Ziemia Święta przed pielgrzymką Benedykta XVI

KAI/jad

publikacja 05.05.2009 14:01

Benedykt XVI w piątek 8 maja rozpoczyna pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Podczas niedzielnej modlitwy maryjnej "Regina Caeli" w Watykanie papież zwrócił się z prośbą o modlitwę w tej intencji.

„Śladem moich czcigodnych poprzedników Pawła VI i Jana Pawła II jako pielgrzym odwiedzę najważniejsze miejsca święte naszej wiary” zapowiedział papież. W dniach 8-15 maja Ojciec Święty uda się do Jordanii, Izraela i Autonomii Palestyńskiej.

Benedykt XVI wyrusza do Ziemi Świętej po swoich wielkich poprzednikach – w dziewięć lat po Janie Pawle II i w czterdzieści pięć lat po Pawle VI. Każdy z nich przybywał do tej samej Ziemi Wybranej Izraela, ziemi Jezusa, Ziemi Świętej chrześcijan, a zarazem do innej, z powodu wielu okoliczności, najczęściej dramatycznych.

Dla każdego z trzech papieży to podróż bardzo trudna, wobec której formułowanych jest wiele oczekiwań. To pielgrzymka, czyli „święta podróż” nawiedzenia miejsc Pańskich, świadectwa wiary i umocnienia w wierze katolików i szerzej – chrześcijan. Jednocześnie to podróż-wyzwanie, aby zmierzyć się z permanentnymi konfliktami w miejscu najbardziej newralgicznym na świecie – przecięcia religii, cywilizacji, polityki, kultur, historii, geokonfliktów. To, zatem także podróż-orędzie pokoju, pojednania, dialogu.

Do źródeł naszej wiary

Benedykt XVI podkreślał wiele razy, że będzie pielgrzymował do źródeł wiary chrześcijańskiej – akcentował jej nierozerwalny związek z duchowością Starego Testamentu i ludu Izraela: „Przygotowuję się do odwiedzenia Izraela, ziemi, która jest święta zarówno dla chrześcijan, jak i dla Żydów, ponieważ to tam znajdują się korzenie naszej wiary. Kościół czerpie pożywienie z tamtego dobrego drzewa oliwnego, z ludu Izraela, w które zostały wszczepione gałązki dzikich oliwek pogan (por. List do Rzymian). Od początku chrześcijaństwa, nasza tożsamość i każdy aspekt naszego życia i wyznania są ściśle związane ze starożytną religią naszych ojców w wierze”.

W tym kluczu ułożony został program pielgrzymki – osiem intensywnych dni (od 8 do 15 maja). Benedykt XVI nawiedzi „święte miejsca” chrześcijaństwa i judaizmu, ale także islamu, spotka się podczas Mszy św. z miejscowymi chrześcijanami oraz pielgrzymami z całego świata, odbędzie rozmowy z przywódcami politycznymi – jordańskimi, izraelskimi i palestyńskimi, złoży ekumeniczną wizytę patriarchom jerozolimskim – greckoprawosławnemu i ormiańskiemu, odbędzie spotkanie międzyreligijne. Papież będzie na Górze Nebo (gdzie zmarł Mojżesz), nad Jordanem – w miejscu chrztu Jezusa, w Jerozolimie (m.in. w Wieczerniku, w bazylice Getsemani przy Ogrodzie Oliwnym, wreszcie w bazylice Grobu Bożego – Zmartwychwstania), w Betlejem i w Nazarecie. W jerozolimskim Yad Vashem weźmie udział w ceremonii upamiętnienia ofiar holokaustu.

Pragnienia i nadzieje

Benedykt XVI od początku swojego pontyfikatu wyrażał pragnienie i zamiar pielgrzymowania do Ziemi Świętej, jego pasterskie marzenie ziściło się po czterech latach. Władze Izraela podobnie, już w 2006 r. wyrażały oczekiwanie i gotowość do podjęcia papieża. Niewątpliwie drogę do Jerozolimy, Betlejem i Galilei utorował mu Jan Paweł II. Nie tylko poprzez swoją milenijną podróż, ale wcześniej, poprzez nawiązanie stosunków dyplomatycznych między Stolicą Apostolską a Izraelem i dzięki nadaniu nowej dynamiki dialogowi katolicko-żydowskiemu.

Jakie nadzieje wiąże Izrael z wizytą Benedykta XVI? W 2007 r., ówczesny ambasador Izraela przy Stolicy Apostolskiej, Oded Ben-Hur powiedział, że chciałby również, aby Benedykt XVI zaapelował do chrześcijan, którzy wyemigrowali z Ziemi Świętej, o ich powrót na Bliski Wschód, szczególnie do Libanu i na terytoria palestyńskie, gdyż stanowią oni tam „istotny czynnik pokoju”. Wspólnoty chrześcijańskie „powinny znów stać się integralną częścią tkanki społecznej tego regionu”, gdyż dialog międzyreligijny i międzykulturowy powiedzie się tam tylko wtedy, gdy chrześcijanie „będą żyli u boku swoich braci Arabów-muzułmanów”. Zdaniem izraelskiego dyplomaty trzeba też zachęcać chrześcijan do pielgrzymowania do Ziemi Świętej. Miałoby to „wielki wpływ na konflikt izraelsko-arabski, zasadniczo zmieniając sytuację psychologiczną, przyciągając inwestorów, wspierając odrodzenie sektora turystycznego z korzyścią dla społeczności palestyńskiej oraz lokalnych wspólnot chrześcijańskich.

