Jest nadzieja dla Ameryki, jest nadzieja dla świata!

ks. Tomasz Jaklewicz

publikacja 20.04.2008 04:55

Zobaczyłem dziś inny Nowy Jork. Między gigantycznymi wieżowcami - świątyniami biznesu, polityki, przepychu, zobaczyłem ludzi młodych, starych, rodziny, dzieci, modlących się, uśmiechniętych, dumnych z powodu swojej wiary. Jest nadzieja dla Ameryki, jest nadzieja dla świata!

Jest nadzieja dla Ameryki, jest nadzieja dla świata!

To już piąty dzień pobytu Papieża w Stanach. Komentatorzy telewizji Fox zastanawiali się rano, czy to sam Benedykt XVI „załatwił u góry” pogodę na ten czas. Rzeczywiście słoneczna aura towarzyszy od początku papieżowi podczas jego pielgrzymki. Mnóstwo ludzi pojawiło się dziś wzdłuż Piątej Alei na Manhattanie, aby choć przez chwilę zobaczyć papieża. Rosalino Antunez, Meksykanin przyjechał z żoną i trójką malutkich dzieci z Północnej Karoliny.

Jechali samochodem 12 godzin. Wyjechali w czwartek i zostają w Nowym Jorku aż do niedzieli. W tłumie oczkujących najgłośniejsze były grupy neokatechumenatu z wielkim transparentami, gitarami, bębnami, śpiewem i tańcem. Niektórzy czekali przy barierkach już od 6 rano. Mnóstwo ludzi z papieskimi gadżetami: koszulki, czapeczki, chorągiewki. Ojciec święty pojawił się w papamobilu o 13.25. Jego przejazd wywołał niesamowity entuzjazm. Siostra Iraida ze zgromadzenia Sióstr Szensztackich na Staten Island (jedna z pięciu dzielnic Nowego Yorku) powiedziała mi, że „nigdy nie widziała czegoś takiego w Nowym Jorku. Oni wszyscy są tu tak bardzo dumni, że są katolikami”.

Papieski dzień zaczął się od Mszy świętej w katedrze św. Patryka. Ta neogotycka świątynia wciśnięta między drapacze chmur pełni rolę symbolu Kościoła katolickiego w USA. Benedykt XVI przyjechał zamkniętym samochodem przed drzwi katedry o godz. 9.00. W drzwiach powitał go proboszcz i mer Nowego Jorku Michael Bloomberg. We Mszy św. wzięło udział 3 000 księży, diakonów i osób konsekrowanych. Kard. Edward Egan, pasterz archidiecezji nowojorskiej złożył papieżowi życzenia z okazji 3 rocznicy jego pontyfikatu. Przypomniał, że katedra jest duchowym centrum diecezji, w której krzyżują się drogi ludzi z całego świata. Msze w Nowym Jorku odprawiane są w 35 językach. Zgromadzenie odpowiedziało długimi oklaskami. Na pogodnej, uśmiechniętej pokornie twarzy papieża zauważyłem ślad zmęczenia trudami pielgrzymki.

Papieska homilia, moim zdaniem, była jak odtąd najpiękniejszym słowem tej pielgrzymki. Czytania, podobnie jak podczas Mszy w Waszyngtonie mówiły o tajemnicy działania Ducha Świętego. „Prośmy Boga o nowe Zesłanie Ducha Świętego dla Kościoła w Ameryce” – wzywał papież. „W społeczeństwie, w którym Kościół wydaje się ludziom legalistyczny czy instytucjonalny, naszym naglącym zadaniem jest pokazanie radości zrodzonej z wiary i doświadczenia Bożej miłości”. Ojciec święty odwołując się do architektury pięknej nowojorskiej katedry, mówił o pięknie Kościoła zbudowanego z żywych kamieni. Witraże z zewnątrz są ciemne i ponure, ale kiedy wejdziemy do kościoła, odkrywamy ich piękno. „Tylko z wnętrza doświadczenia wiary i życia Kościoła, widzimy czym Kościół naprawdę jest: zalany łaską, błyszczący pięknem, przyozdobiony wspaniałymi darami Ducha”.

Naszym zadaniem jest wprowadzać ludzi do tego misterium światła. Świat jest spragniony duchowości, a jednak trudno mu „wejść do wnętrza” tajemnicy Kościoła. Bywa, że piękno Kościoła zostaje zaciemnione przez grzechy i słabość jego członków, podkreślił Benedykt XVI. Odwołał się do pewnego rozczarowania, które nastąpiło po Soborze Watykańskim II. To było doświadczenie podziału między grupami, pokoleniami, poszczególnymi członkami tej samej religijnej rodziny.

