Kościół rośnie w Korei

Mariusz Majewski, Wiesława Dąbrowska-Macura

GN 33/2014 |

publikacja 13.08.2014 00:15

Spotkanie z młodymi mieszkańcami kontynentu azjatyckiego, którzy przyjadą na VI Azjatycki Dzień Młodzieży, i beatyfikacja 124 męczenników wiary to główne powody pielgrzymki papieża Franciszka do Korei Południowej.

Brama Gwanghwamun w Seulu to symbol koreańskiej historii i kultury. W tym miejscu 16 sierpnia papież beatyfikuje 124 męczenników z XVIII i XIX w. Jakub Szymczuk /Foto Gość Brama Gwanghwamun w Seulu to symbol koreańskiej historii i kultury. W tym miejscu 16 sierpnia papież beatyfikuje 124 męczenników z XVIII i XIX w.

Koreańczycy są dumni z tego, że ich ojczyzna jest pierwszym krajem w Azji odwiedzanym przez papieża Franciszka. W przeszłości dwukrotnie gościli Jana Pawła II – w latach 1984 i 1989, ale na trasie zagranicznych pielgrzymek Benedykta XVI Korea – podobnie jak żaden inny azjatycki kraj – się nie znalazła.

Efekt Jana Pawła II

Korea Południowa to kraj wyjątkowy na katolickiej mapie świata. Ogłaszane przez episkopat tego państwa statystyki od lat mówią to samo – liczba katolików co roku lawinowo się zwieksza. W 2009 r. koreańscy biskupi w swoim raporcie z dumą ogłosili, że „liczba katolików w Korei przekroczyła 5 mln i wciąż rośnie”. W ciągu dwóch lat (od 2007 r.) przybyło 130 tys. wiernych Kościoła katolickiego, a statystyki wskazywały, że od 10 lat co roku liczba katolików rosła o 2,7 proc., chociaż liczba ludności w kraju zwiększała się tylko o 0,8 proc. rocznie. Gwałtowny rozwój Kościoła w Korei nastąpił po pierwszej wizycie Jana Pawła II w tym kraju w 1984 r. Wówczas żyło tam ok. 1,5 mln katolików, a w ciągu zaledwie sześciu lat ich liczba się podwoiła. Co roku do chrztu przygotowywało się po 100 tys. katechumenów.

– Mamy nadzieję, że po pielgrzymce papieża Franciszka będzie podobnie. Do Kościoła przyjdą nowi ludzie, a już ochrzczeni pogłębią swoją wiarę i zaangażowanie w Kościele – powiedział GN ks. Matthias Hur Jung-Jup, rzecznik kurii biskupiej w Seulu, którego odwiedziliśmy miesiąc przed przyjazdem papieża. 30 lat temu papież z Polski podbił serca Koreańczyków, a jego zdjęcie chcieli mieć w swoim domu nie tylko katolicy – wspominali w roku beatyfikacji Jana Pawła II koreańscy biskupi. Ostatnie dane, z końca ubiegłego roku, mówią o ponad 5,5 mln katolików w Korei Południowej. To 10 proc. mieszkańców kraju. Co roku zwiększa się też liczba wyświęcanych tu kapłanów. Obecnie jest ich 4900, prawie wszyscy to Koreańczycy. 

Zapowiadając swoją pielgrzymkę, Franciszek powiedział, że ma nadzieję na to, iż Kościół w Korei będzie „drzwiami do ewangelizacji Azji”. Przyglądając się przygotowaniom Koreańczyków do tej wizyty, nabraliśmy przekonania, że to nie jest tylko pobożne życzenie. Wśród koreańskich katolików furorę robi adhortacja „Evangelii gaudium”. – Została przetłumaczona na koreański i stała się prawdziwym bestsellerem – mówi ks. Hur Jung-Jup. – Mamy nadzieję, że papież pokaże nam, jak w szybko zmieniającym się społeczeństwie skutecznie głosić Chrystusa – dodaje. Dlatego papieska pielgrzymka do najdynamiczniej rozwijającego się Kościoła na świecie odbywa się pod hasłem: „Powstań, świeć”. Bo prężnie rozwijający się Kościół koreański przeżywa też trudności.

