Ks. prof. Królikowski: Encyklika we współczesnym kontekście

Biuro Prasowe KEP/a.

publikacja 27.01.2006 01:01

Papież nie pisze encykliki dla popisania się swoją wiedzą i swoimi przemyśleniami - przypomniał ks. dr hab. Janusz Królikowski omawiając papieską encyklikę.

Encyklika Benedykta XVI
we współczesnym kontekście religijno-kulturowym

Gdy bierzemy do rąk encyklikę papieża Benedykta Deus caritas est, to, aby ją adekwatnie odczytać, musimy usytuować ją w ramach współczesnego kontekstu religijno-kulturowy. Papież nie pisze encykliki dla popisania się swoją wiedzą i swoimi przemyśleniami. Jako pasterz powszechny zwraca się do Kościoła i świata z przesłaniem, którego kontekstem bliższym jest życie Kościoła, a także świata, gdyż Kościół jest nierozdzielnie związany z życiem świata i z jego sytuacją duchowo-kulturową. Ma na celu albo zwrócenie uwagi na coś, co zdaje się sprzyjać rozwojowi Kościoła, albo też przed czymś przestrzec.

Nie ulega wątpliwości, że w przypadku tej encykliki weryfikuje się ta druga sytuacja. Zamieszanie dotykające wielu poważnych sfer życia sięgnęło tak bardzo głęboko, że nie ochroniła się przed nim sama wielka i podstawowa rzeczywistość miłości. Jest to dla Kościoła tym ważniejsze, że „miłość” stanowi podstawę jego teologii, gdyż to pojęcie należy samej istoty chrześcijańskiego obrazu Boga, a także wyznacza ono zasadniczy element w chrześcijańskiej wizji człowieka i jego postępowania. Jaką więc sytuację bierze encyklika pod uwagę i jakie odpwoiedzi proponuje?

1. Najpierw chodzi o problem teologiczny i wewnątrzkościelny. Jednym z problemów dzisiejszego doświadczenia religijnego jest coś w rodzaju rozdzielenia Boga i świata, które doszło w niektórych przypadkach do tego poziomu, że nie widzi się już ani miejsca dla działania Boga w świecie, ani nawet potrzeby takiego działania. Ma to destrukcyjny wpływ na duchowość, czego wyrazem jest kryzys modlitwy, bo czyż modlitwa może coś zmienić w życiu człowieka i świata, skoro jest ono poza zasięgiem Boga, a także na moralność, gdyż skoro to, co się dzieje w świecie nie ma odniesienia do Boga, to w takim razie nie ma żadnej ostatecznej sankcji dla ludzkiego postępowania.

Papieskie przypomnienie, że Bóg jest miłością, nie jest niczym innym niż przypomnieniem, że Bóg posiada trwała i wszechobejmującą relację ze światem. Ma ją jako Stwórca, gdyż wszystko od Niego pochodzi i istnieje dzięki Jego mocy. Ma ją jeszcze bardziej jako Odkupiciel, gdyż krzyż Jezusa Chrystusa pokazał w najwyższym stopniu realizm tej relacji, którą zakłada stworzenie, a także ją przekroczył, stając się darem dla każdego człowieka. Krzyż jest gwarancją najbardziej osobistej relacji Chrystusa, Syna Bożego, z każdym człowiekiem.

2. Drugą sferą życia, która dzisiaj naznaczona jest głębokim kryzysem, jest sfera miłości w ramach relacji mężczyzna-kobieta, która konkretyzuje się w małżeństwie. Przejawów można by podać wiele, ale niech wystarczy stwierdzenie, że małżeństwo jest dzisiaj rzeczywistością zakwestionowaną zarówno teoretycznie, jak i praktycznie. Bagatelizowanie relacji mężczyzna-kobieta jest tego tylko potwierdzeniem. Wszechobecny i ubóstwiony eros jest tego symbolem.

Dlatego Papież tak mocno omawia sens miłości między mężczyzna i kobietą. Ze szczególnym naciskiem zostaje uwypuklona różnica między miłością rozumianą jako eros i miłością rozumianą jako agape. Ta pierwsza miłość dotyczy miłości między mężczyzną i kobietą, która wyraża się we wzajemnym zwróceniu się do siebie, mającym swoje zakorzenienie w tajemnicy stworzenia, a więc w dobroci Stwórcy. Jest to więc miłość, która pozostaje czymś naturalnym i koniecznym. Wypełnia się ona w tej drugiej miłości, która oznacza rezygnację z siebie na rzecz drugiego, której najwyższym objawieniem jest krzyż Chrystusa. Papież z naciskiem podkreśla, że człowiek naraża się na poważne niebezpieczeństwo, gdy rozdziela się te dwa rodzaje miłości.