Dla prawdziwej odnowy Kościoła konieczne jest stałe nawrócenie, stałe spoglądanie na Chrystusa i nasłuchiwanie tego, co Duch mówi do Kościoła. Papież krótko wspomniał o trudnych doświadczeniach Kościoła w USA. Zapewnił o swojej bliskości i modlitwie za wszystkich duchownych i osoby konsekrowane. „Modlę się, żeby to był czas oczyszczenia dla każdego partykularnego Kościoła i wspólnot zakonnych i czas uleczenia” – powiedział Benedykt XVI. Wezwał duchowieństwo do gorliwości, nowego zapału i troski o jedność. Kończąc raz jeszcze odwołał się do symbolu świątyni: „Iglice katedry giną w cieniu wieżowców Manhattanu, a jednak w sercu tej ruchliwej metropolii, są one widzialnym przypomnieniem o stałej tęsknocie ludzkiego ducha za Bogiem”.

Wieczorem na terenie seminarium duchownego św. Józefa, które leży tuż za oficjalną granicą miasta Nowy Jork, papież spotkał się z młodzieżą. W kościele seminaryjnym zebrało się około 50 młodych ludzi dotkniętych trwała niesprawnością. To było krótkie, ale bardzo wzruszajże spotkanie. Papież poprosił chorych, by modlili się za świat i za niego. Na rozległym trawniku obok seminarium zmieściło się około 25 tysięcy młodych ludzi. To było najbardziej dynamiczne i żywe spotkanie ze wszystkich dotychczasowych. Młodzież witała papieża gromkim WELCOME. Kilku młodych ludzi zaprezentowało krótko historię 6 świętych, błogosławionych i kandydatów na ołtarze związanych z Nowym Jorkiem.

Papież w swoim przemówieniu nawiązał do tych postaci. Mówił, ze zaskakuje go różnorodność tych życiorysów, ale uderza jedno: ich życie było pielgrzymką ku nadziei. „Ale co z dzisiaj?” – pytał młodych Ojciec święty. „Kto dzisiaj da świadectwo Ewangelii Jezusa na ulicach Nowego Jorku, w zaniedbanych przedmieściach wielkich miast, w miejscach gdzie spotykają się młodzi, szukając kogoś komu mogli by zaufać?”.

Papież odwołał się do trudnych czasów swojej młodości. Dzisiaj młodzi Amerykanie dorastają w klimacie wolności, mają przed sobą tysiące możliwości rozwoju, ale siły ciemności nadal działają. Jakie to ciemności? Narkotyki, bezdomność, bieda, rasizm, przemoc, poniżanie kobiety... Papież mówił też, że bardziej subtelnym zagrożeniem jest fałszywe rozumienie wolności. „Wolność jest delikatną wartością. (…)

Czy zauważyliście jak często wezwanie do wolności pojawia się bez jakiegokolwiek odniesienia do prawdy o osobie ludzkiej?” Benedykt XVI przestrzegał młodzież przed relatywizmem, który zakazuje pytać o prawdę w imię wolności jednostki. Prawda nie jest ani przemocą, ani zbiorem praw, jest ostatecznie Osobą: to Jezus Chrystus. „Bądźcie odważni! Patrzcie uważnie na świętych” – wyzwał papież. „Czasami jako wierzący jesteśmy postrzegani jako ludzie, którzy mówią tylko o zakazach.

Nic bardziej dalekiego od prawdy. Autentyczny uczeń Chrystusa ma poczucie zadziwienia. Stoimy wobec Boga, którego znamy I kochamy jako przyjaciela, ogromu jego stworzenia i piękna naszej chrześcijańskiej wiary”. Benedykt XVI zachęcił młodych do rozwijania osobistej więzi z Bogiem przez modlitwę. Zwrócił się także do licznej grupy kleryków.

Powiedział, że cieszy się, że ostatnio wzrosła liczba kandydatów do kapłaństwa. Zakończył wezwaniem: „Wy jesteście uczniami Chrystusa dzisiaj. Niech Jego światło świeci nad tym wielkim miastem i dalej. Pokażcie światu powody do nadziei, która jest w was. Powiedzcie innym o prawdzie, która wyzwala. Do zobaczenia w Sydney na Światowym Dniu Młodych!”. Na koniec papież powiedział jeszcze parę słów po hiszpańsku.

Zobaczyłem dziś inny Nowy Jork. Między gigantycznymi wieżowcami –świątyniami biznesu, polityki, przepychu, zobaczyłem ludzi młodych, starych, rodziny, dzieci, modlących się, uśmiechniętych, dumnych z powodu swojej wiary. Jestem na 99 proc. przekonany, że „New York Times” z wysokości swojej redakcji tego nie zauważy. Ale ja to widziałem, cieszę się tym i dzielę z Wami. Jest nadzieja dla Ameryki, jest nadzieja dla świata!