Przesłanie dla babci Europy

ks. Tomasz Jaklewicz

GN 49/2014 |

publikacja 04.12.2014 00:15

Papież Franciszek ocenił, że Europa staje się duchowo bezpłodna. Przypomniał, że to „zapominanie o Bogu rodzi przemoc”. Upomniał się o los wykluczonych, w tym nienarodzonych dzieci oraz prześladowanych chrześcijan.

W Parlamencie Europejskim papież Franciszek 25 listopada apelował o to samo, o co zawsze dopominali się Jan Paweł II i Benedykt XVI – by Europa nie wypierała się swoich chrześcijańskich korzeni, ale czerpała z nich żywotne soki na przyszłość REMY DE LA MAUVINIERE /EPA/pap W Parlamencie Europejskim papież Franciszek 25 listopada apelował o to samo, o co zawsze dopominali się Jan Paweł II i Benedykt XVI – by Europa nie wypierała się swoich chrześcijańskich korzeni, ale czerpała z nich żywotne soki na przyszłość

Papież w Strasburgu wygłosił dwa ważne przemówienia. Pierwsze w siedzibie Parlamentu Europejskiego, w którym zasiadają przedstawiciele 28 krajów należących dziś do Unii Europejskiej. Drugie do Rady Europy, organizacji skupiającej prawie wszystkie państwa Starego Kontynentu (47 państw), a zajmującej się głównie strzeżeniem praw człowieka. Znalazła się w nich krytyczna diagnoza duchowej kondycji stanu Europy oraz wskazanie dróg wyjścia z zapaści. Wystąpienie pierwsze miało charakter szeroki i programowy, drugie skupiało się głównie na wezwaniu do umacniania pokoju. W obu miejscach papież Franciszek był witany bardzo serdecznie. Jego wystąpienia były przerywane oklaskami, pożegnano go brawami na stojąco. Wizyta pokazała, że niezależnie od tego, jak postrzega się papieża Franciszka, i w ogóle Kościół katolicki, papiestwo cieszy się wyjątkowym, ojcowskim autorytetem w świecie bez ojców. Czy ktokolwiek poza papieżem może pozwolić sobie dziś na wystąpienie przed politykami wszystkich opcji w charakterze powszechnego nauczyciela i świadka moralnego?

Europa bez Boga umrze

Martin Schulz, przewodniczący Parlamentu Europejskiego, dziękując papieżowi za wizytę i przemówienie, stwierdził, że dał on europosłom orientację w ich dezorientacji. To wyrażenie, które spontanicznie wypowiedział, dobrze oddaje to, co się stało. W papieskim tekście przeplatają się elementy diagnozy kondycji duchowej Europy oraz pozytywne zachęty. Główna myśl przesłania była jasna. Papież wciąż podkreślał, że fundamentalną wartością Europy musi pozostać godność człowieka, „nie tyle jako obywatela czy też podmiotu ekonomicznego”, ile jako „osoby obdarzonej godnością transcendentną”. „Bardzo zależy mi na podkreśleniu ścisłego związku między tymi dwoma słowami: »godność« i »transcendentna«”, zaznaczył papież. To powiązanie najlepiej oddał, odwołując się do jednego z fresków Rafaela, tzw. Szkoły Ateńskiej.

„W jego centrum znajdują się Platon i Arystoteles. Pierwszy z palcem wskazującym w górę, ku światu idei, można powiedzieć ku niebu; drugi wyciągający rękę do przodu, w kierunku widza, ku ziemi, ku konkretnej rzeczywistości. Wydaje mi się, że obraz ten dobrze opisuje Europę i jej historię, na którą składa się ciągłe spotkanie nieba z ziemią, gdzie niebo wskazuje otwarcie na transcendencję, na Boga, co od zawsze wyróżniało Europejczyków, zaś ziemia przedstawia zdolność praktyczną i konkretną poradzenia sobie z sytuacjami i problemami”. W tym miejscu padło najważniejsze sformułowanie, którego siła została nieco osłabiona wielością innych tematów. Papież Franciszek stwierdził: „Przyszłość Europy zależy od odkrycia żywotnego i nierozerwalnego powiązania między tymi dwoma elementami. Europa, która nie jest już w stanie otworzyć się na transcendentny wymiar życia, jest Europą, której powoli grozi zatracenie swej duszy”. Ciało bez duszy to trup. Ni mniej, ni więcej papież powiedział Europie, że bez Boga umrze. „To właśnie zapominanie o Bogu, a nie Jego uwielbienie, rodzi przemoc” – ten cytat z Benedykta XVI to absolutna perła papieskiej przemowy, zresztą nagrodzona brawami.

Syndromy choroby Europy

Franciszek kilkakrotnie wskazał na przejawy tego powolnego umierania „podstarzałej i przytłumionej” Europy, na którą reszta świata patrzy z dystansem, nieufnością i podejrzliwością. „Z wielu stron odnosi się ogólne wrażenie zmęczenia, starzenia się Europy – babci, już bezpłodnej i nietętniącej życiem”. „Wielkie ideały, które inspirowały Europę, straciły siłę przyciągania na rzecz biurokratycznych mechanizmów technicznych swoich instytucji”. Europa mówi wciąż o prawach człowieka, ale przestała mówić o obowiązkach wynikających z troski o dobro wspólne. Człowiek staje się coraz bardziej zamkniętą monadą, skupioną egoistycznie na sobie. W takim kulturowym klimacie więzi społeczne zanikają, osłabieniu ulegają wszelkie ludzkie wspólnoty, począwszy od rodziny. „Jeśli prawo każdego – stwierdził papież – nie jest harmonijnie podporządkowane dobru większemu, to w ostateczności pojmowane jest ono jako prawo bez ograniczeń, a tym samym staje się źródłem konfliktów i przemocy”.