– W naszym Kościele nie ma zbyt wielu młodych ludzi. Ochrzczeni w dzieciństwie, często odchodzą od wiary w wieku gimnazjalnym i licealnym – zauważa ks. Hur Jung-Jup. Dlaczego tak się dzieje, tłumaczy s. Monika Jaruga, misjonarka sług Ewangelii Miłosierdzia Bożego, która pracuje w Centrum Młodzieżowym diecezji Daejeon. – W gimnazjum i liceum młodzi nie mają czasu na nic, bo zajęcia w szkole i poza nią trwają do ciemnej nocy. Wiąże się to z tym, że wszyscy, chcą mieć dobrą pracę, a żeby ją zdobyć, trzeba najpierw zdobyć dobre wykształcenie. Oddech łapią dopiero na studiach, kiedy mają trochę więcej czasu – mówi. Wtedy często wracają do Kościoła. Kilka takich historii usłyszeliśmy w Centrum Młodzieżowym w Daejeon, gdzie uczestniczyliśmy w spotkaniu przygotowawczym do VI Azjatyckiego Dnia Młodzieży. – Moi rodzice są katolikami i ochrzcili mnie jako dziecko. Pamiętam, że wtedy oczywiste było dla mnie to, że Bóg istnieje oraz że jest z nami. W gimnazjum i w liceum zaczęłam wątpić. Momentem przełomowym dla mojej wiary był fakt, że w czasie studiów zostałam katechetką w parafii i zaczęłam uczyć dzieci religii. Wraz z tą odpowiedzialnością przyszła łaska wiary. Jezus dał mi siły do tego, żebym mogła Go szukać. I pozwolił mi się znaleźć – powiedziała nam 26-letnia studentka Adela Im Mi Son.

Siła męczenników

W 1984 r. Jan Paweł II przyjechał do Korei, aby kanonizować 103 męczenników, którzy oddali życie za wiarę w Chrystusa. To było wyjątkowe wydarzenie – pierwsza od XIII w. kanonizacja poza Rzymem. Bo i Kościół koreański jest wyjątkowy. Także dlatego, że zbudowany jest na krwi męczenników. Chrześcijaństwo dotarło tu i rozwinęło się nie dzięki zagranicznym misjonarzom, ale świeckiemu Koreańczykowi Piotrowi Yi Sung-hunowi, który w Pekinie spotkał chrześcijan i w 1784 r. przyjął chrzest, a po powrocie do ojczyzny założył tu pierwszą wspólnotę chrześcijańską. Pierwsi misjonarze dotarli do Korei dopiero w 1836 r. Już w 1791 r. rozpoczęło się w Korei krwawe prześladowanie wyznawców Chrystusa. Męczeństwo koreańskich chrześcijan trwało prawie do 100 lat, do 1883 r. W tym czasie śmierć z powodu wiary w Chrystusa poniosło ponad 10 tys. osób. 124 z nich beatyfikuje teraz papież Franciszek. W tym gronie jest tylko jeden ksiądz, pozostali to świeccy, w większości osoby młode. Wszyscy torturami byli zmuszani do wyrzeczenia się Chrystusa, jednak nie wyparli się wiary. Najstarszy Pius Kim Jin-hu (pradziadek pierwszego koreańskiego księdza św. Andrzeja Kim Taegona, z powodu swojej wiary wiele lat spędził w więzieniu, gdzie zmarł z wycieńczenia) miał 75 lat, a najmłodsza Anastasia Yi Bong-geum tylko 12. Zanim została powieszona, była świadkiem męczeństwa swojej matki, a mimo to nie zaparła się Chrystusa. Historia każdego z tych 124 męczenników jest świadectwem heroicznej wiary i wierności Jezusowi. Na takim fundamencie zbudowany jest Kościół w Korei, a prawie wszystkie sanktuaria powstały w miejscach związanych z męczennikami. Ich śladami pielgrzymuje dziś papież Franciszek.

Kameralny Dzień Młodzieży

Pierwszym powodem papieskiej wizyty w Korei jest właściwie VI Azjatycki Dzień Młodzieży. Bo – jak ujawnił rzecznik Watykanu ks. Federico Lombardi – to bp Lazarus You Heung-sik z Daejeon, gdzie odbywa się tegoroczne spotkanie, nieoficjalnie zaprosił na nie papieża w czasie ŚDM w Rio de Janeiro. A papież… chwilę się zastanowił i powiedział: „Dobrze, przyjadę”. Pomysł organizowania takich dni pojawił się po ŚDM w Częstochowie w 1991 r., w którym uczestniczyła grupa młodzieży z różnych azjatyckich krajów. „Dlaczego nie zorganizować takiego spotkania w Azji” – pomyśleli. Od pomysłu do realizacji minęło trochę czasu – pierwszy ADM odbył się w 1999 r. w Tajlandii. Gospodarzem VI ADM jest diecezja Daejeon w Korei Południowej. Organizatorzy spodziewają się, że weźmie w nim udział ok. 5 tys. młodych z 20 azjatyckich krajów. Młodzi Koreańczycy czekali na to spotkanie i przygotowywali się do niego, m.in. czytając papieską adhortację „Evangelii gaudium”. W Centrum Młodzieży w diecezji Daejeon spotkaliśmy grupę studentów odpowiedzialnych za organizację VI ADM. Z nadzieją i ciekawością czekali na papieża. – Z punktu widzenia sytuacji katolików w Korei, gdzie prawie połowa ludzi nie wyznaje żadnej religii, bardzo ważne jest to, że papież Franciszek nie tylko interesuje się ludźmi, którzy już uwierzyli w Jezusa, ale wychodzi także do, tych którzy jeszcze nie mieli szansy Go poznać.

