Komentarze po drugim dniu wizyty papieża w Jordanii

KAI/ Radio Watykańskie/ jk

publikacja 11.05.2009 10:12

O nadziejach związanych z papieską pielgrzymką mówią chrześcijanie i muzułmanie, osobistości i zwykli ludzie, w Polsce i na świecie.

Prof. S. Chazbijewicz: Wizyta papieża w meczecie jest wyrazem szacunku dla muzułmanów

Wizyta Benedykta XVI w meczecie jest wyrazem szacunku dla muzułmanów – uważa prof. Selim Chazbijewicz, imam gminy muzułmańskiej w Gdańsku.

W rozmowie z KAI podkreślił on, że dzisiejsze wystąpienie papieża w meczecie im. Króla Husajana w Ammanie przebiegło w duchu wzajemnego poszanowania i autentycznego dialogu międzyreligijnego – dialogu, która nie prowadzi do synkretyzmu, lecz do pokojowej koegzystencji obu religii.

Prof. Chazbijewicz zapewnił, że wyznawcy islamu przywiązują duże znaczenie do wizyty głowy Kościoła katolickiego w muzułmańskiej świątyni. Przypomniał, że do podobnych wydarzeń doszło wcześniej tylko dwa razy w historii i to na przestrzeni ostatnich lat. W 2001 r. uczynił to Jan Paweł II w Damaszku, a w 2006 r. Benedykt XVI w Stambule. „Papieska wizyta wyznacza wspólny obszar dla obu religii, porozumiewają się one na płaszczyźnie etyki i w dialogu codzienności” – powiedział imam.

Rozmówca KAI zauważył, że ważnym wątkiem papieskiego wystąpienia w meczecie było potępienie fundamentalizmu i tendencji, by usuwać religię z życia publicznego. „Religia powinna być obszarem zrozumienia, tolerancji i dialogu” – powiedział odnosząc się do słów Ojca Świętego mówiących, że wiara nie musi być źródłem podziałów we współczesnym świecie. Jego zdaniem, Benedykt XVI w swoim przemówieniu wyznaczył „złoty środek”: religia musi być obecna w życiu publicznym, ale powinno oddzielać się ją od polityki.

Muzułmanie – oznajmił profesor – postrzegają Benedykta XVI bardzo pozytywnie. Zapytany o kontrowersje związane z papieskim wystąpieniem na uniwersytecie w Ratyzbonie w 2006 r. wyjaśnił, że Benedykt XVI w słowach o proroku Mahomecie cytował jedynie bizantyjskiego cesarza z XIV w. W żadnym wypadku nie chodziło jednak o przedstawienie oficjalnego stanowiska Kościoła. „Przemówienie w Ratyzbonie było finezyjną konstrukcją filozoficzną, a przy populistycznej interpretacji łatwo o spaczenie takiego wywodu” – zauważył prof. Selim Chazbijewicz.

kw / maz Wizyta papieża w Betanii za Jordanem ważnym krokiem w dyskusji o miejscu chrztu Jezusa - zauważa agencja Reutersa

Jutrzejsza wizyta Benedykta XVI w Betanii za Jordanem wzmocni argumenty tych, którzy twierdzą, że prawdziwym miejscem chrztu Jezusa opisanego w Ewangelii według św. Jana był wschodni brzeg rzeki Jordan – zauważa agencja Reutera.

O miano miejsca, gdzie Jan Chrzciciel udzielił Jezusowi chrztu, pretenduje także Kasr Al-Yahud na zachodnim brzegu Jordanu, znajdujące się w zamkniętej, zmilitaryzowanej strefie izraelskiej.

Jordańskim archeologom, prowadzącym od ponad dekady badania po wschodniej stronie rzeki, udało się odkryć ruiny licznych kościołów wybudowanych wśród rosnących tu obficie tamaryszków. Uczeni znaleźli także dowody, że już pierwsi chrześcijanie uważali, że było to autentyczne miejsce chrztu Pańskiego.

Rustom Mkhjian, zastępca dyrektora jordańskiej komisji ds. miejsca chrztu – odpowiedzialnej za rozwój turystyczny Betanii za Jordanem – zwraca uwagę, że pierwsi chrześcijanie nieprzypadkowo budowali w tym miejscu liczne kościoły. „Odpowiedź jest prosta. To tutaj Jezus został ochrzczony” – konkluduje.