Wyzwania

Pielgrzymka Benedykta XVI do Ziemi Świętej jest, jak się wydaje, z wielu powodów trudniejsza, niż „święta podróż” Jana Pawła II w roku Wielkiego Jubileuszu Trzeciego Millenium. Papież doskonale zdaje sobie sprawę, jak trudnego zadania się podejmuje.

Po dziewięciu latach przybywa do innej Ziemi Świętej – targanej nowymi zbrojnymi konfliktami, podzielonej murem i zasiekami, z której stale emigrują chrześcijanie; ziemi, w której perspektywa pokoju oddala się.

Przypomnieć trzeba, że – niestety – nie podjęte zostały apele Jana Pawła II o pokój i rozsypały się zręby porozumienia izraelsko-palestyńskiego, bowiem pół roku po pielgrzymce papieża, we wrześniu 2000 r. wybuchła palestyńska intifada i rozpalił się kolejny zbrojny konflikt, w zasadzie dotąd nie zakończony, choć od trzech lat jakby wygasły.

Intifada – której najbardziej dramatycznym wyrazem stały się palestyńskie zamachy terrorystyczne, a z drugiej strony operacje wojskowe – przeorała głęboko wszystkie środowiska izraelskie i palestyńskie i zakopała na lata proces pokojowy. Zebrała też tragiczne żniwo ponad sześciu tysięcy zabitych po obu stronach łącznie i wielokrotnie więcej rannych, doprowadziła do blokady terytoriów palestyńskich, wzrostu bezrobocia wśród Palestyńczyków, wzmożenia emigracji chrześcijan. Wybuch intifady sprawił, że kościelne obchody Roku Wielkiego Jubileuszu 2000 nie zostały w Ziemi Świętej zakończone, a pielgrzymi na kilka lat przestali tu masowo przyjeżdżać.

Potem, w lecie 2006 r. Ziemia Święta – po stronie izraelskiej i libańskiej – została rozpalona zbrojnym konfliktem wywołanym przez fundamentalistów islamskich spod znaku Hezbollahu i odwetowymi operacjami izraelskiej armii. Przyniosła znowu ofiary i zniszczenia.

W końcu na przełomie ubiegłego i obecnego roku doszło do eskalacji kolejnego konfliktu w Strefie Gazy i na południowym pograniczu izraelskim. Zginęło ponad 1300 Palestyńczyków i kilkunastu Izraelczyków, tysiące zostało rannych. Z powodu tego konfliktu, pojawiły się wątpliwości, czy pielgrzymka papieska dojdzie do skutku. Benedykt XVI wykazał jednak determinację, aby tym bardziej przybyć do Ziemi Świętej z orędziem, dla wszystkich – pokoju i pojednania, a dla katolików – misją umocnienia w wierze.

Dialog kontra fundamentalizm

Dodatkowe trudności, którym papież będzie musiał stawić czoła w trakcie pielgrzymki, wynikają z napięć w dialogu katolicko-żydowskim i relacjach ze światem islamskim.

Otwarty pozostaje spór o postawę papieża Piusa XII wobec holokaustu. Stereotypy po stronie niektórych środowisk żydowskich, krytykujących Piusa XII, nie są przez nie weryfikowane, mimo nowych okoliczności historycznych. Z drugiej strony przedstawiciele islamu ciągle pamiętają Benedyktowi XVI jego wypowiedź – opacznie zinterpretowaną – w Ratyzbonie. Islamscy radykałowie zapowiadają nawet manifestacje podczas pobytu papieża w Nazarecie, 14 maja, kiedy obchodzą tzw. Dzień Naqba, czyli „katastrofy”, jak nazywają emigrację tysięcy Palestyńczyków z Izraela w 1948 r., po powstaniu żydowskiego państwa.

Spotkania Benedykta XVI ze zwierzchnikami duchownymi judaizmu i islamu, oraz wizyty w ich świętych miejscach w Jerozolimie – na Wzgórzu Świątynnym i pod Ścianą Płaczu, nie będą więc tylko oznakami kurtuazji, ale wyrazem otwartości i gotowości Kościoła katolickiego do kontynuowania dialogu, zapoczątkowanego podczas Soboru Watykańskiego II i rozwiniętego przez Jana Pawła II.

Po przeciwnej stronie dialogu znajduje się fundamentalizm. Swoiste „ciśnienie religijne” i sprzeczne interesy narodowe generują w Ziemi Świętej radykalne i skrajne postawy, przywołując choćby islamskich bojowników dżihadu i żydowskich osadników. Pulsują zachowania o charakterze fundamentalistycznym wszystkich odcieni – antychrześcijańskim, antyżydowskim, antymuzułmańskim. Na te podziały nakładają się tendencje nacjonalistyczne. Procesy te nie obejmują wyłącznie Ziemi Świętej, ale rozlewają się na cały Bliski Wschód. Problem fundamentalizmu religijnego budzi niepokój tamtejszych katolickich patriarchów. W grudniu ub.r. potępili oni, w przesłaniu XV zgromadzenia Rady Katolickich Patriarchów Wschodu, fundamentalizm religijny, ekstremizm i terroryzm ubolewając z powodu „smugi krwi”, jaka nadal znaczy Irak i Ziemię Świętą. Orędzie piętnuje ciągły brak prawdziwego pokoju w tym regionie, brak klimatu niezbędnego do godnego życia ludzkiego, brak prawdziwej demokracji w wielu państwach. Patriarchowie wezwali środki przekazu do zaprzestania rozsiewania nienawiści i fanatyzmu oraz krytykowania przekonań innych religii. Opowiedzieli się zarazem za potrzebą dalszego kroczenia szlakiem ekumenizmu, i dialogu międzyreligijnego, który jest – jak uznali – jest „bezpieczną drogą świadectwa”.

