Benedykt XVI wspominał swoją podróż do Austrii

KAI/J

publikacja 12.09.2007 15:58

Podsumowanie trzydniowej podróży apostolskiej do Austrii w dniach 7-9 września było przedmiotem katechezy Benedykta XVI podczas audiencji ogólnej 12 bm. na Placu św. Piotra w Watykanie.

Zgodnie z wieloletnią już tradycją papież poświęcił swe środowe spotkanie z wiernymi z całego świata przypomnieniu i omówieniu swej ostatniej pielgrzymki. Po wygłoszeniu nauki i streszczeniu jej w kilku językach Ojciec Święty pozdrowił pielgrzymów z różnych krajów w ich językach, odmówił z nimi Modlitwę Pańską i udzielił wszystkim błogosławieństwa apostolskiego.

Oto polski tekst katechezy papieskiej:

Drodzy bracia i siostry,
zamierzam dziś zatrzymać się nad rozważaniem wizyty pasterskiej, którą z radością złożyłem w minionych dniach w Austrii - kraju, który jest mi szczególnie bliski, zarówno dlatego, że graniczy z moją ojczystą ziemią, jak i ze względu na liczne kontakty, jakie zawsze z nim utrzymywałem. Szczególnym powodem tej podróży była 850. rocznica sanktuarium w Mariazell, najważniejszego w Austrii, które upodobali sobie także wierni węgierscy i licznie odwiedzają pielgrzymi z innych krajów ościennych. Była to więc przede wszystkim pielgrzymka, której motto brzmiało: "Patrzeć na Chrystusa": wyjść naprzeciw Maryi, która pokazuje nam Jezusa.

Z serca dziękuję kardynałowi Schönbornowi, arcybiskupowi Wiednia i całemu episkopatowi tego kraju za wielkie zaangażowanie, z jakim przygotowali i śledzili moją wizytę. Dziękuję rządowi austriackiemu oraz wszystkim władzom cywilnym i wojskowym, które wniosły swą cenną współpracę; w szczególności zaś dziękuję Panu Prezydentowi Federalnemu za serdeczność, z jaką mnie powitał i towarzyszył na wielu etapach tej podróży.

Pierwszy jej etap odbył się przy Mariensäule - zabytkowej kolumnie, na której znajduje się posąg Dziewicy Niepokalanej: spotkałem się tam z tysiącami młodzieży i rozpocząłem swoją pielgrzymkę. Nie omieszkałem udać się następnie na Judenplatz, by uczcić pomnik, upamiętniający Szoah.

Pamiętając o historii Austrii i jej ścisłych więzach ze Stolicą Apostolską oraz o znaczeniu Wiednia w polityce międzynarodowej, program mojej podróży duszpasterskiej przewidywał spotkania z Prezydentem Republiki i korpusem dyplomatycznym. Są to cenne okazje, umożliwiające Następcy Piotra zachęcanie rządzących krajami do ciągłego wspierania sprawy pokoju oraz autentycznego rozwoju gospodarczego i społecznego. Z myślą zwłaszcza o Europie ponowiłem zachętę do dalszego rozwijania obecnego procesu zjednoczenia na fundamencie wartości inspirowanych przez wspólne dziedzictwo chrześcijańskie. Mariazell jest zresztą jednym z symboli spotkania narodów wokół wiary chrześcijańskiej. Jakże zapomnieć o tym, że Europa jest nosicielką tradycji myślowej, która łączy wiarę, rozum i uczucia? Wybitni filozofowie, nawet niezależnie od wiary, uznali centralną rolę, jaką odegrało chrześcijaństwo dla uchronienia współczesnej świadomości od skłonności nihilistycznych bądź fundamentalistycznych. Spotkanie w Wiedniu z władzami politycznymi i dyplomatycznymi sprzyjało więc jak najbardziej wpisaniu mojej podróży apostolskiej w bieżący kontekst kontynentu europejskiego.