Tymczasem – rywalizujące również o miano autentycznego miejsca chrztu Pańskiego – Kasr Al-Yahud na zachodnim brzegu Jordanu, na terytorium okupowanym przez Izrael, w sporze, który często ma kontekst polityczny, także zyskuje coraz większe międzynarodowe uznanie. Miejsce to odwiedził w 2000 roku Jan Paweł II.

Aby się dostać do Kasr Al-Yahud potrzebne jest zezwolenie armii izraelskiej. Chrześcijanie otrzymują takie przepustki tylko z okazji najważniejszych świąt religijnych. Pielgrzymom nie wolno zanurzać się w wodzie, lecz mogą nabrać ją do butelek.

Poparcia dla tego miejsca udzieliły ostatnio władze lokalnego Kościoła katolickiego, przyłączając się do Prymasa Wspólnoty Anglikańskiej, abp Rowana Williamsa, duchownych luterańskich, baptystycznych, prawosławnych i Ricka Warrena, znanego pastora ewangelikalnego z USA.

Hojne wsparcie finansowe dla Kasr Al-Yahud obiecały władze izraelskie, tłumacząc, że promocja tego miejsca powinna wzmocnić palestyńską gospodarkę. Zapowiedź ta nie spotkała się jednak z życzliwą reakcją władz Autonomii Palestyńskiej.

rk / maz Ambasador Jordanii w Watykanie: Z wizytą papieża wiążemy wielkie oczekiwania

Z pobytem Benedykta XVI w Jordanii wiążą się wielkie oczekiwania – powiedziała ambasador tego kraju przy Stolicy Apostolskiej pani Dina Kawar w rozmowie z Radiem Watykańskim.

Jej zdaniem, najważniejszy w tej wizycie jest wkład na rzecz dialogu międzyreligijnego, który w Jordanii trwa już od wielu lat. Pani ambasador zapewniła, że jej rodacy przywiązują „szczególne znaczenie” do tego zagadnienia.

„Mieszkańcy Jordanii pragną budować mosty ze światem zachodnim i rozwijać dialog międzyreligijny” – oświadczyła w rozgłośni papieskiej amb. Kawar, sprawująca swój urząd od połowy maja 2002. Wyraziła przekonanie, że wizyta Benedykta XVI podkreśli i umocni dialog między muzułmanami a chrześcijanami oraz między islamem a światem katolickim.

Wszyscy obserwatorzy zgodnie podkreślają, że 12. podróż zagraniczna Ojca Świętego jest jedną z najważniejszych, a zarazem najtrudniejszych. Papież rozpoczął ją od Jordanii, w której będzie przebywał od 8 do 11 bm.

ts (KAI/RV) / ju O. Narcyz Klimas OFM: Wizyta Benedykta XVI wielką reklamą dla Izraela

Franciszkanin, przełożony klasztoru przy sanktuarium św. Piotra w Jaffie zaznaczył, że równie ważna będzie wizyta w Betlejem, na terenie Autonomii Palestyńskiej.

Sanktuarium i klasztor są jedynym miejscem w Izraelu, gdzie spotykają się Polacy z Izraela. W każdą niedzielę odprawiana jest tam po południu Msza św. w języku polskim, na którą przychodzi ok. 100 wiernych.

„Pamiętajmy, że papież pielgrzymuje do Ziemi Świętej, która obejmuje Izrael i Autonomię Palestyńską. Palestyńczycy oczekują zastrzyku nadziei na pokój, na który jak na razie nie mamy widoków” – powiedział polski franciszkanin. Podkreślił, że w Izraelu trudno uniknąć politycznego kontekstu wydarzeń, stąd z wielką uwagą wsłuchiwać się będą w papieskie słowa zarówno Izraelczycy jak i Palestyńczycy.

O. Klimas zwraca uwagę na ciągle żywą pamięć o Janie Pawle II. Prawie na każdym kroku dawane są tego dowody m.in. modlitwy i Msze św. w intencji jego beatyfikacji. Benedykt XVI jest natomiast odbierany zupełnie inaczej. „Zawsze powtarzam ludziom, że są to dwie różne osoby, których nie można porównywać” – mówi o. Klimas.

Pytany o relacje Kościoła z izraelskimi władzami powiedział, że są one dobre, choć cały czas nie rozwiązano spraw majątkowych: własności, podatków, co jest przedmiotem rozmów komisji watykańsko-izraelskiej. „W mniejszej skali mamy problemy. Przed świątynią ustawiono stragany z pamiątkami. Kupujący turyści hałasują i przeszkadzają podczas nabożeństw” – skarży się zakonnik i dodaje: „Po interwencji u władz otrzymaliśmy odpowiedź, że teren przed świątynią należy do miasta. Na ten temat będziemy jeszcze rozmawiać z burmistrzem”.

