Audiencja: Podsumowanie pielgrzymki do Bawarii

Radio Watykańskie/J

publikacja 21.09.2006 14:57

O wszystkich etapach swej podróży do Bawarii Benedykt XVI mówił podczas audiencji generalnej na Placu świętego Piotra. Kolejny raz wyjaśnił fragment przemówienia na Uniwersytecie w Ratyzbonie, który wzbudził falę protestów w świecie islamskim.

Mówiąc o relacji między wiarą i rozumem papież cytował wówczas słowa pewnego dialogu chrześcijańsko-muzułmańskiego z XIV w. Cesarz bizantyjski Manuel II Paleolog – w raczej ostry sposób przedstawił w nim problem relacji między religią a przemocą. Cytowany fragment, niestety, został niewłaściwie zrozumiany – stwierdził Benedykt XVI. Papieskie przemówienie streszczono również po polsku.

Dla uważnego czytelnika papieskiego tekstu wynika jasno, że Benedykt XVI nie chciał w żaden sposób uczynić swoimi, negatywnych słów, wypowiedzianych w tym dialogu przez średniowiecznego cesarza i że ich polemiczna treść nie wyraża jego osobistego przekonania. Intencja ojca świętego była zupełnie przeciwna: chciał wyjaśnić, że nie religia i przemoc, ale religia i rozum idą w parze. Jego głęboki szacunek dla wielkich religii świata – właściwy także dla Islamu – jak ma nadzieję, został jasno ukazany przy różnych okazjach papieskiej wizyty, np. kiedy w Monachium podkreślił, jak ważnym jest szacunek dla tego, co dla innych jest święte. Benedykt XVI ma nadzieję, że po pierwszych reakcjach, jego słowa wypowiedziane na Uniwersytecie w Ratyzbonie mogą stać się zachętą do pozytywnego dialogu.

Na dzisiejszą audiencję Benedykt XVI przybył do Watykanu z Castelgandolfo. Wśród 40 tys. wiernych na Placu św. Piotra było 2 tys. Polaków. Oto pełby tekst papieskiego wystąpienia.

Oto polski tekst nauczania papieskiego:

Drodzy bracia i siostry,
chciałbym dziś powrócić myślami do różnych chwil podróży pasterskiej, którą Pan pozwolił mi odbyć w ubiegłym tygodniu do Bawarii. Dzieląc się z wami wrażeniami i uczuciami, jakich doznałem, oglądając ponownie drogie mi miejsca, odczuwam przede wszystkim potrzebę podziękowania Bogu za to, że umożliwił mi tę drugą wizytę w Niemczech, a pierwszą w Bawarii, mojej ziemi rodzinnej. Jestem szczerze wdzięczny także tym wszystkim - pasterzom, kapłanom, duszpasterzom, władzom publicznym, organizatorom, siłom porządkowym i wolontariuszom - którzy pracowali z oddaniem i cierpliwością, aby każde wydarzenie przebiegło jak najlepiej. Jak powiedziałem po przylocie do Monachium w sobotę 9 września, celem mojej podróży jako Następcy apostoła Piotra było, wspominając tych wszystkich, którzy przyczynili się do ukształtowania mojej osobowości, potwierdzenie i umocnienie ścisłych więzów, łączących Stolicę Rzymską z Kościołem w Niemczech. Podróż nie była zatem zwykłym "powrotem" do przeszłości, ale też opatrznościową sposobnością spojrzenia z nadzieją w przyszłość. "Kto wierzy, nigdy nie jest sam": motto wizyty stanowiło zachętę do refleksji nad przynależnością każdego ochrzczonego do jednego Kościoła Chrystusowego, w którym człowiek nie jest nigdy sam, lecz pozostaje w stałej wspólnocie z Bogiem i ze wszystkimi braćmi.

Pierwszym etapem było Monachium, nazywane "metropolią z sercem" (Weltstadt mit Herz). W jego historycznym centrum znajduje się Marienplatz - Plac Maryi, na którym wznosi się Mariensäule, czyli Kolumna Maryi, z posągiem Matki Bożej z pozłacanego brązu na szczycie. Chciałem rozpocząć swój pobyt na ziemi bawarskiej od oddania hołdu Patronce Bawarii, która ma dla mnie wielkie znaczenie: to tam, na placu i przed tym maryjnym wizerunkiem, około trzydziestu lat temu powitano mnie jako Arcybiskupa i rozpocząłem swe posługiwanie biskupie od modlitwy do Maryi; powróciłem tam na zakończenie swej posługi, przed wyruszeniem do Rzymu. Tym razem zapragnąłem stanąć raz jeszcze u stóp Mariensäule, aby prosić o wstawiennictwo i błogosławieństwo Matki Bożej nie tylko dla Monachium i Bawarii, ale dla całego Kościoła i całego świata. Nazajutrz, w niedzielę, sprawowałem Eucharystię na błoniach "Neue Messe" (Nowych Targów) w Monachium, wśród wiernych przybyłych licznie z wielu stron: wychodząc od czytania z Ewangelii tego dnia przypomniałem wszystkim o istnieniu "słabości słuchu" w stosunku do Boga, na którą cierpi się szczególnie dzisiaj. Zadaniem nas, chrześcijan, w zeświecczonym świecie, jest głosić i świadczyć przed wszystkimi o orędziu nadziei, jaką daje nam wiara: w Jezusie ukrzyżowanym Bóg, Ojciec miłosierny, wzywa nas, byśmy byli Jego dziećmi i przezwyciężali wszelką formę nienawiści i przemocy, aby przyczynić się do ostatecznego triumfu miłości.

