Przemówienie Papieża na spotkaniu ekumenicznym

KAI/a.

publikacja 23.08.2005 13:31

Niemcy są nie tylko krajem, w którym narodziła się Reformacja, ale także jednym z krajów, w których narodził się ruch ekumeniczny XX wieku - mówiłe Benedykt XVI podczas spotkania z przedstawicielami różnych wyznań chrześcijańskich.

Drodzy bracia i siostry w Chrystusie, naszym wspólnym Panu!

Sprawia mi wielką radość, że przy okazji wizyty w Niemczech mogę spotkać się z wami, przedstawicielami innych Kościołów i wspólnot kościelnych. Wszystkich was bardzo serdecznie pozdrawiam! Ponieważ ja także pochodzę z tego kraju, rozumiem dobrze tragizm, jaki przeżywa wiele osób i rodzin na skutek braku jedności w wierze.

Jest to jeszcze jeden powód, dlaczego natychmiast po wyborze na Biskupa Rzymu i następcę św. Piotra Apostoła wyraziłem zdecydowaną wolę, aby z przywrócenia pełnej i widzialnej jedności chrześcijan uczynić jeden z priorytetów mojego pontyfikatu. W ten sposób chciałem świadomie pójść śladami dwóch moich wielkich Poprzedników: Pawła VI, który już ponad czterdzieści lat temu podpisał soborowy Dekret o ekumenizmie "Unitatis redintegratio" i Jana Pawła II, który dokument ten uczynił kryterium inspirującym jego działanie.

W dialogu ekumenicznym Niemcy mają wyjątkowo ważne znaczenie. Są bowiem nie tylko krajem, w którym narodziła się Reformacja, ale także jednym z krajów, w których narodził się ruch ekumeniczny XX wieku. W następstwie ruchów migracyjnych ubiegłego stulecia znaleźli swoją nową ojczyznę w tym kraju również chrześcijanie Kościołów prawosławnych i starożytnych Kościołów Wschodu. Przyczyniło się to niewątpliwie do konfrontacji i wymiany. Dziś z radością stwierdzamy, że z biegiem czasu dialog doprowadził do ponownego odkrycia braterstwa i stworzył klimat większego otwarcia i większego zaufania wśród chrześcijan różnych Kościołów i wspólnot kościelnych. Mój czcigodny Poprzednik w ogłoszonej w 1995 r. encyklice "Ut unum sint" uznał właśnie to za szczególnie znamienny owoc dialogu (por. nn. 41.; 64).

Braterstwo wśród chrześcijan nie jest jedynie nieokreślonym uczuciem ani też nie rodzi się ze swego rodzaju obojętności wobec prawdy. Opiera się ono na nadprzyrodzonej rzeczywistości jednego Chrztu, który włącza nas w jedno Ciało Chrystusa (por. 1 Kor 12, 13; Gal 3,28; Kol 2,12). Razem wyznajemy Jezusa Chrystusa jako Boga i Pana; razem uznajemy Go za jedynego pośrednika między Bogiem a ludźmi (por. 1 Tm 2,5), podkreślając naszą wspólną przynależność do Niego (por. Unitatis redintegratio, 22; Ut unum sint, 42).

Na tym fundamencie dialog przyniósł swoje owoce. Chciałbym tu wymienić rewizję wzajemnych zarzutów, do której nawoływał Jan Paweł II podczas swej pierwszej podróży do Niemiec w 1980 roku, a przede wszystkim "Wspólną deklarację w sprawie nauki o usprawiedliwieniu" z 1999 r., która była rezultatem tej rewizji i doprowadziła do porozumienia w podstawowych zagadnieniach, będących przedmiotem kontrowersji, począwszy od XVI wieku.

Trzeba też z wdzięcznością wspomnieć o osiągniętych wspólnych stanowiskach w takich ważnych kwestiach, jak obrona życia oraz wspieranie sprawiedliwości i pokoju. Zdaję sobie doskonale sprawę, ze wielu chrześcijan w tym kraju, i nie tylko w tym, oczekuje dalszych konkretnych kroków zbliżenia. Ja też ich oczekuję. Takie jest bowiem przykazanie Pańskie, ale także nakaz naszych czasów, by z pełnym przekonaniem kontynuować dialog na wszystkich szczeblach życia Kościoła. Musi się to oczywiście odbywać ze szczerością i realizmem, z cierpliwością i wytrwałością w wierności nakazom sumienia. Nie może być dialogu kosztem prawdy; dialog musi być prowadzony w miłości i prawdzie.