Po Azjatyckim Dniu Młodzieży i spotkaniu z ojcem świętym oczekuję odnowienia swojej wiary. Jestem zaangażowany w pracę w parafii, należę do Odnowy w Duchu Świętym, ale nie miałem jeszcze okazji do spotkania się z młodzieżą z innych krajów Azji i rozmowy z nimi o Kościele i o Jezusie – mówił nam 26-letni Pedro Eui Seoh. A 20-letni Isaac Cheon Sung Yeon dodał: – Bardzo się cieszę, że przez wizytę papieża wiara katolicka będzie w Korei lepiej poznana. Franciszek pokazuje dobry i prawdziwy obraz Kościoła ludziom, którzy nie wierzą w Jezusa. Szczególnie w Korei jest nam to bardzo potrzebne.

Siostra Monika Jaruga mówi o koreańskiej młodzieży, że to ludzie bardzo otwarci. – W Europie wstydzimy się mówić o Jezusie, o tym, jak On wpływa na nasze życie. Tutaj tego nie widziałam. Mówienie o wierze nie jest tabu. W restauracji nikogo nie szokuje, że ktoś się modli przed posiłkiem – opowiada. Ludzie proszący spotkanego na ulicy księdza o błogosławieństwo czy o chwilę wspólnej modlitwy to całkiem zwyczajny, niebudzący niczyjego zdziwienia obrazek na seulskiej ulicy.

Cudu pojednania nie będzie

W 1989 r. podczas spotkania z koreańską młodzieżą Jan Paweł II mówił o podziale, jedności i pokoju. Kiedy w swoim rozważaniu nawiązał do starotestamentalnej historii Józefa i jego braci, nie było wątpliwości, jaki podział ma na myśli. Nadzieja na pojednanie i pokój między Południem i Północą towarzyszyła przygotowaniom do wizyty papieża Franciszka w Korei Południowej. Księża, zaangażowani w przygotowanie tej pielgrzymki, mówili GN, że bardzo liczą na cud pojednania między mieszkańcami Południa i Północy. Dlatego Episkopat Korei Południowej zaprosił północnokoreańskich katolików na papieską Mszę św. w Seulu. – Przyjazd nawet kilku z nich na Mszę, którą papież odprawi w intencji pokoju i pojednania, miałby ogromne znaczenie symboliczne – mówił nam przed przyjazdem papieża ks. Matthias Hur Jung-Jup. Biskupi z Południa wysłali zaproszenia do udziału w papieskiej pielgrzymce do wielu północnokoreańskich katolików. Niemal w przededniu przyjazdu papieża przyszła negatywna odpowiedź. Żaden katolik z Korei Północnej nie przyjedzie na spotkanie z papieżem z powodu planowanych w tym terminie ćwiczeń wojskowych – odpowiedzieli przedstawiciele Północnokoreańskiego Stowarzyszenia Katolików.

Oficjalne dane mówią, że w Korei Północnej jest tylko 800 katolików (nie ma wśród nich ani jednego księdza) i 12 protestantów, ale Open Doors – międzynarodowa organizacja monitorująca prześladowania chrześcijan na świecie – szacuje, że co najmniej 100 tys. chrześcijan żyje w podziemiu, a co najmniej 30 tys. wyznawców Chrystusa jest przetrzymywanych w więzieniach, bo praktykowanie wiary poza uznanym przez władze stowarzyszeniem jest traktowane jako przestępstwo polityczne. Podczas swojej pielgrzymki do Ziemi Świętej w maju br. głowom Izraela i Autonomii Palestyńskiej papież zaproponował spotkanie na wspólnej modlitwie o pokój między walczącymi ze sobą narodami. To był odważny, spontaniczny, zupełnie nieoczekiwany gest, ale został przyjęty przez obie strony. Czy podobne zaproszenie padnie w Seulu? Czy usłyszą je Koreańczycy z Północy?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.