Dotarli do zeznań gen. Jaruzelskiego o Janie Pawle II?

TVN24/a.

publikacja 20.04.2007 12:43

Włoski tygodnik Tempi twierdzi, że dotarł do oficjalnych dokumentów z procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II. W artykule "Człowiek i święty" pismo przedstawia kilka z 29 świadectw. Nie podaje jednak ich autorów. Gazeta sugeruje, że są tam słowa m.in. gen. Wojciecha Jaruzelskiego i Aleksandra Kwaśniewskiego - podała TVN24.

Tygodnik cytuje anonimowego świadka procesu: "Mówiąc o władzach oddzielał system od ludzi. Nie krytykował konkretnych osób, ale mówił ogólnie o władzach. Nie oskarżał i nie obrażał. Kiedy prowokacyjnie spytaliśmy go kiedyś, czy pomógł pewnemu partyjnemu sekretarzowi, odpowiedział: Czy kiedykolwiek komuś nie pomogłem?"

Jak informuje tygodnik, relacja ta jest jedną z wielu świadectw przedstawionych przed krakowskim Trybunałem, kościelnym organem, który zajmował się pierwszą, diecezjalną fazą procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II. Zeznawali wówczas przyjaciele z dzieciństwa, koledzy z seminarium, pracownicy kurii i pierwsi parafianie, ale także ważni politycy, którzy tworzyli historię kraju na Wschodzie, jak generał Wojciech Jaruzelski, były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Tygodnik podkreśla, że są to teksty nieopublikowane i utrzymywane w tajemnicy. A raczej – jak wyjaśnia tygodnikowi „Tempi" Annalia Guglielmi, której Trybunał zlecił przetłumaczenie tych świadectw – „nie można zdradzić ani nazwiska świadka, ani okoliczności, których dotyczy zeznanie".

Dlatego tygodnik podaje jedynie treść oświadczeń, bez ujawniania ich autorów. W jednej z relacji czytamy: "Zamach z 13 maja 1981 roku był szokiem dla całego świata. Papież widział wyraźnie opiekę Matki Bożej w tych okolicznościach. Mówił, że gdy przewożono go do kliniki Gemelli, zanim stracił przytomność, miał dziwną pewność, że nie umrze. Wzrosły w nim zaufanie i miłość wobec Najświętszej Marii Panny i wdzięczność dla Pana, który podarował mu po raz drugi życie. Nie zmienił później sposobu, w jaki spotykał się z ludźmi. Wychodził do ludzi z odwagą, nie bał się".

Kolega z seminarium opowiada: „Co mnie najbardziej uderzało w jego zachowaniu? Przede wszystkim dobroć. Był oszczędny w słowach, raczej słuchał niż mówił. Czasami - dyskretnie - przekazywał swoje wrażenia. Miał pogodne spojrzenie, był dowcipny, wiernie przestrzegał seminaryjnego regulaminu. Podczas zajęć był skupiony, pilnie robił notatki, w lot chwytał fundamentalne myśli profesora. Bez trudu zawsze odczytywałem jego notatki. Na każdej stronie zeszytu były inicjały Jezusa i Najświętszej Dziewicy".

Inny seminarzysta wspomina gorliwość religijną Karola Wojtyły: „Spędzał mnóstwo czasu na klęczkach, nigdy nie męczył się odmawianiem różańca. Zawsze go ze sobą nosił. Regularnie rozważał Drogę Krzyżową. Próbowałem naśladować go w modlitwie, ale nigdy nie udało mi się osiągnąć jego stopnia koncentracji i pobożności".

W artykule jest też kilka świadectw z czasów duszpasterstwa akademickiego przy kościele św. Floriana: „Miał czas dla każdego. Czasami stwarzał szczególną sytuację: z zebranych wokół niego pięćdziesięciu osób każda była przekonana, że to właśnie ona jest osobą, którą obdarzał swoją uwagą". „Był magnetyczny. Widzieliśmy w nim księdza z naszych młodzieńczych ideałów, tzn. takiego, który zawsze ma czas, spowiada i modli się w szczególny sposób".

Kolejne obowiązki duszpasterskie Karol Wojtyła przyjmował spokojnie. W 1958 roku został krakowskim biskupem pomocniczym, potem w 1964 roku arcybiskupem krakowskim, a w 1967 roku kardynałem, ale to nie zmieniało jego przyzwyczajeń: „Nie chciał nawet wymienić dziurawych butów. Trzeba było go długo na to namawiać. Z trudem zgodził się na zmianę. Jeździł na nartach w niemodnych ubraniach. Nie pozwalał sobie kupić nowych. Miał tylko kilka koszul. W pewne wakacje wziął ze sobą koszule, a później ponieważ było gorąco obciął ich rękawy. Kiedy nadeszła zima nie miał juz koszul z długim rękawem, co zauważyła kobieta sprzątająca pałac arcybiskupi. Powiedziałem jej, że kupię mu nowe koszule z długim rękawem. Kobieta powiedziała mi, że nie będzie to łatwe, bo kardynał nie nosi nowych rzeczy, ale je rozdaje. Kupiliśmy więc koszule, pobrudziliśmy je i kilka razy wypraliśmy, żeby wydawały się stare i używane. Wkładał je jedynie dlatego, że myślał, że już je nosił".

Świadectwa dotyczą życia prywatnego polskiego papieża i jego stosunku do wydarzeń politycznych: „Wakacje trwały tylko tydzień, szczególnie te spędzane w kajaku. Nosiliśmy trzy duże torby: w jednej było wszystko potrzebne do odprawiania mszy św., w drugiej – naszej ulubionej – jedzenie przygotowane przez siostry dla biskupa, a w trzeciej – książki. Rankiem wstawałem wcześnie i mogłem zobaczyć Wujka, który był już w wodzie i pływał. Doskonale pływał. Potem odmawiał brewiarz i czytał jakąś książkę. Nie tracił ani minuty. W czasie wycieczki co dwa, trzy dni był dzień bez pływania kajakiem. Robiliśmy sobie wtedy biwak. Wtedy Wujek czytał, czytał i jeszcze raz czytał oraz rozmawiał z nami".