Nie zamierzam rozwijać tu programu dotyczącego dalszych tematów dialogu - to jest zadaniem teologów przy współpracy z biskupami. Niech mi wolno będzie jedynie zrobić jedną uwagę: kwestie eklezjologiczne, a zwłaszcza sprawa posługi konsekrowanej, czyli kapłaństwa, związane są nierozłącznie z kwestią relacji między Pismem a Kościołem, to jest z wymogiem właściwej interpretacji Słowa Bożego i jego rozwijania w życiu Kościoła.

Priorytetem nie cierpiącym zwłoki są z kolei w dialogu ekumenicznym wielkie kwestie moralne naszych czasów; poszukujący odpowiedzi ludzie współcześni słusznie oczekują tu wspólnej odpowiedzi ze strony chrześcijan. Dzięki Bogu, udało się to w wielu przypadkach, jednak niestety - nie zawsze. Z powodu sprzeczności na tym polu traci na sile świadectwo ewangeliczne i ukierunkowanie etyczne, jakie powinniśmy dawać wiernym i społeczeństwu, przybierając nierzadko niejasną formę; tak więc jesteśmy winni dać niezbędne świadectwo naszym czasom. Nasze podziały stoją w sprzeczności z wolą Jezusa i czynią nas niewiarygodnymi wobec ludzi.

Cóż oznacza przywrócenie jedności wszystkich chrześcijan? Kościół katolicki dąży do osiągnięcia pełnej widocznej jedności uczniów Chrystusa, zgodnie z definicją, jaką dał w rozmaitych swoich dokumentach Sobór Watykański II (por. Lumen gentium, nn. 8;13; Unitatis redintegratio, nn. 2;4 itd.). W naszym przekonaniu jedność taka występuje w Kościele katolickim, w którym nie grozi jej utrata (por. Unitatis redintegratio, n. 4). Nie oznacza ona jednak jednolitości we wszystkich przejawach teologii i duchowości, w formach liturgicznych i w dyscyplinie. Jedność w różnorodności i różnorodność w jedności: w homilii podczas uroczystości świętych Piotra i Pawła 29 czerwca tego roku podkreśliłem, że pełna jedność i prawdziwa katolickość idą w parze.

Warunkiem niezbędnym, aby doszło do tego współistnienia, jest, by zaangażowanie na rzecz jedności oczyszczało się i odnawiało nieustannie, wzrastało i dojrzewało. Do tego celu przyczynić się może dialog. Jest on czymś więcej niż wymianą myśli: jest wymianą darów (por. Ut unum sint, n. 28), w której Kościoły i Wspólnoty kościelne mogą oddać do dyspozycji swoje skarby (por. Lumen gentium, nn. 8;15; Unitatis redintegratio, nn. 3;14s; Ut unum sint, nn. 10-14). To właśnie dzięki temu zaangażowaniu marsz ten może postępować krok po kroku, aż do osiągnięcia pełnej jedności, kiedy wreszcie "dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary i pełnego poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary wielkości według pełni Chrystusa" (Ef 4,13). Jest rzeczą oczywistą, że dialog taki może się w gruncie rzeczy rozwinąć jedynie w kontekście szczerej i konsekwentnej duchowości. Nie możemy "stworzyć" jedności samymi naszymi siłami. Możemy ją jedynie osiągnąć jako dar Ducha Świętego. Dlatego ekumenizm duchowy, to znaczy modlitwa, nawrócenie i uświęcenie życia stanowią serce ruchu ekumenicznego (por. Unitatis redintegratio, n. 8; Ut unum sint, nn. 15s; 21 ecc.). Można by nawet powiedzieć: najlepszą postacią ekumenizmu jest życie zgodnie z Ewangelią.

Pocieszającym powodem do optymizmu jest fakt, że rozwija się dzisiaj swego rodzaju "sieć" łączności duchowej między katolikami i chrześcijanami różnych Kościołów i Wspólnot kościelnych: każdy angażuje się w modlitwę, w rewizję własnego życia, w oczyszczenie pamięci, w otwarcie miłości. Ojciec duchowego ekumenizmu Paul Couturier mówił w związku z tym o "niewidzialnym krużganku", który gromadzi w swych murach dusze pasjonujące się Chrystusem i Jego Kościołem. Jestem przekonany, że jeśli wzrastająca liczba osób zjednoczy się w modlitwie Pana, "aby wszyscy stanowili jedno" (J 17, 21), taka modlitwa w imię Jezusa nie pójdzie na marne (por. J 14,13; 15,7.16 itd.). Z pomocą, jaka pochodzi z Wysoka, znajdziemy dla wielu otwartych jeszcze kwestii możliwe rozwiązania, a pragnienie jedności znajdzie ostatecznie swoje spełnienie wtedy, kiedy i jak On zechce. Zapraszam was wszystkich, abyśmy wspólnie poszli tą drogą.