Papież obudzi kontynentalny ruch solidarności

Radio Watykańskie/a.

publikacja 08.05.2007 13:15

Pierwsza wizyta Benedykta XVI w Ameryce Łacińskiej może stać się opatrznościową okazją do pobudzenia wielkiego ruchu solidarności na całym kontynencie - uważa kard. Tarcisio Bertone.

Watykański sekretarz stanu udzielił wywiadu Radiu Watykańskiemu. Ukazał się on równocześnie na łamach wielkiego brazylijskiego dziennika „Folha”, który wychodzi w São Paulo.

RV: Co według Księdza Kardynała przyniesie ta podróż?

Kard. Bertone: Wiadomo, że bezpośrednią okazją do tej podróży jest V Konferencja Ogólna wszystkich biskupów latynoamerykańskich. To pierwsza wizyta nowego Papieża w Ameryce Łacińskiej. Zna on dobrze kontynent amerykański, a przede wszystkim Amerykę Południową, gdyż wielokrotnie spotykał się w Watykanie z wszystkimi tamtejszymi biskupami przy okazji ich wizyt ad limina. Uczestniczył też w spotkaniach na terenie Ameryki Łacińskiej. Pamiętam, jak w r. 1996 spotkał się w Guadalajarze z biskupami z wszystkich latynoamerykańskich komisji ds. nauki wiary. Jest to zatem powrót, i to powrót do tak wielkiego państwa, jak Brazylia – do kraju o największej na świecie liczbie katolików. Joseph Ratzinger wraca tu jako Papież, by podjąć wyzwania i problemy, jakie trzecie tysiąclecie stawia przed tym wielkim lądem, który jest głęboko chrześcijański i przez Jana Pawła II został nazwany «kontynentem nadziei». Ma on swoją specyfikę właśnie dzięki ewangelizacji. Przyswoił sobie życiowe soki chrześcijaństwa, przepoił nimi swą historię, wszystkie swoje struktury i działania – choć niestety ewangeliczny zaczyn nie rozwiązał jeszcze palących problemów tego kontynentu. Są one związane z różnymi formami nierówności, ubóstwa i nieraz także ucisku. Jest to zatem opatrznościowa okazja, by wystosować ważkie przesłanie do wszystkich duszpasterzy, do wszystkich miejscowych wspólnot, do Kościołów lokalnych, do wszystkich chrześcijan i do ludzi dobrej woli. To także okazja, by zmobilizować na nowo wielki ruch solidarności, promowania sprawiedliwości na kontynencie latynoamerykańskim.

RV: Jak Stolica Apostolska widzi sytuację Kościoła latynoamerykańskiego?

Kard. Bertone: Ameryka Łacińska, jak zwróciliśmy również uwagę na niedawnym spotkaniu (w lutym 2007 r.) ze wszystkimi nuncjuszami apostolskimi z 22 krajów latynoamerykańskich, to kontynent zraniony sytuacjami przerażająco dramatycznymi. Pomyślmy o przemocy dręczącej przede wszystkim wielkie metropolie. Pomyślmy o handlu narkotykami, który staje się coraz bardziej agresywny i potężnieje. Pomyślmy o nierównościach społecznych, których nie da się jeszcze wyrównać. Pomyślmy o problemach bezrobocia, migracji. Pogarszanie się edukacji uderza w dużą część młodzieży, która stanowi przeważającą większość mieszkańców krajów latynoamerykańskich.

Odczuwa się też brak rzeczywiście reprezentatywnej demokracji. Oczywiście we wszystkich tych sytuacjach Kościół obecny jest przede wszystkim po to, by głosić Ewangelię. Ma też jednak popierać «rewolucję ludzką» – rewolucję równości, sprawiedliwości i pokoju. Należy ona do samej istoty misji Kościoła, niejako do jej DNA. Rewolucję tę wspierają i prowadzą wszyscy, którzy należą do Kościoła: biskupi, duchowieństwo, laikat, wielkie zgromadzenia zakonne – dawne i nowe – oraz ruchy i stowarzyszenia wiernych świeckich. Kościół widzi również oznaki pozytywne we wspólnotach lokalnych Ameryki Łacińskiej, także nowy wzrost powołań tak do kapłaństwa, jak i do życia konsekrowanego, oraz większą świadomość osób świeckich. Należy to podkreślać, a przede wszystkim starać się, by rozwijała się ona coraz bardziej.

RV: Jak Konferencja Ogólna Episkopatów Ameryki Łacińskiej odpowie na sytuację niesprawiedliwości społecznej i ubóstwa na tym kontynencie?