Bez agape, to znaczy „miłości opartej na wierze i przez nią kształtowanej”, eros zostaje „zdegradowany do czystego seksu”, stając się w ten sposób towarem, który można kupować i sprzedawać. W takim przypadku także człowiek staje się towarem. Gdy łączą się ze sobą eros i agape, wtedy wchodzą na drogę doskonałej syntezy. Weryfikuje się wtedy jedność miłości szukającej drugiego i miłości dającej się drugiemu. Papież bynajmniej nie kwestionuje znaczenia miłości pojętej jako eros, ale cały wysiłek jego wywodu inspirowanego Biblią zmierza do ukazania, że tylko adekwatna jedność tych dwóch rodzajów miłości stanowi drogę do osiągnięcia pełnego człowieczeństwa i pełnego chrześcijaństwa.

W nauczaniu papieskim jest zawarta również poważna przestroga przed bagatelizowaniem miłości i jej adekwatnej struktury. Tak trzeba odczytywać encyklikę, która jest nad wyraz jednoznaczna w swoim przesłaniu napominającym. Zafałszowanie miłości jest zafałszowaniem człowieka, prowadzącym do tragedii, której oznak jest wystarczająco dużo i sa wystarczająco dotkliwe.

3. Kolejnym problemem, który weryfikuje się w dzisiejszym kontekście kulturowym, jest odrzucenie tego, co tradycja chrześcijańska – począwszy od św. Augustyna – nazywa „porządkiem miłości” (ordo amoris). Zbyt często pojmuje się obecnie miłość jako coś w rodzaju „gry spontaniczności”, a więc zupełnej dobrowolności, samej szczerości i poddania się uczuciowości. Zupełnie pomija się kwestię, że miłość mogłaby i powinna mieć regulację prawna, że mogłaby wyrazić się w sposób instytucjonalny, że mogłaby działać w oparciu o pewne długofalowe nastawienie i że powinna weryfikować się w świetle jakiegoś programu. Kwestionuje się w ten sposób wiele instytucji, organizacji, określonych i programowych przedsięwzięć itd. Ta krytyka dotyczy oczywiście także małżeństwa jako instytucji prawnej.

Znowu, cała druga część encykliki Benedykta XVI jest poświęcona temu zagadnieniu. Papież zauważa w sposób humanistyczno-teologiczny, że skoro miłość jest aktem wspólnotowym i eklezjalnym, to tym samym domaga się uporządkowania instytucjonalnego. Osobista miłość powinna wyrażać się w sposób określony, według pewnych zasad, norm i przykazań, a także być przewidywalna, jak chętnie dzisiaj się mówi. Bóg, będąc miłością, również tworzy instytucje, a jedną z nich jest Kościół. Uporządkowanie jest wyrazem dojrzewania miłości ludzkiej i jej odpowiedzialności, którą przyjmuje za drugiego, za rodzinę, za Kościół i za ludzkość.

Można w pełni uznać, że Papieżowi przez ten dokument chodzi o uporządkowanie miłości w dzisiejszym świecie. Jest ona głęboko humanistyczną akceptacją tego, co ludzkie i tego, co twórcze w człowieku. Jest ona afirmacją budujących poszukiwań, które w dzisiejszym zamęcie prowadzi ofiarnie wielu ludzi i których efekty są widoczne. Papież nie jest bynajmniej pesymistą, gdyż widzi i aprobuje pozytywna stronę współczesnej sytuacji duchowej. Można więc uznać jego wypowiedź także za wsparcie okazane tym wszystkim, którzy idą tą trudną drogą, a nie znajdują szerszego aplauzu, a ich działania są pokrywane milczeniem. Jest ich wielu, ale znak zachęty może ich umocnić i upewnić w ich przedsięwzięciach.

Uważam, że encyklikę Deus caritas est Benedykta XVI trzeba widzieć w zasadniczej ciągłości z encykliką Fides et ratio papieża Jana Pawła II. Może to wydawać się zaskakujące, ale więź między tymi dokumentami jest zasadnicza. Encyklika Jana Pawła II postawiła sobie na celu zwrócenie uwagi na to, że w świecie funkcjonuje ordo rationis, to znaczy „porządek rozumu”, którego przyjęcie jest warunkiem poznania ze strony człowieka. Papież Benedykt przypomina, że w świecie funkcjonuje ordo amoris, czyli „porządek miłości”, który jest warunkiem adekwatnego działania człowieka. Obydwa te porządki są komplementarne względem siebie. Jeden i drugi warunkują się wzajemnie, a jako takie są one również warunkiem pełnego życia człowieka i zmierzania do właściwego dla niego celu. Papież Benedykt swoją encykliką okazuje się na pewno kontynuatorem Papieża z Polski.

Ks. dr hab. Janusz Królikowski - wykładowca Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i Papieskiego Uniwersytetu Świętego Krzyża w Rzymie.