Przemówienie Benedykta XVI do nauczycieli katolickich

Tłum. kg / Waszyngton

publikacja 19.04.2008 16:19

W trzecim dniu wizyty w USA Benedykt XVI przybył 17 kwietnia po południu na Katolicki Uniwersytet Ameryki , aby spotkać się z pracownikami katolickich uczelni oraz z przedstawicielami placówek oświatowych różnych szczebli z całego kraju.

Przemówienie Benedykta XVI do nauczycieli katolickich

Eminencje,
Drodzy Bracia Biskupi
Czcigodni Profesorzy, Nauczyciele i Wychowawcy,

"Jak piękne stopy tych, którzy zwiastują dobrą nowinę!” (Rz 10,15-17). Tymi słowami z Księgi Izajasza, zacytowanymi przez św. Pawła, gorąco pozdrawiam każdego z was – nosicieli mądrości – a za waszym pośrednictwem cały personel, studentów i rodziny licznych i różnorodnych instytucji nauczających, które reprezentujecie. Jest dla mnie wielką przyjemnością spotkać się z wami i podzielić się z wami kilkoma przemyśleniami na temat istoty i tożsamości wychowania katolickiego w naszych czasach. Szczególnie pragnę podziękować ks. Davidowi O’Connellowi, przewodniczącemu i rektorowi Katolickiego Uniwersytetu Ameryki. Bardzo sobie cenię, Drogi Księże Przewodniczący, jego uprzejme słowa powitania. Proszę o objęcie słowami mojej serdecznej wdzięczności całą społeczność – wydziały, personel i studentów – tej uczelni.

Wychowanie jest integralną częścią posłannictwa Kościoła głoszenia Dobrej Nowiny. Najpierw i przede wszystkim każda katolicka instytucja oświatowa jest miejscem spotkania Boga żywego, który w Jezusie Chrystusie objawia swą przeobrażającą miłość i prawdę (por. Spe salvi, 4). Relacja ta budzi pragnienie wzrastania w wiedzy i w zrozumieniu Chrystusa i Jego nauczania. W ten sposób ci, którzy Go spotykają, czują się pobudzani mocą Ewangelii do niesienia nowego życia naznaczonego tym wszystkim, co piękne, dobre i prawdziwe; życia będącego świadectwem chrześcijańskim, karmionym i umacnianym we wspólnocie uczniów naszego Pana, jakim jest Kościół.

Dynamika między spotkaniem osobistym, wiedzą a świadectwem chrześcijańskim stanowi integralną część diakonii prawdy, którą Kościół pełni pośród ludzkości. Objawienie Boga ofiarowuje każdemu pokoleniu możliwość odkrywania ostatecznej prawdy o własnym życiu i o celu historii. Zadanie to nigdy nie było łatwe: dotyczy całej wspólnoty chrześcijańskiej i motywuje każde pokolenie wychowawców chrześcijańskich do zapewnienia, aby moc prawdy Bożej przeniknęła każdy wymiar instytucji, którym służą. W ten sposób Dobra Nowina Chrystusa jest w stanie działać, prowadząc zarówno nauczyciela, jak i ucznia ku prawdzie obiektywnej, która, przekraczając to, co szczegółowe i subiektywne, zmierza do tego, co powszechne i absolutne, które uzdalnia nas do głoszenia z ufnością nadziei, która zawieść nie może (por. Rz 5,5). W obliczu osobistych konfliktów, zamętu moralnego i dzielenia wiedzy szlachetne cele formacji akademickiej i wychowania, oparte na jedności prawdy i służbie osobie ludzkiej i wspólnocie, stają się szczególnie silnym narzędziem nadziei.

Drodzy przyjaciele, dzieje tego narodu dostarczają licznych przykładów zaangażowania Kościoła w tym względzie. Rzeczywiście wspólnota katolicka w tym kraju uczyniła z wychowania jeden ze swych najważniejszych priorytetów. Realizacja tego przedsięwzięcia wymagała wielkich ofiar. Wybitne postacie jak św. Elżbieta Anna Seton oraz inni założyciele i założycielki z wielką wytrwałością i dalekowzrocznością doprowadzili do powstania tego, co stanowi dzisiaj znaczącą sieć szkół parafialnych, przyczyniających się do dobrobytu Kościoła i narodu. Niektórzy, jak św. Katarzyna Drexel, poświęcili swoje życie wychowaniu tych, których inni zaniedbywali – w jej wypadku byli to Afro-Amerykanie i rdzenni Amerykanie. Niezliczone siostry, bracia i kapłani ze zgromadzeń zakonnych, wraz z rodzicami altruistami, pomagali, za pośrednictwem szkół katolickich, pokoleniom imigrantów wychodzić z nędzy i zajmować swoje miejsce w dzisiejszym społeczeństwie.

