Włochy: KGB próbowało szantażować papieża

Życie Warszawy/a.

publikacja 08.10.2005 21:40

Sędzia Ferdinando Imposimato, który od lat prowadzi śledztwo ws. zamachu na Jana Pawła II, w wywiadzie dla Życia Warszawy opisuje mechanizm terroru i manipulacji Moskwy.

Sędzia twierdzi, że KGB brutalnie ingerowało w śledztwo. Z włoskim sędzią Ferdinando Imposimato, który prowadził śledztwo w sprawie zamachu na Jana Pawła II, rozmawia Anna Kłossowska

- Kto kazał zabić papieża?
- Próba zgładzenia Jana Pawła II została zorganizowana przez KGB, a narzędziem do wykonania tego zadania były bułgarskie tajne służby oraz turecka organizacja terrorystyczna Szare Wilki.

- Czy ktoś ostrzegał papieża przed zamachem?
- Tak. 1 czerwca 1980 roku przedstawiciele francuskich służb: Valentin Cavenago i Maurice Becceau, poinformowali Watykan, że ZSRR chce zamordować papieża i że pierwotnie planowano dokonanie zamachu w Polsce. Z tego pomysłu zrezygnowano, bo byłoby zbyt oczywiste, kto stał za zamachem. W lutym 1981 roku francuskie służby ponownie ostrzegły Watykan, że Moskwa szykuje zamach na Ojca Świętego.

- Szykowała też zamach na Lecha Wałęsę?
- Tak jest. Lider Solidarności spotkał się z papieżem w styczniu 1981 r. w Domu Pielgrzyma na Via Cassia. KGB, służby bułgarskie i Szare Wilki przy tej okazji chciały zabić Wałęsę. Był nawet wtedy śledzony. Dopiero potem miał zginąć papież. Ale w końcu postanowiono poprzestać na zgładzeniu Jana Pawła II.

- Jakie są dowody przeciwko bułgarskim służbom?
- Wskazują na to okoliczności zamachu i precyzyjne zeznania Ali Agcy przed tym, nim je odwołał. Agca nie mógł sobie wymyśleć spotkań z osobami, które rzeczywiście gościły w hotelach Bułgarii, Szwajcarii czy Włoch. Jeżeli tam nie był, to skąd wiedział, że np. w Witoszy w lipcu 1980 r. przebywali Omer Mersan i Betir Celenk z Szarych Wilków? Skąd znał rzymskie adresy, numery telefonów, a nawet obyczaje bułgarskich dyplomatów? Skąd wiedział, że do Rzymu w dniu zamachu przyjechał tir na numerach dyplomatycznych? Tylko kretyn może wierzyć, że Agca to wymyślił. Niestety, wschodnie służby specjalne zdezorientowały opinię publiczną.

- Na czym polegało dezinformowanie?
- Ulokowani wśród włoskich sędziów agenci służb bułgarskich i KGB inspirowali procesy przeciwko głównemu świadkowi, czyli Ali Agcy. Oskarżali go o zbrodnie, których nie popełnił. Grozili mu śmiercią. W ten sposób straszyli Agcę, który w końcu odwołał swe pierwsze zeznania. W dodatku paraliżowali prokuratorskie śledztwa. Inni agenci zastraszali włoskich śledczych i ich rodziny. I swe groźby realizowali. Została porwana Emanuela Orlandi, córka ministra poczty watykańskiej. Sprawcy uprowadzenia chcieli wymienić ją na Agcę. Próbowali też szantażować Jana Pawła II, aby w zamian za dziewczynkę ogłosił, że nie wierzy w bułgarski ślad. Działania te inspirowało KGB, które przeniknęło do hierarchii watykańskiej. Dziewczynki nie odnaleziono.

- Kiedy KGB zaczęło tak bezwzględnie działać?
- Służby wschodnie zintensyfikowały swe działania po tym, jak w 1982 r. Agca zdecydował się przerwać tamę milczenia. Wymienił nazwiska agentów bułgarskich, których latem 1980 r. poznał pod fałszywymi nazwiskami, dyplomatów z Sofii, którzy pomogli mu w Rzymie i inne osoby zamieszane w spisek. Jak wspomniałem, podał mnóstwo szczegółów. Opowiadał też o szpiegostwie uprawianym przez Szare Wilki na rzecz Bułgarii i ZSRR.

- Jak wyglądały Pana spotkania z Agcą?
- To inteligentny, nieźle wykształcony człowiek. Przyznam, że można do niego poczuć pewnego rodzaju sympatię. W 1983 r. wyznał mi, że został zmuszony do podważenia podczas procesu bułgarskiego śladu, bo zrozumiał, że nie ma innego wyjścia. Dlatego udawał psychicznie chorego. W istocie był pionkiem w międzynarodowym spisku.

- Ale Szare Wilki pionkiem nie były?
- Odegrały ważną rolę w zamachu. Na placu św. Piotra byli, poza Agcą, przynajmniej dwaj inni członkowie Szarych Wilków. Jednym z nich był Oral Celik. Innego, uciekającego z pistoletem, sfotografował dziennikarz Lowell Newton. Jednak Szare Wilki były w służbie wywiadu bułgarskiego. Gdy ZSRR i Bułgarzy poczuli, że prawda może wyjść na jaw, przygotowali kontrofensywę przeciw sędziom Martella i Albano, jak również przeciwko mnie, ponieważ mocno zajmowałem się zamachem na papieża i Lecha Wałęsę.

- Jakie jeszcze służby brały udział w tej grze?
- W sierpniu 1982 r. minister spraw wewnętrznych Bułgarii Stojanow napisał do ministra spraw bezpieczeństwa NRD Mielkego zakodowany list, w którym naciskał na zdecydowane wsparcie szefa Stasi gen. Markusa Wolfa w działaniach przeciw wrogom Bułgarii. Stojanow naciskał na Stasi, aby przyspieszyło przygotowanie dokumentów do dezinformującej operacji pod kryptonimem Papież. Akcja zakończyła się sukcesem.

- Dlaczego Pan tak sądzi?
- Nie do uwierzenia, ale śmiertelny cios śladowi bułgarskiemu zadała zachodnia prasa. W listopadzie 1982 r. Henry Kamm napisał w „New York Timesie”, że izraelskie i zachodnioniemieckie tajne służby bezpieczeństwa, które zajmują się terroryzmem międzynarodowym, są sceptyczne co do podejrzeń o udział służb bułgarskich w zamachu. Kamm pisał, że oskarżenie zostało spreparowane przez włoskie służby. Od tego czasu zachodnie gazety podjęły zmasowany atak na śledztwo. Natomiast Bułgarzy twierdzili, że oskarżenia były owocem machinacji CIA. Propagandowa akcja i odwołanie przez Agcę zeznań zniszczyły śledztwo w sprawie bułgarskiego tropu.

- Ale w 2002 r., podczas wizyty w Bułgarii, papież też oświadczył, że nie wierzy w bułgarski ślad.
- Uczynił tak, aby móc pojechać do Bułgarii. Ale kiedy napisałem do niego list i opisałem spisek KGB i Bułgarów, odpisał mi, że jest zadowolony z mojego śledztwa i nakłonił mnie, abym kontynuował „ścieżkę prawdy i sprawiedliwości”. Przechowuję ten list z wielką dumą.

- Czy w czasie swego śledztwa zaglądał Pan do polskich archiwów?
- Jeszcze nie, ale mam taki zamiar. Śledztwo zamierzam prowadzić do końca swoich dni, bo jak nauczał nas Ojciec Święty Jan Paweł II, nie należy się lękać.