Poprzednicy

Pierwszym po św. Piotrze papieżem, który przybył do Ziemi Świętej (ponad 1900 lat później...) był Paweł VI. W dniach 4-6 stycznia 1964 r. odwiedził Jordanię i Izrael. Był w Nazarecie, w Betlejem, nad Jeziorem Galilejskim, na górze Tabor, wreszcie w Jerozolimie. Tam właśnie odbyło się historyczne spotkanie papieża z patriarchą Konstantynopola Atenagorasem I. Kontekst pielgrzymki Pawła VI, w odniesieniu do Soboru Watykańskiego II, jest nie do przecenienia w przyjęciu ducha odnowy współczesnego Kościoła. Jednym z najpiękniejszych owoców tej pielgrzymki jest homilia Pawła VI w Nazarecie. Papież uznaje Nazaret za swoistą szkołę Ewangelii, w której zaczyna się pojmować życie Jezusa, szkołę, która uczy: milczenia, życia rodzinnego i pracy. Homilia ta sama stała się swoistą „duchową lekcją” – została bowiem włączona do brewiarza.

W 2000 roku Wielkiego Jubileuszu Trzeciego Millenium pielgrzymował do Ziemi Świętej (20-26 marca) Jan Paweł II. W tamtejszej rzeczywistości, pełnej podziałów i konfliktów, ale i w klimacie nadziei na porozumienie i pokój papież przekraczał kolejne granice podziałów, wytyczał kierunki dialogu. Włożył modlitwę za „naród wybrany” w szczelinę Ściany Płaczu i nakreślił w tym świętym żydowskim miejscu znak krzyża; celebrował eucharystię w Wieczerniku, gdzie po raz pierwszy uczynił to Jezus; na Górze Błogosławieństw w Galilei odprawił największą w całej historii Ziemi Świętej Mszę św. dla ponad stu tysięcy lokalnych chrześcijan i młodych pielgrzymów z całego świata; spotkał się z głównymi rabinami Izraela („pociągając” na to spotkanie patriarchę łacińskiego, niechętnego Żydom). W Yad Vashem złożył hołd żydowskim ofiarom holokaustu, wśród których byli jego znajomi z Wadowic i Krakowa. W Betlejem, podczas Mszy św. przerwał homilię, gdy zaczął ją zagłuszać śpiew muezina z meczetu. Watykan – Izrael

Stolica Apostolska nawiązała oficjalne stosunki dyplomatyczne z Izraelem 15 czerwca 1994 r., w następstwie podpisania 30 grudnia 1993 r. tzw. „Układu podstawowego”. Do tego czasu Stolica Apostolska nie uznawała formalnie państwa Izrael, aczkolwiek pozostawała z nim w kontaktach roboczych.

Po powstaniu żydowskiego państwa, w maju 1948 r. Watykan interesował się przede wszystkim statusem Jerozolimy. Pius XII wydał w tym roku dwa dokumenty, w których domagał się poddania Jerozolimy pod zarząd międzynarodowy i swobodnego dostępu do miasta wiernych różnych wyznań chrześcijańskich. Z kolei w czerwcu 1967 r., zaraz po zakończeniu tzw. „wojny sześciodniowej”, w rezultacie której Izrael objął kontrolą całe miasto, Paweł VI ponownie domagał się „szczególnego statusu” dla Jerozolimy, którego gwarantem miałaby być wspólnota międzynarodowa.
Mimo braku oficjalnych stosunków, Paweł VI odbył na początku stycznia 1964 r. podróż do Ziemi Świętej (zarazem pierwszą zagraniczną), odwiedzając Izrael i Jordanię oraz Jerozolimę (podzieloną wtedy między oba państwa). Kolejnymi, ważnymi kontaktami izraelsko-watykańskimi była wizyta premier Goldy Meir u Pawła VI w 1973 r., a potem udział oficjalnej delegacji izraelskiej w inauguracji pontyfikatu Jana Pawła II w 1978 r.

Krokiem milowym stało się utworzenie w 1992 r. komisji dwustronnej między Stolicą Apostolską a Izraelem i rozpoczęcie negocjacji, w wyniku których zawarty został w końcu 1993 r. „Układ podstawowy” (ma rangę konkordatu). Otworzył on drogę do nawiązania w 1994 r. pełnych stosunków między obu krajami. Swoją misję dyplomatyczną rozpoczął pierwszy nuncjusz; został nim abp Andrea Cordero Lanza di Montezemolo.

Od kilkunastu lat Stolica Apostolska dąży do konsekwentnego wypełniania przez Izrael postanowień „Układu podstawowego”. Układ ten, bowiem, nie ma jeszcze w Izraelu skutków prawnych, ponieważ nie zostało dotąd przyjęte ustawodawstwo wprowadzające w życie jego zapisy. Od dziesięciu lat toczą się rokowania w ramach stałej komisji dwustronnej, mające na celu rozwiązanie szeregu spornych zagadnień, w tym przede wszystkim potwierdzenia prawa Kościoła do jego miejsc kultu i utrzymania zwolnień podatkowych w zakresie nieruchomości, działalności medycznej, charytatywnej i oświatowej.

