Gienek Washable - mnich, jakiego nie znacie…

Małgorzata Gajos

publikacja 15.05.2014 16:12

Ksiądz Piotr od 2 lat pracuje wśród Polonii na Long Island w Stanach Zjednoczonych, gdzie towarzyszy mu pluszowy kapucyn, z którym nagrywa odcinki z niedzielnymi komentarzami do Ewangelii.

Gienek Washable - mnich, jakiego nie znacie… YT Gienek Washable

Ksiądz Piotr Narkiewicz z wykształcenia jest historykiem i pochodzi z Wrocławia. Przez sześć lat był nauczycielem w dwóch liceach, a także pracował w Radiu Rodzina. Trafił na Drogę Neokatechumenalną i powoli zaczął odkrywać swoje powołanie. Wpływ na nie miała też pielgrzymka do Ziemi Świętej w 2000 roku, a potwierdziło się ono w Rzymie na Światowych Dniach Młodzieży. – Papież mocno wołał: „Jeżeli masz wątpliwości, to się nie bój. Idź za Chrystusem, nie zawiedziesz się!”. To był taki moment decydujący dla mnie, kiedy Jan Paweł II dał mi dużo odwagi, by się zdecydować i iść do seminarium – opowiada ks. Piotr. Przez 4 lata służył w parafii Dzieciątka Jezus w Warszawie na Żoliborzu, a od 2 lat pracuje w parafii św. Izydora w Riverhead w stanie Nowy Jork.

Gienek – 56 cm wiedzy o Ewangelii

Maskotkę dostał od swoich przyjaciół Grzegorza i Hani Chodaków, z którymi współpracował przy tworzeniu biblijnych gier komputerowych w Wydawnictwie Pasterz. – W 2010 roku dali mi w prezencie Gienka, w ramach wdzięczności za naszą przyjaźń i współpracę. Gienek jest pluszowym mnichem, kapucynem – dodaje ks. Narkiewicz. Po chwili do rozmowy przyłącza się Gienek: – Urodziłem się na Mauritiusie, na metce mam napisane swoje nazwisko: „Washable 30 oC”. Bo można mnie wyprać w 30 stopniach. Jestem jeszcze mały, bo mam 56 cm wzrostu, ale bardzo lubię chodzić do kościoła, bo tam są różne bardzo fajne rzeczy. Najbardziej to lubię słuchać Ewangelii, bo Ewangelia jest super i w ogóle czad!

Katechezy i film kręcony skanerem

Najpierw Gienek trafił do szkoły. – Pracowałem z ośmiolatkami, przygotowywałem drugie klasy do Komunii. Wybuchła euforia. Te dzieci natychmiast Gienka pokochały. Zacząłem go zabierać na Mszę świętą, ale że jako Gienek nie ma święceń kapłańskich, więc nie mówił kazań. Asystował mi, gdy witaliśmy dzieci przed kościołem. Mówił dzieciom, że teraz jest czas, aby powitać Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie, że trzeba przeżegnać się, przyklęknąć itp. Przez całą Mszę Gienek grzecznie siedział sobie, nie absorbując uwagi, pokazując dzieciom, jak należy się zachować. Na zakończenie, po Mszy świętej, Gienek coś zawsze powiedział – wspomina. Założenie ks. Piotra było takie, że Gienek jest ciągle mały, myśli i mówi jak dziecko. Ma co prawda wiedzę, bo np. tłumaczy Ewangelię, ale ma sposób zachowania sześciolatka. – To bardzo pomaga, jeżeli ja zakładam, że Gienek myśli jak sześciolatek, najwyżej ośmiolatek, to Gienek musi mówić tak jak ośmiolatek, żeby dziecko w tym wieku go zrozumiało. Dziecko potrzebuje konkretów i Gienek mówi konkretami. Zamiast powiedzieć „Bóg chce nas leczyć z naszych ułomności”, trzeba powiedzieć: „Jak coś nabroiłeś, to powiedz o tym Jezusowi, a On Ci pomoże!”. I znów Gienek komentuje: – Bo Pismo Święte jest bardzo proste w ogóle, a to tylko dorośli tak komplikują sprawę. Jest napisane na przykład tak: „Pan jest moim pasterzem, niczego mi nie braknie”. No to proste jest przecież, czy nie?  Skoro Pan Bóg jest MOIM pasterzem, no to mi nic nie braknie, bo ON się o mnie troszczy. Co nie? To po co się przejmować w ogóle. A dorośli od razu myślą: Ojejku, jak to zrozumieć? Hmm… to może chodzi o to, że pasterz „pasterzowuje i że wtedy trzeba cośtam cośtam…”. - To jest właśnie sposób, w jaki mówi Gienek. Gienek Washable Gienek Washable: Ślub