Ofiara ta trwa także w naszych czasach. Wspaniałym apostolatem nadziei jest próba wzięcia na siebie zadania zaspokojenia potrzeb materialnych, intelektualnych i duchowych ponad trzech milionów dzieci i studentów. Daje to także całej wspólnocie katolickiej chwalebną możliwość wielkodusznego wspierania finansowych potrzeb naszych instytucji. Trzeba zapewnić im możliwość przetrwania na długi czas. W efekcie należy uczynić wszystko, co możliwe, we współpracy z szerszą społecznością, aby zapewnić, że będą one dostępne dla ludzi wszystkich warstw społecznych i ekonomicznych. Żadnemu chłopcu ani dziewczynce nie powinno się odmawiać prawa do wychowania w wierze, która z kolei karmi ducha narodu.

Niektórzy poddają dzisiaj w wątpliwość zaangażowanie Kościoła w dziedzinie wychowania, pytając, czy jego środki nie mogłyby być lepiej wykorzystane gdzie indziej. Z pewnością w kraju takim jak ten, państwo stwarza szerokie możliwości oświatowe i przyciąga do tego szanowanego zawodu oddanych i szlachetnych mężczyzn i kobiety. Stosowne jest zatem zastanowienie się nad specyfiką naszych instytucji katolickich. Jak mogą one przyczyniać się do dobra społeczeństwa przez podstawową misję Kościoła, jaką jest ewangelizacja?

Wszystkie działania Kościoła wypływają z jego przekonania, iż jest on nosicielem przesłania, u którego początków jest sam Bóg: w swej dobroci i mądrości Bóg zdecydował się objawić się sam i dać poznać ukrytą tajemnicę swojej woli (por. Ef 1,9; Dei Verbum, 2). Pragnienie Boga, aby został poznany i wrodzone pragnienie każdej istoty ludzkiej poznawania prawdy tworzą kontekst ludzkiego poszukiwania sensu życia. To jedyne w swoim rodzaju spotkanie wspierane jest przez naszą wspólnotę chrześcijańską: ten, kto szuka prawdy, staje się tym, którego życie opiera się na wierze (por. Fides et ratio, 31). Można to opisać jako ruch od „ja” do „my”, co prowadzi jednostkę do stania się częścią ludu Bożego.

Ta sama dynamika tożsamości wspólnotowej – do kogo należę? – ożywia etos naszych instytucji katolickich. Tożsamość uniwersytetu lub szkoły katolickiej nie jest po prostu sprawą liczby uczniów katolickich. Jest to zagadnienie przekonania – czy naprawdę wierzymy, że tylko w tajemnicy Słowa, które stało się Ciałem, staje się prawdziwie jasna tajemnica człowieka (por. Gaudium et spes, 22)? Czy naprawdę jesteśmy gotowi zawierzyć całe nasze ja – umysł i wolę, rozum i serce – Bogu? Czy przyjmujemy prawdę, którą Chrystus objawia? Czy na naszych uniwersytetach i w szkołach wiara jest „dotykalna”? Czy wyraża się gorąco w liturgii, sakramentach, przez modlitwę, czyny miłosierdzia, troski o sprawiedliwość i poszanowanie stworzenia Bożego? Tylko w ten sposób dajemy prawdziwie świadectwo o sensie tego, kim jesteśmy i tego, co popieramy.