Słowa "Spraw, byśmy byli silni w wierze" były tematem niedzielnego popołudniowego spotkania z dziećmi pierwszokomunijmymi oraz z ich młodymi rodzinami, z katechetami, duszpasterzami, innymi pracownikami duszpasterskimi i wszystkimi, którzy pracują dla ewangelizacji w archidiecezji monachijskiej. Wspólnie odprawiliśmy Nieszpory w zabytkowej katedrze, znanej jako Katedra Matki Bożej, gdzie przechowywane są relikwie świętego Benona, patrona miasta i w której w 1977 roku otrzymałem sakrę biskupią. Małym i dorosłym przypomniałem, że Bóg nie jest od nas daleki, w jakimś nieosiągalnym miejscu wszechświata; przeciwnie, w Jezusie zbliżył się On do nas, aby nawiązać z każdym więzy przyjaźni. Każda społeczność chrześcijańska, a zwłaszcza parafia, dzięki stałemu zaangażowaniu każdego ze swoich członków, powołana jest to tego, aby stać się jedną wielką rodziną, zdolną podążać wspólnie ścieżką prawdziwego życia.

Poniedziałek 11 września w dużej części wypełnił pobyt w Altötting w diecezji pasawskiej. Miasteczko to znane jest jako Herz Bayerns, czyli serce Bawarii; znajduje się tam Czarna Madonna, czczona w Gnadenkapelle (Kaplicy Łask), będącej celem licznych pielgrzymek, przybywających z Niemiec i krajów Europy Środkowej. W pobliżu znajduje się klasztor kapucynów św. Anny, gdzie żył św. Konrad Birndorfer, kanonizowany przez mego czcigodnego poprzednika Papieża Piusa XI w roku 1934. Wraz z licznymi wiernymi obecnymi na Mszy św., odprawionej na placu przed Sanktuarium, zastanawialiśmy się nad rolą Maryi w dziele zbawienia, aby nauczyć się od Niej służebnej dobroci, pokory i wielkodusznej zgody z wolą Bożą. Maryja prowadzi nas ku Jezusowi: prawda ta stała się bardziej jeszcze widoczna na zakończenie Bożej Ofiary dzięki pobożnej procesji, w której niosąc z sobą posąg Matki Bożej udaliśmy się do nowej kaplicy Adoracji Eucharystycznej (Anbetungskapelle), otwartej z tej okazji. Dzień zakończyły uroczyste Nieszpory maryjne w bazylice św. Anny w Altötting w obecności zakonników i seminarzystów z Bawarii wraz z członkami Dzieła na Rzecz Powołań

Następnego dnia, we wtorek, w Ratyzbonie - diecezji utworzonej przez św. Bonifacego w 739 r. i mającej za patrona biskupa św. Wolfganga, odbyły się trzy ważne spotkania. Rano Msza św. na Islinger Feld, podczas której, nawiązując do tematu wizyty pasterskiej: "Kto wierzy, nigdy nie jest sam", zastanawialiśmy się nad treścią Symbolu Wiary. Bóg, który jest Ojcem, pragnie zgromadzić - przez Jezusa Chrystusa - całą ludzkość w jedną rodzinę, jaką jest Kościół. Dlatego ten, kto wierzy, nie jest nigdy sam; ten, kto wierzy, nie musi się obawiać, że znajdzie się w ślepym zaułku. Po południu udałem się do katedry w Ratyzbonie, znanej także ze swego chóru chłopięcego Domspatzen (wróbelki katedralne), który chlubi się tysiącletnią działalnością i którym przez trzydzieści lat kierował mój brat Gregor. Odbyło się tam ekumeniczne nabożeństwo Nieszporów, w którym wzięli udział liczni przedstawiciele różnych Kościołów i wspólnot kościelnych z Bawarii oraz członkowie Komisji Ekumenicznej Niemieckiej Konferencji Biskupiej. Była to opatrznościowa okazja do wspólnej modlitwy, by jak najszybciej nastała pełna jedność wszystkich uczniów Chrystusa, potwierdzenia obowiązku głoszenia naszej wiary w Jezusa Chrystusa bez taryfy ulgowej, lecz w sposób całościowy i jasny, przede wszystkim zaś naszego postępowania w duchu szczerej miłości.