Równie dobrze wyglądają relacje z muzułmanami i żydami. Wspólne modlitwy międzyreligijne z żydami i muzułmanami są organizowane w parafii św. Antoniego w Jaffie. Do franciszkanów bardzo często przychodzi młodzież z żydowskich szkół oraz studenci na wykłady dotyczące chrześcijaństwa. Ostatnio o. Klimas mówił młodym Izraelczykom o Piusie XII, dialogu chrześcijańsko-judaistycznym i Soborze Watykańskim II.

Zdaniem polskiego franciszkanina sytuacja chrześcijan arabskich jest na terenie Izraela dobra. Są oni obywatelami tego kraju i nie napotykają na trudności. Gorzej jest na terenie Zachodniego Brzegu i Strefie Gazy, gdzie często dochodzi do różnego rodzaju aktów wrogości.

Na terenie klasztoru swoją siedzibę ma nuncjatura apostolska w Izraelu. Kiedy zmarł Jan Paweł II to tutaj przedstawiciele władz i ambasad przyjeżdżały składać kondolencje.
Zakonnik pytany o sytuację finansową Kościoła w Izraelu odpowiada, że nie można narzekać. Żyje on z ofiar wiernych i przede wszystkim pielgrzymów z całego świata.

O. Narcyz Klimas OFM mieszka w Izraelu od 1988 r. Jest doktorem historii Kościoła i archiwistą Kustodii Ziemi Świętej. Wykłada m. in. historię Kościoła we franciszkańskim seminarium duchownym w Jerozolimie. Szczególnie interesuje się dziejami Bazyliki Bożego Grobu w Jerozolimie i Kustodii Ziemi Świętej.

tom, pc / maz O. Fabian Adkins: Papież naładuje nasze baterie

Góra Nebo uczy ufności Bogu – mówi Radiu Watykańskiemu o. Fabian Adkins. Franciszkanin z Australii żyje tam od trzech lat, a w Ziemi Świętej pracuje od 34 lat.

Fabian Adkins OFM: Przygotowaliśmy się do papieskiej wizyty, na ile się dało, jako że kościół jest obecnie w odbudowie. Teren wokół został uporządkowany. Mamy nadzieję, że Bóg pobłogosławi pracom, które tu wykonujemy. Przygotowaliśmy nową część schodów i platformę, z której Ojciec Święty, jak niegdyś Mojżesz, będzie mógł zobaczyć Ziemię Obiecaną.

- Góra Nebo znana jest z biblijnego opisu. Jakby Ojciec określił przesłanie, które stąd płynie?

Moim zdaniem najważniejsze biblijne orędzie płynące z tego miejsca to zachęta, by ufać Bogu. Na wszelkie możliwe sposoby przez Mojżesza i Izraelitów Bóg zachęca: Zostawcie mi wszystkie swe problemy, patrzcie, jak moje mocne ramię działa. Kiedy Mojżesz oponował, gdy Bóg polecił mu wyprowadzić lud z niewoli, Bóg skłonił go, aby zrobił tak, jak mu zostało powiedziane. Gdy doszli do morza, Bóg powiedział: Wejdźcie w nie, pozostawcie mi resztę, a sprawię, że przejdziecie nawet nie po błocie, ale po suchej ziemi. To ukazuje Boży sposób działania, Jego drogę i uczy nas ufać Bogu. Wydaje mi się, że Ojciec Święty przybywa tu powiedzieć nam: Zachowujcie 10 przykazań, okazujcie sobie współczucie, miłujcie się wzajemnie i naśladujcie Jezusa – wszak to Jego przesłanie do świata. Właśnie stąd Jozue wprowadził naród do Nablusu, gdzie potwierdzono przymierze. Jezus z kolei udał się do pobliskiego Sychem, gdzie usiadł przy studni i rozmawiał z kobietą. Powiedział, że Prawo Mojżeszowe się skończyło, że On jest Mesjaszem. To jest piękne doświadczenie duchowe. Dla nas, którzy przebywamy tu w ciszy i spokoju tego miejsca, jest to bardzo podnoszące na duchu. Mam przed sobą niewielkie narzędzie, mikrofon, który potrzebuje baterii, aby mógł funkcjonować. Ojciec Święty te nasze baterie doładuje – tak jak ładuje się akumulatory.

