Najbiedniejsi na kontynencie

KAI |

publikacja 08.07.2015 10:42

Z wizytą Franciszka w Boliwii wiązane są nadzieje na poprawę stosunków Kościół-państwo, dość burzliwych od czasu, gdy do władzy w 2006 r. doszedł socjalista Evo Morales.

Boliwia Roman Koszowski /Foto Gość Boliwia
San Xavier - redukcja jezuicka , zamieszkiwana przez plemię Indian Chiquitanos

Franciszek jest drugim papieżem, który odwiedzi Boliwię. W 1988 r. z pielgrzymka do tego kraju przybył Jan Paweł II. Odwiedził wówczas siedem miast. W programie wizyty Franciszka od 8 do 10 lipca znalazły się stołeczne La Paz i Santa Cruz – największe miasto kraju.

Z wizytą Franciszka w Boliwii wiązane są nadzieje na poprawę stosunków Kościół-państwo, dość burzliwych od czasu, gdy do władzy w 2006 r. doszedł socjalista Evo Morales. Za jego rządów państwo przejęło kontrolę nad złożami ropy naftowej i gazu ziemnego, co doprowadziło do trzykrotnego zwiększenia wpływów z eksploatacji gazu, głównego bogactwa naturalnego Boliwii. Ograniczono korupcję i rozbudowano różne formy pomocy społecznej. W ciągu zaledwie trzech lat na liście Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju Boliwia awansowała o 20 miejsc, jeśli chodzi o liczbę ludzi ubogich. Mimo to 60 proc. mieszkańców nadal żyje w nędzy. Nawet dzieci muszą pracować, mimo że prawo zabrania zatrudniania osób, które nie skończyły 14 lat. Kilka lat temu pracowało – często w niebezpiecznych warunkach – ponad jedna czwarta dzieci. Większość z nich nie miało 14 lat.

Rośnie też handel narkotykami. Boliwia posiada ponad 23 tys. ha plantacji koki i jest trzecim jej producentem w świecie. W ostatnich latach krajem wstrząsały co pewien czas konflikty między wysokogórskim i biednym regionem Andów a znacznie zamożniejszymi prowincjami w dolinach, starającymi się o większą autonomię.

Odważny głos episkopatu

Poważnym problemem jest w Boliwii autorytaryzm władzy. Biskupi nieraz krytykowali ograniczanie demokracji w Boliwii. Już w 2010 r. przestrzegali, że pod rządami Moralesa dochodzi do wykluczenia opozycjonistów, brakuje dialogu, wykpiwane są takie niezbywalne prawa człowieka, jak poszanowanie życia i godności. Zagrożona jest wolność słowa.

Episkopat odrzucił forsowaną przez rząd ustawę o prawach seksualnych i reprodukcyjnych (wprowadzającą istnienie "trzeciego rodzaju" między kobietą i mężczyzną) oraz próby legalizacji "małżeństw" między osobami tej samej płci. Krytykował też reformę kodeksu karnego przewidującą legalność współżycia płciowego od 12. roku życia. Stanowczo sprzeciwił się zamiarom wprowadzenia "prawa do aborcji". Apelowali też o usunięcie z pakietu powszechnej opieki zdrowotnej tabletki dzień po, tłumacząc, że jest to środek aborcyjny, a nie antykoncepcyjny.

Boliwijscy biskupi bronią odważnie stają w obronie Indian. Od 2011 r. wspierają ich protest przeciwko budowie 300-kilometrowej autostrady mającej przebiegać przez teren parku narodowego Isiboro-Secure w Amazonii, zamieszkiwanego przez 50 tys. Indian.

Rząd walczy z Kościołem

Długoletni przewodniczący boliwijskiego episkopatu kard. Julio Terrazas Sandoval nieraz krytykował prezydenta za łamanie praw człowieka, dławienie opozycji i dążenie do zalegalizowania aborcji. Bojówki prorządowe próbowały zastraszyć kardynała i podłożyły ładunki wybuchowe przed jego rezydencją. Na szczęście nikt nie ucierpiał, ale eksplozja zniszczyła częściowo portal pałacu.

Prezydent oskarża Kościół o to, że stoi po stronie bogatych. – Jest to niesprawiedliwe, bo wiadomo, że Kościół w Boliwii pracuje w sposób szczególny z ludźmi biednymi i opuszczonymi – odpowiadał mu ordynariusz Oruro, polski werbista bp Krzysztof Białasik SVD.

