Czekając na Benedykta XVI

Nasz specjalny wysłannik - ks. Tomasz Jaklewicz

publikacja 14.04.2008 10:22

Piszę te słowa ze srebrnego autobusu linii Greyhound pędzącego autostradą z Nowego Jorku do Waszyngtonu. Autobus zajęty do ostatniego miejsca. Czyżby wszyscy podążali na spotkanie z papieżem? Za dwa dni o tej porze, czyli około 16.00 papież Benedykt XVI wyląduje w Waszyngtonie na lotnisku w bazie wojskowej Andrews.

Katedra św. Patryka w Nowym Jorku fot. East News/Scott Gilchrist/Radius Images Katedra św. Patryka w Nowym Jorku fot. East News/Scott Gilchrist/Radius Images

Samolot, którym przyleci, tutejsze media nazywają „Shepherd One” (Pasterz nr 1) w nawiązaniu do prezydenckiego samolotu zwanego „Air Force One”. Papieża powita prezydent Bush wraz z małżonką oraz władze kościelne. Nie przewidziano żadnych oficjalnych przemówień na lotnisku. Po 10-godzinnym locie i zamianie strefy czasowej (różnica 6 godzin) papież będzie potrzebował odpoczynku. Czeka go w USA bardzo intensywnych 5 pełnych dni: dwa kolejne w Waszyngtonie i 3 w Nowym Jorku.

Przyglądam się od prawie dwóch tygodni tutejszemu Kościołowi, przeglądam gazety świeckie i kościelne, słucham księży i świeckich. Staram się wychwycić atmosferę wokół pielgrzymki. Generalnie czuć sporą życzliwość nie tylko wśród katolików. Amerykanie mają szacunek do papieża jako religijnego przywódcy, moralnego autorytetu, człowieka, który po 3 lat pontyfikatu nie okazał się twardym inkwizytorem, ale pasterzem akcentującym powrót do fundamentów wiary. Katolicy zwłaszcza ci gorliwi, uczestniczący co niedzielę w Eucharystii, są pełni entuzjazmu. Trudno znaleźć jakiś jeden klucz do tej pielgrzymki. Oczekiwania z różnych stron są duże.

Prasa spekuluje, co powie papież. Akcenty rozkładane są bardzo różnie. Dla niektórych najważniejsze jest spotkanie z prezydentem Bushem i odniesienie do kwestii wojny w Iraku. Inni jako symbol tej pielgrzymki już ogłosili modlitwę papieża na „Ground Zero” w Nowym Jorku. Inni za najważniejszy punkt papieskiej wizyty uznają wystąpienie na forum ONZ-u. Inni jako kluczowe uznają spotkania papieża z episkopatem amerykańskim i rektorami katolickich uczelni i pytają, czy papież nawiąże do kwestii nadużyć seksualnych popełnionych przez duchownych i czy napomni liberalnych liderów katolickich szkół wyższych. Środowiska katolickie, żyjące autentycznie wiarą, oczekują wzmocnienia nurtu, który media chętnie określają jako „konserwatywny”.

W czym się jednak wyraża ten konserwatyzm? Wiernością coniedzielnej Mszy świętej, praktykowaniem spowiedzi, adoracji Najświętszego Sakramentu, sprzeciwem wobec aborcji, uznaniem zasad katolickiej etyki seksualnej Czyli katolicka zwyczajność. Liberalny nurt rozwijający się w Kościele od lat 60-tych narobił tu sporo zamieszania, także przy udziale duchowieństwa. Dziś jednak ewidentnie rosną w siłę ludzie, którzy chcą Kościoła, w którym wszystko jest na swoim miejscu, bez udziwnień, bez eksperymentów liturgicznych lub kompromisów w dziedzinie moralnej. Te środowiska pokładają wielką nadzieję w osobie Benedykta XVI.

Wydaje mi się, że Papież pójdzie konsekwentnie drogą wyznaczoną przez hasło pielgrzymki „Chrystus naszą nadzieją”. Chrystus i nadzieja - te dwa słowa wydają się sednem jego przesłania. Religia sięga głębiej niż powierzchowne zawirowania. Papież Benedykt na pewno zaprosi Kościół w Ameryce do pójścia w głąb. Tylko mocne oparcie na Chrystusie, czyli żywym fundamencie Kościoła, może rodzić nadzieję. Nadzieją Kościoła amerykańskiego są ludzie, którzy przyjmą to papieskie przesłanie z wiarą. Chrystus jest zawsze najlepszym rozwiązaniem dla Kościoła w każdym miejscu i każdym czasie. W Nim jest odpowiedź.