- Stoimy na Górze Nebo. Czujemy silne powiewy wiatru, widzimy też piękną panoramę, która się stąd roztacza. Jaką perspektywę, Ojca zdaniem, mają przed sobą chrześcijanie w Ziemi Świętej, jakie perspektywy może otworzyć papieska wizyta?

Moim zdaniem Ziemia Święta jest niczym piąta Ewangelia. Mamy Pismo, jednak kiedy jesteśmy w Ziemi Świętej, oprócz tego, co napisane, trzeba nam czytać i między wierszami. To miejsce pokazuje nam moc Boga. Teraz mamy zachód słońca, widać góry, ale z detali – niewiele więcej, samą pustynię, a wszystko stworzone Bożą ręką. To wspaniała perspektywa, ułatwiająca zrozumienie tego, co mówi Pismo o Bożej obecności. Tu właśnie jest miejsce, w którym obecność Boga można odczuć, można ją odnaleźć. Suhail Sabah: Wizyta duchowa, a nie polityczna

Umiarkowani muzułmanie postrzegają papieską wizytę w Jordanii bardziej w kluczu duchowym niż politycznym – mówi Radiu Watykańskiemu Suhail Sabah. Jest on Jordańczykiem, który ukończył Politechnikę Wrocławską.

- Jak odbierana jest papieska wizyta w Jordanii?

Suhail Sabah: Jestem muzułmaninem, ale uważam, że ogólne, humanitarne perspektywy życia powinny być wspólne dla wszystkich. Uważam, że Papież przedstawia to w dobry sposób. Polityka zatraciła wiele moralnych perspektyw naszego istnienia. Kim jesteśmy? Ludźmi. Kto panuje nad nami? Jeden jedyny Bóg. Uważam, że trzeba doceniać każdą misję pokojową i humanitarną, która chce niszczyć fikcyjne granice między nami. Są one stwarzane przez politykę, nienawiść, różnego rodzaju skrajności czy terroryzm. Uważam, że misja Papieża idzie w tym kierunku.

- Wielu patrzy jednak na papieską podróż jedynie jako na wydarzenie polityczne…

Suhail Sabah: Według mnie to, co powiedział pierwszego dnia, wskazuje, że wcale nie chce wchodzić w politykę. Uważam, że to bardzo mądra decyzja. Ja zrozumiałem, że nie przychodzi do nas jako wysłannik tej czy tamtej strony. Przybywa jako wysłannik Boga, miłości, pokoju. Pokazuje, że nasze szczęście to jest także wasze szczęście i odwrotnie: jeśli coś złego wam się stanie, to i my będziemy cierpieć. Byłem wychowywany w duchu porozumienia, otwartości. Ożeniłem się z Polką. Ona jest chrześcijanką, ja jestem muzułmaninem – nie mamy kompleksów. Marzę, żeby świat patrzył w ten sposób, że Bóg jest jeden, żeby pozwolił nam myśleć i wrócić do własnych serc i prawdziwych uczuć. Dla mnie oznacza to być człowiekiem. Ks. Neuhaus: Papież pragnie umocnić chrześcijan w Ziemi Świętej

W wielu komentarzach przed pielgrzymką Benedykta XVI do Izraela zwraca się uwagę na jej kontekst polityczny. Chcemy jednak zapytać o jej znaczenie religijne. Jaki jest duchowo-religiny kontekst tej wizyty?

Ta wizyta będzie bardzo ważna pod względem religijnym z dwóch powodów. Są one ważniejsze niż kwestie polityczne, czy dialog międzyreliginy, choć oczywiście również jest to bardzo istotna kwestia. Pierwszy powód podkreślił już papież: przyjeżdża nawiedzić miejsca historii zbawienia. W tym sensie program wizyty zmierza do odnowienia naszej wiary. Ta ziemia sama przez się jest Ewangelią mówiącą nam o sensie całego naszego życia na ziemi. Papież jako wielki teolog i autor książki „Jezus z Nazaretu” bardzo dobrze zdaje sobie sprawę jak ta ziemia może być nośnikiem chrześcijańskiego przesłania. I w tym sensie nie możemy przeoczyć podstawowego znaczenia jego pielgrzymki do takich miejsc jak Nazaret, Betlejem i Jerozolima. Pragnie ukazać dlaczego ta ziemia jest tak dla nas święta i podkreślić nasz głęboki z nią związek. To jest właśnie duchowy wymiar wizyty papieża.