Strona kościelna oczekuje, że wizyta Benedykta XVI w Izraelu i spotkania z przywódcami izraelskimi przyspieszą rozwiązanie spornych kwestii w duchu zagwarantowania swobody i warunków materialnych dla działalności Kościoła w Ziemi Świętej.

Jak wszystkie aspekty tutejszej rzeczywistości, także sytuacja i pozycja nuncjusza apostolskiego w Ziemi Świętej jest specyficzna. Benedykt XVI mianował 21 stycznia 2006 r. abp. Antonia Franco nuncjuszem apostolskim – trzecim z kolei – w Izraelu i na Cyprze oraz delegatem apostolskim w Jerozolimie i Palestynie. Poprzedni, wieloletni nuncjusz abp Pietro Sambi dał się poznać jako świetny organizator pielgrzymki do Ziemi Świętej Jana Pawła II w marcu 2000 r., a potem musiał sprostać wyzwaniu dyplomatycznemu i moralnemu, jakim była, także dla Kościoła w Ziemi Świętej, palestyńska intifada i zbrojny konflikt izraelsko-palestyński.

Co ciekawe, reprezentant papieża mieszkający w skromnej rezydencji przy franciszkańskim kościele pw. św. Piotra w Tel Awiwie-Jaffie jest nuncjuszem apostolskim, zaś w Jerozolimie, gdzie rezyduje na Górze Oliwnej, we wschodniej, arabskiej części miasta, jest delegatem apostolskim Jerozolimy i Palestyny. Sam nuncjusz Sambi, znany z dużego poczucia humoru, zawsze pytał, w którym miejscu, na autostradzie z Tel Awiwu do Jerozolimy, nuncjusz staje się delegatem? Kustodia Ziemi Świętej

Obecność zakonu franciszkańskiego w Ziemi Świętej datuje się od czasów św. Franciszka z Asyżu. Formalnie, Kustodia Ziemi Świętej, „perła prowincji franciszkańskich” została utworzona w 1342 r. Przez ponad sześć wieków była w istocie jedynym przedstawicielstwem Kościoła katolickiego na tym terenie, a franciszkanie jedynymi katolickimi księżmi, aż do restytucji w 1847 r. przez papieża Piusa IX łacińskiego patriarchatu Jerozolimy.

Franciszkańska Kustodia Ziemi Świętej obejmuje terytorium Izraela, Autonomii Palestyńskiej, Libanu, Syrii, Jordanii, Egiptu oraz wyspy: Cypr i Rodos. Bracia mniejsi są kustoszami kilkudziesięciu „miejsc świętych” i sanktuariów, przy których są klasztory, prowadzą 29 parafii, szkoły, ośrodki naukowe, duszpasterskie i charytatywne. Obecnie w Kustodii pracuje około 300 zakonników (ojców i braci) z ponad trzydziestu krajów, wśród nich jest blisko 20 Polaków.

Franciszkanie są kustoszami najważniejszych sanktuariów (Nazaret, Betlejem, kilka w Jerozolimie, Góra Tabor, Kana Galilejska, Ain Karem, nad Jeziorem Galilejskim). Tam, gdzie nie są obecnie (na skutek różnych zawirowań historycznych) właścicielami tych miejsc, są ich współkustoszami.

Jednym z najważniejszych zadań zakonu „braci mniejszych” było trwanie (nierzadko heroiczne, wręcz męczeńskie) przy „miejscach świętych”, oraz zbieranie środków i staranie o wykupienie „miejsc świętych” z rąk muzułmanów. Kustodia była – do 1551 r. – właścicielem Wieczernika. Po wypędzeniu, w połowie XVI w., franciszkanów z sanktuarium i klasztoru na Syjonie, muzułmanie urządzili tam meczet, przejęty z kolei w 1948 r. przez administrację izraelską. Do dzisiaj Kustosz Ziemi Świętej nosi tytuł Gwardiana Świętego Syjonu, a franciszkanie liczą, że Wieczernik powróci do prawowitych właścicieli.

„Status quo”

Stosunki własności, stan posiadania i użytkowania „miejsc świętych” przez różne kościoły reguluje sułtański firman (dekret) z 1757 r. Ustanowiony wówczas i obowiązujący do dziś, sprawia wiele kłopotów, szczególnie w najważniejszych sanktuariach, przede wszystkim w bazylice Bożego Grobu-Zmartwychwstania w Jerozolimie i w bazylice Narodzenia Pańskiego w Betlejem. Poszczególne części świątyń należą bowiem do różnych kościołów, określony jest też szczegółowo porządek nabożeństw i zakres odpowiedzialności (za godziny liturgii, przebieg procesji, porządek sprzątania, lampy oliwne, swoje sprzęty, itd.) Przykładowo, obecnie właścicielami kaplicy Grobu Jezusa są prawosławni, którzy w nocy odprawiają tam eucharystię, po nich Ormianie, a od świtu do rana franciszkanie. W innych porach katolicy mogą odprawiać Msze święte i inne liturgie tylko w należącej do franciszkanów pobliskiej kaplicy Najświętszego Sakramentu. Każdy z kościołów ma wyznaczona porę procesji w bazylice.

Kolejny paradoks – klucze do bazyliki Bożego Grobu – Zmartwychwstania, najświętszego dla chrześcijan miejsca, należą do dwóch rodzin muzułmańskich (!). Wieczorem, pozostający wewnątrz świątyni mnisi grecko-prawosławni, ormiańscy i franciszkanie, zamykani są przez przedstawicieli tych rodzin, rano muzułmański odźwierny otwiera odrzwia bazyliki dla wszystkich.

