Apel Benedykta XVI o pokój w Czadzie

Radio Watykańskie/J

publikacja 06.02.2008 12:01

Benedykt XVI zaapelował o oszczędzenie cierpień ludności Czadu oraz o pomoc humanitarną dla tego kraju. Wewnętrzne walki spowodowały tam liczne ofiary w ludziach oraz ucieczkę ze stolicy kilkudziesięciu tysięcy cywilów.

„Polecam waszej modlitwie i solidarności tych cierpiących braci i siostry, prosząc, by oszczędzono im dalszej przemocy i zapewniono niezbędną pomoc humanitarną – powiedział Benedykt XVI podczas audiencji ogólnej. – Z troską apeluję o złożenie broni oraz podjęcie drogi dialogu i pojednania”.

Szacuje się, że stołeczną Ndżamenę opuściło w ostatnich dniach ok. 50 tys. ludzi. Rząd wezwał ich wczoraj do powrotu, twierdząc, że w stolicy „nie ma żadnego niebezpieczeństwa”. Czerwony Krzyż rozpoczął zbieranie z ulic trupów. W południowych dzielnicach miasta wciąż jednak słychać strzały. Rebelianci zapowiedzieli, że do rozejmu przystąpią dopiero po złożeniu władzy przez prezydenta Deby’ego. Przy szpitalu w miejscowości Bébidjia, 500 km od Ndżameny pracuje ks. Jędrzej Piasek, misjonarz Fidei donum.

„Przedwczoraj i wczoraj (4 i 5 lutego) zagraniczni misjonarze i urzędnicy – myślę, że też Polacy – zostali ewakuowani przez wojska francuskie – powiedział Radiu Watykańskiemu ks. Piasek. – Panuje niepokój. Sytuacja w Ndżamenie jest fatalna, jeśli chodzi o sprawy sanitarne. Szpital prowadzony tam przez organizacje włoskie jest bez prądu i bez wody. Ludzie umierają.

Natomiast walki są tylko w niektórych dzielnicach, nie wszędzie. Ludzie uciekają z miasta, bo się straszliwie boją dalszych konsekwencji. Cały czas jest strzelanina i jakieś rozruchy. Most, który prowadzi do Kamerunu jest oblegany, jednak wojsko nie chce przepuszczać, bo to grozi katastrofą humanitarną na granicy Kamerunu i Czadu. Jeśli chodzi o nas, misjonarzy w terenie, trzymamy się tutaj na stanowiskach bojowych, służymy tak jak umiemy, w naszych parafiach i stacjach misyjnych z ludźmi. Biskup prosił nas, żebyśmy nocą nie wyjeżdżali samochodami, nie wychodzili też na zewnątrz, ponieważ Afrykańczycy są rozeźleni na to, że nie ma konkretnej interwencji z zewnątrz. Widzą, że Amerykanie się ewakuują z naszego regionu, ambasady są ewakuowane, a tutaj nie ma żadnej konkretnej pomocy dla nich” – powiedział misjonarz.