Papieska audiencja: Dzieło św. Augustyna inspiracją dla współczesnego Kościoła

Radio Watykańskie/J

publikacja 16.01.2008 12:04

W dzieciństwie mamy nadzieję na młodość, w młodości na dorosłość, w dorosłości na dojrzałość, w dojrzałości na starość, a w starości? Życiową drogę nadziei św. Augustyna Benedykt XVI ukazał w katechezie na audiencji ogólnej

Znamienity biskup Hippony 4 lata przed śmiercią mianował swojego następcę poświęcając się bez reszty medytacji i studium Pisma Świętego. Dokończył szereg ważnych ksiąg, komentarzy i pism, wykazał błędy heretyckie, zabiegał o pokój w północnych prowincjach Afryki.

Biografowie opisują rozterkę Augustyna w obliczu oblężonej przez Wandalów w 430 r. Hippony i jego duchowy ból wobec wziętych do niewoli, rozproszonych, prześladowanych za wiarę i zamordowanych. Umacniał mieszkańców, nauczając o Bożej Opatrzności. Przypominał, że w obliczu starzejącego się świata, Ewangelia jest zawsze aktualna, nowa, a Chrystus młody. Zachęcał biskupów i kapłanów, by mimo zagrożenia najazdów, niewoli pozostawali z wiernymi, nie pozbawiając ich świętej posługi. Oblężenie biskupiego miasta zbiegło się ze śmiercią świętego. Świadom swej choroby i bliskiej śmierci ostatnie dni przeżywał samotnie, oddając się modlitwie, recytując ze szczególnym przekonaniem psalmy pokutne, które wielokrotnie komentował i odmawiał z ludem. Zmarł 28 sierpnia 430 r. Jego ciało przewieziono na Sardynię, a ok. 725 r. do Pawii, gdzie spoczywa do dzisiaj.

Przemawiając w Auli Pawła VI Benedykt XVI podkreślił, że św. Augustyn pozostawił po sobie ogromną spuściznę pism, które do dzisiaj są świadectwem jego żywej wiary, inspirującej współczesnych w poszukiwaniach dróg rozwoju Kościoła. W obliczu konfliktów zbrojnych dobitnie brzmi jego głos wskazujący, że największym powodem do chwały jest zakończenie wojny słowem, a nie wykańczanie ludzi mieczem. Papież przypomniał też przekonanie św. Augustyna, że nikt nie może stawić czoła śmierci bez odpowiedniej pokuty.

Po polsku papież powiedział: „Serdecznie pozdrawiam pielgrzymów polskich. Jutro przypada wspomnienie świętego Antoniego, opata. Mimo młodego wieku, dojrzały w wierze, rozdał swoje dobra ubogim. Całe życie poświęcił ascezie i pokucie. Nazywano go przyjacielem Boga. Jego wiarę podziwiał święty Augustyn. Za jego wzorem nieśmy pomoc ubogim i potrzebującym. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”.

Kończąc audiencję ogólną Papież zachęcił do włączania się w inicjatywy Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan. Rozpocznie się on w piątek i potrwa do 25 stycznia. W tym roku mija sto lat odkąd obchodzony był on po raz pierwszy – przypomniał Benedykt XVI.

Jego tematem jest zachęta św. Pawła z Listu do Tesaloniczan: Nieustannie się módlcie. Jego tematem jest zachęta św. Pawła z Listu do Tesaloniczan: Nieustannie się módlcie. „Chętnie ją podtrzymuję i kieruję do całego Kościoła. Tak, potrzeba nieustannej modlitwy z wytrwałym wypraszaniem u Boga wielkiego daru jedności wszystkich uczniów Pana. Oby niewyczerpana moc Ducha Świętego pobudzała nas do szczerego zaangażowania w poszukiwanie jedności, abyśmy wszyscy razem mogli wyznać, ze Jezus jest jedynym Zbawicielem świata” – powiedział Benedykt XVI.

Poniżej prezentujemy pełny tekst papieskiej katechezy.

Oto polski tekst katechezy Ojca Świętego:

Drodzy bracia i siostry!
Dziś, tak jak w ubiegłą środę, chciałbym mówić o wielkim Biskupie z Hippony, świętym Augustynie. Na cztery lata przed śmiercią wyznaczył on swego następcę. W tym celu 26 września 426 roku zgromadził lud w Bazylice Pokoju w Hipponie, by przedstawić wiernym tego, który miał objąć to stanowisko. Powiedział: „W tym życiu jesteśmy wszyscy śmiertelni, lecz ostatni dzień tego życia jest dla każdego zawsze niepewny. Wszelako w dzieciństwie ma się zawsze nadzieję osiągnąć okres dojrzewania; w wieku dojrzewania młodość; w młodości wiek dorosły; w wieku dorosłym wiek dojrzały; w wieku dojrzałym starość. Nie ma pewności osiągnięcia jej, ale ma się nadzieję. Starość natomiast nie ma przed sobą żadnego okresu, na jaki może liczyć; niepewna jest nawet jej długość... Ja z woli Bożej przybyłem do tego miasta w sile wieku; teraz jednak minęła moja młodość i jestem już stary” (Listy: 213, 1). W tym miejscu Augustyn ujawnił imię wyznaczonego na następcę kapłana Herakliusza. Na znak aprobaty zgromadzenie odpowiedziało oklaskami, powtarzając dwadzieścia trzy razy: „Bogu niech będą dzięki! Niech będzie pochwalony Chrystus!”. Wierni przyjęli też przez aklamację to, co Augustyn powiedział im na temat swoich planów na przyszłość: lata, które mu pozostały, chciał poświęcić na intensywne studiowanie Pisma Świętego (por. List 213, 6).

Rzeczywiście były to cztery lata niezwykłej działalności intelektualnej: zakończył ważne dzieła, zaczął inne, nie mniej ambitne, prowadził publiczne debaty z heretykami – zawsze dążył do dialogu – zabiegał o pokój w prowincjach afrykańskich zagrożonych od południa przez plemiona barbarzyńskie. W tej sprawie pisał do księcia Dariusza, przybyłego do Afryki, by położyć kres sporom między księciem Bonifacym a dworem cesarskim, co wykorzystywały plemiona Maurów, dokonując swych najazdów: „Największy tytuł do chwały – stwierdzał w liście – to zabić wojnę słowem, zamiast zabijać ludzi mieczem, i wprowadzić bądź zachować pokój za pomocą pokoju, a nie wojny. Pewnie, że ci, którzy walczą, jeśli są dobrymi ludźmi, szukają niewątpliwie pokoju, jednak za cenę rozlewu krwi. Ty, przeciwnie, zostałeś posłany właśnie po to, aby zapobiec przelaniu krwi kogokolwiek” (List: 229, 2). Niestety, nadzieje na pokój na obszarach afrykańskich, zawiodły: w maju 429 roku Wandalowie, wysłani do Afryki w odwecie przez tegoż Bonifacego, przeprawili się przez Cieśninę Gibraltarską i zalali Mauretanię. Zajęli też szybko inne bogate prowincje Afryki. W maju lub w czerwcu 430 r. „burzyciele cesarstwa rzymskiego”, jak Posydiusz określa tych barbarzyńców (Żywot, 30, 1), podeszli pod mury Hippony i przystąpili do jej oblężenia.

W mieście znalazł schronienie także Bonifacy, który pojednawszy się zbyt późno z dworem, daremnie starał się teraz powstrzymać najeźdźców. Biograf Posydiusz opisuje ból Augustyna: „Łzy, bardziej niż zwykle, były jego chlebem w noc i w dzień, i będąc już u kresu żywota, bardziej od innych wiódł swą starość w goryczy i żałobie” (Żywot, 28 ,6). I wyjaśnia: „Widział bowiem, ten mąż Boży, zabójstwa i zniszczenia miast; zburzone domy na wsi i mieszkańców zabitych przez nieprzyjaciół bądź zmuszonych do ucieczki i pierzchających; kościoły pozbawione kapłanów i sług, dziewice święte i zakonników przegnanych na różne strony; wśród nich innych zamęczonych w torturach, innych zabitych mieczem, jeszcze innych wziętych do niewoli, pozbawionych nieskazitelności duszy i ciała, a nawet wiary, sprowadzonych przez nieprzyjaciół do bolesnego i długiego niewolnictwa” (tamże, 28, 8).