Przestrzeganie status quo, drobiazgowe zachowanie prawa własności, skrupulatne egzekwowanie, a przede wszystkim incydenty naruszania go, kładą się cieniem na relacjach międzychrześcijańskich, prowadząc nierzadko do napięć, a nawet gwałtownych konfliktów. W ostatnich latach dochodziło do zaognienia stosunków między Ormianami i mnichami greckimi, w okresie świąt wielkanocnych, wręcz do przepychanek przed bazyliką, z udziałem duchownych i lokalnych wiernych. Niejednokrotnie, w rotundzie Anastasis, gdzie jest kaplica Grobu Pańskiego, „nadaktywny” mnich grecki, „wprowadzał” procesję na terytorium należące do innego wyznania. Gorszy pielgrzymów, gdy porządek zaprowadzać musi izraelska policja. Z kolei, w Grocie Narodzenia, „natchniony” mnich ormiański niekiedy przedłuża liturgię ponad określony czas. Z drugiej strony udało się trzem kościołom porozumieć i doprowadzić do remontu kopuły nad rotundą Anastasis, która groziła zawaleniem.

Rzeczywistość chrześcijańską w Ziemi Świętej wypełniają więc, z jednej strony różnorodność obrzędowa i bogactwo starożytnych tradycji kościelnych, z drugiej strony bagaż różnic i konfliktów. Wymownym przykładem jest choćby trzykrotne obchodzenie w Betlejem Bożego Narodzenia: 25 grudnia przez katolików, 7 stycznia przez prawosławnych i 19 stycznia przez Ormian.

Tykający zegar demografii – na niekorzyść Żydów i chrześcijan

Państwo Izrael liczyło pod koniec 2008 r. ponad 7 330 tys. mieszkańców, w tym ponad 5,5 mln Żydów (75,5 proc.) i prawie 1,5 mln (20,1 proc.) Arabów. Chrześcijan jest około 130 tys. (niecałe 2 proc.). Pozostali to przedstawiciele innych religii i osoby określane jako „inne”.

Charakterystyczna jest tendencja zmniejszania się udziału procentowego ludności żydowskiej, z 80 proc. przed dziesięciu laty, do 75 proc. obecnie. Przyrost naturalny w ludności chrześcijańskiej jest stale znacznie mniejszy niż ludności muzułmańskiej i żydowskiej. Proporcjonalnie chrześcijan jest coraz mniej, częściowo z powodu emigracji, ale jeszcze bardziej ze względu na wysoki przyrost naturalny wyznawców islamu.

Ponad jedna trzecia (34,6 proc.) izraelskich Żydów urodziła się w Izraelu z rodziców również tam urodzonych; nazywani są „sabrami”. Nadal jednak liczbowo przeważają (38,5 proc.) Żydzi wywodzący się z Europy lub Ameryki. Żydzi pochodzenia afrykańskiego, tzw. falaszowie stanowią 15 proc. ludności, zaś 12 proc. pochodzi z innych niż Izrael państw azjatyckich (głównie arabskich).

Większość ludności żydowskiej żyje w środkowej części kraju, w tym ponad półtora miliona (20,7 proc.) w aglomeracji telawiwskiej; Arabowie przeważają na północy Izraela.

W Autonomii Palestyńskiej pośród 3,8 miliona mieszkańców, bezwzględnie dominują muzułmanie – 98 procent. Udział procentowy chrześcijan jest podobny – zaledwie około 2 proc. (około 75 tys.). W samej Strefie Gazy chrześcijanie są mikroskopijną mniejszością, do tego uciskaną – w „morzu” półtora miliona muzułmanów. Jest ich tam ok. 1-1,5 tys. chrześcijan (0,1 proc.). Emigracja chrześcijan z Ziemi Świętej jest, niestety, procesem stałym, w ciągu ostatnich stu lat. Według szacunków kościelnych, z Ziemi Świętej wyemigrowało w XX wieku, pół miliona chrześcijan!

W Jerozolimie, największym mieście w Izraelu, żyje ponad 700 tys. mieszkańców – wśród nich chrześcijan jest zaledwie niespełna 2 proc. (czyli ok. 14 tys.)!

Po „wojnie sześciodniowej” w 1967 r. władze izraelskie połączyły zachodnią (czyli żydowską) część Jerozolimy ze wschodnią (arabską). Stanu tego nie zaakceptowała społeczność międzynarodowa. Przez czterdzieści lat ludność arabska w Jerozolimie wzrosła, z ponad 68 tys., do ćwierć miliona. Wzrastała także liczba ludności żydowskiej, ze 197 tys. do 475 tys. W sumie jednak procent ludności żydowskiej Jerozolimy zmniejszył się. Podczas, gdy w 1967 r. Żydzi stanowili 3/4 całej populacji miasta, to obecnie mniej, bo 2/3. Demografowie przewidują, że proces „arabizacji” Jerozolimy będzie postępował systematycznie w ciągu dwóch pokoleń ludność palestyńska zrówna się z ludnością żydowską.

Chrześcijanie w Ziemi Świętej

Liczby

Według różnych źródeł kościelnych i porównywalnych izraelskich i palestyńskich, chrześcijan jest w Ziemi Świętej (na terytorium Izraela i Autonomii Palestyńskiej) około 200 tys. Po I wojnie światowej chrześcijanie stanowili na tym terytorium ponad 9 proc. ludności, obecnie niecałe 2 proc.! Ponad połowę chrześcijan w Ziemi Świętej stanowią wierni kościołów prawosławnych i wschodnich.