Właściwą pielgrzymkę odbyłem w sobotę 8 września - w uroczystość Narodzenia Maryi, której dedykowane jest sanktuarium w Mariazell. Jego początek sięga roku 1157, gdy mnich benedyktyński z pobliskiego opactwa św. Lambrechta, zaproszony tam jako kaznodzieja, doznał cudownej pomocy od Maryi, której małą drewnianą statuetkę miał z sobą. Cela (Zell), w której mnich umieścił rzeźbę, stała się potem celem pielgrzymek, a po dwóch stuleciach wzniesiono tam imponujące sanktuarium, w którym po dziś dzień czczona jest Matka Boża Łaskawa, zwana Magna Mater Austriae. Wielką radością była dla mnie jako Następcy Piotra możność powrotu do tego miejsca świętego i tak drogiego narodom Europy Środkowo-Wschodniej. Podziwiałem tam wzorową odwagę tysięcy pielgrzymów, którzy mimo deszczu i zimna, z wielką radością i wiarą zechcieli uczestniczyć w uroczystościach jubileuszowych; mówiłem tam do nich o głównym temacie mojej wizyty: "Patrzeć na Chrystusa", który to temat biskupi austriaccy umiejętnie pogłębili podczas dziewięciomiesięcznych przygotowań. Dopiero jednak po przybyciu do sanktuarium zrozumieliśmy w pełni sens tego motta: patrzeć na Jezusa. Przed nami stały: posąg Matki Bożej, która jedną ręką wskazuje Dzieciątko Jezus, w górze zaś, nad ołtarzem Bazyliki, Ukrzyżowany. Tam nasza pielgrzymka osiągnęła swój cel: rozważaliśmy oblicze Boga w tym Dzieciątku na rękach Matki i w tym Człowieku z rozwartymi ramionami. Patrzeć na Jezusa oczyma Maryi oznacza spotkać Boga będącego Miłością, który dla nas stał się człowiekiem i umarł na krzyżu.

Na zakończenie Mszy w Mariazell powierzyłem "mandat" członkom parafialnych rad duszpasterskich, które niedawno odnowiono w całej Austrii. Był to wymowny gest kościelny, przez który opiece Maryi zawierzyłem wielką "sieć" parafii w służbie jedności i misji. W sanktuarium przeżyłem też chwile radosnego braterstwa z biskupami tego kraju i ze wspólnotą benedyktyńską. Spotkałem się z kapłanami, zakonnikami, diakonami i seminarzystami i wraz z nimi odprawiłem Nieszpory. Duchowo zjednoczeni z Maryją wysławialiśmy Pana za pokorne ofiarowanie się tak wielu mężczyzn i kobiet, którzy zawierzają się Jego miłosierdziu i poświęcają się służbie Bożej. Osoby te, mimo swych ludzkich ograniczeń, co więcej, właśnie w prostocie i pokorze swego człowieczeństwa, usiłują przynieść wszystkim odbicie dobroci i piękna Boga, podążając za Jezusem drogą ubóstwa, czystości i posłuszeństwa, trzech ślubów, które należy dobrze zrozumieć w ich autentycznym znaczeniu chrystologicznym, nie indywidualistycznym, lecz wspólnotowym i kościelnym.

W niedzielę przed południem sprawowałem z kolei uroczystą Eucharystię w katedrze św. Szczepana w Wiedniu. W kazaniu w szczególny sposób chciałem pogłębić znaczenie i wartość Niedzieli jako wyraz wsparcia dla ruchu "Sojusz w obronie wolnej niedzieli". Do ruchu tego należą także osoby i grupy niechrześcijańskie. Oczywiście jako wierzący mamy głębokie powody, aby przeżywać Dzień Pański tak, jak nas uczył Kościół. "Sine dominico non possumus!": bez Pana i bez Jego Dnia nie możemy żyć, oświadczyli męczennicy z Abitene (obecnie w Tunezji) w roku 304. My także, chrześcijanie roku 2000, nie możemy żyć bez Niedzieli: dnia, który nadaje sens pracy i wypoczynkowi, aktualizuje znaczenie stworzenia i odkupienia, wyraża wartość wolności i służby bliźniemu… tym wszystkim jest niedziela: czymś więcej niż nakazem! Jeżeli dzisiejsi spadkobiercy pradawnej cywilizacji chrześcijańskiej porzucają to znaczenie i pozwalają, by niedziela była tylko weekendem lub okazją do prowadzenia interesów towarzyskich i handlowych, oznacza to, że postanowili wyrzec się swej własnej kultury.