Grzegorz Chodak zasugerował, by zacząć nagrywać Gienka. Wtedy jeszcze ksiądz Piotr nie miał kamery, ale za to... skaner. Więc pierwszy 20-sekundowy filmik pt. „Czego się tak przejmujesz?” powstał właśnie na nim. Zrobiono ok. 70 skanów. Gienek wypowiada jedno bardzo proste zdanie: „Czasami myślisz, że dzień nie był dobry, bo twój nos nie jest taki, jaki chciałbyś, żeby był, i uszka nie takie, i oczka, i w ogóle. Ale czego ty się tak przejmujesz? Przecież Pan Jezus kocha Ciebie takim, jaki jesteś, a nie takim, jaki nie jesteś”. I tak powstał pierwszy film. Potem ktoś rzucił pomysł o komentarzach niedzielnych i Gienek zaczął komentować Ewangelię. Z czasem pojawiały się nowe, bardziej rozbudowane pomysły na realizację. Ostatnio nawet jeden z komentarzy przybrał formę kryminału, gdzie Gienek prowadzi śledztwo w sprawie włamania do lodówki, a przy okazji przybliża postać niewiernego Tomasza.

Pomysły, nagroda i fani

Większość odcinków z Gienkiem nakręcił ks. Piotr sam. Sporadycznie prosi kogoś o pomoc. Nad odcinkiem, który jest komentarzem do niedzielnej Ewangelii, zaczyna myśleć tydzień wcześniej. W ciągu tygodnia pisze scenariusz i nagrywa. – Nie idzie to tak szybko. Ja się tego powoli uczę, np. jak operować światłem, co to jest storyboard, jak używać efektów specjalnych, że jak jest deszczowa pogoda, to będzie kiepsko itd. – zauważa. Gienek stał się na tyle popularny, że udało się wydać kilkanaście odcinków na DVD (III nagroda na Międzynarodowym Festiwalu Filmów i Multimediów Katolickich w Niepokalanowie w kategorii film edukacyjny). W tym roku udało się też wydać grę komputerową opartą o gienkowe filmy. Gienek Washable ma także swój profil na Facebooku, oprócz tego istnieje grupa „Gienek Washable Crew” skupiająca fanów Gienka, którzy wymieniają uwagi, doradzają, dzielą się pomysłami.

Ulubiona seria, amerykańskie reakcje i szop pracz

Ks. Piotr najbardziej zadowolony jest z serii o Gienku na obozie skautowym. Tam zresztą pojawił się jeden z pomysłów na realizację Gienka jako parodii szkoły przetrwania angielskiego podróżnika Beara Gryllsa, który każdy odcinek zaczynał: „Nazywam się Bear Grylls, służyłem w brytyjskich służbach specjalnych, …a teraz pokażę wam, jak przeżyć np. w Puszczy Amazońskiej”. A Gienek zaczyna: „Służyłem u skautów za maskotkę, zdobyłem północną ścianę cytadeli i drzewo na skwerze, zaglądałem do kanału i do śmietnika, byłem w pralce i skakałem z drzewa, a teraz pokażę wam, jak się głosi Ewangelię”. Plenery bywają różne, ks. Piotr stara się znaleźć miejsca, w których Gienek mógłby się pojawić w sposób zupełnie nieoczekiwany. – Czasami się zastanawiam, czy nie mam coś z głową. Wyobrażasz sobie? Ksiądz z pluszowym mnichem wjeżdża na Empire State Building, by kręcić film z gołębiami? – śmieje się.