Katolicy skupieni są w kilku kościołach: rzymskim i obrządków wschodnich: greckokatolickim (melchickim), maronickim (Libańczycy), syryjskim, ormiańskim, chaldejskim, koptyjskim, etiopskim. W Kościele rzymskim są, poza dominującym środowiskiem arabskim, także wspólnoty narodowe, w tym hebrajska, polska, rumuńska, filipińska, nigeryjska. Najliczniejszy jest kościół melchicki (ok. 60 tys. wiernych), łaciński (ponad 25 tys. wiernych) i maronicki (ponad 5 tys. wiernych). Pozostałe wspólnoty liczą od kilkudziesięciu do kilkuset osób. W Jerozolimie rezyduje trzech patriarchów: greckoprawosławny, ormiański i łaciński.

Łaciński patriarchat Jerozolimy, restytuowany w 1847 r., obejmuje terytorium, oprócz Izraela i Autonomii Palestyńskiej, również Jordanii i Cypru. Począwszy od II połowy XIX w. patriarchowie sprowadzali do Ziemi Świętej kolejne zakony męskie i żeńskie, oraz powoływał różne instytucje kościelne.

Kościół katolicki ma na tym terytorium 115 parafii. Blisko 120 zakonów i instytutów życia konsekrowanego posiada ponad 320 klasztorów i domów zakonnych, w których mieszka około 1800 zakonnic i zakonników.

Głównymi ośrodkami życia konsekrowanego są: Jerozolima, Nazaret i Betlejem. Kościół rzymskokatolicki prowadzi około 120 szkół różnego stopnia, ponad 40 domów opieki nad dziećmi, starcami i chorymi oraz 12 szpitali, uniwersytet w Betlejem, seminarium duchowne w Beit Dżala. Działa kilkanaście organizacji charytatywnych i humanitarnych, a także ponad 40 hospicjów dla pielgrzymów.

Realia działania większości instytucji kościelnych (przede wszystkim edukacyjnych, charytatywnych i służby zdrowia) są takie, że służą one w większości ludności muzułmańskiej – co i tak nie poprawia sytuacji społecznej chrześcijan w otoczeniu muzułmańskim. Prawosławni w Ziemi Świętej należą do patriarchatu Jerozolimy, patriarcha i pozostali wysocy hierarchowie są Grekami, natomiast duchowieństwo składa się w przeważającej części z miejscowych Arabów. Istnieją też nieliczne wspólnoty mnisze i wiernych podlegające patriarchatowi moskiewskiemu i rumuńskiemu. Jest również kilkadziesiąt wspólnot protestanckich, liczących w sumie kilka tysięcy wiernych. W randze biskupstwa są kościoły ewangelicko-augsburski i anglikański.

Obawy i zagrożenia

Poczucie zagrożenia chrześcijan płynie nie tylko z doświadczenia życia mniejszości i w realiach permanentnego konfliktu (przeradzającego się tyle razy w zbrojny), ale także z powodu presji i nawet aktów przemocy ze strony radykalnych palestyńskich muzułmanów i przejawów „miękkiej” dyskryminacji w realiach życia w środowisku żydowskim. Lokalni chrześcijanie doświadczają w różnych aspektach, że są odrzucani przez muzułmanów, bo są chrześcijanami, a jednocześnie gorzej traktowani w środowisku żydowskim, bo są Arabami.

W ostatnich latach dochodziło w Nazarecie, na Zachodnim Brzegu Jordanu i w Strefie Gazy do poważnych antychrześcijańskich incydentów. W Nazarecie radykałowie muzułmańscy wzniecali uliczne tumulty, atakując chrześcijańskie sklepy i samochody. Tłem konfliktów był zamiar budowy u stóp bazyliki Zwiastowania NMP monumentalnego meczetu. Konflikt w Nazarecie zakłócił przebieg pielgrzymki Jana Pawła II do miasta Świętej Rodziny. Dopiero po kilku latach premier Ariel Sharon zdecydował się na radykalne kroki, zniweczył islamskie plany budowy meczetu, doprowadzając do zasypania już przygotowanych fundamentów.

Sprawdziły się, niestety, obawy chrześcijan w Strefie Gazy, że islamiści zaczną ich prześladować, na fali wzrostu fundamentalizmu po zakończeniu (latem 2005 r.) izraelskiej okupacji tego terytorium i wygraniu (w lutym 2006 r.) wyborów przez radykalny Hamas. W Strefie Gazy fundamentaliści kilkakrotnie atakowali obiekty i instytucje kościelne.

Przed kilku laty w wiosce Taybe, na północ od Jerozolimy, muzułmanie podpalili kilkanaście chrześcijańskich domów w akcie zemsty przeciwko jednemu z chrześcijańskich mieszkańców. Posądzili go, że nawiązał bliskie relacje z muzułmanką. Kobieta została zamordowana przez rodzinny klan w akcie honorowej zemsty. Kustodia Ziemi Świętej podaje, że w ciągu kilku ostatnich lat odnotowano ponad sto antychrześcijańskich incydentów wzniecanych przez muzułmańskich fundamentalistów.

Z drugiej strony, z powodu izraelskich restrykcji w okresie napięć, chrześcijańscy zwierzchnicy maja utrudniony dostęp do Strefy Gazy i na Zachodni Brzeg Jordanu. Trudno tam dojechać z pomocą humanitarną, edukacyjną czy przeprowadzić wizytacje placówek kościelnych.

