Agca nie był sam

Andrzej Grajewski

publikacja 13.05.2014 14:33

Katowicki IPN ustalił nowe, ważne okoliczności zamachu na Jana Pawła II.

Agca nie był sam HENRYK PRZONDZIONO /GN Miejsce, w którym Jan Paweł II został postrzelony przez Alego Agcę

7 kwietnia br. prokurator Michał Skwara z katowickiego IPN umorzył śledztwo S/12/06/Zk w sprawie zamachu 13 maja 1981 r. W obszernym, liczącym 230 stron dokumencie przeprowadza obszerny wywód wskazujący, że zamach nie został przygotowany i przeprowadzony przez szaleńca czy islamskich fanatyków, ale był wynikiem działania „związku przestępczego o charakterze zbrojnym”. Kluczową rolę odgrywali w nim funkcjonariusze bułgarskich, komunistycznych służb specjalnych. To ważne ustalenie, które w międzynarodowym obiegu prawnym pojawia się po raz pierwszy. Włoski wymiar sprawiedliwości, kilka razy próbujący wyjaśnić okoliczności przygotowania zamachu z 13 maja 1981 r., zdołał jedynie skazać jego bezpośredniego wykonawcę, tureckiego terrorystę Ali Agcę oraz jednego z Turków, który dostarczył mu broń. Nie zdołał jednak nawet udowodnić winy Siergieja Antonowa, który jako jedyny z trzech Bułgarów zasiadł na ławie oskarżonych. Na potrzeby tego śledztwa prok. Skwara nie tylko przeanalizował materiał zgromadzony przez włoskie sądy, ale poczynił także szereg własnych ustaleń na podstawie kwerendy dokumentów z archiwów byłych komunistycznych służb specjalnych oraz przesłuchania ich funkcjonariuszy. Między innymi odnalazł w tajnej korespondencji pomiędzy bułgarską służbą śledczą a służbą wywiadowczą z 1991 r. zapis, z którego wynika, że Antonow był identyfikowany jako tajny współpracownik bułgarskiego cywilnego wywiadu o pseudonimie „Krum” nr 11953. Ten pseudonim nie został wybrany przypadkowo. Stryjem Antonowa był działacz komunistyczny Krum Antonow, który utrzymywał kontakty nawet z sekretarzem generalnym Bułgarskiej Partii Komunistycznej Todorem Żiwkowem. Prawdopodobnie jego protekcji oraz powiązaniom z wywiadem Antonow, który nie miał nawet ukończonych studiów wyższych, zawdzięczał lukratywną posadę przedstawiciela „Balcan Tourist” w Rzymie. Nie był więc osobą przypadkową, ale człowiekiem instytucjonalnie związanym z komunistycznymi służbami specjalnymi, a poprzez koneksje rodzinne znajdującym się w kręgu osób obdarzanych szczególnym zaufaniem. W tym kontekście zrozumiałe jest, dlaczego bułgarski wywiad natychmiast po aresztowaniu Ali Agcy, w czerwcu 1981 r., kiedy nikomu jeszcze się nie śniło o „bułgarskim śladzie”, opracował koncepcję operacji „Erozja 81”. Jej celem miało być zapobieżenie w związku z zamachem „oczernianiu postępowych sił i wspólnoty socjalistycznej” przez imperialistów z Zachodu. Zakładano wówczas, że zostanie podrobiony list Ali Agcy do lidera tureckich nacjonalistów Alpaslana Turkesha, w którym przyszły zamachowiec miał mu dziękować za „ojcowską troskę” i rzekome zorganizowanie ucieczki z Turcji. Warto dodać, że wersja o tym, iż tureccy nacjonaliści sami wymyślili zabójstwo papieża jest do tej pory propagowana przez środowiska starające się zatrzeć udział komunistycznych służb specjalnych w przygotowaniu zamachu. Prok. Skwara odnalazł także notatkę o wizycie wysokich funkcjonariuszy bułgarskiego wywiadu w drugiej połowie kwietnia 1981 r. w Moskwie, choć szczegółów tych rozmów nie znamy. Warto przypomnieć, że właśnie na początku kwietnia 1981 r. podczas spotkania w Zurychu Ali Agca dowiedział się, że decyzje zapadły, a zamach ma być przeprowadzony w połowie maja.