Z tego punktu widzenia można uznać, że współczesny „kryzys prawdy” zakorzeniony jest w „kryzysie wiary”. Tylko przez wiarę możemy w sposób wolny udzielić naszej zgody na świadczenie o Bogu i uznanie Go za nadprzyrodzonego gwaranta prawdy, którą On objawia. Jeszcze raz widzimy, dlaczego wspieranie osobistej zażyłości z Jezusem Chrystusem i wspólnotowe świadectwo o Jego prawdzie, która jest miłością, jest niezbędne w katolickich instytucjach formacyjnych. W istocie wszyscy widzimy i dostrzegamy z zatroskaniem trudność lub opór, jakie wiele osób ma dzisiaj z zawierzeniem samych siebie Bogu. Jest to zjawisko złożone, nad którym stale się zastanawiam. Gdy próbowaliśmy sumiennie przyciągnąć inteligencję naszej młodzieży, być może zaniedbaliśmy jej wolę. W efekcie zauważamy z wielkim niepokojem, że pojęcie wolności zostało zniekształcone. Wolność nie jest uprawnieniem do nieangażowania się, ale jest uprawnieniem do angażowania się w coś – do udziału w samym Bycie. W rezultacie prawdziwej wolności nigdy nie da się osiągnąć w wyobcowaniu od Boga. Taki wybór oznaczałby ostatecznie zaniedbanie pierwotnej prawdy, której potrzebujemy, aby zrozumieć samych siebie. Dlatego na każdym z was i waszych kolegach spoczywa szczególna odpowiedzialność, aby wzbudzić wśród waszej młodzieży pragnienie aktu wiary, zachęcając ich do angażowania się w życie kościelne, które wypływa z tego aktu wiary. W ten sposób wiara osiąga pewność prawdy. Wybierając życie według takiej prawdy, obejmujemy pełnię życia w wierze, które zostało nam dane w Kościele.

Dlatego jest oczywiste, że tożsamość katolicka nie zależy od statystyk. Podobnie nie można po prostu stawiać na równi treści nauczania z prawowiernością. Wymaga to i inspiruje do czegoś znacznie większego, a mianowicie, każdy aspekt waszych wspólnot nauczania ma znajdować odzwierciedlenie w kościelnym życiu wiarą. Tylko w wierze prawda może się wcielić, a rozum, prawdziwie ludzki, może stać się zdolny do prowadzenia woli drogą wolności (por. Spe salvi, 23). W ten sposób nasze instytucje wnoszą żywotny wkład do misji Kościoła i służą skutecznie społeczeństwu. Stają się miejscami, w których uznaje się aktywną obecność Boga w sprawach ludzkich a każda młoda osoba odkrywa radość wchodzenia w Chrystusowe „bycie dla innych” (por. tamże, 28).

Pierwotna w Kościele misja ewangelizowania, w której instytucje oświatowe odgrywają kluczową rolę, współbrzmi z podstawowym dążeniem narodu do rozwijania społeczeństwa prawdziwie godnego godności osoby ludzkiej. Czasami jednak wartość wkładu Kościoła na forum publicznym poddawana jest w wątpliwość. Toteż ważne jest przypomnienie, że prawdy wiary i rozumu nie są ze sobą sprzeczne (por. Sobór Watykański I, konstytucja dogmatyczna o wierze katolickiej Dei Filius, IV: DS. 3017; św. Augustyn, Contra Academicos [O życiu szczęśliwym], III, 20,43). Misja Kościoła w istocie włącza go w walkę, którą ludzkość toczy, aby osiągnąć prawdę. Wyrażając prawdę objawioną, służy on wszystkim członkom społeczeństwa, oczyszczając rozum, zapewniając, że pozostaje on otwarty na rozważanie prawd ostatecznych.

Odwołując się do mądrości Bożej, rzuca światło na fundamenty moralności i etyki ludzkiej oraz przypomina wszystkim grupom społeczeństwa, że to nie praktyka tworzy prawdę, ale prawda winna służyć jako podstawa dla praktyki. Daleki od zagrażania tolerancji dla uprawnionej różnorodności, tego rodzaju wkład rozjaśnia samą prawdę, która umożliwia osiągnięcie konsensusu oraz pomaga utrzymywać rozsądną, uczciwą i budzącą ufność debatę publiczną. Podobnie Kościół zawsze niezmordowanie wspiera zasadnicze kategorie moralne tego, co sprawiedliwe i niesprawiedliwe, bez czego nadzieja może tylko uschnąć, otwierając drogę zimnym pragmatycznym wyliczeniom utylitarnym, które sprowadzają osobę do kogoś niewiele większego niż pionek na jakiejś wymyślonej szachownicy.