Trudności i dyskryminacja palestyńskich chrześcijan

W listopadzie 2005 r. Stolica Apostolska przedstawiła na forum ONZ trudności palestyńskich chrześcijan i wyraziła swoje obawy z powodu ich dyskryminacji. Abp Celestino Migliore, stały obserwator Watykanu przy ONZ podkreślił, że stale pogarszają się warunku życia palestyńskich chrześcijan, a także narastają trudności ich społecznej egzystencji.

Z kolei obecny metropolita Monachium i Fryzyngi abp Reinhard Marx, który wiele razy przyjeżdżał do Izraela, Palestyny i Jordanii, powiedział, że „chrześcijanie na terenach pozostających pod administracją palestyńską i na całym Bliskim Wschodzie żyją w bardzo trudnych warunkach”. Podkreślił też, że i tak trudną już sytuację ekonomiczną tamtejszych chrześcijan pogarszają jeszcze coraz silniejsze wpływy radykalnych ugrupowań islamskich i mury wznoszone przez Izrael. „Wszystko to niszczy podstawy życiowe chrześcijan, którzy czują się zmuszeni do opuszczania rodzinnych ziem i do wyjazdów w poszukiwaniu lepszych warunków życia” – stwierdził niemiecki hierarcha. Zaznaczył, że wszyscy chrześcijanie muszą sobie uświadomić, że „to, co dotyczy małej wspólnoty w Ziemi Świętej, dotyczy zarazem całego Kościoła powszechnego”. Próba wiary czy exodus

W dziejach Ziemi Świętej chrześcijanie zawsze stanowili mniejszość w otoczeniu Żydów, pogan i muzułmanów. Zawsze byli wystawieni na próbę wiary i trud przetrwania. Obecnie są niewątpliwie w sytuacji bardzo trudnej, może najtrudniejszej od wielu stuleci, z powodu konfliktu izraelsko-palestyńskiego i wielu pochodnych niekorzystnych czynników – politycznych, religijnych, społecznych, ekonomicznych. Jednak, może najpoważniejszym z nich, choć i najrzadziej zauważanym widoczny jest kryzys wiary i erozja tożsamości chrześcijańskiej. Bez umocnienia tych fundamentów, inne działania wspierające przyniosą tylko połowiczny skutek, zaś apele papieża i hierarchów o pozostanie rodzin chrześcijańskich w Ziemi Świętej – wbrew wszelkim trudnościom i w zmaganiu – jako żywych świadków Jezusa Chrystusa, będą wysłuchane tylko przez nielicznych.

Po raz pierwszy kwestię kryzysu wiary poruszył bardzo otwarcie (i odważnie, trzeba podkreślić) nowy łaciński patriarcha Jerozolimy Fuad Twal (jest Jordańczykiem). W wywiadzie dla włoskiej agencji SIR, w marcu br. nie ukrywał rozgoryczenia, że chrześcijanie opuszczają Ziemię Świętą: „Muzułmanie w wielu przypadkach żyją gorzej niż nasi wierni, a mimo to nie myślą o opuszczeniu tej ziemi, zostają tu i trwają. Czasami myślę, że zbytnio rozpieszczamy naszych chrześcijan”. Patriarcha wyraził też nadzieje, że obecność Benedykta XVI w Ziemi Świętej doda otuchy lokalnym wspólnotom chrześcijańskim, „pozwalając zrozumieć, że chrześcijaństwo jest tutaj powołaniem, że muszą oprzeć się pokusie wyjazdu”.

Przez ostatnie lata problemem było także usytuowanie się miejscowej hierarchii, nie tylko katolickiej, narodowości arabskiej, po jednej stronie konfliktu izraelsko-palestyńskiego, przejawiające się nierzadko w otwartym wspieraniu Palestyńczyków. Zabierało to wypowiedziom hierarchów moc obiektywnej oceny konfliktu, osłabiało moc moralnego napomnienia i apelu o poszukiwanie pokoju i sprawiedliwości. Dotyczyło to poprzedniego łacińskiego patriarchy Jerozolimy i jego proarabskiej postawy. Izrael wielokrotnie protestował, że abp Michel Sabbah (Palestyńczyk z Nazaretu), poprzedni patriarcha łaciński Jerozolimy, subiektywnie ocenia konflikt, zajmuje zbyt jednoznaczną propalestyńską pozycję, wspierając Jasera Arafata.

Znamionami kryzysu miejscowego chrześcijaństwa jest brak powołań do kapłaństwa i życia zakonnego – zamykane są lokalne domy zakonne, a w ich miejsce przyjeżdżają siostry z daleka – m.in. z Filipin, z Indii, z Polski (tak się stało w przypadku żeńskiego Karmelu w Betlejem). Inne objawy, to: kryzys rodziny, brak otwarcia na życie, uleganie procesom sekularyzacji, erozja tradycji chrześcijańskich, sprowadzanie wiary do rytuału i społecznych uwarunkowań. Coraz więcej duszpasterzy dostrzega konieczność zainicjowania poważnej działalności formacyjnej, pogłębienia wiary.

Chrześcijanie w Ziemi Świętej – podzieleni i rozproszeni – mają niewiele okazji, aby razem się gromadzić, wesprzeć, dodać sobie odwagi, czy otuchy. Nieliczne okazje, to procesje w Niedzielę Palmową, historyczną trasa „Jezusową” z Betfage na Górze Oliwnej do starej Jerozolimy, modlitwa ekumeniczna w Wieczerniku z okazji Dnia Jedności Chrześcijan, kilka dużych uroczystości patronalnych. W zgromadzeniach w najświętszych sanktuariach, w największe święta przeważają pielgrzymi. Miejscowi chrześcijanie pozostają albo w parafii, albo tylko w gronie rodziny.

