Benedykt XVI: Kościół tonie i stale jest ratowany

KAI/jad

publikacja 11.04.2009 23:55

„Od kiedy Chrystus zmartwychwstał, przyciąganie miłości jest silniejsze od przyciągania nienawiści; siła przyciągania życia jest silniejsza od siły przyciągania śmierci. Czyż nie taka jest rzeczywista sytuacja Kościoła wszystkich czasów?"

„Stale ma się wrażenie, że powinien on zatonąć i stale jest on ratowany” - powiedział Benedykt XVI w kazaniu podczas Mszy Wigilii Paschalnej, której przewodniczy w Bazylice Watykańskiej.

Wigilię Paschalną, matkę wszystkich wigilii, jak nazywał ją św. Augustyn, rozpoczęło w Bazylice św. Piotra poświęcenie nowego ognia i zapalenie od niego paschału. Od niego zapalali świece zgromadzeni w świątyni wierni. Największa na świecie świątynia katolicka rozbłysła morzem świateł.

Z przedsionka Benedykt XVI wraz z orszakiem przeszedł główną nawą bazyliki do Konfesji św. Piotra. Odśpiewano uroczyście hymn „Exultet”. Podczas Liturgii Słowa w różnych językach odczytano fragmenty Starego i Nowego Testamentu przypominające całą historię zbawienia, poczynając od stworzenia świata, przez wyjście Izraelitów z niewoli egipskiej, proroctwa zapowiadające Mesjasza aż do Ewangelii o Zmartwychwstaniu Jezusa.

Papież w homilii, nawiązując do dyskusji apostołów na temat tego, co to znaczy „powstać z martwych” (Mk 9, 10), zauważył, że „i z nami jest podobnie”. „Boże Narodzenie, narodziny Bożej Dzieciny, możemy jakoś zrozumieć. Możemy pokochać Dzieciątko, możemy wyobrazić sobie Betlejem, radość Maryi, radość św. Józefa i pasterzy oraz wesele aniołów. Ale zmartwychwstanie – co to jest? Nie wchodzi to w zakres naszych doświadczeń i dlatego przesłanie często pozostaje w jakiejś mierze niepojęte, czymś z przeszłości” – wyjaśniał papież.

Zwrócił uwagę, że „Kościół stara się przywieść nas do zrozumienia go, przekładając to tajemnicze wydarzenie na język symboli, w których możemy w jakiś sposób kontemplować to bulwersujące wydarzenie”. „W Wigilię Paschalną wskazuje nam znaczenie tego dnia nade wszystko poprzez trzy symbole: światłości, wody i pieśni nowej – alleluja” – zaznaczył Benedykt XVI.

Papież omówił następnie te symbole, podkreślając m. in., że „światłość jest najbardziej bezpośrednim wyobrażeniem Boga”. „On cały jest Jasnością, Życiem, Prawdą, Światłością”, a „zmartwychwstanie Jezusa jest erupcją światłości” - powiedział.

Mówiąc o wodzie Ojciec Święty zwrócił uwagę, że z jednej strony oznacza ona obmycie, z drugiej „świeże źródło, które przynosi życie”, gdyż „bez wody nie ma życia”. „Oba te znaczenia znajdujemy w Chrzcie świętym, poprzez który Pan czyni z nas nie Tylko osoby światłości, ale także źródło, z którego tryska woda życia” – powiedział i wskazał na osoby, które „sprawiają, że jesteśmy w jakimś sensie odnowieni i odświeżeni; osoby, które są niczym źródło świeżej źródlanej wody”. „Niekoniecznie musimy myśleć o wielkich, jak Augustyn, Franciszek z Asyżu, Teresa z Avila, Matka Teresa z Kalkuty i tak dalej, osobach, poprzez które prawdziwie rzeki wody żywej wdarły się do historii. Dzięki Bogu spotykamy je nieustannie także w naszej codzienności: osoby, które są źródłem. Oczywiście znamy też ich przeciwieństwo: osoby, od których emanuje atmosfera niczym ze stawu z wodą stojącą czy wręcz zatrutą” – mówił Benedykt XVI i wezwał: „Prośmy Pana, który obdarzył nas łaską Chrztu, byśmy mogli być zawsze źródłem wody czystej, świeżej, tryskającej ze źródła Jego prawdy i Jego miłości!”.

Przechodząc do trzeciego symbolu – pieśni nowej: alleluja – Benedykt XVI podkreślił, że „kiedy człowiek doznaje wielkiej radości, nie może zachować jej dla siebie”. „Musi ją wyrazić, przekazać... Mowa już nie wystarcza. Musi śpiewać” – wyjaśniał.

Ojciec Święty przypomniał następnie, że „w Wigilię Paschalną, rok po roku, my chrześcijanie intonujemy po trzecim czytaniu tę samą pieśń”, którą śpiewał Mojżesz po wyjściu z egipskiej niewoli i przejściu przez Morze Czerwone”. Zauważył, że powraca ona w jednej ze scen Apokalipsy, gdy „przed początkiem siedmiu plag jawi się widzącemu coś 'jakby morze szklane, pomieszane z ogniem, i tych, co zwyciężają bestię, i obraz jej, i liczbę jej imienia, stojących nad morzem szklanym, mających harfy Boże. A taką śpiewają pieśń Mojżesza, sługi Bożego, i pieśń Baranka” (Ap 15, 2 i n.). „Ten obraz opisuje sytuację uczniów Chrystusa we wszystkich czasach, sytuację Kościoła w historii tego świata. Wzięta po ludzku, jest ona sama w sobie sprzeczna. Z jednej strony wspólnota jest w exodusie, na Morzu Czerwonym. Morzu, które, paradoksalnie, jest zarazem lodem i ogniem” – mówił papież i pytał: „Czyż jednak Kościół, by tak rzec, nie musi stale stąpać po morzu, przez ogień i zimno?”

„Mówiąc po ludzku, powinien on pójść na dno. Jednakże, kiedy idzie jeszcze przez to Morze Czerwone, śpiewa – intonuje pieśń wysławiającą sprawiedliwych: pieśń Mojżesza i Baranka, w której zgadzają się z sobą Stare i Nowe Przymierze. Kiedy, summa summarum, powinien pójść na dno, Kościół śpiewa pieśń dziękczynienia ocalonych. Znajduje się on na wodach śmierci historii i tym niemniej jest już zmartwychwstały. Śpiewając, chwyta się ręki Pana, który trzyma go nad wodą. Kościół wie, że w ten sposób uniesiony został ponad siłę przyciągania śmierci i zła – siłę, przed którą w przeciwnym razie nie byłoby ratunku – uniesiony i wciągnięty w nową siłę przyciągania Boga, prawdy i miłości. W danym momencie znajduje się jeszcze między dwoma polami przyciągania” – mówił papież i na zakończenie powiedział: „Jednak od kiedy Chrystus zmartwychwstał, przyciąganie miłości jest silniejsze od przyciągania nienawiści; siła przyciągania życia jest silniejsza od siły przyciągania śmierci. Czyż nie taka jest rzeczywista sytuacja Kościoła wszystkich czasów? Stale ma się wrażenie, że powinien on zatonąć i stale jest on ratowany. Św. Paweł opisał tę sytuację w tych słowach: „Jesteśmy... niby umierający, a oto żyjemy” (2 Kor 6, 9). Zbawcza dłoń Pana podtrzymuje nas i dlatego możemy śpiewać już teraz pieśń ocalonych, pieśń nową zmartwychwstałych: Alleluja!”.

ml, tom (KAI Rzym) / ju.