Szczęście można znaleźć jedynie w pocieszeniu Boga

KAI |

publikacja 21.09.2014 18:51

Papież Franciszek podczas nieszporów w Tiranie 21 września 2014.

Szczęście można znaleźć jedynie w pocieszeniu Boga CIRO FUSCO /PAP/EPA "Nie wiedziałem, ze wasz naród tyle wycierpiał". Plakaty przedstawiające albańskich męczenników na drodze przejazdu papieża Franciszka

Zabierając głos Ojciec Święty zaznaczył, że przygotował tekst, który zostanie przekazany arcybiskupowi Tirany, aby dotarł z kolei do duchowieństwa, ale obecnie chciałby powiedzieć coś innego. Nawiązał do czytanego w nieszporach fragmentu z 2 Litu do Koryntian (2 Kor 1, 3-4): "Błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy, Ten, który nas pociesza w każdym naszym utrapieniu, byśmy sami mogli pocieszać tych, co są w jakiejkolwiek udręce, pociechą, której doznajemy od Boga".

Następnie papież powiedział:

W okresie minionych dwóch miesięcy przygotowywałem się do tej wizyty czytając historię prześladowania w Albanii. Było to dla mnie zaskoczenie. Nie wiedziałem, że wasz naród tyle wycierpiał. Dziś rano w drodze z lotniska widziałem fotografie męczenników. Widać, że ten naród nadal pamięta o swoich męczennikach, ludziach, którzy tak wiele wycierpieli. Naród męczenników. Dzisiaj na początku tej uroczystości dotknąłem dwojga z nich. Mogę wam jedynie powiedzieć, to co powiedzieli oni swoim życiem i prostymi słowami. Z wielką prostotą opowiedzieli o sprawach niezwykle bolesnych. Możemy ich zapytać: jak mogliście przeżyć tak wielkie cierpienia? Odpowiedź usłyszeliśmy w tym fragmencie z 2 Listu do Koryntian: Bóg jest Ojcem miłosierdzia i Bogiem wszelkiej pociechy. To On nas pocieszył. Przecierpieli zbyt wiele, cierpieli fizycznie, psychicznie a także trwogę niepewności: czy zostaną rozstrzelani, czy też nie. I żyli tak z tą niepewnością. Pan ich pocieszał. Myślę o Piotrze w więzieniu, w okowach. Cały Kościół modlił się za niego. Męczenników, i tych dwoje, których dziś słyszeliśmy Pan pocieszył, bo byli ludzie w Kościele, Lud Boży, święte, dobre staruszki, wiele sióstr klauzurowych, którzy za nich się modlili. Kiedy Kościół prosi Pana, by pocieszył Swój lud, Pan pociesza z pokorą, także w ukryciu, w głębi serca i pociesza męstwem. Jestem pewien, że oni nie chlubią się tym, co przeżyli, bo wiedzą, że to Pan ich podtrzymywał. Ale coś nam oni mówią: dla nas wezwanych przez Pana, aby iść za Nim blisko jedyne pocieszenie pochodzi od Niego. Biada nam, gdybyśmy szukali innego pocieszenia! Biada księżom, zakonnikom, siostrom, nowicjuszom, osobom konsekrowanym, gdyby szukali pocieszenia daleko od Pana. Nie chcę was dzisiaj źle potraktować, nie chcę być okropny, ale dobrze wiedzcie, gdybyście szukali pociechy gdzie indziej, to nie będziecie szczęśliwi! I sam nie będziesz mógł pocieszyć innych, bo twoje serce nie zostało otwarte na pocieszenie Pana. I skończysz, jak mówi wielki Eliasz do ludu Izraela, "kulejąc na obydwie nogi".

"Błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy, Ten, który nas pociesza w każdym naszym utrapieniu, byśmy sami mogli pocieszać tych, co są w jakiejkolwiek udręce, pociechą, której doznajemy od Boga". Tego właśnie dokonało dziś tych dwoje. Pokornie, skromnie, bez chwalenia się, służąc nam: pocieszając nas. Mówią nam też: "Jesteśmy grzesznikami!", wręcz mówią nam: "grzesznikami, ale Pan był z nami - to właśnie jest droga. Nie traćcie otuchy! Wybaczcie, jeśli używam dziś was jako przykład, ale wszyscy powinniśmy być dla siebie nawzajem przykładem. Idąc do domu dobrze się zastanówmy: dziś dotknęliśmy męczenników.

Tekst przygotowany wcześniej - na następnej stronie.

A oto tekst przygotowanego papieskiego przemówienia przekazanego arcybiskupowi Tirany:

Drodzy bracia i siostry!

Z radością spotykam się z wami na waszej umiłowanej ziemi. Dziękuję Panu i dziękuję wam wszystkim za waszą gościnność! Stojąc pośród was mogę lepiej wyrazić moją bliskość wobec waszego ewangelizacyjnego trudu.

Od chwili, kiedy wasz kraj wyzwolił się z dyktatury, wspólnoty kościelne podjęły na nowo swą drogę i organizowanie działalności duszpasterskiej, patrząc z nadzieją w przyszłość. Kieruję szczególnie wdzięczną myśl ku tym pasterzom, którzy zapłacili wysoką cenę za wierność Chrystusowi i stanowczą wolę zachowania jedności z Następcą Piotra. Byli odważni w trudnej sytuacji i godzinie próby! Są jeszcze wśród nas kapłani i zakonnicy, którzy doświadczyli więzienia i prześladowania, jak siostra i brat, który opowiedzieli nam swoją historię. Wzruszony obejmuję was i oddaję chwałę Bogu za wasze wierne świadectwo, które pobudza cały Kościół do dalszego radosnego głoszenia Ewangelii.

Doceniając takie doświadczenie, Kościół w Albanii może być coraz bardziej misyjny i odważny apostolsko. Znam i doceniam trud, z jakim przeciwstawiacie się nowym formom „dyktatury”, które grożą zniewoleniem osób i wspólnot. O ile reżim ateistyczny usiłował przytłumić wiarę, to te bardziej subtelne dyktatury mogą przytłumić miłosierdzie. Myślę o indywidualizmie, o rywalizacji i irytujących konfrontacjach: jest to mentalność tego świata, która może zarazić także wspólnotę chrześcijańską. Nie trzeba się zniechęcać w obliczu tych trudności, nie bójcie się iść naprzód na drodze Pana. Jest On zawsze u waszego boku, daje wam swą łaskę i pomaga wam wspierać się nawzajem, zaakceptować takimi jakimi jesteście, pielęgnować braterską komunię ze zrozumieniem i współczuciem.

Ewangelizacja jest skuteczniejsza, gdy prowadzona jest w jedności intencji i w szczerej współpracy między różnymi instytucjami kościelnymi oraz między misjonarzami a duchowieństwem lokalnym: wymaga to odwagi, by nieustannie dążyć do poszukiwania form wspólnej pracy i wzajemnej pomocy w dziedzinie katechezy, wychowania katolickiego, a także ludzkiej promocji oraz w pracy charytatywnej. W tych dziedzinach cenny jest także wkład ruchów kościelnych, potrafiących planować i działać w jedności z pasterzami i między sobą. To właśnie tutaj widzę biskupów, kapłanów, zakonników i świeckich, Kościół, który chce iść razem w braterstwie i jedności.

Gdy miłość Chrystusa jest stawiana ponad wszystkim, także uzasadnionymi wymaganiami partykularnymi, wówczas stajemy się zdolni do wyjścia z nas samych, z naszych „małostkowości” osobistych czy grupowych i pójścia ku Jezusowi, który wychodzi nam na spotkanie w braciach. Jego rany wciąż są dzisiaj widoczne na ciele wielu mężczyzn i kobiet, którzy są głodni i pragną, którzy są upokarzani, są w więzieniu lub w szpitalu. I właśnie dotykając tych ran i uzdrawiając je z czułością można żyć w pełni Ewangelią i adorować Boga żyjącego pośród nas.

