Pracowite urodziny Benedykta XVI

Nasz specjalny wysłannik - ks. Tomasz Jaklewicz

publikacja 17.04.2008 07:58

Nad Waszyngtonem już drugi dzień świeciło piękne kwietniowe słońce. Papież skończył dziś 81 lat. To były pracowite urodziny. Pierwszy pełny dzień pielgrzymki to dwa ważne spotkania: z prezydentem w Białym Domu i z biskupami w bazylice Niepokalanego Poczęcia.

O poranku na trawniku przed Białym Domem zgromadziło się kilka tysięcy osób. Benedykt XVI przybył do rezydencji prezydenta w czarnej limuzynie o godzinie 10.15. Odegrano hymny państwowe. Ludzie zebrani przed Białym Domem wzbogacili program muzyczny spontanicznym śpiewem „Happy Birthday”. To amerykańskie „Sto lat” pojawiało się kilka razy w ciągu dnia. Prezydent rozpoczął od życzeń. Powiedział, że urodziny spędza się wśród przyjaciół i Amerykanie są wzruszeni, że papież zechciał spędzić ten wyjątkowy dzień w ich kraju. Prezydent mówił, że Amerykanie są narodem współczującym, pomagającym innym, wierzącym w wolność i uznającym rolę religii w życiu publicznym.

Zwrócił także uwagę, że Amerykanie to naród nowoczesny, a jednocześnie jeden z najbardziej religijnych na świecie. „Świat, w którym w imię Boga zabija się i nienawidzi, potrzebuje przesłania, że Bóg jest miłością. Ameryka potrzebuje twojego przesłania, że każde ludzkie życie jest święte” – te słowa wywołały oklaski zgromadzonych. Prezydent USA mówił także o panującej dziś dyktaturze relatywizmu i nadziei na to, że papieska wizyta przyczyni się do promocji kultury sprawiedliwości i prawdy. Te słowa także wywołały owację. „Ojcze święty, dziękujemy za twoją podróż do Ameryki, nasz naród wita Cię i docenia przykład, który dajesz światu. Prosimy, żebyś zawsze pamiętał o nas w swoich modlitwach” – zakończył George Bush.

Ojciec Święty w swoim pierwszym oficjalnym przemówieniu na amerykańskiej ziemi wyraził pragnienie, by jego obecność będzie źródłem odnowy i nadziei dla Kościoła w Stanach Zjednoczonych. Powiedział, że oczekuje na spotkanie nie tylko z katolikami, ale również z przedstawicielami innych wspólnot chrześcijańskich i tradycji religijnych. Odwołał się do wolnościowych tradycji Ameryki oraz do nauczania Jana Pawła II. Papież z Polski, który sam walczył o wolność dla swojej ojczyzny, jednocześnie uczył, że „w świecie bez prawdy wolność traci swoją treść”, a demokracja bez wartości może utracić swą duszę – podkreślał Benedykt XVI. „Niech Bóg błogosławi Amerykę!” – zakończył swoje przemówienie.

W południe papież odjechał papamobilem do nuncjatury. Przy trasie przejazdu ustawiło się sporo wiernych. Grupki młodzieży śpiewały i tańczyły oczekując na przejazd papieskiego samochodu. Wielu z nich miało na sobie t-shirty z papieskimi motywami, z napisami „I love Benedict”. Dzieci trzymały urodzinowe plakaty-laurki z życzeniami dla papieża. Przed Białym Domem stała też grupka 50 demonstrantów z transparentami nawołującymi do zniesienia celibatu.

Po godzinie 17.00 papież podjechał zamkniętym samochodem do siedziby Konferencji Episkopatu położonej niedaleko Narodowego Sanktuarium. Tam przesiadł się do papamobilu i pokonał kilometrową odległość do świątyni witany entuzjastycznie przez ludzi zgromadzonych przy drodze. Bazylika Niepokalanego Poczęcia to największy kościół katolicki w USA, wewnątrz znajduje się kilkadziesiąt kaplic z wizerunkami maryjnymi związanymi z poszczególnymi narodowościami. Papież modlił się w kaplicy Najść. Sakramentu i przed statuą Matki Bożej z Altötting. Polskie siostry pracujące w zakrystii, wręczyły papieżowi kwiaty. Chyba uczyniły to poza oficjalnym programem.

W krypcie bazyliki czekali już na papieża amerykańscy biskupi. Papież przewodniczył nieszporom, po których wygłosił być może jedno z ważniejszych przemówień do Kościoła w USA. Kardynał Francis George, przewodniczący Konferencji Episkopatu USA witając papieża powiedział m.in. „jesteś naszym ojcem i przyjacielem w wierze. Wierzymy, że dzięki twojej wizycie nabierzemy nowej odwagi wiary”. Kardynał wspomniał o najważniejszych wyzwaniach, przed którymi staje Kościół w USA. Mówił o sprawie seksualnych skandali duchownych, o nie zawsze właściwej postawie biskupów, o spadku liczby powołań, o kryzysie rodziny. Powiedział także o klimacie sekularyzacji, podejrzliwości wobec religii. Wobec tych trudnych problemów, Kościół i jego pasterze potrzebują nowej odwagi i nadziei.

Papieskie przemówienie był, jak się wydaje, programowym słowem do Kościoła w Stanach. Papież poruszył wiele kluczowych kwestii nie tylko dla Ameryki, ale i dla Kościoła powszechnego. Dziękował za hojność Amerykanów, za ich wrażliwość na ludzką biedę. Nazwał Amerykę ziemią wielkiej wiary. Przestrzegał przed traktowaniem wiary jako sprawy prywatnej. Akcentował mocno, że kościelny, wspólnotowy wymiar wiary. Współczesny kult wolności i autonomii wpływa także na osłabienie kościelnych więzów. Chrześcijaństwo musi być nawet kontrkulturowe, w tym sensie, że konieczna jest ewangelizacja kultury. Dlatego biskupi powinni dbać o wierność katolickiego nauczania, o pełny przekaz Ewangelii. Ojciec święty zwrócił uwagę na współczesny kryzys rodziny i konieczność przedstawiania nauki kościoła jako „tak” dla życia, „tak” dla miłości, „tak” dla najgłębszych oczekiwań człowieczeństwa. Poruszył także sprawę nadużyć seksualnych duchowieństwa, mówił o współczuciu i pomocy, którą koniecznie trzeba okazać ofiarom, ale także tym kapłanom, których sens solidnej pracy został przez zakwestionowany. Kończąc część przemówienia poświęconą temu tematowi papież powiedział, że są znaki, że Kościół amerykański się przeszedł czas oczyszczenia, a Chrystus potrafi przemienić ciemności w światło i daje zawsze nadzieję. Papież powiedział „potrzebujemy odkrycia na nowo radości życia skoncentrowanego na Chrystusie, praktykowania cnót, zaangażowania wewnętrznego w modlitwę”.

Po papieskim słowie biskupi długo, na stojąco dziękowali oklaskami papieżowi. Benedykt XVI odpowiedział jeszcze na trzy pytania, które przygotowali wcześniej biskupi. Pytania dotyczyły sposobu, w jaki Kościół powinien dzisiaj przeciwstawić się fali sekularyzacji, zjawisku „letnich katolików” oraz spadkowi powołań do kapłaństwa. Na zakończenie papież podarował narodowemu sanktuarium złotą różę i kielich dla diecezji w Nowym Orleanie, która ucierpiała w wyniku huraganu Katrina. Kiedy papież opuszczał kryptę biskupi zaintonowali śpiew „Happy birthday”…