Reakcje Amerykanów są różne. – Ludzie w parafii zareagowali trochę z dystansem. Więc ja tu Gienka w Ameryce aż tak nie promuję jak w Polsce. Akurat w naszej parafii jest stosunkowo mały procent dzieci i młodzieży, inaczej niż w polskiej parafii. Ale dzieci są zadowolone i szczęśliwe, że Gienek jest i można się z nim pobawić. Jest mi trudno robić po angielsku te rzeczy ze względu na język. Trudno mi jest łapać pewne dwuznaczności w języku, celowe, śmieszne błędy, które Gienek po polsku robi. Na przykład ciągle nie mam pomysłu, jak przetłumaczyć na angielski słynne powiedzonko Gienka: „Ale czad!”.

Od pewnego czasu Gienek ma towarzysza. – Zauważyłem, że pewnym momencie Gienek „przestał się rozwijać”. Dialogował sam ze sobą i był to trochę ślepy zaułek. Jak długo można komentować do kamery Ewangelię? Musi się coś zacząć dziać.

– Mój kolega powiedział, że muszę wymyślić kogoś, kto będzie „złym” Gienkiem, w sensie przeciwnika Gienka. Zacząłem myśleć, jakby to ugryźć. To miał być ktoś, kto będzie Gienkowym przyjacielem, ale krnąbrnym. W ten sposób pojawił się Fryderyk Szop. Jest takim zwierzakiem, który nie chodził na religię, nie umie czytać, nie wie w ogóle o co chodzi. Zasadniczo niczego nie ogarnia i Gienek mu musi wszystko tłumaczyć od początku. Dlaczego akurat szop pracz? Pamiętam jakieś filmy z dzieciństwa, gdzie to był dla mnie taki symbol Ameryki. Na „Gienek Washable Crew”, ogłosiłem konkurs na imię i wygrał: Fryderyk Szop.

Ewolucja Gienka

Ks. Piotr widzi, że idea Gienka trochę się zmieniła. Choć teraz Gienek jest takim „misjonarzem w sieci”, to pierwotnie pomysł na Gienka w internecie był jedynie po to, by sprowokować ludzi do przyjścia do kościoła Dzieciątka Jezus, gdzie Gienek był swoistą reklamą parafii. Efekt? Na Mszę z udziałem dzieci zaczęły przychodzić przedszkolaki, których wcześniej nie było. Przychodziły zwabione Gienkiem, który był taką przynętą. – Trochę tak jak apostołowie, którzy wychodzą ze świątyni i uzdrawiają chromego. Ludzie widzą coś ciekawego: cud! Zaczynają się gromadzić i wtedy Apostołowie głoszą Ewangelię. Jeżeli nie ma ludzi, to trudno im głosić Ewangelię. Gienek był takim gadżetem, żeby ludzie chcieli przyjść do kościoła i usłyszeć Dobrą Nowinę. – Niestety, żyjemy w takich czasach, że nie wystarczy powiedzieć: „Przyjdźcie do kościoła, bo tam jest Pan Jezus”. – podkreśla ks. Piotr. Czasami trzeba wyjść na ulicę i ciągnąć ludzi za rękę, żeby weszli do kościoła. Gienek jest czymś podobnym, takim plakatem, który wisi i mówi: „Słuchajcie! Mamy wam coś ważnego do powiedzenia”. Ale Gienek nigdy nie będzie celem, zawsze pozostanie środkiem – dodaje. Ks. Narkiewicz zwraca również uwagę, że pojawiają się zarzuty, że Gienek jest infantylny, a ludzie nie chcą „pluszowych” księży. – Ale Gienek nie mówi infantylnych rzeczy, on mówi jedynie językiem dziecięcym. I to jest różnica. – Czasami jak słucham tego, co do mnie mówi, to aż w pięty idzie! No bo ja nie wiem, czy zdanie: „jak kochać nieprzyjaciół, skoro jest tak trudno kochać przyjaciół”, jest takie infantylne. Jest proste – Gienek stara się mówić językiem, który ludzie rozumieją. A czemu w internecie? Bo tam można teraz spotkać ludzi. I można spróbować doprowadzić ich do spotkania z Bogiem, już nie wirtualnie, ale w realu.