Szczególnie pięknym przeżyciem była dla mnie w tym dniu możliwość przemawiania do wielkiego audytorium profesorów i słuchaczy Uniwersytetu w Ratyzbonie, gdzie przez wiele lat wykładałem jako profesor. Z radością mogłem jeszcze raz spotkać świat akademicki, który przed ługi okres mego życia był moją duchową ojczyzną. Jako temat wykładu wybrałem zagadnienie związków między wiarą a rozumem. Aby wprowadzić słuchaczy w dramatyzm i aktualność tego tematu, przytoczyłem niektóre słowa z dialogu chrześcijańsko-islamskiego z XIV wieku, w którym rozmówca chrześcijański - cesarz bizantyński Emanuel II Paleolog, z niepojętą dla nas szorstkością, wyłożył islamskiemu rozmówcy problem więzi między religią a przemocą. Niestety, cytat ten mógł być źle zrozumiany. Jednakże dla uważnego czytelnika mego tekstu jest oczywiste, że w żaden sposób nie chciałem utożsamiać się z tymi negatywnymi słowami, wypowiedzianymi przez średniowiecznego cesarza i że ich polemiczna treść nie wyraża mojego osobistego przekonania. Intencja moja była całkowicie odmienna: wychodząc od tego, co Emanuel II powiedział potem w sposób pozytywny, w bardzo pięknych słowach, o rozsądku, którym należy kierować się w przekazywaniu wiary, chciałem wyjaśnić, że nie religia i przemoc, lecz religia i rozum idą w parze.

Tematem mego wykładu - odpowiadającego misji Uniwersytetu - był zatem związek miedzy wiarą a rozumem: chciałem wezwać do dialogu wiary chrześcijańskiej ze światem współczesnym oraz do dialogu wszystkich kultur i religii. Mam nadzieję, że przy innych okazjach mojej wizyty - na przykład, gdy w Monachium podkreśliłem, jak ważne jest okazywanie szacunku dla tego, co dla innych jest święte - ukazałem w sposób wyraźny mój głęboki szacunek dla wielkich religii, a w szczególności wobec muzułmanów, którzy "oddają cześć jedynemu Bogu" i z którymi jesteśmy zobowiązani "wspólnie strzec i rozwijać, w interesie całej ludzkości, sprawiedliwość społeczną, dobra moralne oraz pokój i wolność" (por. Nostra Aetate, 3). Ufam więc, że po reakcjach w pierwszej chwili moje słowa na Uniwersytecie w Ratyzbonie mogą stanowić bodziec i zachętę do pozytywnego dialogu, również samokrytycznego, zarówno między religiami, jak i między współczesnym rozumem a wiarą chrześcijan.

Następnego dnia rano, w środę 13 września, w Alte Kapelle (Starej Kaplicy) w Ratyzbonie, gdzie przechowywany jest cudowny obraz Maryi, namalowany - zgodnie z miejscową tradycją - przez Ewangelistę Łukasza, przewodniczyłem krótkiej liturgii poświęcenia nowych organów. Biorąc za punkt wyjścia strukturę tego instrumentu, złożonego z wielu piszczałek różnych rozmiarów, które są jednak z sobą doskonale zgrane, przypomniałem obecnym o tym, że różne posługi, dary i charyzmaty działające we wspólnocie Kościoła, mają dążyć do tego, aby pod kierunkiem Ducha Świętego tworzyć jedną harmonię wysławiania Boga oraz miłości do braci.

Ostatnim etapem w czwartek 14 września była Fryzynga. Czuje się z nią szczególnie związany, gdyż święcenia kapłańskie przyjąłem właśnie w tamtejszej katedrze, pod wezwaniem Najświętszej Maryi i św. Korbiniana, ewangelizatora Bawarii. I właśnie w katedrze odbyło się ostatnie spotkanie przewidziane w programie - z kapłanami i diakonami stałymi. Przeżywając na nowo emocje moich własnych święceń kapłańskich, przypomniałem obecnym o obowiązku współpracy z Panem w budzeniu nowych powołań w służbie "żniwa", które także dziś jest "wielkie" i wezwałem ich do pielęgnowania życia wewnętrznego jako priorytetu duszpasterstwa, aby nie stracić kontaktu z Chrystusem - źródłem radości w codziennych trudach tej posługi.

Podczas ceremonii pożegnania, dziękując raz jeszcze wszystkim, którzy współpracowali w realizacji wizyty, powtórzyłem im jej główny cel: przypomnieć moim rodakom odwieczne prawdy Ewangelii i utwierdzić wierzących w ich przywarciu do Chrystusa, Syna Boga wcielonego, zmarłego i zmartwychwstałego dla nas. Niech Maryja, Matka Kościoła, pomoże nam otworzyć serca i umysły na Tego, który jest "Drogą, Prawdą i Życiem" (J 14, 16). O to modliłem się i o to proszę was wszystkich, bracia i siostry, byście również wy nie przestawali się modlić, serdecznie dziękując wam za miłość, z jaką towarzyszycie mojej codziennej posłudze pasterskiej. Dziękuję wam wszystkim.