Celebracje papieskie w Jerozolimie, Betlejem i Nazarecie będą okazją wyjątkową, aby zgromadzić razem miejscowych chrześcijan, nie tylko katolików i pielgrzymów.

Dlaczego konflikt izraelsko-palestyński

Próba zrozumienia konfliktu izraelsko-palestyńskiego wymaga wiedzy i znajomości silnych powiązań polityki i religii. Błędna jest hipoteza, jakoby konflikt dotyczył wyłącznie terytorium, jakkolwiek terytorium jest kluczową kwestią, jeżeli weźmie się pod uwagę muzułmański ekstremizm, wedle którego „święta wojna” jest obowiązkiem, nie opcją.

Należy pamiętać, że dla islamu jest nie do przyjęcia (jakby potwarzą), aby terytorium niegdyś kontrolowane przez muzułmanów – nawet, jeśli sięgało to wieki wstecz – stało się „terytorium, na którym trwa ponownie walka o własność”. Dlatego rezolucja ONZ z 1947 r. o utworzeniu obok siebie dwóch państw: żydowskiego i palestyńskiego, została z powodów fundamentalnych odrzucona przez świat arabski. W tym kontekście apele i inwektywy irańskiego prezydenta Mahmuda Ahmadineżada, nawołujące do „wymazania Izraela z mapy” są jak najbardziej zrozumiałe, jakkolwiek oczywiście nie do przyjęcia i godne potępienia. Wspólnota międzynarodowa zgodnie potępiła to prowokacyjne wezwanie.

A mury nie runą...

W ciągu 61 lat swojej państwowości Izrael walczył w pięciu wojnach i kilku mniejszych zbrojnych konfliktach z arabskimi sąsiadami – zewnętrznymi i wewnętrznymi, aby przetrwać. Nie dziwi zatem – czego z drugiej strony nie należy oczywiście pochwalać, a raczej piętnować – że choć Izrael reaguje w jakimś stopniu na naciski międzynarodowe w kwestii zawarcia porozumienia z Palestyńczykami, np. przez wycofanie się z południowego Libanu (2000 r.), z enklaw Zachodniego Brzegu Jordanu (począwszy od 1995 r.), czy ze Strefy Gazy (2005 r.), to nadal odwołuje się do takich środków, jak mury, punkty kontrolne, działania odwetowe, mające zapewnić państwu przetrwanie, a mieszkańcom bezpieczeństwo.

W pejzaż nie tylko geograficzny, ale polityczny i społeczny wpisuje się betonowy mur i zasieki – symbolizują złowieszczo ostrość konfliktu, podziały i bezradność wobec nich. Mur betonowy, wysoki na siedem, osiem metrów opasuje Jerozolimę od wschodu, oddzielając miasto od palestyńskich osiedli, otacza także Betlejem, oddzielając je od Jerozolimy. Na pozostałej długości – około 700 kilometrów terytoria izraelskie od palestyńskich oddzielają rzędy zasieków. Nie przebiegają wzdłuż granicy, bo jej po prostu nie ma, funkcjonuje tylko umowna „zielona linia”, bardziej na mapie niż w rzeczywistości oddzielająca oba terytoria. Przy okazji budowy muru i zasieków (oprotestowywanej bezskutecznie przez Palestyńczyków i społeczność międzynarodową) Izrael anektował pasy terytoriów palestyńskich, dzielił pola, także nieruchomości kościelne.

Według źródeł palestyńskich, około 50 tys. Palestyńczyków znalazło się w zamkniętych enklawach, między „zieloną linią” a liniami zasieków. Każdorazowo muszą przekraczać izraelskie punkty kontrolne, aby udać się do pracy, na swoje pole, do lekarza. Tysiące innych Palestyńczyków nie może się swobodnie przemieszczać na Zachodnim Brzegu Jordanu, upstrzonym izraelskimi chech-pointami, a także przyjechać do Jerozolimy, bo nie mają odpowiednich zezwoleń i przepustek. Patrząc na tę sytuację ze strony izraelskiej, odgrodzenie żydowskich miast i osiedli od terytoriów Autonomii Palestyńskiej miało powstrzymać palestyńskie samobójcze zamachy i ataki zbrojne, zapewniając im bezpieczeństwo. W tym aspekcie mur i zasieki okazały się skuteczną bronią.

Państwo żydowskie. Państwo palestyńskie? Watykan za prawem do istnienia Izraela i Palestyny

Watykan nieustannie potwierdza, że tak Izraelczycy, jak i Palestyńczycy mają prawo żyć w pokoju i bezpieczeństwie, jedni i drudzy we własnych suwerennych państwach. Państwo żydowskie istnieje od 61 lat, natomiast plany utworzenia państwa palestyńskiego – kolejne, niezrealizowane – zapełniają archiwa światowej dyplomacji. Jednocześnie Stolica Apostolska wzywa rządzących wszystkich narodów Bliskiego Wschodu, „by usłuchali pragnienia pokoju i sprawiedliwości, by unikali czynów i decyzji powodujących podział i śmierć, by z odwagą i determinacją zaangażowali się w stworzenie warunków niezbędnych do wznowienia dialogu”.

Ryszard Montusiewicz / ju.