Jest wiele problemów, które napotykacie każdego dnia! Pobudzają was one do tego, by z pasją pogrążyć się w hojnej działalności apostolskiej. Wiemy jednak, że sami nic nie możemy uczynić. „Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą”(Ps 127,1). Ta świadomość wzywa nas, byśmy każdego dnia przeznaczali odpowiednio wiele przestrzeni dla Pana, by poświęcić czas, aby otworzyć swoje serce, żeby działał On w naszym życiu i w naszej misji. To, co Pan obiecuje wiernej i wytrwałej modlitwie, przewyższa to, co możemy sobie wyobrazić (Łk 11,11-12): poza tym, o co prosimy, daje nam także Ducha Świętego. Wymiar kontemplacyjny staje się niezbędny pośród najbardziej pilnych i ciężkich zobowiązań. I im bardziej misja wzywa nas, byśmy poszli na peryferie egzystencjalne, tym bardziej nasze serce odczuwa wewnętrzną potrzebę zjednoczenia z sercem Chrystusa, pełnym miłosierdzia i miłości.

A biorąc pod uwagę, że ciągle brakuje kapłanów i osób konsekrowanych, Pan Jezus powtarza także wam: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało! Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo” (Mt 9,37-38). Nie wolno zapominać, że modlitwa ta wychodzi od spojrzenia: spojrzenia Jezusa, który widzi obfitość zbiorów. Czy i my mamy to spojrzenie? Czy potrafimy rozpoznać obfitość owoców, jakie zrodziła łaska Boża i ogrom pracy do wykonania na niwie Pańskiej? Z tego spojrzenia wiary na Bożą niwę rodzi się modlitwa, codzienne i przynaglające błaganie o powołania kapłańskie i zakonne. Wy, drodzy seminarzyści, i wy, drodzy postulanci i nowicjusze, jesteście owocem tej modlitwy Ludu Bożego, która zawsze poprzedza i towarzyszy waszej osobistej odpowiedzi. Kościół w Albanii potrzebuje waszego entuzjazmu i waszej wspaniałomyślności. Czas, który obecnie poświęcacie solidnej formacji duchowej, teologicznej, wspólnotowej i duszpasterskiej, jest owocny, po to aby jutro odpowiednio służyć Ludowi Bożemu. Ludzie bardziej niż nauczycieli szukają świadków, pokornych świadków miłosierdzia i czułości Boga; kapłanów i zakonników na wzór Jezusa Dobrego Pasterza, zdolnych do przekazywania wszystkim miłości Chrystusa.

W związku z tym, wraz z wami i z całym narodem albańskim pragnę podziękować Bogu za wielu misjonarzy i misjonarek, których działania miały decydujące znaczenie dla odrodzenia Kościoła w Albanii i nadal mają bardzo duże znaczenie. Przyczynili się oni w znacznym stopniu do umocnienia dziedzictwa duchowego, jakie zachowali albańscy biskupi, kapłani, osoby konsekrowane i świeccy, pośród ciężkich prób i cierpień. Myślimy o wielkiej pracy wykonanej przez instytuty zakonne na rzecz przywrócenia edukacji katolickiej: praca ta zasługuje na uznanie i wsparcie.

Drodzy bracia i siostry, nie zniechęcajcie się w obliczu trudności. Śladem waszych ojców, bądźcie wytrwali dając świadectwo Chrystusowi, idąc „wraz z Bogiem, ku nadziei, która nigdy nie zawodzi”. Podążając swoją drogą odczuwajcie towarzyszenie i wsparcie miłości całego Kościoła. Serdecznie dziękuję wam za to spotkanie i powierzam każdego z was i wasze wspólnoty, projekty i nadzieje Najświętszej Matce Boga. Serdecznie was błogosławię i proszę was, módlcie się za mnie.