Włosi opłakują Jana Pawła II

PAP/a.

publikacja 25.03.2006 12:56

Rok po śmierci Jana Pawła II Włosi w sposób bardzo spontaniczny i szczery opłakują go, wspominają prawie 27 lat polskiego pontyfikatu, ale nie mówią o pokoleniu JPII.

W wypowiedziach dla włoskich mediów Włosi mówią tak, jak przed rokiem, o ogromnej pustce, jaką pozostawił Jan Paweł II.

Czytelnicy piszą w publikowanych na łamach gazet listach, że czują się opuszczeni. Niektórzy przyznają nawet, że trudno im się nadal pogodzić z tym, że jest nowy papież. Wierni wypowiadają się o Benedykcie XVI z sympatią, ale mimo że przyciąga on na środowe audiencje generalne oraz niedzielne modlitwy Anioł Pański dziesiątki tysięcy wiernych (jak zauważono - kilka razy więcej niż Jan Paweł II), zjawisko to tłumaczy się najczęściej ciekawością i chęcią zobaczenia nowego biskupa Rzymu.

Podczas gdy z jednej strony padają dość powszechne wśród Włochów opinie, że Benedykt XVI od swego poprzednika różni się przede wszystkim brakiem charyzmy, inni odpowiadają, że jeszcze jej nie ma, ale to wyłącznie kwestia czasu.

Agencja ANSA, a za nią włoska telewizja oraz prasa, powtarza: "Przez ponad 26 lat pontyfikatu, trzeciego pod względem długości od czasów świętego Piotra, Jan Paweł II stał się największym autorytetem moralnym planety, wprawdzie często krytykowanym i wywołującym dyskusje, ale zdolnym do rzucania wyzwań w sprawach najwyższej wagi światowym potęgom".

Podkreśla się, że zarówno wierzący, jak i niewierzący uważają polskiego Papieża za kogoś, kogo nie można zastąpić. W sondażowych wypowiedziach, publikowanych na łamach prasy, Włosi mówią o Janie Pawle II jako o "Bożym atlecie", który zmienił bieg historii, a potem, u schyłku życia już ciężko chory, był nieporównywalnym z nikim świadkiem wiary i żarliwym obrońcą najszczytniejszych ideałów oraz wartości.

Każdy wierny na swój sposób uważa się za sierotę po Karolu Wojtyle - zauważa watykanista ANSY Fausto Gasparroni. Jego zdaniem, wynika to przede wszystkim z powszechnego przekonania o tym, że ze sceny światowej odszedł przywódca moralny, który był największym punktem odniesienia w wielu sprawach, nie tylko dotyczących duchowości.

We Włoszech pamięta się, że Jan Paweł II był nade wszystko Papieżem praw człowieka oraz rzecznikiem biednych oraz bezbronnych i to zarówno ubogich mieszkańców najodleglejszych zakątków świata, jak i wszystkich cierpiących z powodu okrucieństwa i zbrodni sycylijskiej mafii.

Niezwykle często przywoływaną we Włoszech datą jest 13 maja 1981 roku, dzień zamachu na papieża. Pielgrzymi i turyści, przybywający do Rzymu z całej Italii spacerując po Placu świętego Piotra szukają miejsca, w którym na kamienną kostkę polała się krew rannego Jana Pawła II. To jeden z najsilniejszych przejawów kultu, który staje się coraz powszechniejszy i rozwija się zupełnie niezależnie od oczekiwania na szybkie zakończenie procesu beatyfikacyjnego.

On jest już święty - powtarzają włoscy pielgrzymi, stojący w kolejce do grobu w Grotach Watykańskich. To także Włosi najczęściej zostawiają na płycie nagrobnej karteczki z modlitwami i podziękowaniami. Niektóre z nich zacytował arcybiskup Angelo Comastri w opublikowanej w połowie marca głośnej już książce "Pozwólcie mi odejść", zawierającej wspomnienia i refleksje na temat wieloletnich zmagań papieża z cierpieniem oraz jego agonii.

Zdaniem papieskiego wikariusza, dla Państwa Watykańskiego teksty te najlepiej obrazują miłość do Jana Pawła II oraz powszechne przekonanie o jego świętości.

"Chciałbym nauczyć się przebaczać tak, jak Ty" - napisał włoski uczeń. "Poświęciłeś wszystko Kościołowi, otworzyłeś przed nami drogi nowego wieku. Jak Ciebie nie kochać?" - taki tekst widnieje na karteczce młodego Włocha. "Ojcze Święty, uczyń mnie dobrym", "Drogi Janie Pawle II, dziękujemy za to, że nas tak kochałeś. Twoje milczące błogosławieństwo w tych czasach wrzawy było gestem proroczym o nadzwyczajnej sile. Zbliżyłeś mnie do Boga" - napisali inni wierni.

Podczas obecnych audiencji generalnych i innych masowych uroczystości z udziałem papieża Włosi wznoszą głośne okrzyki "Benedetto", skandując je w podobny sposób jak niedawno wykrzykiwali "Giovanni Paolo". Zachowanie to dziwi czasem pielgrzymów z innych krajów, którzy widzą w tym pewną przesadę. Dominuje zarazem opinia, że bezsprzeczna bardzo duża sympatia dla Benedykta XVI to także rezultat tego, że widzi się w nim jednego z najbliższych współpracowników i najbardziej zaufanych przyjaciół Jana Pawła II, który w pewien sposób został przez umierającego Papieża namaszczony. W przekonaniu tym utwierdzają również zamieszczane na okładkach pism oraz książek pełne symboliki zdjęcia, na których widać, jak polski papież daje do ręki krzyż kardynałowi Josephowi Ratzingerowi.

Ponadto Benedykt XVI kochany jest też za to, że stale wspomina Jana Pawła II nazywając go "umiłowanym i nieodżałowanym poprzednikiem, który głęboko trafił do ludzkich serc". Z ogromną wdzięcznością spotkała się także jego decyzja o niemal natychmiastowym rozpoczęciu procesu beatyfikacyjnego.

Mimo upływu lat w zbiorowej pamięci pozostały słowa z papieskiej homilii wygłoszonej podczas inauguracji pontyfikatu w 1978 roku : "Non abbiate paura" ("Nie lękajcie się"), które dla więcej niż jednej generacji Włochów, choć przez nikogo nie nazywanej "pokoleniem JPII", stały się nie tylko zachętą, ale autentycznym życiowym drogowskazem.

Rzymianie, którzy byli na Placu świętego Piotra 16 października 1978 roku, wspominają ze łzami wzruszenia, że pokochali nieznanego im w ogóle kardynała Wojtyłę dosłownie w pierwszej chwili, gdy zaraz po wyborze na konklawe stanął na balkonie bazyliki i łamanym językiem włoskim zwracając się do wiernych powiedział bezradnie: "Jeśli pomylę siebie (zamiast: "jeśli się pomylę"), to mnie poprawujcie (poprawcie)".