W swych wyjaśnieniach Ali Agca kilkakrotnie przedstawiał, w jaki sposób on, oraz jego wspólnik Oral Celik, miał być ewakuowany z Rzymu po zamachu. Gdyby nie został zatrzymany, dotarłby do zaparkowanego w pobliżu placu św. Piotra samochodu Siergieja Antonowa i natychmiast miał być przerzucony do ambasady bułgarskiej i wywieziony Tirem z Włoch. Jak ustalono w śledztwie, 8 maja 1981 r. rzeczywiście przyjechał do Rzymu bułgarski TIR, który przywiózł wina i alkohole na potrzeby ich placówki dyplomatycznej. Wyjechał zaś 13 maja wieczorem, a strona bułgarska zażądała przeprowadzenia jego odprawy celnej nie w stosowanym urzędzie, ale na terenie ambasady. Okazało się, że wszystkie związane z tym czynności nadzorował Todor Ajwazow, jeden z trzech Bułgarów, z którymi przez blisko rok kontaktował się Ali Agca. TIR wjechał do Włoch dokładnie w ten sam dzień, kiedy powrócił do nich Ali Agca, aby dokonać zamachu. Wyjechał zaś kilka godzin po aresztowaniu tureckiego zamachowca, tyle że pusty. W umorzeniu przytaczane są także zeznania Czesława Wawrzyniaka, który w czasie zamachu pełnił w Rzymie służbę jako oficer Zarządu II Sztabu Generalnego (wywiad wojskowy PRL), mówiącego o panice, jaka miała miejsce w bułgarskiej ambasadzie, stojącej nieopodal polskiej placówki, po zamachu. Nagle wyjechali stamtąd Jelio Wasiliew i Todor Ajwazow, czyli wspólnicy Ali Agcy. Do Rzymu wrócili, gdy sytuacja w ich ocenie przestała być groźna; Agca wprawdzie został złapany, ale nikogo nie wydał.

Ważnym elementem potwierdzającym udział Bułgarów w przygotowaniach do zamachu na papieża są zeznania podpułkownika Gűntera Bohnsacka z Zarządu Głównego Wywiadu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego NRD. Był on jednym z koordynatorów działań dezinformacyjnych podejmowanych w ramach operacji „Papież” na terenie Włoch oraz Niemiec. Zeznał, że funkcjonariusze bułgarskich służb specjalnych zjawili się w Berlinie Wschodnim wkrótce po zamachu, a więc zanim ktokolwiek usłyszał o bułgarskim śladzie, prosząc Stasi o zorganizowanie działań mających sugerowanie opinii publicznej, że za zamachem stoją wyłącznie tureckie prawicowe organizacje. Bohnsack opowiada także, jak wywiady NRD i Bułgarii, działając z inspiracji sowieckiej, podrabiały później dokumenty i używały ich jako autentyczne, aby połączyć prawicowe środowiska polityczne w RFN i Turcji z osobą Agcy.

W konkluzji całego wywodu prok. Skwara pisze, że nie ulega wątpliwości, iż Agca co najmniej od lipca 1980 r. pozostawał pod bezpośrednią opieką państwa bułgarskiego i korzystał z jego wsparcia finansowego i organizacyjnego w przygotowaniach do zamachu na życie papieża. Odnosząc się do sowieckiej inspiracji tych działań - sam Agca mówił, że z Bułgarami skontaktował go oficer sowieckiego wywiadu Władimir Kuzyczkin - prok. Skwara konstatuje jedynie, że włoski aparat sprawiedliwości nie zrobił nic, aby ten wątek w śledztwie rozwinąć i zweryfikować. Jest rzeczą oczywistą, że bez dostępu do materiałów rosyjskich, ale także zachodnich, gdyż Kuzyczkin zbiegł na Zachód i nadal nie udało się go przesłuchać, ten ważny wątek wyjaśnień Ali Agcy trudno będzie zweryfikować. Dlatego wypada się zgodzić z opinią prok. Skwary, że decyzja o zabójstwie Jana Pawła II nie była decyzją wykonawców zamachu ani nawet tych, którzy brali udział w związku przestępczym zawiązanym do tego celu. „Nad sprawcami czynu panowały inne osoby, których danych personalnych nie udało się ustalić, ale które znajdowały się bardzo wysoko w łańcuch władzy i funkcjonowania w ramach aparatu komunistycznego”. Udowodniony udział funkcjonariuszy bułgarskich służb specjalnych w przygotowaniach do zamachu rodzi pytania o to, czy taka decyzja mogła zostać podjęta bez udziału politycznych władz Bułgarii i Związku Sowieckiego. Jak pisze prok. Skwara: „Logiczne rozumowanie oparte o znajomość zasad funkcjonowania państw w ramach Bloku Wschodniego wskazuje na to, że nie, jednak w toku niniejszego śledztwa nie udało się tego bezspornie dowieść”.