Efektem tak silnego akcentowania praw i wolności jednostki, rozumianej prawie jak absolut, jest samotność. „Jedną z najczęstszych chorób, jakie dostrzegam w dzisiejszej Europie, jest samotność, właściwa osobom pozbawionym więzi. Jest ona szczególnie widoczna u ludzi w podeszłym wieku, często pozostawionych własnemu losowi, a także u młodych pozbawionych punktów odniesienia i szans na przyszłość; jest ona widoczna w wielu osobach ubogich, zamieszkujących w naszych miastach; widać ją w zagubionych oczach  imigrantów, którzy tu przybyli w poszukiwaniu lepszej przyszłości”.

Franciszek wskazał także na zjawisko narastającej „nieufności obywateli do instytucji uznanych za odległe, trudniące się ustanawianiem przepisów postrzeganych jako dalekie od wrażliwości poszczególnych narodów, jeśli nie wręcz za szkodliwe”. Kolejne syndromy słabości Europy to „egoistyczny styl życia, charakteryzujący się bogactwem nie do utrzymania, a często obojętny wobec otaczającego świata, zwłaszcza najuboższych”. „W centrum debaty politycznej przeważają kwestie techniczne i ekonomiczne, kosztem autentycznej orientacji antropologicznej”.

Człowiek w Europie staje się „trybikiem w mechanizmie, który traktuje go na równi z dobrem konsumpcyjnym, którego można używać tak, że – jak to niestety często widzimy – gdy życie nie odpowiada potrzebom tego mechanizmu, jest odrzucane bez większego wahania, jak w przypadku chorych, nieuleczalnie chorych, ludzi starszych, opuszczonych i pozbawionych opieki lub dzieci zabitych przed urodzeniem”. Nie padły w papieskim przemówieniu słowa „eutanazja” ani „aborcja”, ale aluzja wobec tych form przemocy i deptania ludzkiej godności była całkiem czytelna. Papież zwrócił też uwagę na uleganie Europy tendencji do unifikacji kultur poszczególnych narodów czy grup etnicznych w jakiejś globalnej kulturze. Mądre połączenie jedności i różnorodności pozostaje wyzwaniem. Franciszek wyraźnie upomniał się także o los chrześcijan prześladowanych na świecie, o których Europa jakby zapomniała.

Padły mocne słowa: „Wspólnoty i osoby będące przedmiotem barbarzyńskiej przemocy: wypędzani ze swoich domów i ojczyzn; sprzedawani jako niewolnicy; zabijani, ścinani, krzyżowani i paleni żywcem przy haniebnym i sprzyjającym milczeniu wielu”. Papież wypomniał też Europejczykom, że Morze Śródziemne zamienia się w cmentarz imigrantów.

Orędzie nadziei i zachęty

Ojciec święty podkreślał, że wobec tych negatywnych zjawisk Europa potrzebuje nadziei i zachęty. Gdzie ma tej nadziei szukać? Podstawową kwestią jest powrót do właściwej wizji człowieka, która jest otwarta na wymiar pionowy, czyli na niebo, na wieczność, na Boga. Konieczne jest odkrycie na nowo „busoli”, którą Bóg wpisał w ludzkie serca, czyli zdolności odróżniania dobra od zła. Papież wskazał także na rodzinę jako nieodzowną dla przyszłości. „Rodzina zjednoczona, płodna i nierozerwalna wnosi z sobą elementy fundamentalne, by dać nadzieję na przyszłość. Bez tej solidności dochodzi się do budowania na piasku, z poważnymi konsekwencjami społecznymi”, stwierdził. W Europie, w której państwa roszczą sobie niesłusznie prawo do zmiany definicji małżeństwa, papieskie słowa są jak tarcza obronna przeciwko tym zakusom.

Chyba nawet przydałoby się tych słów więcej. Franciszek wezwał do stosowania zasad solidarności i pomocniczości. „Zachęcam was do pracy, aby Europa na nowo odkryła swą dobrą duszę”, mówił. Subtelnie, posługując się cytatem ze słynnego „Listu do Diogneta”, zaznaczył: „Czym jest dusza w ciele, tym są w świecie chrześcijanie”. Apelował dokładnie o to samo, o co tak zdecydowanie i jasno dopominali się Jan Paweł II i Benedykt XVI – o to, by Europa nie wypierała się swoich chrześcijańskich korzeni, ale czerpała z nich żywotne soki na przyszłość.

Papież zakończył przemówienie apelem, aby budowa Europy nie obracała się wokół gospodarki, ale „wokół świętości osoby ludzkiej, wartości niezbywalnych”. „Nadeszła chwila, aby porzucić ideę Europy przestraszonej i zamkniętej w sobie, aby rozbudzić i krzewić Europę uczestniczącą, niosącą wiedzę, sztukę, muzykę, wartości humanistyczne, a także wartości wiary. Europę kontemplującą niebo i dążącą do ideałów; Europę, która opiekuje się, broni i chroni człowieka; Europę podążającą po ziemi bezpiecznej i solidnej, będącą cennym punktem odniesienia dla całej ludzkości!” Papież nie wspomniał o Ukrainie, o trwającym tam konflikcie, o realnym zagrożeniu pokoju ze strony Rosji. Być może uznał, że byłoby to zbyt  daleko idące polityczne zaangażowanie.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.