Jaką drogą podąża Franciszek?

RADIO WATYKAŃSKIE |

publikacja 18.12.2014 21:26

Homilie codziennych Mszy w kaplicy Domu św. Marty i środowe audiencje ogólne przypominają akcentami klimat Listów apostolskich. Rozmowa z ks. Andrzejem Koprowskim SJ, dyrektorem programowym Radia Watykańskiego.

Jaką drogą podąża Franciszek? Roman Koszowski /Foto Gość Homilie codziennych Mszy w kaplicy Domu św. Marty i środowe audiencje ogólne przypominają akcentami klimat Listów apostolskich

Pontyfikat Papieża Franciszka wyznaczył nowe akcenty we współczesnej interpretacji misji Kościoła. Zdaniem Księdza, na czym polega fenomen i specyfika tego właśnie pontyfikatu?

Ks. Andrzej Koprowski: Kościół jest wspólnotą wiary, którą Pan Jezus uformował przez powołanie apostołów, by na przestrzeni wieków, w różnych kulturach niosła wiadomość i świadectwo o dziele Boga, wypełnionym przez Chrystusa. On słowem i czynem objawia Ojca, ukazuje godność i przeznaczenie każdej osoby ludzkiej i społeczności ludzkiej jako wspólnoty osób. On dał fundament, który ma owocować jako zaczyn i busola ludzkości.

Kolejne pokolenia chrześcijan, a w sposób szczególnie widoczny kolejne pontyfikaty Następców Piotra przenoszą to doświadczenie apostołów i pierwszych wspólnot chrześcijańskich następnym pokoleniom. 

Bardzo szybki rytm pontyfikatu Franciszka sprawia, że informacje gonią za informacjami, ale stopniowo klaruje się specyfika papieskiego przekazu. Coraz bardziej widać, że homilie codziennych Mszy w kaplicy Domu św. Marty i środowe audiencje ogólne przypominają akcentami klimat Listów apostolskich. Ta część Nowego Testamentu koncentrowała się na tożsamości wspólnot, na napominaniu pierwszych wspólnot chrześcijańskich za brak wierności pierwotnemu przekazowi wiary czy uleganie modom i głosicielom idei światowych, niezgodnych z przekazem apostolskim, na zdecydowanym stawianiu żądań wiążących się z budowaniem wspólnoty bardziej zgodnej z wymogami Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego Pana, na cieszeniu się oznakami jedności i na trosce o wszelkiego rodzaju „Tymoteuszy”, pomocników posługi apostolskiej. Inny jest klimat i zakres tematyki Dziejów Apostolskich…

Dlaczego takie właśnie porównanie z Biblią?

Jako Radio Watykańskie staramy się nie tylko o całościowy przekaz tekstów papieskich, ale też o „danie klucza interpretacyjnego”, który pomógłby „sięgnąć w głąb”, a nie tylko „gonić za Papieżem Franciszkiem”. Zauważamy, że stałym punktem odniesienia jest Biblia, zwłaszcza Nowy Testament. Papież Franciszek w tym kontekście patrzy na problemy współczesności, także na problemy wewnętrzne Kościoła. Ale skojarzenie z klimatem Listów i Dziejów Apostolskich przyszło mi na myśl dwa dni po powrocie Papieża ze Strasburga. Dwa dni bardzo długie, bogate w wydarzenia z udziałem Ojca Świętego. Zarazem były one tylko krótkim przerywnikiem przed ważną podróżą apostolską do Turcji i spotkaniem tak ze światem politycznym wyznawców innej religii w kontekście problemów Bliskiego Wschodu, jak przede wszystkim – w Stambule-Konstantynopolu – z Patriarchą Ekumenicznym Bartłomiejem.

W czasie owego „dwudniowego przerywnika” Franciszek mówił na audiencji ogólnej, że Kościół nie jest czymś statycznym, że jest rzeczywistością dynamiczną, która rozwija się, pielgrzymuje przez dzieje do swego ostatecznego celu, jakim jest Królestwo niebieskie. Odwołując się do Pisma Świętego iVaticanum II Papież ukazywał drogę Kościoła w perspektywie tego, że cały wszechświat zostanie kiedyś odnowiony, wyzwolony od wszelkiego zła i śmierci. Podczas Eucharystii w Domu św. Marty, nawiązując do czytań liturgicznych, skoncentrował uwagę na odmiennych motywach, dla których dwa miasta, Babilon i Jerozolima, nie przyjęły Pana i w ten sposób zgotowały sobie upadek. Demoralizacja i znieprawienie Babilonu, roztargnienie i ugrzęźnięcie w starych schematach ze strony Jerozolimy, która nie rozpoznała obecności Zbawiciela. „Kiedy nawarstwia się grzech, zatraca się zdolność reakcji nań i zaczyna się gnicie”.