Drugim powodem, który należy bardzo mocno podkreślić to fakt, że papież przybywa do wspólnoty Kościoła w Jerozolimie, która jest Kościołem-Matką. Papież przyjeżdża nie tylko na ziemię na której zrodził się Kościół, ale nawiedza najstarszą wspólnotę kościelną, która w tych trudnych czasach i w tym trudnym miejscu daje świadectwo o Chrystusie zmartwychwstałym. Dlatego też Benedykt XVI pragnie nas umocnić, dodać odwagi, wesprzeć chrześcijan żyjących na tych ziemiach. Dlaczego jest to takie ważne? Nie mogę powiedzieć, że walczymy – jak powtarza wielu dziennikarzy - o przeżycie. My walczymy o to, aby przekonać nasze dzieci, że ich obecność w Ziemi Świętej jest kontynuacją chrześcijańskiego świadectwa. Życie Ewangelią w tym właśnie miejscu ma ogromne znaczenie. Oczekujemy od Ojca Świętego, a on nas w tym – jak ufam – nie zawiedzie, że z charakterystyczną dla siebie jasnością, i przy wsparciu Kościoła powszechnego, umocni nas w wypełnianiu naszego powołania i misji w tym miejscu, w najgłębszym sensie naszego trwania i budowania wspólnoty.

Ale trudno przecież nie zauważyć, że sprawa obecności w Ziemi Świętej, w Izraelu i Autonomii Palestyńskiej, automatycznie pociąga za sobą politykę.

- Oczywiście, to ma o tyle związek z polityką, że chrześcijanom łatwiej by się tu żyło, gdyby panował pokój. Ale podtrzymuję moją wcześniejszą opinię: najważniejszy jest fakt religijny: papież przybywa do Kościoła-Matki. Do najstarszej wspólnoty świadków Zmartwychwstałego, skąd Ewangelię zaniesiono do Galilei, Samarii i wreszcie aż po krańce świata. W tym sensie jest to zupełnie inna pielgrzymka niż do Kościoła na Kubie czy w Chinach.

Czy można dobrze zgłębiać życie historycznego Jezusa bez odwiedzenia Ziemi Świętej?

- Jest czymś nieprawdopodobnym, aby wszyscy katolicy mieli przywilej odwiedzenia Ziemi Świętej. Może powinni, ale to przecież niemożliwe choćby z powodów ekonomicznych czy politycznych. Papież, odwiedzając Ziemię Świętą, chce podkreślić znaczenie konkretnych miejsc, gdzie dokonała się historia zbawienia. Nie można bowiem zrozumieć Jezusa bez poznania kontekstu Jego ziemskiego życia, bez podjęcia kwestii naszych relacji z judaizmem i znaczenia Starego Testamentu. Papieska wizyta na nowo przypomni biblijną topografię. Trudno zrozumieć Ewangelię bez Ziemi Świętej, gdyż jest ona przesiąknięta odniesieniami do tych właśnie miejsc i ich kulturowego dziedzictwa.

Mówiąc o znaczeniu religijnym wizyty papieża, nie można pominąć dialogu między trzema religiami monoteistycznymi.

- Tę kwestię stawiam na trzecim miejscu, w kontekście wagi tej wizyty. To oczywiste, że Benedykt XVI, przybywając do tutejszych wspólnot chrześcijańskich, nie może pominąć realiów ich życia. A realia są takie, że – podkreślam, iż to nie powód do lamentowania, ale do świętowania - my, chrześcijanie, stanowimy 2 proc. populacji Izraela i 2 proc. populacji terytoriów palestyńskich. To zatem maleńka trzódka. Odwiedzając te wspólnoty papież przyjeżdża jednocześnie do tych, którzy są w większości: naszych braci i sióstr Żydów oraz naszych braci i sióstr muzułmanów, co siłą rzeczy wprowadza element dialogu międzyreligijnego. Czy można się spodziewać kolejnych impulsów w dialogu międzyreligijnym po wizycie Benedykta XVI w Ziemi Świętej?