Morales poparł propozycję ministra szkolnictwa, by znieść lekcje religii we wszystkich szkołach: państwowych i kościelnych. Kościół zorganizował wtedy manifestacje w największych miastach z udziałem nauczycieli i uczniów. Władze się wycofały... i zapowiedziały, że lekcje religii pozostaną, ale ich program będzie układał rząd. Sytuację komplikuje fakt, że szkołami państwowymi najczęściej kierują i uczą w nich siostry zakonne. Placówki prowadzone przez Kościół są lepiej zorganizowane, zadbane, wyposażone w komputery, mają wysoki poziom nauczania, większe możliwości rozwoju i cieszą się prestiżem.
Przed wyborami prezydenckimi w 2009 r., które ponownie wygrał Morales, rząd Boliwii zawarł z Kościołem umowę o współpracy w zakresie edukacji, ochrony zdrowia i działań socjalnych. Strona państwowa uznała kościelne dzieła w tych dziedzinach i zobowiązała się do poszanowania ich autonomii. Z kolei strona kościelna zobowiązała się do większego zaangażowania społecznego w sektorach najbardziej tego potrzebujących. Wymieniono tu m.in. walkę z analfabetyzmem, a także pomoc dla mieszkańców obszarów wiejskich i podmiejskich oraz dla rdzennej ludności Boliwii. W 2011 r. władze uznały prawo Kościoła do mianowania katechetów w tych szkołach publicznych, w których rodzice zażądali dla swoich dzieci edukacji religijnej. Ponadto potwierdziły swobodę Kościoła w zakresie mianowania personelu we własnych ośrodkach nauczania.

Mimo to Morales ciągle Kościół atakuje. Konflikt na linii Kościół-państwo zaostrzył się po tym, jak w marcu 2014 r. obecny przewodniczący episkopatu bp Oscar Aparicio ocenił, że rządy ekipy Moralesa były wielkim rozczarowaniem dla społeczeństwa. Zachęcił też siły polityczne do ujawniania prawdy o dramatycznym stanie kraju.

Kościół narodowy?

Morales deklaruje, że jest fanem Jezusa Chrystusa, który "walczył o ubogich, oddał za nich życie". I dodaje, że "my też będziemy zawsze pracowali na rzecz biednych, tak jak On". Jednocześnie jest zdania, że rządzony przezeń kraj potrzebuje "innej wiary i innej religii", dlatego Kościół katolicki trzeba "zmienić na inny". Przed kilku laty biskupi Boliwii alarmowali, że prezydent tworzy Kościół narodowy na bazie tzw. Odnowionego Apostolskiego Kościoła Katolickiego Wielonarodowego Państwa. – To nie żaden Kościół, lecz sekta wspierana przez rząd – tłumaczył bp Białasik.

Strategia Moralesa podobna jest do tej, jaką w latach 20. XX w. przyjął prezydent Meksyku Plutarco Elías Calles, który mianował schizmatyckiego księdza José Joaquína Péreza Budara patriarchą Apostolskiego Kościoła Katolickiego Meksyku, którym chciał zastąpić Kościół katolicki. W Boliwii mówiło się o narzuceniu "arcybiskupa prymasa", którym miał zostać ks. Ariel Ticona, wykluczony z Kościoła katolickiego za złe prowadzenie się.

Władze dążą też do uznania pogańskiego kultu Pachamamy (inkaskiej bogini ziemi) za oficjalną religię Boliwii. Pojawiła się nawet propozycja, żeby zburzyć kościoły postawione na miejscach, gdzie w czasach przed przyjazdem misjonarzy odbywał się kult przedchrześcijański. Morales jest pierwszym indiańskim prezydentem kraju. Uważa siebie za spadkobiercę prekolumbijskich tradycji i władców swej ojczyzny: przemawia w języku ajmara, uczestniczy w tradycyjnych ceremoniach, ubiera się w swetry z wełny alpaki. – Prezydent wywodzi się z ludu Ajmara, wychowywał się w zwyczajach andyjskich. W młodości wyjechał do Chapare – regionu, gdzie uprawia się kokę i produkuje kokainę. Pracował tam przez wiele lat, zdobył zaufanie ludzi i w ten sposób doszedł do władzy. Popierało go zresztą wielu księży, zakonników, zakonnice, bo dawał nadzieję na to, że mieszkańcy Boliwii zaczną szukać własnej drogi do poprawy warunków życia. Żaden rząd w ostatnich latach nie odpowiadał na potrzeby ludności, której duża część żyje w bardzo wielkim ubóstwie. Potrzebna więc była zmiana – wyjaśnia bp Białasik.