W spotkaniu z uczestnikami sesji plenarnej kongregacji zajmującej się zakonami i innymi stowarzyszeniami życia konsekrowanego Ojciec Święty mówił o potrzebie rozeznawania jakości „nowego wina”, owoców soborowej odnowy, jak i „starych bukłaków”, czyli dotychczasowych form instytucjonalnych życia zakonnego, a także o środkach, jakie daje do dyspozycji doświadczenie wieków składające się na mądrość Kościoła. W sposób szczególny podkreślił rolę modlitwy. „Jeżeli my, konsekrowani, nie będziemy każdego dnia zatrzymywali się przed Bogiem w bezinteresownej modlitwie, nowe wino stanie się octem”. Tego samego dnia Papież Franciszek spotkał paulistów, świętujących 100-lecie istnienia. Potwierdził, że wezwani są oni do ewangelizacji za pomocą najnowszych narzędzi multimedialnych i wydawniczych. Wskazał na znaczenie kreatywności, ale też wierności Chrystusowi i Ewangelii.

Franciszek często podejmuje temat koniecznych przemian we współczesnym Kościele.

Potrzeby głębokiej transformacji kościelnej i zmiany mentalności duszpasterskiej dotyczyło m.in. spotkanie z uczestnikami międzynarodowego kongresu duszpasterstwa wielkich metropolii. Franciszek wspomniał, że aglomerację miejską Buenos Aires zamieszkuje ponad 13 mln ludzi reprezentujących różne kultury. Rodzi to wiele wyzwań. Nie mogą one „paraliżować”, ale muszą „popychać” na nowe drogi ewangelizacji. Nie żyjemy już w świecie chrześcijańskim. Trzeba zmiany mentalności duszpasterskiej. Nie oznacza to „duszpasterstwa relatywistycznego”, które, chcąc być wpisane w „kulturową kuchnię”, traci z oczu horyzont Ewangelii i prawdę o Jezusie. Takie działania prowadziłyby tylko ku samotności i śmierci. Trzeba śmiałego duszpasterstwa ewangelizacyjnego. Ojciec Święty wskazał dwa horyzonty działań duszpasterskich. Pierwszy nazwał „wychodzeniem i ułatwianiem”. Chodzi o zmianę mentalności: od przyjmowania do wychodzenia, od czekania aż przyjdą do pójścia i poszukiwania. Trzeba wyjść, by spotkać Boga, który mieszka w mieście i w biednych. Wychodzić, by spotykać się, by iść razem z ludźmi i ułatwić im spotkanie z Panem. Musimy nauczyć się wzbudzać wiarę. Trzeba siać. Potem Duch Święty sprawi, że spotkany człowiek powróci i będzie chciał zrobić kolejny krok... Drugi horyzont wyzwań duszpasterskich to: „Kościół Miłosiernym Samarytaninem. Bycie”. Poprzez świadectwo możemy wpływać na najgłębsze pokłady, tam gdzie rodzi się kultura. Swym świadectwem Kościół zasiewa ziarnko gorczycy, ale czyni to w samym sercu kultur, które rodzą się w miastach. Działa bezpośrednio na wyobrażenia społeczne, wyznaczając kierunek i sens dla życia miasta.

W przypadku Franciszka w ostatnim czasie mieliśmy szereg wydarzeń i spotkań, które wpisują się w taką biblijną atmosferę.

Tak, zarówno w Rzymie, jak i podczas podróży zagranicznych Następcy Piotra. Przykładem jest wizyta Papieża w rzymskiej siedzibie FAO, czyli Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (20 listopada). Franciszek przypomniał, że prawo do żywności może być zapewnione tylko wtedy, gdy w centrum znajdzie się osoba, która cierpi skutki głodu i niedożywienia. «Priorytet rynku» i «wyższość zysku» sprowadza produkty żywnościowe do poziomu zwykłego towaru, przedmiotu spekulacji, także finansowej. Podczas gdy mówi się o nowych prawach, głodny jest na rogu ulicy i prosi o obywatelstwo, o to, by być uznanym w swoich uwarunkowaniach, otrzymać podstawową, zdrową żywność. Prosi o godność, a nie o jałmużnę. Franciszek przypomniał: „Święty Papież Jan Paweł II podczas otwarcia w tej sali Pierwszej Konferencji na Temat Wyżywienia w 1992 r. ostrzegł wspólnotę międzynarodową przed niebezpieczeństwem «paradoksu obfitości»: jest żywność dla wszystkich, ale nie wszyscy mogą jeść, podczas gdy odpady, odrzuty, nadmierne spożycie i wykorzystywanie żywności do innych celów mają miejsce na naszych oczach. Niestety, ten «paradoks» nadal pozostaje aktualny. Drugim wyzwaniem jest brak solidarności. Próbuje się ją dziś wykasować ze słowników i z życia. Nasze społeczeństwa charakteryzują się rosnącym indywidualizmem i podziałami; prowadzi to do pozbawienia najsłabszych godnego życia, rodzi bunt przeciw instytucjom. Solidarność jest postawą, która czyni ludzi zdolnymi do wyjścia na spotkanie z innymi i budowania wzajemnych relacji na poczuciu braterstwa. Jest impulsem do szukania razem dobra wspólnego.