Nieopodal Wiednia znajduje się opactwo Heiligenkreuz, Świętego Krzyża i z radością odwiedziłem tę kwitnącą wspólnotę cystersów, istniejącą nieprzerwanie od 874 lat! Przy opactwie jest Wyższa Szkoła Filozofii i Teologii, która niedawno otrzymała tytuł "Papieskiej". Zwracając się zwłaszcza do mnichów, przywołałem wielką naukę św. Benedykta na temat Oficjum Bożego, podkreślając wartość modlitwy jako posługi wysławiania i wielbienia Bogu za Jego nieskończone piękno i dobroć. Niczego nie można stawiać ponad tę posługę - powiada Reguła benedyktyńska (43, 3) - tak, aby całe życie, w rytmie pracy i wypoczynku, streszczało się w liturgii i było ukierunkowane na Boga. Również studium teologiczne nie może być oddzielone od życia duchowego i modlitwy, jak utrzymywał z mocą właśnie św. Bernard z Clairvaux, ojciec zakonu cysterskiego. Obecność Akademii Teologicznej w sąsiedztwie opactwa poświadcza tę więź między wiarą a rozumem, między sercem a umysłem.

Ostatnim wydarzeniem mej podróży było spotkanie z wolontariatem. Chciałem w ten sposób dać wyraz mego uznania dla tak wielu osób w różnym wieku, które bezinteresownie angażują się w służbę bliźniemu, tak w Kościele, jak i we wspólnocie cywilnej. Wolontariat to nie tylko "czyn": to przede wszystkim sposób bycia, który wypływa z serca, z postawy bezinteresowności wobec życia i popycha do "oddania" i dzielenia się z bliźnim otrzymanymi darami. W tej perspektywie chciałem ponownie zachęcić do kultury wolontariatu. Działalność wolontariatu należy postrzegać nie jako "zapchajdziurę" w stosunku do państwa i instytucji publicznych, ale raczej jako obecność uzupełniającą i zawsze konieczną, by stale podtrzymywać troskę o ostatnich i wspierać spersonalizowany styl interwencji. Nie ma zatem nikogo, kto nie mógłby być wolontariuszem: nawet osoba najuboższa i pokrzywdzona ma z pewnością wiele do podzielania się z innymi, oferując swój wkład w budowę cywilizacji miłości.

Na zakończenie ponownie dziękuję Panu za tę wizytę-pielgrzymkę do Austrii. Głównym celem było raz jeszcze sanktuarium maryjne, wokół którego można było doświadczyć silnego przeżycia eklezjalnego, jak tydzień wcześniej było to w Loreto z udziałem włoskiej młodzieży. Ponadto w Wiedniu i w Mariazell ujawniła się w sposób szczególny żywa, wierna i urozmaicona rzeczywistość Kościoła katolickiego, tak licznie obecna na przewidzianych spotkaniach. Była to radosna i wciągająca obecność Kościoła, który, jak Maryja, wzywany jest stale do "spoglądania na Chrystusa", aby móc pokazać Go i ofiarować wszystkim: Kościoła nauczającego i świadczącego o wielkodusznym "tak" dla życia we wszystkich jego wymiarach; Kościoła, który aktualizuje swą dwutysiącletnią tradycję w służbie pokojowej przyszłości i prawdziwego postępu społecznego dla całej rodziny ludzkiej.