W 2010 r. Morales udał się do Watykanu, gdzie spotkał się z papieżem Benedyktem XVI. Po audiencji buńczucznie deklarował, że jest przeciwnikiem celibatu kapłańskiego, który jego zdaniem "wymierzony jest w istotną część naszej ludzkiej natury". Zaznaczył, iż chce wnieść swój wkład w przezwyciężenie kryzysu wewnętrznego Kościoła zranionego grzechem. Opowiedział się także za "demokratyzacją" i "humanizacją" Kościoła. Oznacza to jego zdaniem m.in. zgodę na udzielanie święceń kapłańskich kobietom.

W 2013 r. walczący z Kościołem prezydent Boliwii pojechał do Rio de Janeiro, aby uczestniczyć w Mszy św., którą na zakończenie obchodów XXVIII Światowego Dnia Młodzieży, której przewodniczył  papież Franciszek. Chciał za wszelką cenę mieć zdjęcie z Ojcem Świętym, którego uważa za "zwolennika teologii wyzwolenia". Kilka miesięcy później odwiedził papieża w Watykanie.

Ewangelizacja przez muzykę

Chrześcijaństwo dotarło na teren dzisiejszej Boliwii w 1535 r. wraz z hiszpańskimi konkwistadorami. Jako pierwsi ewangelizowali tubylców franciszkanie, później dołączyli do nich augustianie, dominikanie, mercedariusze i jezuici, którzy zakładali chrześcijańskie misje-osady, w których mieszkało kilkadziesiąt tysięcy Indian (zwano je redukcjami). Za narzędzie ewangelizacji służyła m.in. muzyka sakralna.

Po uzyskaniu niepodległości od Hiszpanii w 1825 r. katolicyzm stał się religią państwową, a Boliwia nawiązała stosunki dyplomatyczne z ówczesnym Państwem Kościelnym. Jednym z delegatów apostolskich w tym kraju (w latach 1856-61) był Polak, ks. prałat Mieczysław Halka-Ledóchowski, późniejszy prymas Polski.  W 1967 r. bł. Paweł VI mianował pierwszego boliwijskiego kardynała – został nim metropolita Sucre, abp José Clemente Maurer, pochodzący z Niemiec misjonarz, którzy większość swego życia spędził w Boliwii.

Według danych statystycznych katolikami jest 78 proc. mieszkańców kraju. To 9,3 mln ludzi. Boliwijczycy są bardzo religijni, ale chrześcijaństwo jest tu wymieszane z dawnymi wierzeniami andyjskimi. Kapłani sprawujący andyjskie obrzędy posługują się znakami chrześcijańskimi: krzyżem, kadzidłem, dzwonkiem, kojarzącymi się z katolicką Mszą św., śpiewają pieśni do Matki Bożej. Trudno więc powiedzieć, jak głęboko zaszła ewangelizacja i czy katolicy są nimi tylko z tradycji, czy też naprawdę wierzą. Zewnętrzna obrzędowość jest bardzo bogata, czego przykładem są uliczne Drogi Krzyżowe i procesje pasyjne w Wielki Piątek, przypominające kulturę hiszpańską.

Potrzebują misjonarzy

Kościół w Boliwii cierpi na ogromny brak kapłanów. Większość duchownych w tym kraju to wciąż misjonarze przyjeżdżający z zagranicy, także z Polski. W 2014 r. wśród boliwijskich katolików pracowało 119 misjonarek i misjonarzy z naszego kraju, są też świeccy wolontariusze. Jest wśród nich trzech biskupów: ordynariusz Oruro Krzysztof Białasik SVD, biskup pomocniczy archidiecezji Santa Cruz de la Sierra Stanisław Dowlaszewicz OFMConv oraz wikariusz apostolski Ñuflo de Chávez bp Bonifacy Antoni Reimann OFM. 

Charakterystyczne dla Kościoła w Boliwii są tzw.  wspólnoty podstawowe, powstające w parafiach. W skład każdej wspólnoty wchodzi 10-15 osób, które zbierają się raz w tygodniu na modlitwie i rozważaniu Pisma Świętego. Podejmują też konkretną działalność, np. odwiedzają chorych, pomagają więźniom, zajmują się dziećmi ulicy itp. Raz w miesiącu spotykają się członkowie wszystkich grup, a przynajmniej ich liderzy, żeby ustalić program działania. Najwięcej wspólnot podstawowych jest w diecezji Oruro. Wyrosły one w okresie teologii wyzwolenia, ale nie zaginęły. W parafiach, które zostały opuszczone przez księży, z powodu ich braku, to właśnie wspólnoty podstawowe podtrzymują wiarę, organizując modlitwę, pogrzeby itp.

Paweł Bieliński (KAI)