I wreszcie, 25 listopada, dwa przemówienia Papieża w Strasburgu: do Parlamentu Europejskiego i Rady Europy. 

Tak, obydwa przyjęte z ogromną uwagą. Miejmy nadzieję, że znajdą one „przełożenie” na sprawy tyczące społeczeństwa Europy. Zależy to nie tylko od polityków… Nie przypadkiem Franciszek mówiąc do parlamentarzystów akcentował, że za ich pośrednictwem zwraca się do reprezentowanych przez nich ponad pięciuset milionów obywateli 28 państw członkowskich. Spotyka się z przedstawicielami świadomymi swoich wyborców i ich rzecznikami, z tymi, którzy wzmacniają szansę bycia obywatelami polis. Ale jest też rola samych obywateli. Papież opisał sytuację, w jakiej żyją oni każdego dnia; ogromny dystans między tym, co stanowiło inspirację jedności europejskiej, a rzeczywistością. Zgubiono inspirację chrześcijańską, która jest fundamentem godności człowieka i postawy braterstwa. Zjednoczona formalnie, Europa jest coraz bardziej spękana, gdy chodzi o relacje i poczucie zaufania ze strony obywateli. Jest to kontynent z całym pokoleniem pozbawionym szansy pracy, a tym samym i wypracowania godności; z przetrąconym poczuciem solidarności i pomocniczości, które były u podstaw „idei europejskiej”, a dziś zostały zastąpione rozwiązaniami technicznymi, które de facto nie są tylko techniczne. Stanowią zasłonę potentatów finansowych anonimowej proweniencji, mechanizmów, które wykorzystują walory demokracji przeciw jej samej w praktyce życia społeczeństw. Istnieje dziś skłonność, by rościć sobie coraz więcej praw indywidualnych. Tendencja ta kryje za sobą koncepcję osoby ludzkiej oderwanej od wszelkiego kontekstu społecznego i antropologicznego, która jest niemal jak „monada” (μονάς), coraz bardziej nieczuła na inne otaczające ją „monady”. Koncepcji prawa zdaje się już nie towarzyszyć równie istotne i dopełniające pojęcie obowiązku. W końcu dochodzi do potwierdzenia praw jednostki bez uwzględnienia, że każda istota ludzka jest związana z pewnym kontekstem społecznym, w którym jej prawa i obowiązki są połączone z prawami i obowiązkami innych i z dobrem wspólnym społeczeństwa. Istocie ludzkiej grozi sprowadzenie do bycia jedynie trybikiem w mechanizmie traktującym ją jako dobro konsumpcyjne, którego można używać, a gdy życie człowieka nie odpowiada potrzebom tego mechanizmu, jest odrzucane bez większego wahania, tak jak w przypadku nieuleczalnie chorych, ludzi starszych, opuszczonych i pozbawionych opieki czy też dzieci zabitych przed urodzeniem.

Ojciec Święty mówił zatem bardzo konkretnie, ale przy tym spokojnie i z wielkim szacunkiem dla nie zawsze przecież bliskich Kościołowi słuchaczy.

Rzeczywiście. Krytyczna analiza Papieża nie była w najmniejszym stopniu „agresywna”. Przeciwnie, Franciszek zauważał i podkreślał rolę symptomów odrodzenia. Jest nią młode pokolenie polityków. Młodzi politycy stawiają czoło rzeczywistości z innej perspektywy niż ich starsi koledzy. Może wypowiadają rzeczy pozornie podobne, ale podejście jest inne – zauważył Papież. Dotyczy to młodych polityków różnych partii. Ten empiryczny fakt wskazuje na pewną rzeczywistość współczesnej Europy, której nie można pominąć na drodze konsolidacji kontynentu i w myśleniu o jego przyszłości. Chodzi o uwzględnienie przekraczania podziałów, z jakim mamy do czynienia we wszystkich dziedzinach. Nie można tego uczynić, nie odwołując się do dialogu, także dialogu między pokoleniami, jak i do akcentowania roli społeczeństwa obywatelskiego, bez absolutyzowania interesów partyjnych.

Strasburskie wystąpienie Papieża Franciszka pokazało spójność i ciągłość nauczania kolejnych Papieży, od Jana Pawła II poprzez Benedykta XVI, odnośnie do Europy. Podjęcie rzuconej pałeczki należy teraz do polityków, ale w niemniejszym stopniu do organizacji pozarządowych, instytucji społecznych, do każdego z nas.

Klimat Listów i Dziejów Apostolskich w wykonaniu Franciszka nie skończył się na Strasburgu. Po wspomnianych wyżej „dwóch długich dniach rzymskich” pojechał do Turcji. Tematami tej podróży były relacje z islamem, problemy terroryzmu rozwijanego z odwołaniem do religii, a nade wszystko spotkanie z Patriarchą Ekumenicznym Bartłomiejem, które było ważnym krokiem w drodze przywracania jedności chrześcijan.

Dziękuję bardzo za rozmowę!