Polskie służby chciały zabic Papieża

PAP/IAR/a.

publikacja 18.01.2007 09:09

Polskie służby specjalne zrezygnowały z zamachu na Lecha Wałęsę, by lepiej się przygotować do zamachu na papieża Jana Pawła II - uważa zajmujący się Watykanem włoski dziennikarz śledczy, Franco Bucarelli.

Według Bucarellego, w operacji zamachu na papieża brały udział m.in. służby polskie, czeskie i węgierskie. Przekazywały one wszystkie informacje do Moskwy, ponieważ - twierdzi Bucarelli - to KGB stało za zamachem na Jana Pawła II. Informacje o odwołaniu zamachu na Lecha Wałęsę miał mu przekazać właśnie funkcjonariusz byłych sowieckich służb bezpieczeństwa.

Franco Bucarelli twierdzi, że według jego ustaleń Moskwa, która powzięła zamiar zabicia papieża, nie chciała płoszyć jego otoczenia wcześniejszym zgładzeniem Lecha Wałęsy. Były szef Solidarności wspomniał w Panoramie incydent w Rzymie w 1981 roku, który jego zdaniem mógł być próbą zamachu na niego.

Franco Bucarelli prowadzi własne śledztwo dziennikarskie w sprawie zamachu na Jana Pawła II i przyjechał do Polski, by zapoznać się z dokumentami krakowskiego oddziału IPN. Bucarelli, który przygotowuje książkę na ten temat, twierdzi, że do przygotowań do zamachu były włączone polskie służby bezpieczeństwa. Nie wykluczył udziału duchownych, jako informatorów komunistycznej bezpieki.

Komentując dla tezy Bucarellego szef krakowskiego IPN Ryszard Terlecki stwierdził, że w kwestii przygotowywanego zamachu na Lecha Wałęsę można tylko powołać się na wiarygodność autora.

- W zasobach IPN nie natrafiliśmy jeszcze na informacje na ten temat - powiedział Terlecki.

- Franco Bucarelli to świadek historii, obserwator wielu wydarzeń, znawca tematyki watykańskiej. Umie zbierać informacje docierać do ludzi. Na pewno jest cennym źródłem informacji - mówi Marek Lasota z IPN. Lasota, autor książki "Donos na Wojtyłę", przygotowujący obecnie publikację na temat inwigilacji Jana Pawła II przez komunistyczne służby bezpieczeństwa i zamachu z 13 maja 1981 roku.

Bucarelli zaprezentował w krakowskim IPN tezy swojej książki "Tajemnice Pontyfikatu". Część z nich dotyczy zamachu na papieża Jana Pawła II. Zdaniem Bucarellego, zamach ten był absolutnym priorytetem, z jego powodu zrezygnowano z przygotowywanego zamachu na Lecha Wałęsę w Rzymie, by nie zepsuć zamachu na papieża.

W trakcie spotkania Franco Bucarelli przekazał m.in. mało znaną informację, iż po zamachu życie Jana Pawła II uratował kierowca ambulansu. Gdyby ranny papież przybył do szpitala niewiele później, jego życia prawdopodobnie nie udałoby się uratować.

Franco Bucarelli to doświadczony włoski dziennikarz śledczy, od lat zajmujący się sprawami rozgrywającymi się w Watykanie i wokół Watykanu. Jako jedyny z żyjących dziennikarzy miał możliwość prywatnych rozmów z pięcioma ostatnimi papieżami: Benedyktem XVI, Janem Pawłem II, Janem Pawłem I, Pawłem VI i Janem XXIII.

Śledztwo w sprawie zamachu na Jana Pawła II prowadzi od wiosny ub. roku katowicki IPN. Decyzja o rozpoczęciu tego postępowania zapadła z inicjatywy prezesa IPN Janusza Kurtyki. Dotyczy ono "spisku komunistycznych służb specjalnych kierujących zamachem na Jana Pawła II" w maju 1981 r. Wszczęcie śledztwa Instytut tłumaczył tym, że ranny w zamachu był obywatelem polskim, a przestępstwo można kwalifikować jako tzw. zbrodnię komunistyczną - czyli ścigany przez IPN, nieprzedawniający się na normalnych zasadach czyn funkcjonariusza państwa komunistycznego.

Podejrzenie, że służby specjalne państw bloku wschodniego mogą stać za zamachem na papieża wzmocniła m.in. analiza materiałów Stasi oraz ustalenia śledztwa prowadzonego we Włoszech w tej sprawie. Dla prowadzonego przez IPN postępowania najważniejsze będzie zdobycie informacji poza granicami kraju. Dlatego też IPN zwrócił się o dokumenty z parlamentu włoskiego i z procesów dotyczących zamachu na papieża. Chodzi m.in. o materiały z komisji śledczej obu izb włoskiego parlamentu (tzw. komisji Mitrochina) i jej raport końcowy oraz protokoły z włoskich procesów w tej sprawie. Strona włoska pozytywnie odniosła się do prośby o udostępnienie tych dokumentów.

Przed komisją Mitrochina sędzia Ferdinando Imposimato - który najpierw z urzędu, a teraz prywatnie, prowadzi dochodzenie w tej sprawie - mówił, że stały za tym tajne służby Bułgarii i NRD. Jego zdaniem, tę tezę mają potwierdzać akta z archiwów Stasi. Według Imposimato, nie ma dowodów, by polskie służby bezpośrednio były w ten zamach zaangażowane, jednak istnieje całkowita pewność, że funkcjonariusze SB byli na Placu św. Piotra 13 maja 1981 r.

Sędzia, który w marcu ub. roku spotkał się z prokuratorem IPN i przekazał Instytutowi niektóre dokumenty, uważa, że służby specjalne PRL wiedziały o planach zamachu na Jana Pawła II, a także kto był mocodawcą tureckiego terrorysty Alego Agcy.

13 maja 1981 r. na placu Świętego Piotra do papieża strzelał turecki terrorysta Mehmet Ali Agca. Papież został ciężko ranny w brzuch. Organizatorami zamachu, według najbardziej prawdopodobnej wersji, były sowieckie służby specjalne: KGB i radziecki wywiad wojskowy GRU.

Agcę schwytano natychmiast po zamachu. W lipcu 1981 r. zaczął się proces. Skazano go na dożywotnie więzienie. W 1983 roku Jan Paweł II odwiedził go w rzymskim więzieniu. W czerwcu 2000 r. prezydent Włoch Carlo Azeglio Ciampi ułaskawił zamachowca.

Śledztwo nie wyjaśniło tła zamachu. Początkowo przyjęto, że za Agcą stoi islamski fundamentalizm. Sam zamachowiec często zmieniał zeznania. Najpierw twierdził, że działał sam, potem wyznał, że nie może nic powiedzieć, bo stoi za nim potężna siła. Następnie naprowadził sędziów na tzw. ślad bułgarski.

Choć wiele osób zaangażowanych w śledztwo wciąż jest przekonanych o udziale tajnych służb ZSRR w zamachu, tezy tej nie udało się dotychczas udowodnić. Proces Bułgara Sergieja Antonowa, z powodu braku przekonujących dowodów, nie zakończył się wyrokiem skazującym.