukcesu
Niemal wszyscy izraelscy politycy podkreślali, że wizyta Papieża powin­na stać się momentem przełomowym w uznaniu zasług Jana Pawła II dla dialogu chrześcijańsko – żydowskiego. Chaim Ramon, najbliższy współpra­cownik premiera Baraka. ujął to na­stępująco: „Wizyta Papieża w Yad Vashem i to, co uczynił pod Ścianą Płaczu symbolizują pojednanie po­między żydami i chrześcijanami (...) Uważam — dodał — że kiedy obserwując, jak Papież podszedł dzisiaj do Ściany Płaczu, jak modlił się w najświętszym miejscu Żydów w Jerozo­limie, stolicy Państwa Izrael, Żydzi nie mogą już żądać niczego więcej od Jana Pawła II".
Podobny był ton pożegnania Ojca Świętego. Niektórzy żartowali, że pierwszym jej owocem była panująca na lotnisku atmosfera: izraelscy poli­tycy rozmawiali z katolickimi bisku­pami, dostojnicy watykańscy wymie­niali opinie z przedstawicielami in­nych Kościołów i religii, a orkiestra armii - przygrywając skoczne melo­die - skracała czas oczekiwania na papieski śmigłowiec. Choć nie było specjalnych, pożegnalnych przemó­wień (bo to tylko polski zwyczaj i przywilej), na płycie lotniska w Tel Awiwie pojawił się zarówno prezy­dent Weizmann. jak i premier Barak. Nie zabrakło przedstawicieli rządu i korpusu dyplomatycznego. Wszyscy stwierdzali, że takiej oprawy nie mia­ło nawet pożegnanie prezydenta Clintona.
Jeszcze zanim Papież odleciał do Rzymu, w pierwszych komentarzach otwarcie twierdzono, że zadowoleni są wszyscy. Podkreślano największy sukces Ojca Świętego, jakim było przełamanie większości uprzedzeń i zahamowań. Przewodniczący Knesetu Avraham Burg w najpopularniej­szej tu rozgłośni radiowej,Kol Israel, stwierdził wprost: „Nasi rabini mogą uczyć się od Papieża, jak można sta­nąć ponad podziałami religijnymi". Ron Kronish, dyrektor Międzyreligij­nej Rady Koordynacyjnej, uznał wi­zytę Papieża pod Ścianą Płaczu za symboliczne utożsamienie się Jana Pawła II z losem narodu żydowskie­go. Swego zadowolenia nie kryli tak­że katoliccy współorganizatorzy wi­zyty. Komentując jej polityczne aspekty, o. Peter Vasco z Kustodii Ziemi Świętej potwierdził wcześniej­sze informacje, że rząd Izraela spo­dziewał się zdecydowanego opowie­dzenia się za sprawiedliwością dla Palestyńczyków. „Tymczasem Pa­pież przybył tutaj, by przyjąć i zrozu­mieć cierpienia wszystkich - Żydów i Palestyńczyków, chrześcijan i wy­znawców islamu - a to, co mówił o prawach Palestyńczyków, to nic in­nego, jak treść Powszechnej Deklara­cji Praw Człowieka" - powiedział o. Vasco,
Historyczna pielgrzymka - jak ją określono, zanim się jeszcze rozpoczęła – okazała się wielkim sukcesem Jana Pawła II, „człowieka pokoju i pojednania".

Jerozolima, 27 marcu 2000 r.