Kard. Bertone: Obecnie w działalności Kościoła mamy też program społecznego zaangażowania, którym jest katolicka nauka społeczna. Kompendium Nauki Społecznej Kościoła rozpowszechniane jest na całym świecie. Zostało zaprezentowane w wielu miejscach i jest stopniowo przyswajane, zwłaszcza przez katolików świeckich zaangażowanych w życie społeczne i polityczne, ale także przez zakonników i zakonnice, kapłanów i biskupów. Mamy zatem światło i zachętę w postaci nauki społecznej Kościoła. V Konferencja Ogólna Episkopatów Ameryki Łacińskiej, obiektywnie obserwując zjawiska i sytuacje, wytyczy oczywiście linie ściśle praktycznego działania. Kierować się przy tym będzie wcześniejszymi dokumentami Magisterium Kościoła, takimi jak te, które wydano na poprzednich konferencjach ogólnych latynoamerykańskich biskupów w Medellín, Puebli i Santo Domingo. Niewątpliwie cały Kościół angażuje się na dwóch frontach. Z jednej strony jest to ewangelizacja w ścisłym tego słowa znaczeniu, a zatem umacnianie wiary chrześcijańskiej, znajomości i doświadczania życia w Chrystusie. Z drugiej strony prowadzi się działalność społeczną i promocję ludzką. Jest wiele inicjatyw takich jak niedochodowe organizacje użyteczności społecznej czy inne działające na tym polu grupy. Ja sam udam się do Peru, by wspomóc pracę włoskiego stowarzyszenia «Operazione Mato Grosso», które działa w Ameryce Łacińskiej. Podejmuje się tysiące inicjatyw będących aktami solidarnej pomocy Starego Lądu i innych kontynentów dla Ameryki Łacińskiej. Zadaniem Kościoła latynoamerykańskiego będzie tylko konsolidowanie, potwierdzanie, weryfikacja, ewentualnie korygowanie błędów i braków, a zatem rozwijanie tego ogromu działań – tego strumienia miłosierdzia społecznego, który płynie przez całą Amerykę Łacińską.

RV: Czego Ksiądz Kardynał oczekuje od konferencji w Aparecidzie?

Kard. Bertone: Przede wszystkim spodziewam się wysiłku, by potwierdzić kościelną jedność w tej misji powierzonej właśnie Kościołowi katolickiemu w Ameryce Łacińskiej. Chodzi o jedność biskupów i Kościołów lokalnych między sobą oraz ich jedność i komunię z Papieżem. Jest on najwyższym pasterzem Kościoła powszechnego przybywającym, by przynieść swe słowo, swoją solidarność. Wystosuje przesłania, które – jak odczuwamy, także w oparciu o doświadczenie tych 2 lat pontyfikatu Benedykta XVI – są tak wyraziste i bliskie ludziom oraz ich prawdziwym problemom. Oczywiście Papież pragnie zanieść ludzkim sercom przede wszystkim gorącą miłość do Chrystusa.

Oczekuje, że pasterze Kościoła zebrani razem w Aparecidzie postawią na pierwszym miejscu taką właśnie miłość do Chrystusa, który jest jedynym, powszechnym Zbawicielem świata. Należy zatem skierować wzrok ku Chrystusowi. Trzeba zachowywać jedność między sobą, ale w zjednoczeniu z Chrystusem Zbawicielem. Chodzi też o spotkanie z Chrystusem w Eucharystii, uczęszczanie na Mszę, zwłaszcza niedzielną. Jest ona źródłem wszelkich sił i zasobów, prowadzących do miłosierdzia i miłości względem bliźniego. Papież wyjaśnił to bardzo dobrze w swojej encyklice Deus caritas est. Są tu zatem dwie linie – jedności z Chrystusem oraz działalności charytatywnej, społecznej i także politycznej członków Kościoła w społeczeństwach, w których żyją, będąc dla tych społeczeństw zaczynem. Sądzę, że będą to właśnie dwie główne linie, które podejmie i wylansuje V konferencja ogólna biskupów latynoamerykańskich.

RV: W czasie wizyty Benedykta XVI w kraju z największą na świecie liczbą katolików odbędzie się też kanonizacja pierwszego rodowitego Brazylijczyka. Jakie ma ona znaczenie dla brazylijskiego Kościoła?

Kard. Bertone: Ojciec Galvão de França to postać wspaniała, zachwycająca. Był prawdziwym Brazylijczykiem. Studiował najpierw u jezuitów, później został kapłanem w zakonie franciszkanów. Był też jednak architektem, inżynierem. Zbudował wielki klasztor, który ze względu na wartości artystyczne Narody Zjednoczone uznały za dziedzictwo kulturalne ludzkości. Ten klasztor dał początek 9 dalszym. Wpłynęły one na życie duchowe i społeczne Brazylijczyków. Chodzi zatem o człowieka będącego symbolem tej symbiozy między głęboką duchowością a miłością bliźniego. Ten wielki człowiek został uznany za męża pokoju i miłosierdzia. Uważam, że jest to symbol, że jest to naprawdę wzór dla Brazylii, ale także dla całej Ameryki Łacińskiej.

