Prezerwatywą w Ojca Świętego

The Times/ The Washington Post/jad

publikacja 19.03.2009 14:17

Usuńmy papieża i zastąpmy go kobietą - piekli się na łamach The Washington Post Robert S. McElvaine. The Times zastanawia się nad zagadnieniem nieomylności papieża. Komentarze dotyczące poglądów Ojca Świętego na temat używania prezerwatyw są wciąż jednym z najbardziej kontrowersyjnych tematów w światowych mediach.

McElvaine, profesor Millsaps College, wylicza wszystkie największe „wpadki” papieża: od sprawy obrazy muzułmanów w 2006 r., po uchylenie ekskomuniki nałożonej przez JP II na biskupa Williamsona. „Jestem katolikiem i dla mnie to absurd, że ktoś taki jest wysłannikiem Boga na ziemi” – grzmi na łamach The Washington Post.
Oskarża Kościół o mizoginizm. Twierdzi, że grzechem głównym, zdominowanej przez mężczyzn hierarchii kościelnej, jest nieustanny sprzeciw wobec działań na rzecz kontroli urodzeń w przeludnionych społeczeństwach. Jego zdaniem używanie prezerwatyw jest właśnie świadectwem postępowania pro-life.
„Co prawda nie ma takich narzędzi, które pozwoliłyby hierarchom usunąć papieża z urzędu, ale powinny być” – pisze R. McElvaine.

The Times informuje, że Stolica Apostolska przeredagowywała (cenzurowała – jak pisze „Rzeczpospolita”) tekst rozmowy przeprowadzonej przez papieża z dziennikarzami podczas konferencji prasowej na pokładzie samolotu. Miało to przebiegać w ten sposób, że wycięto z niej słowo "prezerwatywy", zastępując je bardziej ogólnikowym włoskim określeniem "profilattici".

The Times spekuluje, czy to nie jest przypadkiem odwrócenie się od poglądów Ojca Świętego, co dla niektórych interpretatorów może być objawem poddawania w wątpliwość kwestii nieomylności papieża.
Wypowiedź papieża, jakoby stosowanie prezerwatyw przyczyniało się do rozwoju epidemii AIDS wywołała falę krytyki aktywistów walczących z tą chorobą, pisze również The Times.
Zdziwili się ci, którzy spodziewali się, że papież akcentujący wcześniej zaangażowanie Kościoła katolickiego w walkę z AIDS, będzie miał łagodniejszy pogląd w sprawie prezerwatyw niż jego poprzednik Jan Paweł II.

Kevin Osborne z Międzynarodowej Federacji Planowanego Rodzicielstwa (IPPF) uważa, że „głoszenie abstynencji seksualnej i wierności nie rozwiąże problemu AIDS”. Twierdzi, że trzeba realnie patrzeć na świat, a zwłaszcza na kraje odwiedzane przez papieża jak np. Angola, która cierpi z powodu epidemii AIDS. Szacuje się, że w Afryce jest 22 mln. nosicieli wirusa HIV – w tym również są chorzy na AIDS. W samym Kamerunie ta grupa liczy 5 proc. populacji. Papieskie przesłanie „tworzy podatny grunt dla rozprzestrzeniania się wirusa HIV” dodaje Osborne.

Rebecca Hodes, przedstawicielka organizacji Kampania na Rzecz Leczenia w RPA ocenia, że „jeśli papież chciałby poważnie podejść do przeciwdziałania rozprzestrzenianiu się wirusa HIV, skupiłby się na promowaniu szerszego dostępu do prezerwatyw. Jego sprzeciw dowodzi że dogmaty religijne są ważniejsze dla niego niż życie Afrykańczyków”.

Dziennik L’Osservatore Romano krytykuje media, że całą papieską pielgrzymkę sprowadzają do tej jednej kontrowersyjnej kwestii. Z kolei

Catholic News Service przywołuje wypowiedź rzecznika Stolicy Apostolskiej, który tłumaczy wypowiedź papieża. Ojciec Federicco Lombardi SJ wyjaśniał dziennikarzom, że w kwestii walki z AIDS Kościół opiera się przede wszystkim na edukowaniu i promowaniu odpowiedzialnego podejścia do seksualności. Nie wierzy, że dystrybucja prezerwatyw jest jedynym skutecznym lekarstwem na rozprzestrzenianie się wirusa HIV.

Rzecznik Stolicy Apostolskiej podkreślił również, iż promocja prezerwatyw może mieć negatywne skutki dla kampanii przeciw AIDS. Rozdawanie środków antykoncepcyjnych może prowadzić do przyzwolenia na swobodę seksualną, która jest głównym czynnikiem ułatwiającym rozprzestrzenianie się choroby. Co więcej, prezerwatywa nigdy nie jest w 100 proc. skuteczna.

Poza tym wprowadzanie antykoncepcji do społeczeństwa, które wcześniej jej nie znało, jest niezgodne z chrześcijańskim nauczaniem na temat rodziny i przekazywania życia.