Gdy chodzi o forum wychowawcze, diakonia prawdy nabiera wyższego znaczenia w społeczeństwach, w których ideologia sekularystyczna wbija klin między prawdę a wiarę. Podział ten doprowadził do tendencji zrównywania prawdy z wiedzą i do przyjmowania mentalności pozytywistycznej, która, odrzucając metafizykę, zaprzecza podstawom wiary i odrzuca konieczność wizji moralnej. Prawda oznacza coś więcej niż wiedza: znajomość prawdy prowadzi nas do odkrycia dobra. Prawda zwraca się do jednostki w całej jej integralności, wzywając do udzielenia odpowiedzi całym naszym bytem. Ta optymistyczna wizja jest oparta na naszej wierze chrześcijańskiej, gdyż w tej wierze proponowana jest wizja Logosu, stwórczego Rozumu Boga, który we Wcieleniu objawił się jako sama Boskość. Daleka od bycia jedynie komunikowaniem rzeczywistych danych – „informacyjnym” – miłująca prawda Ewangelii jest twórcza i zdolna do zmiany życia – jest „sprawiająca” (por. Spe salvi, 2). Wychowawcy chrześcijańscy mogą z ufnością uwalniać młodych od ograniczeń pozytywizmu i obudzić ich chłonność naprawdę, Boga i Jego dobroć. W ten sposób pomożecie także kształtować ich sumienie, które – wzbogacone przez wiarę – otwiera pewną drogę do pokoju wewnętrznego i poszanowania innych.

Nie jest więc niespodzianką, że nie tyle nasze własne wspólnoty kościelne, ile społeczeństwo w ogóle tak wiele oczekuje od wychowawców katolickich. Kładzie to na was odpowiedzialność i daje wam pewne możliwości. Coraz większa liczba osób, zwłaszcza rodziców, uznaje potrzebę doskonałości w ludzkiej formacji swych dzieci. Jako Mater et Magistra Kościół podziela ich troskę. Gdy nie uznaje się za coś ostatecznego niczego, co wykracza poza jednostkę, ostatecznym kryterium sądów staję się ja i zaspokojenie natychmiastowych pragnień jednostki.

Obiektywizm i perspektywa, które wypływają wyłącznie z uznania zasadniczego nadprzyrodzonego wymiaru osoby ludzkiej, mogą zostać utracone. W ramach tego horyzontu relatywistycznego cele oświaty są nieuchronnie pomniejszone. Powoli następuje obniżenie poziomów. Zauważamy dzisiaj pewien strach w obliczu kategorii dobra i gorączkowe poszukiwanie nowości przemijającej chwili jako urzeczywistnienia wolności. Jesteśmy świadkami przekonania, że każde doświadczenie ma taką samą wartość i oporu wobec przyznawania się do niedoskonałości i błędów. A szczególnie niepokojące jest sprowadzanie cennego i delikatnego obszaru wychowania seksualnego do kategorii „ryzyka”, pozbawionego jakiegokolwiek odniesienia do piękna miłości małżeńskiej.

Jak mogą na to odpowiedzieć wychowawcy chrześcijańscy? Te niebezpieczne dane pokazują szczególnie pilną potrzebę tego, co moglibyśmy nazwać „miłością intelektualną”. Ten aspekt miłości wymaga od wychowawcy uznania, że głęboka odpowiedzialność prowadzenia młodych do prawdy nie jest aktem miłości. W rzeczywistości godność wychowania polega na wspieraniu prawdziwej doskonałości i radości tych, którzy winni być prowadzeni. W praktyce „miłość intelektualna” podtrzymuje zasadniczą jedność poznania przeciw dzieleniu, które pojawia się wtedy, gdy rozum oddziela się od wytrwałego dążenia do prawdy. Prowadzi to młodych do głębokiego zadowolenia z korzystania z wolności w powiązaniu z prawdą i pobudza do kształtowania związków między wiarą a różnymi aspektami życia rodzinnego i obywatelskiego. Gdy raz się rozbudzi zamiłowanie do pełni i jedności prawdy, młodzi z pewnością zasmakują w odkryciu, że pytanie o to, co mogą poznać, otwiera ich na wielką przygodę tego, co powinni robić. Doświadczą tu, „w kim” i „w czym” można pokładać nadzieję i znajdą natchnienie do wnoszenia swego wkładu do społeczeństwa w taki sposób, który rodzi nadzieję w innych.