- Nie wiem, czy powinniśmy się spodziewać czegoś nowego, świeżego w trakcie wizyty. Ale osobiście nie uważam, byśmy byli na tym samym etapie dialogu jak za czasów Jana Pawła II. Benedykt XVI jest teologiem skoncentrowanym na precyzyjnym formułowaniu prawd wiary. Jestem przekonany, że papież położył i nadal będzie kładł nacisk na wysoki stopień klarowności, która często staje się problematyczna. Gdy sprawy pozostawia się na poziomie tylko symbolicznym, różni ludzie mogą te symbole odmiennie rozumieć i interpretować. Ten papież – powtarzam – skupia się na prawdzie i klarowności. Czeka nas jeszcze wiele niespodzianek na drodze precyzowania bardzo złożonych i skomplikowanych kwestii dotyczących dialogu. Co to znaczy być chrześcijaninem i wierzyć, że zbawienie przychodzi tylko przez Jezusa Chrystusa? I jednak jednocześnie prowadzić dialog z żydami i muzułmanami, którzy odrzucają Chrystusa jako zbawiciela? Po dialogu społecznym i dialogu gestów, jaki prowadził Jan Paweł II, Benedykt XVI chce zająć się innymi kwestiami.

Wielu ludzi mówi, że w tym tkwi właśnie niebezpieczeństwo. Bo gdy próbuje się precyzyjnie definiować kwestie religijne, na jaw wychodzą różnice.

- Ależ oczywiście. Klarowność jest w tym sensie niebezpieczna. Ale Benedykt XVI nie kieruje się lękiem, nawet jeżeli u niektórych ten lęk jest czymś naturalnym. Papieżowi zależy na tym, by chrześcijanie zrozumieli, kim są i z tej pozycji prowadzić dialog z żydami i muzułmanami. Interesujące jest, moim zdaniem to, że są Żydzi i muzułmanie, którzy dotychczas może nie byli zaangażowani w dialog, ale dopiero teraz w niego się włączają. Na przykład dotychczasowy był on prowadzony głównie z Żydami definiującymi się w kategoriach etnicznych, historycznych czy obywatelskich, ale wielu, bardzo wielu praktykujących Żydów pozostawało poza dialogiem, gdyż zdominowały go kwestie społeczne i historyczne, a nie teologiczne.

Jaką rolę odgrywają katolicy języka hebrajskiego w Kościele Ziemi Świętej?

- Jesteśmy oczywiście bardzo małą wspólnotą i byłbym arogantem, gdybym mówił tu o odgrywaniu jakiejś ważnej roli. Ale nie bez znaczenia jest fakt, że ta mała wspólnota katolicka żyje głęboko zakorzeniona w żydowskim, izraelskim społeczeństwie i tym samym służy na swój sposób jako pomost między różnorodnością Izraela oraz pozostaje świadkiem pojednania po historycznych traumach. Po pierwsze, jako katolicy żyjemy w społeczeństwie kompletnie zdominowanym przez Żydów i judaizm. To nowa sytuacja, gdyż Kościół przywykł przez wieki do bycia większością. Oczywiście, w podobnym położeniu jak my są chrześcijanie na terytoriach palestyńskich, ale podczas gdy dla nich może to być powód do narzekań, dla nas ta nowa sytuacja jest powodem do świętowania – ze względu na nasze zakorzenienie w judaizmie i kulturze żydowskiej. Katolicy języka hebrajskiego są nadal nowym i ekscytującym eksperymentem. Jesteśmy małą, ale żywotną wspólnotą zaangażowaną całym sercem w poszukiwanie hebrajskiego, izraelskiego, a w pewnym sensie także żydowskiego wyrazu dla naszej katolickiej wiary.

Jak wasza wspólnota przygotowuje się do wizyty Benedykta XVI?

- Jesteśmy naturalnie bardzo podekscytowani – podobnie jak nasi bracia katolicy pochodzenia arabskiego. Cieszymy się jakby podwójnie: jako Izraelczycy, bo papież odwiedza nasz kraj, i jako katolicy, bo odwiedza nasz Kościół. Będziemy uczestniczyć w dwóch wielkich mszach świętych: w Jerozolimie i Nazarecie. Zabierzemy nawet głos – w sposób stonowany i dyskretny. Przedstawiciele naszej wspólnoty będą odczytywali wezwania modlitwy wiernych podczas Mszy św., a popołudniu także w trakcie nieszporów w Nazarecie. Nasze wezwania będą dotyczyć pokoju w nawiązaniu do misterium wcielenia i roli Maryi.


Rozmawiali: Paweł Cebula, Krzysztof Tomasik i Marek Zając/ maz