Jak to jest z tym katalogiem grzechów?

Metro/a.

publikacja 19.01.2007 11:09

Czy księża dostaną ścisłe wytyczne opisujące, z których grzechów kapłani mogą, a z których nie powinni rozgrzeszać wiernych? W Watykanie powstał pomysł, by stworzyć katalog grzechów - doniosło Metro. Według informacji portalu Wiara.pl wiadomość jest równie prawdziwa jak ta o likwidacji postawy klęczącej w czasie Mszy św. sprzed kilku miesięcy.

"Rewelację" Metra bez sprawdzenia jej skwapliwie powtórzyły inne media. Portal Wiara.pl sprawdził u źródła - w Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. Z naszych ustaleń wynika, że w planie pracy Kongregacji na najbliższe dwa lata nie ma opracowywania katalogu grzechów. Byłoby zresztą dziwne, gdyby było, ponieważ jeśli już ktoś miałby taki katalog przygotowywać, to nie Kongregacja Kultu Bożego, lecz Penitencjaria Apostolska. Nic jednak nie wiadomo, aby tam trwały tego typu prace.

W rzeczywistości jakiekolwiek katalogi grzechów z dyspozycją, które odpuścić, a które nie, są zbędne, ponieważ księża dobrze wiedzą, kiedy mogą, a kiedy nie mogą udzielić rozgrzeszenia. Badają przede wszystkim, czy penitent żałuje za grzechy i postanawia się poprawić. Grzechy, których nie może rozgrzeszyć "zwykły" spowiednik, są wymienione w Kodeksie Prawa Kanonicznego. Są to tzw. grzechy zastrzeżone i KPK wskazuje, kto ma prawo rozgrzeszania z każdego z nich.

Poza tym jako pomoc do uświadomienia penitentom, co jest a co nie jest grzechem, wystarczą zawarte nie tylko w książeczkach do nabożeństwa, ale także np. w internecie, rachunki sumienia. Są one najczęściej oparte na przykazaniu miłości, Dekalogu, katechizmowych spisach np. siedmiu grzechów głównych itp.

A sami spowiednicy, aby lepiej sprawować sakrament pokuty i pojednania nie poszukują jakichś "gotowców", lecz dokształcają się np. w Szkole dla Spowiedników o. Jordana Śliwińskiego.

Pracownicy Kongrenacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów zdążyli się już przyzwyczaić do przypisywania im najróżniejszych dziwnych pomysłów. Cierpliwie tłumaczą, jak się sprawy naprawdę mają. Uważają, że takie medialne rewelacje najczęściej wynikają z niezrozumienia przez dziennikarzy istoty rzeczy.


Dla ciekawskich przytaczamy, co Metro napisało:

W Kościele nie ma przepisów mówiących o tym, z których grzechów spowiednik może, a z których nie może udzielić rozgrzeszenia. Wszystko jest w gestii księdza. Efekty bywają opłakane.

- W Wielkim Poście i w adwencie - gdy najwięcej osób idzie do spowiedzi - przed jednym konfesjonałem ustawiają się długie kolejki, bo siedzi tam ksiądz, u którego nie ma problemów z dostaniem rozgrzeszenia, a przed drugim nie ma nikogo, bo wszyscy wiedzą, że ksiądz jest rygorystyczny - opowiada Weronika z Płocka.

Ale to niebawem może się zmienić. - Watykańska kongregacja ds. dyscypliny sakramentów chce stworzyć katalog grzechów - informuje znany chrześcijański serwis Christians.com. Co ważne, pomysł wcale nie jest nowy.

- Istniały już takie katalogi, gdzie każdemu grzechowi była dodatkowo przypisana odpowiednia pokuta. Krążyły wśród księży, ale raczej na obszarze diecezji - mówi o. Wojciech Jędrzejewski, dominikanin. - Choć od dawna istnieje pokusa, by wprowadzić taki katalog, to Watykan nigdy nie wydawał takich rzeczy - dodaje.

Duchowny przyznaje jednak, że jest wiele sytuacji, gdzie spowiednicy mogą odmiennie ocenić wiernego.

- Przykładowo przychodzi do spowiedzi chłopak, który przyznaje, że mieszka z dziewczyną, ale szczerze mówi, że zachowują czystość. Większość księży w ogóle nie uznałoby tego za grzech, ale znaleźliby się tacy, którzy odmówiliby rozgrzeszenia. Spowiednik mógłby domniemywać, że mieszkanie dwójki osób ze sobą w czystości jest niemożliwe. Co najważniejsze, skoro chłopak jest czysty, to dlaczego o tym w ogóle mówi - rozmyśla o. Jędrzejewski.

Z katalogu grzechów byłby jeszcze inny pożytek. Jak często nie zdajemy sobie sprawy, że grzeszymy, potwierdzają badania przeprowadzone przez Pentor na Polakach: 70 proc. z nas nie uważa za grzech spędzania niedzieli w supermarkecie, 55 proc. nie widzi nic złego w prowadzeniu prywatnych rozmów przez służbowy telefon, 39 proc. uważa, że drobne łamanie przepisów ruchu drogowego to nie grzech, ponad 30 proc. z czystym sumieniem zaniża dochody w zeznaniach podatkowych lub obija się w pracy.