Drodzy przyjaciele, pragnę zakończyć, zwracając uwagę szczególnie na ogromną ważność waszych kompetencji i waszego świadectwa w ramach naszych uniwersytetów i szkół katolickich. Przede wszystkim pozwólcie mi podziękować wam za wasze oddanie i wielkoduszność. Wiem jeszcze z czasów, gdy byłem profesorem i słyszałem później od waszych biskupów i pracowników Kongregacji Wychowania Katolickiego, że sława instytutów oświatowych w waszym kraju bardzo wiele zawdzięcza wam i waszym poprzednikom. Wasz bezinteresowny wkład – od odwiecznego poszukiwania do oddania się tych, którzy pracują w instytucjach szkolnych – służy zarówno waszemu krajowi, jak i Kościołowi. Za to wszystko wyrażam wam swoją głęboką wdzięczność.

Wobec członków wydziałów w katolickich kolegiach uniwersyteckich pragnę potwierdzić wielką wartość wolności akademickiej. Ze względu na tę wolność jesteście powołani do poszukiwania prawdy wszędzie, gdziekolwiek zaprowadzi was uważna analiza rzeczywistości. Jednakże warto również przypomnieć, że każde odwołanie się do zasady wolności akademickiej dla usprawiedliwienia stanowisk, które sprzeciwiają się wierze i nauczania Kościoła, szkodziłby, a nawet zdradzał tożsamość i posłannictwo uniwersytetu, posłannictwo, które jest w sercu munus docendi Kościoła i w żadnym wypadku nie jest autonomiczne ani niezależne od niego.

Nauczyciele i administratorzy, zarówno na uniwersytetach, jak i w szkołach, mają obowiązek i przywilej zapewnienia, aby studenci otrzymywali wiedzę zgodną z nauką i praktyką katolicką. Wymaga to, aby publiczne świadectwo o Chrystusie, tak, jak wynika ono z Ewangelii i jak je oferuje Urząd Nauczycielski Kościoła, kształtowało każdy aspekt życia instytucjonalnego zarówno w aulach szkolnych, jak i poza nimi. Oddalanie się od tej wizji osłabia tożsamość katolicką i – dalekie od rozwijania wolności – nieuchronnie prowadzi do zamętu tak moralnego, jak i intelektualnego i duchowego.

Pragnę również wyrazić szczególne słowa zachęty katechetom zarówno świeckim, jak i duchownym, którzy trudzą się nad zapewnieniem, aby młodzi stawali się codziennie coraz bardziej zdolni do doceniania daru wiary. Wychowanie religijne jest apostolatem pobudzającym i wśród młodych jest wiele oznak świadczących o ich pragnieniu lepszego poznawania wiary i praktykowania jej z przekonaniem. Jeśli chce się, aby to przebudzenie wzrastało, konieczne jest, aby nauczyciele mieli jasne i dokładne zrozumienie szczególnej natury i roli wychowania katolickiego. Powinni oni także być gotowi do kierowania zaangażowania całej wspólnoty szkolnej na pomagania naszym młodym i ich rodzinom w doświadczaniu harmonii między wiarą, życiem a kulturą.

Pragnę tu skierować specjalne wezwanie do zakonników, zakonnic i kapłanów: nie porzucajcie apostolatu szkolnego, co więcej – odnawiajcie swe oddanie szkołom, zwłaszcza tym, znajdującym się na obszarach biednych. Tam, gdzie jest wiele zwodniczych obietnic, które przyciągają młodych z dala od drogi prawdy i pierwotnej wolności, świadectwo o radach ewangelicznych, dawane przez osobę konsekrowaną jest darem nie do zastąpienia. Zachęcam obecnych tu zakonników do nowego entuzjazmu w budzeniu powołań. Wiedzcie, że wasze świadectwo na rzecz ideału konsekracji i misji wśród młodych jest źródłem wielkiego natchnienia w wierze dla nich i ich rodzin.

Wam wszystkim mówię: bądźcie świadkami nadziei! Ożywiajcie swe świadectwo modlitwą. Bądźcie świadomi nadziei, która charakteryzuje wasze życie (por. 1 P 3,15), żyjąc prawdą, którą proponujecie swoim uczniom. Pomagajcie im poznawać i kochać Tego, którego spotkaliście, którego prawdy i dobroci doświadczyliście z radością. Za św. Augustynem mówimy: „My, którzy mówimy i wy, którzy słuchacie, uznajemy się za wiernych uczniów jednego Nauczyciela” (Kazania, 23,2). Tymi uczuciami wspólnoty chętnie udzielam wam, waszym kolegom i uczniom oraz waszym rodzinom błogosławieństwa apostolskiego.