RV: W Ameryce Łacińskiej coraz częstsze są sekty…

Kard. Bertone: Niestety zjawisko sekt to problem dręczący nie tylko kontynent latynoamerykański, ale także Amerykę Północną i zresztą również kraje europejskie. Kościół, jak powtarza nam Jezus w Ewangelii, stale wzywany jest do tego, by nawracał się do swojego Pana. Jest to proces oczyszczania i odnowy. Spora część Ludu Bożego odeszła. Ludzie opuszczają Kościół katolicki, szukając innych wspólnot, w których mają nadzieję zaspokoić swe potrzeby religijne i również trochę pragnienie ducha rodzinnego, ducha wspólnoty. Stawia to przed Kościołem poważne pytania. Zobowiązuje, by zweryfikował jakość swego dzieła ewangelizacji, wychowywania do wiary i budowania swoich wspólnot. Zawsze powtarzam biskupom i księżom, że zjawisko sekt stawia przed nimi problem umiejętności przyjmowania i słuchania ludzi. Trzeba zatem być blisko ludzi, być na nich otwartym. Uczyli nas tego wielcy, święci biskupi. Jan Paweł II pisze w swojej autobiografii, że starał się zawsze mieć wobec ludzi taką postawę. Benedykt XVI uczy nas tego swoją zdolnością słuchania, bycia bliskim i bezpośrednim. Ludzie, których spotyka, choćby tylko przelotnie, podczas audiencji, czują się przemienieni. Odczuwają bowiem, że traktowani są przyjaźnie, tak jakby to było spotkanie ze starymi przyjaciółmi. To coś naprawdę pięknego! Tu można się czegoś nauczyć. Wydaje mi się to również prostym, ale skutecznym sposobem zapobiegania odchodzeniu od Kościoła naszych katolickich wiernych.

RV: W Brazylii Ojciec Święty będzie miał dwa spotkania z młodymi: w São Paulo, a potem we wspólnocie prowadzącej rehabilitację narkomanów. Jakie przesłanie zaniesie Papież brazylijskiej młodzieży?

Kard. Bertone: Pamiętajmy, że statystycznie ludność kontynentu latynoamerykańskiego, a szczególnie Brazylii, jest w znacznej większości młoda. Jest to zatem kontynent młodzieży. Papież pragnął, również na wyraźną prośbę biskupów brazylijskich i latynoamerykańskich, spotkać się z młodymi, którzy są entuzjastami Światowych Dni Młodzieży, spotkań i działalności stowarzyszeń kościelnych. Chciał tez spotkać młodzież naznaczoną tragiczną historią osobistą, taką jak narkomania. Papież wzywa młodych ludzi, by byli protagonistami przemian tego kontynentu i swojej własnej historii. Oczywiście nie mogą przy tym odrywać się od tradycji ojców, tradycji chrześcijańskich, a zatem od przykładu, jaki dali im rodzice. Chodzi więc o pozytywną relację między pokoleniami. Ze strony rodzin, ludzi dorosłych, osób starszych trzeba takiego stosunku do młodych, bo są oni przyszłością społeczeństwa i Kościoła. Równocześnie jednak Papież zaniesie wielkie przesłanie, jakie skierował do młodych w Kolonii: że oni sami mają stawać się apostołami swych rówieśników, być pełni radości i przekazywać tę «zaraźliwą» radość. Radość, że jest się przyjaciółmi Boga, przyjaciółmi Jezusa. Radość rozpoznawania w Bogu przyjaciela – Boga, który jest nam bliski.

RV: Papież spotka się też z prezydentem Luisem Ignacio Lulą da Silvą. Jaki jest klimat stosunków między Stolicą Apostolską a rządem Brazylii?

Kard. Bertone: Odczuwa się atmosferę bardzo pozytywną zarówno ze strony biskupów i brazylijskiej konferencji episkopatu, jak też Stolicy Apostolskiej. Nuncjusz apostolski, abp Lorenzo Baldisseri, jest świadkiem i także współtwórcą tych pozytywnych relacji między Kościołem a wielkim państwem brazylijskim. Przygotowuje się również swego rodzaju porozumienie globalne i zasadnicze, które, jak mamy nadzieję, zostanie zawarte jeszcze w tym roku. Wszyscy go pragną, by mogło ukierunkowywać Kościół i państwo, Kościół i wspólnotę polityczną w tym, co Sobór określa jako «zdrową współpracę» dla dobra każdego człowieka i również dla rozwiązania problemów, które mogą jeszcze być przedmiotem dyskusji.

RV: Co może Ksiądz Kardynał powiedzieć Brazylijczykom?

Kard. Bertone: Odwiedzałem Brazylię wielokrotnie. Muszę odnotować, że jest tam także sieć dzieł prowadzonych przez salezjanów i przez wiele innych zgromadzeń zakonnych. Muszę powiedzieć, że jest to kraj ogromny, żywotny, bogaty w zasoby. W Brazylii, jak też w całej Ameryce Łacińskiej, są liczne sanktuaria maryjne. Proszę Brazylijczyków, by – z błogosławieństwem Matki Bożej z Aparecidy – zgodnie ze swymi wielki tradycjami nadal ożywiali i umacniali świadomość godności każdej osoby, życiową mądrość, gorące umiłowanie sprawiedliwości, nadzieję wbrew wszelkiej nadziei. Los Brazylii jest bowiem w rękach Brazylijczyków, tak jak jest z pewnością w rękach Bożych. Bóg jest blisko i udziela pomocy. Niech zatem z mocną, radosną, ufną wiarą w Boga Brazylia spogląda w trzecie tysiąclecie z zwierzeniem i nadzieją.