Kwestie afrykańskie są częścią problemów świata

Radio Watykańskie/jk

publikacja 11.03.2009 19:36

Kościół w Afryce przygotowuje się do dwóch doniosłych wydarzeń: bliskiej już podróży Benedykta XVI do Kamerunu i Angoli oraz drugiego Synodu Biskupów dla Afryki. O to, czym będą te dwa wydarzenia i co w związku z tym Kościół chce zaproponować afrykańskiemu społeczeństwu, Radio Watykańskie zapytało kard. Francisa Arinze, jednego z trzech przewodniczących Synodu.

Kwestie afrykańskie są częścią problemów świata

Kard. F. Arinze: Kościół nie ma gotowych rozwiązań politycznych czy gospodarczych, ale głosi Ewangelię, która odwołuje się do ludzkiego serca, mówi mu, by kochał Boga i bliźniego, szanował prawa innych. Jeśli ludzie przyjmą Ewangelię, zmieni się cały kontynent. Walczący porzucą broń, zwaśnione strony zasiądą do rozmów, rządzący będą służyć ludziom. Kościół pomaga zatem kształtować sumienia i stymuluje przemiany.

- W Instrumentum laboris przyszłego synodu podkreśla się wielki dynamizm Kościoła w Afryce. Ale zwraca się również uwagę na potrzebę rozwoju nie tylko ilościowego, ale również jakościowego. Co musi się poprawić w Kościołach afrykańskich?
W Afryce specjaliści od statystyk mówią nam, że Kościół rozwija się u nas najszybciej na świecie. Co roku przybywa chrześcijan. Jeśli chodzi o potrzebę rozwoju jakościowego, to wskazałbym tu na kapłanów i zakonników. Muszą być bardziej zaangażowani, rozmodleni, a także lepiej obeznani z Pismem Świętym, bardziej zjednoczeni z Kościołem i bardziej ofiarni. Muszą poradzić sobie z pokusą traktowania kapłaństwa czy życia zakonnego jako awansu społecznego. A jeśli chodzi o świeckich, to potrzeba ich wyraźniejszej obecności w rodzinach, życiu zawodowym i publicznym, aby niczym zaczyn przemieniali wszystko od środka.

- Wielkim wyzwaniem dla Kościoła w Afryce jest również obrona życia...
To prawda. Niebezpieczeństwa zagrażające życiu nie oszczędzają żadnego kraju. Wspomnijmy tylko o aborcji czy antykoncepcji. Oczywiście, w kulturze wielu ludów afrykańskich dziecko jest postrzegane jako błogosławieństwo, a nie jako problem. Nawet jeśli ludzie są ubodzy, z radością przyjmują nowe dziecko. Mamy więc do czego nawiązywać, na czym budować. Jest jednak również prawdą, że na ludzi, zwłaszcza w wielkich miastach, wywiera się silną presję ekonomiczną, by ograniczyli wielkość swej rodziny. Nie możemy tego tolerować. Warto dodać, że w wielu regionach udało się Kościołowi rozpropagować naturalne metody regulacji płodności. I doskonale zdaje to egzamin. Trzeba też pamiętać, że w wielu krajach afrykańskich prawo wciąż jeszcze zakazuje aborcji czy związków homoseksualnych. Eutanazja w Afryce nie jest w ogóle brana pod uwagę. Gdyby kiedyś ktoś chciał ją wprowadzić, to byłoby to sprzeczne z całą tradycją tego kontynentu, która czci starszych, nakazuje rodzinie troskę o nich, również wtedy, gdy jest ona uboga.

- Pierwszy synod o Afryce w 1994 r. podkreślił, że Kościół na tym kontynencie przyjął opcję preferencyjną na rzecz ubogich. Co to konkretnie oznacza?
Oznacza to, że mamy być głosem tych, którzy głosu nie mają; mamy bronić praw człowieka i napominać rządzących, że nie mają szukać własnych korzyści, lecz służyć ludziom, bo władza jest służbą. Dlatego też Kościół domaga się zawsze, by wybory polityczne były uczciwe. W niektórych diecezjach zostali przygotowani świeccy, którzy w sposób nieoficjalny monitorują wybory. Jest to obecność obywatelska w życiu publicznym. Wszystko to jest bardzo ważne, bo Kościół nie chowa się w zakrystii. Chrześcijanie są takimi samymi obywatelami, jak inni i muszą być obecni w społeczeństwie jako sól i zaczyn, aby przemieniać je od wewnątrz.

- Istnieją jeszcze problemy z inkulturacją liturgii w Afryce. Jak Ksiądz Kardynał ocenia tę sytuację jako były prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów?
Ja bym nie nazywał tego trudnościami, lecz wyzwaniami. Musimy przede wszystkim powiedzieć, że inkulturacja wcale nie jest najważniejsza. W liturgii najważniejsza jest koncentracja na Bogu, wymiar wertykalny, adoracja Boga. To jest absolutny priorytet w liturgii. Publiczny kult Kościoła musi, owszem, zwracać uwagę na kulturę różnych ludów i narodów. Wymaga to poprawnego funkcjonowania całego Kościoła. Uczeni mają badać, a biskupi rozważyć wyniki ich badań, i to nie tylko w zakresie teologii, ale również muzykologii, antropologii i filologii. Aby przeprowadzić inkulturację, nie wystarczy sobie coś wykombinować w sobotę wieczorem, a następnego dnia narzucać to na siłę wiernym. Potrzeba dużo czasu i cierpliwości, posłuszeństwa oraz łączności z historią i tradycją Kościoła. Bo Kościół nie narodził się wczoraj wieczorem. Dlatego powiedziałbym, że inkulturacja przebiega całkiem dobrze w Afryce. Wiele jest jeszcze do zrobienia, ale trzeba unikać pośpiechu. Moja ocena jest raczej pozytywna. Trzeba pamiętać, że podstawową rolę odgrywają tu eksperci, teolodzy i biskupi.

- Jakie nadzieje wiąże Ksiądz Kardynał z pierwszą podróżą Benedykta XVI do Afryki?
Jest ona bardzo ważna. Jest to wielka szansa dla Kamerunu i Angoli, które przez tydzień będą centrum Kościoła. Będzie to też okazja dla samego Papieża i jego współpracowników, aby mogli poznać rzeczywistość Afryki. Ja mam przede wszystkim nadzieję na rozwój wiary na tym kontynencie. Liczę też, że Afryka zostanie wzięta pod uwagę w czasie spotkań wielkich tego świata: G7, G8, G20 itd..., że Afryka nie będzie spychana na margines, lecz zostanie uznana za kontynent ważny dla całego świata. Trzeba też powiedzieć, że to, co złe w Afryce – jak wojny i konflikty – nie ma charakteru jedynie lokalnego. Są w to zaangażowane czynniki, powiedzmy, międzynarodowe i ludzie z zewnątrz, którzy mają konkretne interesy. W dzisiejszym świecie, w tak zwanej globalnej wiosce, musimy ze sobą współpracować i uczyć się tej współpracy dla dobra różnych narodów. Wizyta Papieża na pewno nam w tym pomoże.