Choć stary i zmęczony, Augustyn trwał jednak na posterunku, pocieszając siebie i innych modlitwą i rozważaniem tajemniczych planów Opatrzności. W związku z tym mówił o „starości świata” – i rzeczywiście stary był ten świat rzymski – mówił o tej starości, jak przed laty, by pocieszyć uchodźców z Italii, gdy w 410 roku Goci Alaryka najechali Rzym. Starość, powiadał, obfituje w dolegliwości: kaszel, katar, wrzody, niepokój, wycieńczenie. Ale jeśli świat się starzeje, Chrystus jest zawsze młody. Stąd wezwanie: „Nie odrzucaj odmłodnienia w łączności z Chrystusem, nawet w starym świecie. On mówi ci: Nie lękaj się, twoja młodość odnowi się, jak młodość orła” (por. Kazanie 81,8). Chrześcijanin zatem nie może załamywać się nawet w sytuacjach trudnych, lecz winien starać się pomagać potrzebującym. To właśnie wielki Doktor radzi, odpowiadając biskupowi Tiabe – Honoratowi, który pytał go, czy pod naporem najazdu barbarzyńców biskup, ksiądz czy jakikolwiek człowiek Kościoła może ratować życie ucieczką: „Kiedy niebezpieczeństwo jest jednakowe dla wszystkich, to jest dla biskupów, duchownych i świeckich, niech ci, którzy potrzebują innych, nie będą porzucani przez tych, których potrzebują. W takim przypadku niech wszyscy przeniosą się w bezpieczne miejsce; jeśli jednak niektórzy muszą zostać, niech nie opuszczają ich ci, których obowiązkiem jest opiekować się nimi przez świętą posługę, tak aby albo ocaleli razem, albo razem znosili nieszczęścia, których zechce im zesłać Ojciec rodziny” (List 228,2). I kończył: „Oto najwyższa próba miłości” (tamże, 3). Jakże nie rozpoznać w tych słowach heroicznego przesłania, jakie tylu kapłanów w ciągu wieków usłyszało i wzięło do siebie?

Hippona trzymała się jednak. Dom-klasztor Augustyna otworzył swe bramy, by przyjąć kolegów w biskupstwie, którzy prosili o gościnę. Wśród nich był Posydiusz, który w ten sposób mógł pozostawić nam bezpośrednie świadectwo tych ostatnich, dramatycznych dni. „W trzecim miesiącu oblężenia – opowiada – położył się do łóżka z gorączką: była to jego ostatnia choroba” (Żywot, 29, 3). Święty Starzec skorzystał z tego czasu wreszcie wolnego, by z większym zapałem oddać się modlitwie. Zwykł był twierdzić, że nikt: biskup, zakonnik czy świecki, jakkolwiek nienaganne by się mogło wydać jego postępowanie, nie może stawić czoła śmierci bez odpowiedniej pokuty. Dlatego nieustannie powtarzał ze łzami psalmy pokutne, które tyle razy odmawiał wraz z ludem (por. tamże, 31, 2).

Im bardziej zaostrzała się choroba, tym bardziej umierający Biskup odczuwał potrzebę samotności i modlitwy: „Aby nikt nie przeszkadzał mu w skupieniu, na jakieś dziesięć dni przed wyjściem z ciała poprosił nas obecnych, by nie wpuszczać nikogo do jego pokoju poza godzinami wizyt lekarzy lub kiedy przynoszono mu posiłki. Jego wola została dokładnie spełniona i cały ten czas mógł poświęcić modlitwie” (tamże, 31,3). Zakończył życie 28 sierpnia 430 roku: jego wielkie serce wreszcie znalazło ukojenie w Bogu.

„Aby pochować jego ciało – podaje Posydiusz – złożona została Bogu ofiara, przy której byliśmy, po czym został pogrzebany” (Żywot, 31,5). Ciało jego, co do daty nie ma pewności, przewieziono później na Sardynię, a stamtąd, około 725 roku, do Pawii, do bazyliki św. Piotra in Ciel d’oro, gdzie spoczywa do dzisiaj. Jego pierwszy biograf wydaje o nim taki ostateczny sąd: „Zostawił Kościołowi liczne duchowieństwo, jak również klasztory męskie i żeńskie pełne osób, które ślubowały wstrzemięźliwość w posłuszeństwie swoim przełożonym, wraz z bibliotekami zawierającymi księgi i mowy jego i innych świętych, z czego poznać można, jaka była z łaski Boga jego zasługa i jego wielkość w Kościele, w których wierni zawsze odnajdą go żywego” (Posydiusz, Żywot, 31, 8). Możemy przyłączyć się do tego osądu: w jego pismach i my „odnajdujemy go żywego”. Gdy czytam pisma św. Augustyna, nie odnoszę wrażenia, że mam do czynienia z człowiekiem, który umarł mniej więcej tysiąc sześćset lat temu, ale odczuwam go jako dzisiejszego człowieka: przyjaciela, współczesnego, który mówi do mnie, przemawia do nas swoją świeżą i aktualną wiarą. W świętym Augustynie, który przemawia do nas, przemawia do mnie w swych pismach, widzimy stałą aktualność jego wiary; wiary, która płynie od Chrystusa, wcielonego Słowa Przedwiecznego, Syna Bożego i Syna człowieczego. I możemy zobaczyć, że wiara ta nie należy do wczoraj, choć przepowiadana była wczoraj; jest zawsze dzisiejsza, ponieważ prawdziwie Chrystus jest wczoraj, dziś i na wieki. On jest Drogą, Prawdą i Życiem. Tym samym św. Augustyn zachęca nas, byśmy zaufali temu Chrystusowi zawsze żywemu i w ten sposób znaleźli drogę życia.