Droga Krzyżowa Koloseum 2006 (zapowiedź)

Nasz Dziennik/a.

publikacja 14.04.2006 08:16

W Wielki Piątek wieczorem w rzymskim Koloseum tradycyjnie zostanie odprawiona Droga Krzyżowa z udziałem Papieża.

Część przesłania tegorocznego nabożeństwa ujawnił nie czekając na wygłoszenie tekstów Nasz Dziennik.

Autorem tegorocznych medytacji jest wikariusz generalny dla Watykanu ks. abp Angelo Comastri. "Dobrej drogi" życzył wszystkim, którzy się w nią wybiorą.

Ta Droga poprowadzi przez zderzenie dwóch rzeczywistości: destrukcyjnej siły naszego grzechu i podnoszącej mocy Bożej miłości. Biorąc na siebie "ciężar i przemoc" czynionego przez nas zła, Chrystus odpowiedział z Krzyża przebaczającą Miłością. Umierając za nas, wygrał ze śmiercią i otworzył przed nami drogę powrotu do Boga, do której kresu dojdziemy wraz z własną śmiercią - "przeżywaną w Chrystusie i z Chrystusem, to znaczy w Miłości". Bo śmierć Chrystusa jest tajemnicą Miłości, w którą zostaliśmy włączeni przez wiarę i chrzest.

Wiedza Krzyża, na którym Miłość pokonuje grzech, przenika dziś wszystkie stacje Drogi Krzyżowej w miejscu męczeństwa pierwszych chrześcijan, dając nam wiele nauk. Przede wszystkim o tym, że to my jesteśmy krzyżem Chrystusa - gdy szalejemy w pysze i złości, ćwiczymy się w egoizmie, pielęgnujemy pragnienie zemsty, z obojętnością przyglądamy się cierpieniu braci albo przezornie zamykamy na ten widok oczy. I druga "oczywistość" - Bóg nas zawstydza: "Bóg bierze krzyż na swoje ramiona, nasz krzyż, i rzuca nam wyzwanie potęgą swojej miłości".

Diagnoza współczesnego świata, jaką z perspektywy Drogi Krzyżowej kreśli ks. abp Comastri, zwraca uwagę m.in. na poważne skutki grzechu w życiu społecznym. Przede wszystkim kryzys rodziny i wychowania - "Bolesną męką Boga jest atak na rodzinę". Zapomnieliśmy, czym jest prawdziwe braterstwo. Pieczołowicie gromadzony dobrobyt jednych nie łagodzi nędzy innych, nie kochamy naszych ubogich. Ulegając żądzy ciągłej rozrywki, tracimy coś ze swego człowieczeństwa, stajemy się wyobcowani, zaślepieni, niegościnni, pozbawieni miłości. Chrystus bierze to wszystko na siebie. Nie rozczarował nas, nie zszedł z krzyża, aż się wszystko wypełniło. "Ostatnim słowem jest Wielkanoc" - zaznacza ks. abp Comastri.

"Panie, to ja jestem grzesznikiem, którego trzeba zbawić:
syn marnotrawny, który musi wrócić, to ja!
Panie, udziel mi daru łez,
aby odnaleźć wolność i życie,
pokój z Tobą i radość w Tobie".