Kard. Kasper: Brat Roger chciał zasiać ziarno jedności

KAI

publikacja 24.08.2005 14:06

Jako człowiek komunii, żywił w swym sercu i poprzez modlitwę głębokie pragnienie pojednania i spotkania - powiedział kard. Walter Kasper podczas pogrzebu brata Rogera.

Publikujemy cały tekst wystąpienia kard. Waltera Kaspera:

Eminencje, Ekscelencje,

Drodzy Bracia ze Wspólnoty Taizé,

Bracia i Siostry,

Jesteśmy wszyscy pod wrażeniem śmierci Brata Rogera, jednego z największych mistrzów duchowych i ojców duchowych naszych czasów. Ale mimo wszystko nasza żałoba przemienia się w nadzieje.

Oddany woli Bożej, uczyniwszy pokorny dar z samego siebie stał się drogi brat Roger źródłem wewnętrznego pokoju, nadziei a zarazem szczęścia. Któż by pomyślał, że ten pokorny dar z siebie wypełni się pewnego dnia w takich okolicznościach. A przecież także w tym momencie, możemy powtórzyć słowa, które brat Roger również lubił powtarzać: "Ty, który nas kochasz, Twoje przebaczenie i Twoja obecność w nas rodzą jasność chwały."

Przez świadectwo swoich przyjaciół i sług Bóg nie przestaje prowadzić swojego Kościoła i przygotowywać go na przyszłość. Przez swoją obecność, słowa i przykład, brat Roger promieniował miłością i nadzieją, ponad granicami i podziałami tego świata. Jako człowiek komunii, żywił w swym sercu i poprzez modlitwę głębokie pragnienie pojednania i spotkania. Razem z braćmi ze wspólnoty Taizé, chciał zasiać ziarno jedności w Kościele i w świecie.

Pierwsza rzecz, która sprawiała cierpienie bratu Rogerowi związana była z podziałem chrześcijan. Od swojej młodości jednoczył się w modlitwie Chrystusa "aby wszyscy byli jedno, jak Ty Ojcze we Mnie a Ja w Tobie" (J 17, 21). Chciał żyć wiarą Kościoła niepodzielonego, bez rozłamu, w wielkim braterstwie. Wierzył przede wszystkim w ekumenizm wynikający ze świętości, tej świętości, która zmienia głębię duszy, i która jako jedyna prowadzi do pełnej komunii. Tak, wiosna ekumenizmu rozkwitła na wzgórzach Taizé, w tym Kościele Pojednania, gdzie członkowie różnych tradycji chrześcijańskich spotykali się w duchu szacunku i dialogu, na modlitwie i braterskim dzieleniu, inspirowani obecnością i przykładem Brata Rogera.

Drugą rzeczą, która sprawiała cierpienie bratu Rogerowi były podziały między narodami, między krajami bogatymi i biednymi. Zasmucała go każda forma niesprawiedliwości albo odrzucenia. Pragnął, aby bracia ze wspólnoty w wielu krajach żyli z najbiedniejszymi, w małych grupach i byli prostym znakiem miłości i komunii. Ten prosty przykład ich życia był dla niego bardzo ważny i stanowił profetyczny znak Królestwa Bożego, ziarna miłości i pojednania w świecie obezwładnionym przez obojętność. Dla Brata Rogera istniał bezpośredni związek pomiędzy miłością Boga i miłością ludzi, między modlitwą a zaangażowaniem, między działaniem i kontemplacją.

Brat Roger był człowiekiem kontemplacji i modlitwy, którego Pan powołał do życia monastycznego w ciszy i samotności. Jednak chciał on otworzyć swoje serce mnicha ze wspólnoty w Taizé na młodych z całego świata, na ich poszukiwania i nadzieje, na ich radości i cierpienia, na ich wzrastanie w życiu i w wierze. Oto ostatnie wersy jego ostatniej książki opublikowanej zaledwie przed miesiącem: "Jeśli o mnie chodzi, gdybym mógł poszedłbym na koniec świata, aby głosić moje zaufanie wobec młodych pokoleń". Bardziej niż przewodnikiem i mistrzem duchowym Brat Roger był dla wielu ojcem niosącym odblask Ojca Wiecznego i Jego powszechnej miłości.

W tym momencie nie spotkaliśmy się w tym kościele, aby opowiadać o jego życiu, ale by modlić się i chwalić Boga. Wdzięczni za wszystko, co kościół Chrystusa oraz ludzkość otrzymały poprzez życie brata Rogera, dzięki jego świadectwu, powierzamy go dzisiaj nieskończonej miłości Boga.

Panie, daj Twemu słudze ujrzeć "niebo otwarte i Jezusa stojącego po prawicy Ojca" (Dz 7, 55), tego Jezusa, którego tak ukochał i szukał przez całe swoje życie. Daj mu w Duchu Świętym wejść do wspólnoty świętych i w doskonałą liturgię niebios, w tę wspólnotę w Bogu, w której śpiewając i modląc się, każdego dnia chciał żyć. Pozwól mu kontemplować twarz wiecznego Ojca w całym jej pięknie, tę twarz, w której każde spojrzenie miłości znajduje swe wypełnienie, i z której promieniuje życie bez końca. Daj nam łaskę kontynuowania, idąc za jego przykładem, z nadzieją na drodze pojednania, wspólnoty i pokoju, jako zapowiedzi Twojego wiecznego królestwa.